tag:blogger.com,1999:blog-71964913327482559712024-02-19T07:18:46.803+01:00This isn’t a dream, stop asking, clear your mind.Berrrrenikahttp://www.blogger.com/profile/05673436087621533559noreply@blogger.comBlogger17125tag:blogger.com,1999:blog-7196491332748255971.post-74878752908171505282016-01-23T15:22:00.002+01:002016-01-23T17:44:41.235+01:00Be gay for me, Luhan!: fourth.<blockquote class="tr_bq" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjNtaL-o8sHygrbCmG9-kIS3aisbAeC1rZKtK0Q4cl1exkqyY_12Taw7-8Nko0BfAFvaKmb25aPLY8X1MXcIdCZ66w_z6QQsfOMm3aByAdF3idDXwJotOSrIk0s6GTKOb68WMeXi2eexcI/s1600/large+(2).gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjNtaL-o8sHygrbCmG9-kIS3aisbAeC1rZKtK0Q4cl1exkqyY_12Taw7-8Nko0BfAFvaKmb25aPLY8X1MXcIdCZ66w_z6QQsfOMm3aByAdF3idDXwJotOSrIk0s6GTKOb68WMeXi2eexcI/s1600/large+(2).gif" /></a></blockquote>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-top: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
–
Popatrz na niego i powiedz mi, co widzisz – poprosił Sehun, nieustannie
wpatrując się w jeden punkt, który już na samym początku przykuł jego uwagę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-top: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
–
Zniewieściałą dziewicę? – odpowiedział Jongin, wzruszając przy tym ramionami. –
Bo który normalny facet maluje usta szminką? Rozumiem eyeliner, ale szminka?
Założę się, że używa jeszcze kremu BB.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-top: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
Sehun
prychnął, oblizując <o:p></o:p><span style="text-indent: 42.55pt;">wargi.</span><br />
<div class="MsoNormal" style="margin-top: 6pt; text-indent: 42.55pt;">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-top: 6pt; text-indent: 42.55pt;">
–
Jesteś po prostu zazdrosny o mojego Lu – skomentował krótko, marszcząc nos. – Poza tym on to robi, bo o siebie dba. Przynajmniej dzięki tej pomadce ma
pachnące, niepopękane usta, które pachną czekoladą, wierz mi, sam próbowałem –
dodał zadowolony, wygodniej rozkładając się na autokarowym fotelu. – Czekaj –
pisnął, gdy dotarło do niego pełne znaczenie słów przyjaciela. – Myślisz, że
Luhan nigdy tego nie <o:p></o:p><span style="text-indent: 42.55pt;">robił?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-top: 6pt; text-indent: 42.55pt;">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-top: 6pt; text-indent: 42.55pt;">
–
Nie wiem, Sehun, nie jestem przy nim dwadzieścia cztery godziny, siedem dni w
tygodniu – warknął Kim, strzelając w głowę Sehuna, by ten w końcu oprzytomniał
i przestał gapić się na Luhana, który najprawdopodobniej zaczynał czuć się
niezręcznie, zdając sobie sprawę z tego, że jest obserwowany od ponad pięciu
godzin jazdy, doliczając dwudziestominutowy postój na toaletę i odpoczynek. –
Chociaż może. Słyszałem, że zerwał z Eunhee. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-top: 6pt; text-indent: 42.55pt;">
Sehun
otworzył szerzej oczy, uśmiechając się szeroko w stronę Jongina, który jedynie
odchylił głowę do tyłu, jakby spodziewał się nagłego, wielkiego wybuchu
radości, zapowiedzianego przez bardo niemęski pisk. Na szczęście Oh zdołał się
opanować i jedynie podskoczył w miejscu kilka razy, szczerząc się szeroko.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-top: 6pt; text-indent: 42.55pt;">
–
Więc, teraz...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-top: 6pt; text-indent: 42.55pt;">
–
Nie, teraz nie będzie bardziej dostępny, Sehun – przerwał mu Jongin.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-top: 6pt; text-indent: 42.55pt;">
–
To dobrze, lubię, jak zgrywa niedostępnego.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-top: 6pt; text-indent: 42.55pt;">
–
On wcale nie <o:p></o:p><span style="text-indent: 42.55pt;">gra.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-top: 6pt; text-indent: 42.55pt;">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-top: 6pt; text-indent: 42.55pt;">
–
Jesteś okropny, wiesz? – warknął poirytowany Oh. – Niczym nie dasz się
nacieszyć. Jesteś moim przyjacielem i powinieneś mówić mi to, co chcę usłyszeć,
nawet jeśli to kłamstwo – dopowiedział i położył głowę na ramieniu Jongina. –
Ale jestem coraz bliższy celu, wiesz? Już się z nim całowałem, a to prawie jak
ślub – dodał, wykrzywiając usta w wielkim uśmiechu. – Poza tym nadal mam chcicę
go przeruchać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-top: 6pt; text-indent: 42.55pt;">
–
Czasem po prostu powinieneś się przymknąć. Jesteś przystojny, ale tylko otwierasz usta
i cały czar <o:p></o:p><span style="text-indent: 42.55pt;">pryska.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-top: 6pt; text-indent: 42.55pt;">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-top: 6pt; text-indent: 42.55pt;">
–
Te usta nadają się jedynie do całowania Luhana – stwierdził, wskazując na
wargi. – Mam nadzieję, że prędko zrobię z nich użytek.<br />
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-top: 6.0pt; text-align: center; text-indent: 42.55pt;">
***<o:p></o:p><br />
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
– Jongin? – wymruczał Sehun, przewieszając ręcznik przez swoją szyję.
Kropelki jeszcze gorącej wody spływały po jego ciele, a włosy były całkowicie
mokre. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
– Co znów kombinujesz? – zapytał ze zmęczeniem, kierując wzrok na
swojego przyjaciela.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
Sehun prychnął z oburzeniem, siadając na hotelowym łóżku.
Pokój dzielił z Jonginem, jak zwykle zresztą, i z Yixingiem, który leżał
praktycznie cały czas u siebie ze słuchawkami wepchniętymi w uszy i tabletem,
także nikt szczególnie nie zawracał sobie nim głowy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
– Czemu jak wypowiadam twoje imię, to już myślisz, że coś zamierzam
zrobić?</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
– Ty nawet jak się nie odzywasz, planujesz zamach na Luhana –
podsumował brunet, śmiesznie wydymając usta. – Czasem mam wrażenie, że ty nie
odpuszczasz nawet, kiedy śpisz. To jest naprawdę przerażające, Sehun – przyznał
i wstał, kładąc dłoń na wilgotnym ramieniu blondyna. – Moja mama zna dobrego
psychologa, jeśli potrzebujesz. <o:p></o:p><span style="text-indent: 42.55pt;">Psychiatra też się znajdzie.</span><br />
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-indent: 42.55pt;">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-indent: 42.55pt;">
Sehun zmrużył oczy, gromiąc wzrokiem Jongina.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-indent: 42.55pt;">
– Nie – prychnął, strzepując jego dłoń. – Znasz się dobrze z
Chanyeolem, prawda? – zapytał z nadzieją, natomiast Kim kiwnął głową, nie
wysilając się na dłuższą odpowiedź. – Bo wiesz, słyszałem, że Chanyeol dzieli
pokój z Baekhyunem i Luhanem – dodał, uśmiechając się głupio na myśl o swojej
miłości, która prawie całkowicie wypełniała jego serce i mózg, niezdolny
pomieścić już niczego więcej.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-indent: 42.55pt;">
– Wiesz co jest w tobie wkurwiające, Sehun?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-indent: 42.55pt;">
– Co takiego?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-indent: 42.55pt;">
– Nawet jeśli odmówię, zawleczesz mnie tam siłą – westchnął. – Ubieraj
się, goły nie pójdziesz.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-indent: 42.55pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-indent: 42.55pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-indent: 42.55pt;">
Już pięć minut później stali przed drzwiami z numerem siedemdziesiąt
dwa, czekając, aż któryś z trójki chłopaków im otworzy. Oczywiście w drzwiach
stanął nie kto inny, jak Park Chanyeol, który ledwo trzymał się na nogach, akurat
nie przez zmęczenie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-indent: 42.55pt;">
– Kurwa, Jongin – zaklął, otwierając drzwi szerzej, by on i Sehun mogli
wejść. – Już myślałem, że to Wu przyszedł szpiegować i przy okazji wlepić nam
naganę za alkohol – prychnął, zamykając drzwi na klucz.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-indent: 42.55pt;">
– Co ty, Wu sam poszedł na fajkę jakieś dziesięć minut temu z Lee.
Prędko nie wrócą – dodał zadowolony Jongin, przysiadając się do Baekhyuna,
który usilnie, aczkolwiek bardzo niezdarnie próbował odpalić skręta. Jego ręce
nieco się trzęsły, zapewne przez wcześniej wlany w siebie alkohol, a usta wykrzywiały
się w szerokim uśmiechu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-indent: 42.55pt;">
Sehun, całkowicie nieprzejęty stanem Byuna, skierował swój wzrok na
umierającego, położonego do góry nogami Luhana. Jego głowa zwisała z łóżka razem
ze wszystkimi włosami, które postanowiły pożyć własnym życiem i zażartować sobie
z Luhana. Wyglądał, jakby spał albo zemdlał, co było możliwe, zwłaszcza że jak Sehun zauważył - dwie butelki wódki były opróżnione.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-indent: 42.55pt;">
Sehun uśmiechnął się złowieszczo, patrząc w stronę Jongina.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-indent: 42.55pt;">
– Nini – powiedział, odciągając go na bok. – Mam ostatnią prośbę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-indent: 42.55pt;">
– Na tę godzinę?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-indent: 42.55pt;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-indent: 42.55pt;">
– Proszę! – zapiszczał cicho, mocno ściskając dłoń Kima, który syknął
z bólu. Podekscytowany Sehun czasem bywał niebezpieczny. Ewentualnie <o:p></o:p><span style="text-indent: 42.55pt;">zawsze.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-indent: 42.55pt;">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-indent: 42.55pt;">
– No dobra. Co?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-indent: 42.55pt;">
– Wyciągnij gdzieś Chanyeola i Baeka. Potrzebuje chwili dla siebie i
Luhana. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-indent: 42.55pt;">
– Przecież dopiero, co przyszedłem!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-indent: 42.55pt;">
– Błagam, hyung! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-indent: 42.55pt;">
Wystarczyło jedno, słowo, które przeważyło. Sehun uśmiechnął się
szeroko, widząc jak Jongin nagle zmienia zdanie, kiwając głową na znak zgody.
Oczywiście perspektywa pozostania sam na sam z najgorętszym chłopakiem w szkole
piętnowała jego niesamowicie dobry humor, który poprawił się po długiej jeździe
autokarem, kiedy miał swojego księcia w zasięgu <o:p></o:p><span style="text-indent: 42.55pt;">wzroku.</span><br />
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-indent: 42.55pt;">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-indent: 42.55pt;">
– Jesteś niemożliwy – warknął i odsunął się, by podnieść do połowy
pełną butelkę z wódką, w której jakimś cudem zdążyło cokolwiek zostać. –
Panowie, zbieramy się.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-indent: 42.55pt;">
– Dokąd? – zdziwił się Byun.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-indent: 42.55pt;">
– Yixing pewnie czuje się samotny, potrzeba mu trochę rozrywki –
odparł Kim, pomagając Baekhyunowi wstać z łóżka. Po tym, razem z Chanyeolem,
który z szerokim uśmiechem zabrał trunek i schowawszy go pod bluzę, wyszedł z
pomieszczenia razem z Jonginem, który trzymał kiwającego się na wszystkie
strony Baekhyuna. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-indent: 42.55pt;">
Kiedy Sehun został sam, a jedyną towarzyszącą mu duszą była ta
nieświadomego Luhana, uśmiechnął się szeroko, spoglądając z lekkim rumieńcem na
swojego ukochanego. Nawet w takim stanie był piękny. Miał śliczne, lekko
pokręcone włosy, wielkie, ale wciąż zamknięte oczy ozdobione długimi, gęstymi
rzęsami, które Sehun porównywał do tych jego siostry, choć Yaehee nie miała w
sobie tyle uroku i poza tym była niesamowicie irytująca. Za to Luhan, w
odczuciu Sehuna, był jego ideałem bez jakichkolwiek wad. Był po prostu
stworzony <o:p></o:p><span style="text-indent: 42.55pt;">dla niego.</span><br />
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-indent: 42.55pt;">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-indent: 42.55pt;">
– Luhaś – powiedział Sehun, wychylając się
nieco zza łóżka, by spojrzeć na spokojną twarz Hana. – Wygodnie ci tak? –
zapytał, wcale nie oczekując odpowiedzi, po czym delikatnie złapał za jego
ramiona i podciągnął go tak, by jego głowa spoczęła na poduszce. – Nie
pasujesz do tego łóżka – stwierdził po chwili, przygryzając dolną wargę. Niemal
po sekundzie doszedł do wniosku, że mógłby wpatrywać się w Luhana przez cały
wieczór, ale stwierdził, że byłoby to co najmniej dziwne (nie, żeby to, co robił
wcześniej, było normalne). – Bardziej pasowałbyś do mojego. – Błyskotliwie zakończył
swoją wypowiedź, niebezpiecznie pochylając się nad swoim <i>misiaczkiem</i>, jak to zwykł nazywać go w swoich myślach. I była to
jedna z najnormalniejszych rzeczy w wykonaniu Oh Sehuna.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-indent: 42.55pt;">
Oczywiście Sehun nie byłby sobą, gdyby nie
skorzystał z takiej okazji danej przez Boga lub w tym przypadku Kim Jongina,
którego w tamtym momencie miał ochotę wycałować i wyściskać, bo ktoś inny
najprawdopodobniej zamknąłby go gdzieś w piwnicy bez jedzenia ani picia, a nie
pomagał, znając jego najgorsze, najdziwniejsze myśli i zamiary. Dlatego Sehun
zdążył przekonać się, na czym polega ich przyjaźń. I naprawdę, była ona
specyficzna.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-indent: 42.55pt;">
– Nie będziesz miał nic przeciwko, jeśli
położę się przy tobie, prawda? – zapytał wciąż śpiącego Luhana, a kiedy nie
dostał żadnej odmowy ani jej oznak, uśmiechnął się do siebie półgębkiem, jednym
ruchem wsuwając się pod kołdrę, przyciskając swym ciałem do nieświadomego Lu. I
niemal od razu jego ręka znalazła się na biodrze starszego chłopaka, powoli
zjeżdżając w dół. Oczywiście wraz z każdym pokonanym centymetrem, uśmiech
Sehuna powiększał się coraz bardziej, czując pod palcami materiał dresowych
spodni, przez które mógł wymacać wiele. <i>Zbyt
wiele</i>. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-indent: 42.55pt;">
On wcale nie był nachalny, czy też
naruszył przestrzeń osobistą Luhana. Nie był też zboczeńcem. Nie. On twierdził,
że robi to w celach naukowych, a dupcia Luhana może posłużyć za element
badawczy. Poza tym Luhan przecież był mądry, dlatego ucieszy się z wieści, że
był wykorzystany do słusznych celów. Tak przynajmniej to wszystko wytłumaczył
sobie Oh Sehun, zacieśniając dłoń wokół jednego z pośladków Luhana, który
okazał się być naprawdę miękki, ale jednocześnie i jędrny. To z kolei wywołało
kolejny napływ szczerych, pełnych satysfakcji uśmieszków, niektórych całkiem
głupich, które w sekundzie go ogarnęły.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-indent: 42.55pt;">
Sehun wyciągnął swój telefon, odnajdując
numer do Jongina.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-indent: 42.55pt;">
<b>Do:</b>
<i>Niezła dupa ~</i><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-indent: 42.55pt;">
<i>Jongin,
jestem wygrywem! Luhaś śpi ze mną! Hddghjshhjdgsdg. Nie przychodźcie
do tego pokoju, śpijcie u nas.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-indent: 42.55pt;">
Po czym uśmiechnął się szeroko, wysyłając
wiadomość. Nie minęła nawet chwila, a jego dłonie znów wsunęły się pod kołdrę,
szukając drobnego ciałka Luhana, z czym oczywiście nie miały większego problemu,
bo odnalazły je po chwili, po czym mocno do niego przywarły. Głowę natomiast
Sehun położył na ramieniu Lu, co nie skutkowało niczemu dobremu akurat w jego
przypadku. Zaraz jego oczy dojrzały nowy model Samsunga położonego na półce tuż
obok łóżka, a rączki wystrzeliły do niego szybciej niż kiedykolwiek wcześniej. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-indent: 42.55pt;">
To była jego szansa – okazja, której jak
sam stwierdził, za żadne skarby nie mógł zmarnować. I już po chwili wyszukał
swój numer w liście kontaktów, marszcząc czoło, gdy zobaczył podpis.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-indent: 42.55pt;">
– Tylko Sehun? – prychnął, klikając na
klawiaturze. Już po chwili litery utworzyły <i>Miłość
mojego życia </i><i><span lang="KO">♥</span></i>, a na ekranie zamiast tapety z Park Sorą, pojawiło się ich
wspólne zdjęcie – śpiącego Lu i jego przyczepionego do niego niczym koala do
eukaliptusa. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-indent: 42.55pt;">
I być może wszystko byłoby w jak najlepszym
porządku, gdyby nad ranem nie obudził go krzyk.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-indent: 42.55pt;">
– OH SEHUN, TY CHORY POJEBIE. WYJMIJ ŁAPY
Z MOICH SPODNI, ZBOCZEŃCU!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-indent: 1cm;">
<br /></div>
<br />
________________________________________________________<br />
<br />
Potrzebowałam roku, żeby napisać to krótkie gówno... haha, przepraszam! Ale z Bere robimy mały comeback (więcej wam nie powiem, bo to tajemnica i niespodzianka zarazem) więc mam nadzieję, że ktoś jeszcze tu na nas czeka! :D </div>
</div>
</div>
</div>
</div>
Uszati ▲http://www.blogger.com/profile/08607180412953881428noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-7196491332748255971.post-36099349112879302682015-01-19T23:02:00.001+01:002015-01-19T23:02:08.747+01:00Be gay for me, Luhan!: third.<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgP1T57IoX0f3IdbRsGZJSwD_9sVIOv_rMesel4Oo0_O0CXyWJPiKtd2Vcs-9BvKnO6hkZbA0Sbm_dcheuTobmJrYwPY_XMWCnYP5pM8USAy5hyGzhnNjB-q7uZOvHgyNXgHkgU8fJRARo/s1600/layrge.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgP1T57IoX0f3IdbRsGZJSwD_9sVIOv_rMesel4Oo0_O0CXyWJPiKtd2Vcs-9BvKnO6hkZbA0Sbm_dcheuTobmJrYwPY_XMWCnYP5pM8USAy5hyGzhnNjB-q7uZOvHgyNXgHkgU8fJRARo/s1600/layrge.gif" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
Sehun, ubrany w swój najzwyklejszy,
granatowy podkoszulek i krótkie czarne spodenki, spoglądał to w lewo to w
prawo. Razem ze swoją klasą znajdował się na sali gimnastycznej, ćwicząc –
grając w piłkę i ewentualnie nabijając się lub narzekając na mniej obdarzonych
talentem sportowym uczniów. Wzrok nastolatka powolutku przemierzał salę,
szukając oczywistego celu. Miał odwrócić głowę w prawo po raz dwudziesty
dziewiąty, gdy nagle ujrzał przed sobą twarz Kaia. „Pysk”, jak to ujął w swoich
myślach. Paszczydło. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
- Może być zaczął grać? – Patrzył,
jak usta kolegi formują owe słowa, ale za pierwszym razem jakby ich nie
zrozumiał. Potrząsnął głową i zrobił zdziwioną minę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
- Nie widzisz, że biegam w pocie
czoła? – Teatralnie otarł wspomniane czoło wierzchem dłoni. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
Kai wykrzywił się. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
- No najwidoczniej musiało mi to
umknąć.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
- Jaka szkoda.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
- Wyglądasz, jakbyś miał na sobie
piżamę – zauważył, przyglądając się Sehunowi od stóp do głów.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
- Bo mam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
- Co?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
Blondyn uśmiechnął się sztucznie,
nagle zwracając całą swoją uwagę – i twarz przy okazji – do Jongina.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
- Wiesz co, Kai? Idź sobie.
Przeszkadzasz mi w obserwowaniu Luhana. – I z powrotem przeniósł wzrok na
drobną postać przemierzającą przeciwległy koniec sali. Luhan zawsze był dobry w
nogę i Sehun nie był jedyną osobą, która lubiła go obserwować podczas
wychowania fizycznego. Wzrok po prostu jakoś tak zawsze kierował się na niego;
nie, żeby Oh podobało się to, że każdy bezkarnie czyni to, co w jego mniemaniu było
przeznaczone tylko i wyłącznie dla niego. Nastolatek westchnął przeciągle, gdy
Lu po raz trzeci strzelił gola do ich bramki.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
- Przed chwilą stwierdziłeś, że
ciągle grałeś, a teraz, że obserwujesz…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
- Idź sobie, idioto.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
- I tak nigdy nie będziesz tak
dobry, jak on – stwierdził radośnie Kai, podpierając boki. – We wszystkim,
jeśli mam być szczery.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
Sehun złowieszczo uniósł brew i
wlepił w niego najbardziej mordercze spojrzenie, na jakie tylko było go stać w
tym momencie. Uniósł nogę i z pełną premedytacją wycelował w pewne wrażliwe
miejsce, przez które nie sposób było się nie skrzywić czy nawet nie krzyknąć.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
Otóż – piszczel.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
- Ała! – wrzasnął Jongin, patrząc
nań z nienawiścią tak gorącą, że mogłaby topić skały, a następnie przymierzył
się, by mu oddać, ale Sehun nie marnował już ani chwili dłużej na tego chłopaka
inteligencji pantofelka i pobiegł przed siebie, uśmiechnięty od ucha do ucha.
Brązowowłosy chyba jeszcze coś mówił, ale ten uznał wspaniałomyślnie, że należy
do zignorować – i cóż, tak też zrobił. Przecież nic nie mogło przerwać mu
takiej przyjemnej czynności, jaką jest obserwowanie. Nieważne, że szybciej niż
stopniowo zaczęło zaliczać się do zwykłego szpiegostwa… Ale któż mógł mu tego
zabronić?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
Czy on by się kogokolwiek posłuchał?
Jasne, że nie!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
Tak też, gdy lekcja wychowania fizycznego
powoli dobiegała końca, Luhan wydawał się jakiś rozdrażniony. Czuł się mniej
więcej tak, jak osoba, którą bardzo swędzi ręka, a ta aktualnie jest uwięziona
w gipsie. Skoro porównywać tak dokładnie, Sehun był taką swędzącą ręką.
Najchętniej by się jej pozbyto, ale nie jest to możliwe, dopóki nie pozbędzie się
gipsu. Tylko co Lu mógł w takim wypadku zrobić? Całe nic. Tak też po gwizdku
nauczyciela zwiastującego koniec lekcji, poszedł szybko do szatni.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
Gdy tylko Luhan zniknął z jego pola
widzenia, prawie zachłysnął się powietrzem, gdy jego nie do końca zdrowa głowa
podsunęła mu pewien pomysł. Spoglądnął za siebie, dla odmiany szukając Kaia, a
gdy go znalazł w już niewielkiej grupce zmierzającej do dwudrzwiowego wyjścia,
podbiegł ku niemu i omal nie przygwoździł go do ściany.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
- Stary, musisz mi pomóc! –
krzyknął, podejrzanie podekscytowany. Kai, już pomijając ciągłą złość o bolący
piszczel (Sehun miał niemało siły w nogach), aż się wzdrygnął.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
- Rany, jaki ty jesteś niewychowany –
burknął. – Czekam na pewne słowo, to wtedy ci pomogę. Może.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
Sehun zastanowił się przez chwilę. Następnie
uśmiechnął się.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
- Szybko?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
I zniknął za drzwiami, tak też
Jongin został sam. Wziął głęboki oddech, aby się uspokoił, bo czym wybiegł za
przyjacielem, myśląc sobie, dlaczego w ogóle to robi. Wiedział jednak, że Hun
nie przetrwa bez niego zbyt długo. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
- Hej! Poczekasz czy nie, idioto? –
zawołał go, irytując się coraz bardziej. To chciał tej pomocy czy nie? Poza tym
był ciekawy, jaki kolejny beznadziejny pomysł przyszedł do sehunowej tlenionej
łepetyny. Na szczęście moment później go dogonił. Hun, mówiąc mu swój
złowieszczy plan, niemal się zapowietrzył – czyli właściwie jak zawsze, kiedy
za bardzo się czymś podniecał. Kai nie wiedział, czy ma mu być go żal z tego
powodu, czy może się bezkarnie z tego śmiać. A może to jakaś choroba…?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
W każdym razie, kiedy pewna męska
blondynka skończyła dławić się powietrzem, przyszedł czas na krótkie załamanie
nerwowe Jongina. Nie mógł w to uwierzyć.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
- Ty tak na serio? – spytał,
zrozpaczony.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
- A jak myślisz? – Jak zawsze
szczerzył się. To był przerażający wyszczerz, aż ciarki przechodziły po plecach.
Kai westchnął, ale odparł tylko, by wreszcie poszli, bo Luhan w końcu opuści
szatnię. Bo – naturalnie – plan dotyczył tego drobnego chłopaka. Wszedłszy do
szatni, brunet od razu poszedł w jego stronę, zaś Sehun skręcił trochę w bok,
bliżej szafek i wieszaków na ubrania. Z tego, co zarejestrował kątem oka, Lu
już ściągnął koszulkę i naprawdę wiele go kosztowało to, iż odwrócił wzrok od
tego pięknego ciałka i czekał. Teraz była kwestia Jongina i pod żadnych pozorem
nie mógł mu przerwać przedstawienia, bo inaczej cały jego misterny plan runąłby
w gruzach. Oparł się o jedną z szafek i zagryzł dolną wargę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
Kai w tym czasie popukał Luhana po
ramieniu i ten spokojnie się odwrócił. Najpierw wydawało mu się, jakby Lu się
wystraszył, acz najwidoczniej uświadomił sobie, że to tylko Jongin – nie Sehun,
więc nie musi się specjalnie martwić. Kai miał nawet przez moment poczucie winy, naprawdę. Przełknął ślinę i
uśmiechnął się.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
- Luhan! Co tam? – spytał, nie do
końca wiedząc, co powiedzieć. Sehun dał mu tylko takie instrukcję, żeby go
czymś zając. Zwykła pogawędka też się nada? Czy powinien wymyślić coś… bardziej
kreatywnego? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
- Hm, w porządku – odparł ostrożnie,
oczywiście nie wiedząc, do czego Kai zmierza. On sam tego zresztą nie wiedział,
przez krótki moment przyglądał się jego twarzy, a potem dostrzegł jakiś ruch za
nim – niedługo zdał sobie sprawę, że to Sehun. Nagle ta cała sytuacja zaczęła
go niemożliwie bawić. Sehun był pojebany. Uśmiechnął się szeroko.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
- Chciałbym sobie przekłuć wargę –
rzekł znienacka. – O, tutaj. – Dotknął niedaleko prawego kącika ust. – Co o tym
myślisz? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
- Czemu nie spytasz o to Sehuna? – zainteresował
się. Trafił w ciekawy moment, mówiąc to. Wspomniany właśnie wtedy zdecydował
się zabrać to, po co się tak skrada, a mianowicie koszulki Lu – tę, w której
przed chwilą grał, i oczywiście tę zwykłą. Kai miał wrażenie, że Hun o mało nie
pisnął z wrażenie, że Luhan o nim wspomniał. Sam! Bez zmuszania! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
- Bo Sehun jest głupi – odpowiedział
z przyjemnością, na co słyszący wszystko blondyn skrzywił się kwaśno i wycofał.
Kai aż się zaśmiał, Luhanowi drgnęły kąciki ust.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
- Po lewej stronie będzie wyglądał
lepiej.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
- O, tak sądzisz? – Wyszczerzył się
jeszcze raz. – W takim razie dzięki!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
Przebrał się szybko i wyszedł z
szatni. Chciał wprawdzie zobaczyć, co stanie się zaraz, ale z drugiej strony
był pewien, że Sehun i tak wszystko mu opowie, i to z wszystkimi szczegółami,
czego bał się najbardziej. Widząc, że Lu zaczyna szukać swoich rzeczy, poczucie
winy odezwało się znowu, ale pozbył się go, potrząsając głową. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
Luhan przeklął. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
- No gdzie to jest… - mruknął pod
nosem. Wszyscy zdążyli już wyjść, a on nadal stał pod swoją szafką jedynie w
samych spodniach. Wiedział, że jeśli będzie tu stał zbyt długo, spóźni się na
lekcje. Nawet długa przerwa kiedyś musiała się skończyć. Z frustracją po raz
setny przeszukał plecak i zaklął znowu. Jak ma teraz stąd wyjść? Nie może
przecież szwendać się półnagi po szkole, a co dopiero po mieście. Gdyby jeszcze
ktoś tu był, mógłby przynajmniej pożyczyć jakąkolwiek koszulkę, ale niestety
został sam. No, przynajmniej tak mu się wydawało. W czasie gdy denerwował się
coraz mocniej, Sehun wyszedł zza szafek z pięknie poskładanymi w kostkę dwiema
bluzkami. Łudzące przypominającymi te, które to Luhan „zgubił”.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
- Czego szukasz, Lu? – zagaił, gdy
ten wciąż stał do niego tyłem. Zarejestrował, że chłopak na chwilę zamarł.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
O nie, myślał Luhan, o nie, nie,
nie. Odwrócił się powoli, Sehun zdążył już podejść bliżej. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
- Może tego? – Uniósł dwie kosteczki
materiału wyżej, niemal na wysokości twarzy chłopaka, zaś jego usta formowały
tak piękny, anielski uśmiech, że aż trudno było uwierzyć, że ten oto blondyn
zaaranżował całą sytuację.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
Luhan westchnął ciężko.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
- Pewnie nie oddasz mi tego po
dobroci? – mruknął, starając się na niego nie patrzeć. Bał się, że jego oczy
mogłyby wyrzucać kilkutysięcznowoltowe strumienie prądu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
- Oczywiście, że ci oddam – odparł. –
Nie mógłbym pozwolić, żeby oglądała cię cała szkoła. – Prychnął. –
Niedorzeczność. Mam po prostu pewien warunek.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
Oooo nie… Luhan przełknął ślinę. Aż
bał się zapytać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
- No? Co chcesz? – Zerknął za Sehuna,
chcąc sprawdzić, czy drzwi są zamknięte. Na szczęście (a może na nieszczęście?)
były.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
Uśmiechnął się. Znowu. Ciarki na
plecach. Znowu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
- No jak to co? Musisz mnie
pocałować.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
Gdyby szedł teraz po schodach, na
sto procent by się potknął. Gdyby akurat przechodził przez pasy, na pewno
zahaczyłby nogą o krawężnik. Nawet jeśli szedłby zwykłą, prostą drogą,
najzwyczajniej by się wywalił. Z uświadomienia sobie swojej beznadziejnej
sytuacji.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
Pociągnął nosem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
- Jeśli nie, to już sobie idę… -
Sehun zaczął się odwracać. Luhan zaklął na niego siarczyście w swoich myślach.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
- Nie! Okej – odparł, zrezygnowany. –
Okej.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
Coś w Hunie jakby się obudziło.
Rozwarł szerzej powieki, podszedł prędko do nastolatka, wcześniej rzuciwszy
koszulki na ławkę stojącą równolegle do ściany, i ujął w dłonie jego twarz.
Luhan nie był pewien, jak się zachować. Czuł się nieswojo. Miał zamknąć oczy?
Co…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
Ale nie zdążył do końca się
zastanowić, gdyż ciepłe usta pocałowały jego i poczuł falę… przyjemnego
uczucia, o dziwo. Sehun przesunął dłonią po tyle jego głowy i aż dziwił się
sobie, że jeszcze nie odskoczył. Ale nie było mu źle, więc dlaczego miałby… Poczuł,
jak Sehun się uśmiecha i po chwili odsuwa, ale nie odrywa dłoni od jego lewego
policzka. Przez moment przyglądał się blondynowi w milczeniu, aż wreszcie ten
spuścił wzrok, uśmiechnął się lekko i pokręcił głową.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
- Nie było tak źle, hmm? – mruknął,
po czym odwrócił się i skierował do drzwi, śmiejąc się jakoś dziwnie łagodnie,
tym sposobem zostawiając Lu samego.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
I zdezorientowanego jak nigdy dotąd.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
~***~</div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 14.7pt; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
Hej! Cóż ja mogę powiedzieć. Wybaczcie za tak długą przerwę, ale nie dałam rady. Mam nadzieję, że nie zniknę już na tak długo. Bardzo dziękujemy za pamięć! Miłego czytania.</div>
Berrrrenikahttp://www.blogger.com/profile/05673436087621533559noreply@blogger.com27tag:blogger.com,1999:blog-7196491332748255971.post-22441558868645158612014-09-11T18:54:00.001+02:002015-05-02T23:53:48.702+02:00Be gay for me, Luhan!: second.<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiC05ga_LRNrhMs5zESedgX4tsH0OIFnXj10-8rJ7cn3bugB0vvlAN-WPci89XXOfMxkq1eGbiDaHfjBnGGOZSBNR70vDuMGz-4BX8niiWWbBSwwoi3jqYHLO3IYFPRiSPz9fyj6JY8KqI/s1600/large.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiC05ga_LRNrhMs5zESedgX4tsH0OIFnXj10-8rJ7cn3bugB0vvlAN-WPci89XXOfMxkq1eGbiDaHfjBnGGOZSBNR70vDuMGz-4BX8niiWWbBSwwoi3jqYHLO3IYFPRiSPz9fyj6JY8KqI/s1600/large.gif" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
Sehun miał
obsesję na punkcie Luhana. Jak sam Jongin uważał, można było ją porównać z
obsesją na punkcie idola, który staje
się częścią życia fana. Sam Sehun nie potrafił nigdy powiedzieć kiedy to się
zaczęło ani dlaczego. Po prostu Luhan był dla niego ideałem i wyznacznikiem
wszelkich cnót, co zresztą dumnie głosił wszystkimi wokół. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
– Mam ochotę
go przeruchać – mruknął blondyn, z zadowoleniem obserwując Luhana, który wszedł
do klasy z plecakiem przerzuconym przez ramię. – Jego pośladki wyglądają dziś zaskakująco
dobrze, tak mięciutko – skomentował i
uśmiechnął się tajemniczo, nie odrywając wzroku od obiektu swoich westchnień. – Ciekawe jakie to uczucie się pomiędzy nie
wsunąć... <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
– Sehun – jęknął
zdegustowany Jongin z kawałkiem rogala w buzi. – Ja tu próbuję jeść. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
– Spoko, nie
przeszkadzasz mi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
Kim otworzył
usta, by odpowiedzieć, ale zrezygnował w końcu, ponownie wgryzając się w swoje
śniadanie, które nagle stało się bardziej interesujące od samego Sehuna
wpatrującego się w biednego Luhana. Właściwie wszystko było od tego lepsze, nawet
lekcja matmy z najnudniejszą i najbardziej wymagającą nauczycielką w szkole.
Lub ewentualnie randka z Yeomin, która jednym ciosem była w stanie powalić
niejednego chłopaka. Po prostu Sehun z obsesją na punkcie Luhana był najgorszym, co mogło przytrafić się w życiu Jongina. A przecież był tylko obserwatorem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
– Sehun
- zaczął znowu Jongin, wygodnie
usadawiając się na swoim krześle. – Nie
myślałeś może nad tym żeby przerzucić się na kogoś innego? No nie wiem, może na
jakąś dziewczynę, albo kogoś kto po prostu cię zechce i jest HETERO? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
Sehun zamilkł
na moment, analizując słowa przyjaciela, jednak po chwili Jongin zrozumiał, że
jego starania poszły na marne, widząc nikły i potwornie denerwujący uśmieszek
na twarzy Sehuna. I naprawdę nie było ciężko zgadnąć o czym myśli. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
– Nie – odpowiedział prosto, acz stanowczo. – To nie jest takie proste, bo nikt inny mi się
nie podoba, nie chcę zdradzać Luhana... <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
– Nie jesteś
z nim w związku – przerwał mu Jongin. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
– ... I
najważniejsze. Nikt nie ma takiego tyłka jak on. Jakbym go dorwał, to tak bym
go zmacał, że nie czułby później tej swojej zgrabnej dupci – dokończył, nawet nie zwracając uwagi na
Jongina. – Poza tym jest jeszcze coś. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
– Aż boję się
zapytać... <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
– Kiedyś ktoś
w niebie rozdzielił jedną duszę i pierwszą połówkę umieścił w Chinach, drugą w
Korei. Jednak działamy na siebie jak magnesy, dlatego Luhan przyjechał tutaj,
by być mój. Wiesz, zagubione dusze wreszcie odnajdują się i łączą się w jedną,
będąc równocześnie w dwóch ciałach. Nie sądzisz, że to romantyczne? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
– To raczej
straszne - podsumował. - Tylko nie odpowiadaj
tych głupot Luhanowi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
– Spokojnie,
mam jeszcze wiele innych teorii na temat naszej wielkiej miłości.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
– Jasne, ale wiesz, że Luhan ma
dziewczynę?<o:p></o:p></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 42.55pt;">
– On tylko
udaje niedostępnego.<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 42.55pt;">
Jongin
westchnął jedynie i pokręcił z niedowierzaniem głową, zastanawiając się, co go
skłoniło do przyjaźni z takim idiotą jak Sehun. Chociaż, Oh byłby całkiem
normalny, gdyby nie ta obsesja na punkcie Luhana i ogólne zboczenie, którym
potrafił odstraszyć dosłownie każdego, nawet prostytutkę. I to właściwie było
najdziwniejsze i najbardziej przerażające.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 42.55pt;">
I w tamtym
momencie Jongin naprawdę był wdzięczny za to, że zadzwonił dzwonek i wybawił go
od wysłuchiwania kolejnych wywodów Sehuna na temat Luhana.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 42.55pt;">
– Lekcja.
Wybacz, ale lecę do mojego księcia – mruknął z zadowoleniem, oddalając się od
ławki swojego przyjaciela, który jedynie odetchnął z ulgą, ostatnim gryzem
kończąc swoje słodkie śniadanie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 42.55pt;">
W klasie
zapanowała względna cisza. Nauczyciel zlustrował wszystkich uczniów wzrokiem,
odkładając aktówkę pełną papierów na biurko, po czym sam usiadł na krawędzi,
uśmiechając się nikle. Pan Wu był lubianym nauczycielem, poza tym świetnie
odnajdywał się w roli wychowawcy, jak to twierdził Sehun. I nie, nie twierdził
tak tylko dlatego, że był nieziemsko seksowny. Sehun miał przecież Luhana.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 42.55pt;">
– Minęły już
trzy tygodnie nowego roku szkolnego, a my nadal nie mamy przewodniczącego –
zaczął, splatając swoje palce obu rąk położonych na udzie. – Dlatego na tej
lekcji każdy z was wyciągnie małą karteczkę i napisze na niej imię i nazwisko
osoby, która będzie reprezentowała waszą klasę. Proszę bez żartów jak ostatnim
razem. Nikogo nie wpisujecie tylko dlatego, żeby później się pośmiać – mruknął,
po czym obszedł biurko, by usiąść na miękkim krześle. – Macie dwie minuty, a ty, Soyeon, zbierzesz wszystkie kartki, jak skończą, i dasz je mi – zarządził, dając
uczniom czas na dokonanie wyboru.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 42.55pt;">
– Na kogo
głosujesz? – zapytał Sehun, patrząc w kartkę Luhana, który zasłonił ją ręką,
odsuwając się od blondyna.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 42.55pt;">
– Nie twoja
sprawa.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 42.55pt;">
– A chcesz
wiedzieć na kogo ja głosuję? – zadał
kolejne pytanie, szczerząc się szeroko.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 42.55pt;">
– Nie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 42.55pt;">
– A jeśli zagłosuję na ciebie, umówisz się ze
mną?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 42.55pt;">
– Nie chcę,
żebyś na mnie głosował.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 42.55pt;">
– To jak na ciebie nie zagłosuję, umówisz się ze
mną? – męczył dalej, ani na moment nie
tracąc pogodnego, trochę zbyt przerażającego uśmiechu ze swoich ust.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 42.55pt;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 42.55pt;">
– Nie!<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 42.55pt;">
– Nie musisz udawać takiego niedostępnego, ja na
to nie lecę – skomentował Sehun i posłał Luhanowi figlarny uśmieszek, co
oczywiście jego towarzysz zignorował. Miał dość siedzenia w ławce z tym
kretynem i naprawdę był gotów zrobić wszystko, by się go pozbyć. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 42.55pt;">
– Zostało
trzydzieści sekund – przypomniał nauczyciel, a Sehun otworzył szerzej oczy,
uświadamiając sobie, że przed nim leży pusta kartka. Po głębokim, jednak wcale
nie takim wnikliwym namyśle, nabazgrał kilka słów, z satysfakcją zginając
biały papier na dwie równe części i oddał go Soyeon, która akurat znalazła się
przy ich ławce, by odebrać głosy. Wszystkie zaniosła pod biurko nauczyciela i
stanęła obok, by pomóc liczyć. – Lee Hyunseok – zaczął, otwierając pierwszą
karteczkę. – Luhan, Park Chanyeol – wymieniał kolejno – Luhan, Choi Soyeon,
Luhan, Park Chanyeol, Lee Hyunseok – czytał powoli, odkładając głosy na
pogrupowane kupki, by potem móc je zliczyć – Luhan, Luhan, Choi Minho i znów
Luhan – powiedział, spoglądając na szatyna. – Widzę, że macie ulubieńca. –
Uśmiechnął się lekko, postanawiając kontynuować. – Luhan... – zamilknął na
moment, otwierając szerzej oczy, po czym westchnął głęboko, łapiąc się za
głowę. – ... Luhan ma fajną dupcię – przeczytał, a cała klasa wybuchła
śmiechem, automatycznie odwracając się i spoglądając na zadowolonego z siebie
Sehuna, włączenie z nauczycielem Wu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 42.55pt;">
– No co,
Luhan serio ma zajebisty tyłek. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 42.55pt;">
– Możesz
przestać? – warknął Lu, zaciskając dłonie w pięści.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 42.55pt;">
– Tylko kiedy
dasz mi go zmacać – odpowiedział i zacmokał słodko, co wywołało jeszcze większą
salwę śmiechu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 42.55pt;">
– Reszta
głosów jest na Luhana, dwa na Chanyeola, więc mamy przewodniczącego –
powiedział Pan Wu. – Luhan – poinformował klasę i zebrał wszystkie głosy,
wyrzucając do kosza. – I na przyszłość, Sehun i Luhan, romanse i randki po
lekcjach, nie na – poprosił, po czym otworzył dziennik, zostawiając wściekłego
Luhana i wielce rozradowanego Sehuna, niemal przyklejonego do niego.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 42.55pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 42.55pt;">
<br /></div>
<br />
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 42.55pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 42.55pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 42.55pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 42.55pt;">
– Możesz
przestać się na niego tak czaić? – mruknął Jongin, oparty o ścianę na szkolnym
korytarzu, zajadając się zbożowym batonikiem z dodatkiem czekolady.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 42.55pt;">
– Mówiłeś
coś? – Sehun ocknął się, patrząc na przyjaciela.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 42.55pt;">
– Że jesteś
nienormalny, przez całe życie – odpowiedział po momencie, zapychając swoje usta
słodyczą. – A tak poza tym - to, że twój wzrok peszy. Nie tylko Luhana, który
obraca się dosłownie co kilka sekund, ponieważ wiercisz mu dziurę w tyłku tymi
swoimi oczami, ale i innych, którzy mają cię serdecznie dość. W tym ja.
Najchętniej bym cię sprzedał komuś albo oddał nawet za darmo, bylebyś zniknął
z mego życia chociaż na dzień.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 42.55pt;">
– Nie mów
tak, przecież mnie kochasz – podsumował. – A co do tyłka Luhana... ma już jedną
dziurę, ta mi zdecydowanie wystarczy – dodał i uśmiechnął się, wpatrując się
jeszcze intensywniej w Luhana. – Powiedz mi, kiedy jest ta wycieczka w góry,
którą planowali już w tamtym roku?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 42.55pt;">
Jongin spojrzał
podejrzliwie na Sehuna.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 42.55pt;">
– Za miesiąc.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 42.55pt;">
– A Luhan
jedzie?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 42.55pt;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 42.55pt;">
Jongin kiwnął
głową.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 42.55pt;">
– W takim
razie myślę, że się wpiszę na listę – poinformował, siadając na ławce. Była
długa przerwa, którą większość uczniów wolała raczej spędzić na jedzeniu
wszelkich posiłków, natomiast Sehun na pożeraniu wzrokiem Luhana. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 42.55pt;">
– Ostatnio
stwierdziłeś, że nie pojedziesz, bo będą tam sami debile i że za chiny nie
będziesz wspinał się po górach, bo to jak na ciebie zbyt wielki wysiłek –
zacytował, mrużąc oczy. – Nadal jesteś taki pewny, że chcesz jechać?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 42.55pt;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 42.55pt;">
– Jasne,
dorwę tam Luhana! – niemal krzyknął, a wszystkie oczy skierowały się w jego
stronę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 42.55pt;">
– Ciszej,
Sehun – zaproponował Jongin – i się uspokój. I nie napalaj tak.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 42.55pt;">
– Wybacz, ale
bestia w moich spodniach już nie wytrzymuje. Jeszcze chwila, a sama wyskoczy na
świat i to nie będzie moja wina. Po prostu bardzo potrzebuje Luhana. Ale wiesz,
ja nie chcę go tylko do seksu. Chcę też z nim chodzić na bubble tea, spać z nim
w jednym łóżku, razem oglądać <i>Love Stage</i>
i myć mu plecki. I po prostu mieć go na wyłączność, bo tak jak mówiłem, on jest dla mnie stworzony i nie zamierzam żyć w
odosobnieniu od niego. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 42.55pt;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 42.55pt;">
– Lecz się,
Sehun – skomentował krótko Jongin, łapiąc się za głowę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 42.55pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 42.55pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 42.55pt;">
***</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 42.55pt;">
Krótko, ale wybaczcie, trochę ręce mnie bolą :c</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 42.55pt;">
Hahah powiem wam, że świetnie mi się to pisze, zwłaszcza że to ff oparte jest na tym, czego sama w jakiś sposób doświadczyłam i doświadczam cały czas. Haha, może nie tak intensywnie, ale jednak. Pozdrowienia dla A. Haha :D I wielkie podziękowania dla Bere, która zechciała to ze mną napisać xD<br />
<br />
<span style="font-size: xx-small;">ps. Ja jestem zawsze chętna do pisania z Tobą~ / B.</span></div>
</div>
</div>
Uszati ▲http://www.blogger.com/profile/08607180412953881428noreply@blogger.com25tag:blogger.com,1999:blog-7196491332748255971.post-66832507620816121502014-09-08T00:28:00.001+02:002014-09-08T00:33:22.988+02:00Be gay for me, Luhan!: first.<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 42.8pt;">
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<a href="http://data2.whicdn.com/images/133398632/large.gif" style="text-indent: 42.8pt;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/proxy/AVvXsEgidWVwSD2sA9ncA-mtr1218OV7eUhjCGtYUK9O0z9vL05IApdgCyiAXZhw9ibwLD66zeJzCMgwzlYljV2JDxD8ekhKYBSJDzKopqTMKMscdAoj33qJqSr9YvzAtKUEitBqjfceSgBIsInABKPhkE8P7XY=" /></a></div>
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Szkoła. Miejsce
niesamowicie głośne, okropnie męczące, wyciskające z człowieka wszelkie siły
witalne… I tak można by wymieniać w nieskończoność. Był zaledwie wrzesień, same
początki, na dworze powoli zaczynało robić się nieco chłodniej, więc
jednocześnie powoli traciło się ochotę na wychodzenie gdziekolwiek, chyba że
zdarzały się przebłyski słońca w niektóre dni. Dodatkowo każdy z uczniów miał
jeszcze smak wakacji w ustach, wspomnienia wciąż krążyły po głowie, nie
pozwalając skupić się na lekcjach – czyli tym, co było aktualnie ważne- i
przypominając, jak beznadziejnie będzie przez najbliższe dziesięć miesięcy
cierpień. Może i jakaś część społeczeństwa otrząsnęła się z tego leniwego
letargu, mimo iż była to znaczna mniejszość.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 42.8pt;">
<span style="font-family: inherit;">No cóż, Sehun i
Jongin z pewnością nie przejawiali wyraźnych znaków zapału do nauki i
pochłaniania wiedzy, co z pewnością zauważyli wszyscy w ich klasie. Pomijając
tych, którzy spali gdzieś tam spokojnie w kącie Sali. Oni w ogóle nie
kontaktowali, to prawda, lecz przynajmniej… nie przeszkadzali nikomu. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 42.8pt;">
<span style="font-family: inherit;">Na przerwie zawsze
było głośno, wiadomo, lecz gdy nauczyciel wchodził do klasy, zazwyczaj robiło
się spokojnie i przyjemnie cicho (chociaż na minutę). Oczywiście jeżeli pewne
osoby w ogóle zarejestrowały fakt przybycia profesora w swoich małych, średnio
kumających główkach. Niestety – niektórym to umknęło.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 42.8pt;">
<span style="font-family: inherit;">- Mówię ci. Był taki
duży! – Kai, brązowowłosy chłopak, wykonał obszerny gest rękoma, by nadać
odpowiedni kształt swoim myślom. Powiedział to tak głośno i wyraziście, że
nauczyciel uniósł brew w niemej manifestacji ironii, zaś klasa, jak to klasa,
wybuchła najradośniejszym śmiechem, jaki można usłyszeć tylko w szkole. Kai,
któremu poczerwieniały policzki, zerknął z wyrzutem na Sehuna zginającego się
wpół z bezbrzeżnego rozbawienia, myśląc o nim „zdrajca!”. Skierował wzrok na
naglące oczy profesora i nagle poczuł irytację spowodowaną tym wszystkim. –
Obiad – burknął. – Chodziło mi o porcję dania w nowej restauracji.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 42.8pt;">
<span style="font-family: inherit;">Sehun zaśmiał się
głośniej, a Kai jedynie przyłożył dłoń do swojej twarzy, jakby już zwyczajnie
brakowało mu słów. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 42.8pt;">
<span style="font-family: inherit;">- Po Sehunie można
spodziewać się wszystkiego, ale w tobie, Jongin, pokładałem większe nadzieje… -
powiedział nauczyciel, który najwyraźniej starał się zachować powagę, ale było
widać, jak drgają mu kąciki ust. Klasa przysłuchiwała się z nagle objawiającymi
się uwagą i zainteresowaniem.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 42.8pt;">
<span style="font-family: inherit;">Kai z kolei
wyprostował się na swoim krześle, nagle wyjątkowo ożywiony. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 42.8pt;">
<span style="font-family: inherit;">- No właśnie, to
wszystko jego wina! – zawołał, nie przejmując się pełnym udawanego oburzenia
„Ej!” dobiegającego od jasnowłosego chłopaka siedzącego obok. Jongin przybrał
najbardziej zbolałą minę, na jaką było go stać. – On mnie zgorszy. Stoczę się
na samo dno przez niego, wie pan…<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 42.8pt;">
<span style="font-family: inherit;">- Hmm. – Zastanowił
się mężczyzna, po czym uśmiechnął się szeroko. – W takim razie powinienem wam
pomóc! Sądzę, że z radością przyjmiesz do wiadomości to, że Sehun teraz wstanie
i przesiądzie się do… - Prześlizgnął wzrokiem po klasie w poszukiwaniu wolnych
miejsc. – Luhana. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 42.8pt;">
<span style="font-family: inherit;">Ktoś kopnął w krzesło
chłopaka o włosach koloru ciemnego brązu, który nagle się „odciął”. Rozejrzał
się po klasie, zerknął na nauczyciela, potem zauważył, że wszyscy patrzą to na
niego, to na wstającego Sehuna. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 42.8pt;">
<span style="font-family: inherit;">I nagle zrozumiał.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 42.8pt;">
<span style="font-family: inherit;">- O mój Boże –
szepnął, zdruzgotany, i zsunął się na krześle, jakby chcąc się gdzieś ukryć.
Dziewczyna siedząca za nim westchnęła ciężko. Ktoś inny wydał zduszony okrzyk.
Kai patrzył tępo na profesora, zastanawiając się, czy ten zrobił to specjalnie,
czy naprawdę <i>nie wie</i>.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 42.8pt;">
<span style="font-family: inherit;">Bo wszyscy wiedzieli,
że Oh Sehun szaleje za Luhanem. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 42.8pt;">
<span style="font-family: inherit;">Cóż, nigdy specjalnie
się z tym nie krył. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 42.8pt;">
<span style="font-family: inherit;">Luhan obserwował
idącego w jego stronę blondyna, który już szczerzył się bez oporów, bo był
zwrócony tyłem do nauczyciela, i zastanawiał się za co? Co takiego zrobił
złego? Czy nie może ponieść innej kary? Cokolwiek, pomyślał, lecz nic z tego.
Profesor jeszcze o czymś rozmawiał z Kaiem, ale ani Luhan, a tym bardziej
Sehun, nie interesowali się już tym. Blondyn był niezdrowo podekscytowany.
Niezwykle zadowolony dotarł do jego ławki, ani na moment nie spuszczając z
niego przenikliwego spojrzenia. Lu siedział na krześle od brzegu, więc by
dostać się na miejsce pod ścianą, jasnowłosy musiał przejść za nim. Poczuł
zimne palce na swoim karku i wzdłuż pleców przeszedł go jeszcze zimniejszy
dreszcz, uświadomiwszy sobie, że to dłoń Sehuna. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 42.8pt;">
<span style="font-family: inherit;">Chłopak był
atrakcyjny, temu nie można było zaprzeczyć. Dziewczyny, może i chłopcy również
– durzyli się w nim i niejeden raz Han o tym słyszał. Hun mógł też uchodzić za
zabawnego, wygadanego, duszę towarzystwa… Ale jedyne, co Lu najbardziej w nim
dostrzegł, była jego niepohamowane, nieujarzmione i ujawniające się zazwyczaj
przy nim – zboczenie. Pewnie wszyscy adoratorzy Sehuna byliby wniebowzięci na
jego miejscu. On sam pewnie w innych okolicznościach byłby zachwycony. Istniała
jednak pewna przeszkoda.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 42.8pt;">
<span style="font-family: inherit;">Luhan nie był gejem.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 42.8pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 42.8pt;">
<span style="font-family: inherit;">* * *<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 42.8pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 42.8pt;">
<span style="font-family: inherit;">Sehun zazwyczaj się
spóźniał. Tacy uczniowie po prostu istnieli, mieli to we krwi i nie potrafili
tego zmienić, chyba że mieli bardzo dobrą motywację. Tym razem, ku zaskoczeniu
Kaia i samego siebie, Hun siedział na swoim krześle, plecami oparty o ścianę i
z nogami wyłożonymi na krześle obok, jeszcze niezajętym przez oczekiwaną przez
niego osobę. Rozglądał się po sali, która była zapełniona zaledwie z połowie –
tymi uczniami, którzy dojeżdżali i ich środki transportu przewidywały jeszcze
sporo czasu na dojście do szkoły – i Sehun stwierdził przelotnie, że o tej
porze nie ma co robić. Zdecydowanie wygodniej było się spóźniać lub przychodzić
w ostatnim momencie, teraz tylko marnował czas, który mógłby spokojnie
przeznaczyć na sen. Jedynym pocieszeniem był fakt, że raz w życiu będzie
wcześniej od Luhana! Przy okazji zastanowił się, dlaczego nie wpadł na to
wcześniej.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 42.8pt;">
<span style="font-family: inherit;">Przesiedział
kilkanaście minut skulony na krześle, mając nogi przyciągnięte do klatki
piersiowej, a w dłoniach trzymał zeszyt i coś kreślił – oczywiście z należytą
pasją – na tylnej okładce. Może nie był artystą pierwszej klasy, ale
narysowanie podobizny Luhana otoczonej serduszkiem nie wymagało przecież
specjalnych zdolnością, co najwyżej odrobinę szaleńczej miłości.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 42.8pt;">
<span style="font-family: inherit;">Kai przyszedł
zadziwiająco wcześnie jak na gust Sehuna. Podszedł do niego bezszelestnie i bezceremonialnie
wyrwał mu zeszyt, zaczynając się z niego cieszyć dokładnie w tym samym
momencie, kiedy zerknął na <i>misterny</i>
obrazek. Hun po prostu go olał. Profesjonalnie i jak zwykle.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 42.8pt;">
<span style="font-family: inherit;">- Zjeżdżaj mi stąd –
warknął, odbierając swoją własność. – Nie ma tu dla ciebie miejsca, ty zdrajco.
Zresztą tutaj siedzi przyszły ojciec moich dzie…<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 42.8pt;">
<span style="font-family: inherit;">- O rany. – Usłyszeli
cierpiętniczy głos za sobą, przez który Kai aż się odwrócił, zaś Sehun
rozpromienił jak nigdy dotąd. To była niewłaściwa reakcja, można by powiedzieć,
ze nawet niezdrowa, jeżeli mieć na uwadze nieszczęśliwą minę Luhana. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 42.8pt;">
<span style="font-family: inherit;">- Widzę, że
stęskniłeś się za Sehunem – powiedział szyderczo Jongin i odszedł, zanim
brązowowłosy mógłby zabić go samym spojrzeniem. Gdyby oczy mogły ciskać
pioruny, Lu rujnowałby każdego, kto działałby mu na nerwach – z blondynem na
czele. Siadł ciężko na swoim krześle. Czuł się zmęczony, głównie z powodu
niewyspania się, ponieważ całą kolejną noc przesiedział z książką w rękach.
Wiedział, że to niezdrowe, ale nie był w stanie zrezygnować z tej przyjemności.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 42.8pt;">
<span style="font-family: inherit;">Czuł na sobie wzrok
Sehuna.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 42.8pt;">
<span style="font-family: inherit;">Właściwie to czuł
nawet jego oddech na sobie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 42.8pt;">
<span style="font-family: inherit;">- Wszystko w
porządku? – spytał i Han zaczął się zastanawiać, czy troska w jego głosie była
prawdziwa. Nagle się zirytował – przemęczenie i niewyspanie zrobiło swoje,
czyniąc z niego chodzącą kupkę nerwów. Powoli odwrócił głowę tak, że miał twarz
nastolatka centralnie przed sobą. Przekrzywił głowę i zmrużył oczy. Widząc
rozszerzające się źrenice chłopaka, ledwo powstrzymał się od kolejnego
bolesnego westchnięcia. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 42.8pt;">
<span style="font-family: inherit;">- W jak najlepszym –
powiedział cicho, nieco się przybliżając, zupełnie jakby chciał go pocałować,
co oczywiście nie było prawdą. Oczyma wyobraźni widział, jak Hun mruży powieki
i wtem uśmiechnął się ponuro. – Gdybym jeszcze siedział sam.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 42.8pt;">
<span style="font-family: inherit;">Sehun jednak nie
byłby sobą, gdyby coś takiego miało zbić go z pantałyku. Błyskawicznie zbliżył
się do szatyna i przycisnął usta do jego warg, nie przejmując się zupełnie
żadnymi świadkami. A było ich mnóstwo. Lu odskoczył od niego ze średnio męskim
piskiem.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 42.8pt;">
<span style="font-family: inherit;">- CZY CIEBIE DO
RESZTY POJEBAŁO?! – niemal krzyknął. Miał szczęście, że zdecydował się na to
teraz, a nie minutę później, bo wtedy do sali weszła nauczycielka (i tym razem
Sehun ją zauważył, co było ogromnym postępem w jego przypadku) i Lu miałby
niemałe problemy z tym swawolnym użyciem łaciny podwórkowej. Wydał z siebie
jakiś zduszony dźwięk i oparł się z wściekłą gracją o krzesło.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 42.8pt;">
<span style="font-family: inherit;">Miał wrażenie, że
zaraz zaśnie albo, co gorsza, zemdleje. Miałby zemdleć na oczach Sehuna?!
Niemal słyszał docinki innych o tym, jak osuwa się teatralnie w ramiona
blondyna. Oczywiście jego rówieśnicy podkoloryzowaliby to tak, że nie pozbierałby
się po tym ze wstydu lub nie był w stanie pokazać się w szkole. Był tak
zaaferowany tym wszystkim, że nie zwracał uwagi na nic, a już na pewno nie na
nauczycielkę.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 42.8pt;">
<span style="font-family: inherit;">- Luhan. – Usłyszał głos
dobiegający z jego lewej strony. Wzdrygnął się, udając, że nie słyszał. –
Kochanie!<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 42.8pt;">
<span style="font-family: inherit;">- Powiedz tak jeszcze
raz, a daję słowo, że oberwiesz w pysk! – warknął szeptem, co spotkało się z
triumfalnym uśmiechem swojego kolegi z ławki.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 42.8pt;">
<span style="font-family: inherit;">- Wiedziałem, że
zareagujesz – powiedział, mrugnąwszy do niego znacząco (chociaż Lu nie bardzo
wiedział, co właściwie to perskie oczko znaczyło w mniemaniu tego spedalonego
psychopaty). Luhan miał wybuchnąć po raz kolejny, ale Sehun go uprzedził. –
Chciałem ci tylko powiedzieć, że krwawisz.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 42.8pt;">
<span style="font-family: inherit;">- Co?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 42.8pt;">
<span style="font-family: inherit;">Czy istniała w nim
jakaś normalna komórka…<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 42.8pt;">
<span style="font-family: inherit;">- No krwawisz, z nosa
– rzekł, rozbawiony jego złością. – Zaraz coś z tym zrobimy.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 42.8pt;">
<span style="font-family: inherit;">- Sehun, nie…<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 42.8pt;">
<span style="font-family: inherit;">W tym samym momencie
ręka jasnowłosego wystrzeliła w górę i, nawet nei czekając na zezwolenie, jej
właściciel zaczął mówić.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 42.8pt;">
<span style="font-family: inherit;">- Luhanowi leje się
krew z nosa!<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 42.8pt;">
<span style="font-family: inherit;">Nic nie mógł poradzić
na to, że westchnął.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 42.8pt;">
<span style="font-family: inherit;">- Hm? – Nauczycielka zerknęła
na ich dwójkę, więcej uwagi poświęcając szatynowi, który próbował jakoś
zręcznie zasłonić twarz dłońmi. – Och. Sehun, zaprowadzisz go do pielęgniarki?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 42.8pt;">
<span style="font-family: inherit;">- Oczywiście – odparł
z zabójczym uśmiechem. Chińczyk od razu zaczął przeklinać wszystko, co przyszło
mu do głowy – swoje czytanie po nocach, które spowodowało zmęczenie, co z kolei
wyjaśniało krwotok, sporo obelg przeznaczył dla osoby pana Oh, klął na
niezjedzone jeszcze śniadanie leżące w torbie w towarzystwie książek, marudził
na swoją chęć położenia się do spania i wreszcie na koty. Tak po prostu, bo ich
nie lubił.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 42.8pt;">
<span style="font-family: inherit;">Wstał zgrabnie i
wspaniałomyślnie zignorował dłoń Sehuna znajdującą się na dole jego pleców,
niebezpiecznie blisko tyłka, bo co to by zmieniło? Tylko by się bardziej
zdenerwował. Gdy byli na opustoszałym korytarzu, opuścił dłonie – nie żeby czuł
się na tyle komfortowo w towarzystwie nastolatka, acz nie było już różnicy w
tym, czy go zobaczy, bo przecież sam pierwszy to zauważył. Starał się tolerować
obecność kolegi i mieć go w dupie. Bez zbędnych skojarzeń, naturalnie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 42.8pt;">
<span style="font-family: inherit;">Wszystko byłoby w
porządku, gdyby na ostatnim stopniu schodów się nie potknął i niczym w taniej
komedii romantycznej wpadł na Sehuna.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 42.8pt;">
<span style="font-family: inherit;">- Wow, ostro, Luhan –
skwitował dokładnie tak, jak spodziewał się tego Lu. Tandetnie. Nie wiedział,
czy ma się śmiać czy płakać.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 42.8pt;">
<span style="font-family: inherit;">- Przestań.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 42.8pt;">
<span style="font-family: inherit;">- Dlaczego? – spytał smutno.
– Ja ci tu pomagam! Jestem cudownym chłopakiem, który cudownie odprowadzi cię
do pielęgniarki! – Zaoponował. – Nie dość, że krwawi, to jeszcze narzeka. –
Pokręcił głową z dezaprobatą i bez żadnego ostrzeżenia przyciągnął go bliżej
siebie. – Hmm, właściwie co ci jest?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 42.8pt;">
<span style="font-family: inherit;">- Och, nic – burknął,
starając się jakoś oddalić i nie szarpać zbyt mocno.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 42.8pt;">
<span style="font-family: inherit;">- Nie udawaj, Luuu. –
Zaśmiał się, zbliżając usta do jego ucha. – Wiem, że to na mój widok.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 42.8pt;">
<span style="font-family: inherit;">O Boże, zdecydowanie
powinien zacząć płakać! <i>Gdzie ten gabinet,
gdzie ten gabinet…</i> Jego serce podskoczyło w radosnym skurczu, widząc, że są
już na odpowiednim korytarzu i lada chwila będą na miejscu.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 42.8pt;">
<span style="font-family: inherit;">- To może być ciężkie
w mojej obecności, ale nie mdlej, kochanie – dodał jeszcze, gdy zatrzymali się
przed białymi drzwiami, wyróżniającymi się w porównaniu z innymi – brązowymi.
Luhan pospiesznie odsunął się od chłopaka, nim ten zrobiłby kolejną durną rzecz
i otworzył drzwi za swoimi plecami.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 42.8pt;">
<span style="font-family: inherit;">- No może innym razem
– odparował. – Wracaj do klasy. Dzięki, pa. – I zamknął za nim drzwi.<o:p></o:p></span></div>
<br />
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 42.8pt;">
<i><span style="font-family: inherit;">Ufff, uratowany!</span></i><span style="font-family: Calibri, sans-serif; font-size: 11pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 42.8pt;">
<i><span style="font-family: inherit;"><br /></span></i></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 42.8pt;">
<i>~***~</i></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 42.8pt;">
<i><br /></i></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 42.8pt;">
No, dzień dobry! Wracamy z trochę innym, miniaturkowym opowiadaniem. Uprzedzając - wiem, że duużo osób czeka na CM, ale wciąż nad nim myślimy. Same do końca nie pamiętamy tego, co się wydarzyło, i zdarzają nam się logiczne błędy... Przepraszamy~. Niedługo powinnyśmy coś ogarnąć. Tymczasem zapraszam do czytania BGFM, bo zapewniam, że nie będzie nudno. ^^<br />
<br />
ps. Pisałam to przy Kazaky - Love, więc... SORRY. ;_; XD</div>
</div>
</div>
<!-- Blogger automated replacement: "https://images-blogger-opensocial.googleusercontent.com/gadgets/proxy?url=http%3A%2F%2Fdata2.whicdn.com%2Fimages%2F133398632%2Flarge.gif&container=blogger&gadget=a&rewriteMime=image%2F*" with "https://blogger.googleusercontent.com/img/proxy/AVvXsEgidWVwSD2sA9ncA-mtr1218OV7eUhjCGtYUK9O0z9vL05IApdgCyiAXZhw9ibwLD66zeJzCMgwzlYljV2JDxD8ekhKYBSJDzKopqTMKMscdAoj33qJqSr9YvzAtKUEitBqjfceSgBIsInABKPhkE8P7XY=" -->Berrrrenikahttp://www.blogger.com/profile/05673436087621533559noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-7196491332748255971.post-21766407300356296222014-07-30T13:50:00.000+02:002014-07-30T13:50:06.596+02:00Comeback<div style="text-align: center;">
Cześć wam, tak, razem z Bere żyjemy i mamy się dobrze. Tylko blog troszkę jakby umarł, ale cóż, w styczniu skończył się nam plan do tego opowiadania i nie miałyśmy pomysłów, dlatego nie ruszałyśmy opowiadania. Ale widzimy, że czekacie na<i> Closed Mind</i>, że obserwatorów przybywa i cóż... pasowałoby to dokończyć. Dokończymy i prawdopodobnie dodamy również one shot, tylko chwilę jeszcze musicie poczekać. Z <i>Closed Mind</i> niedługo ruszymy znowu, więc wyczekujcie w najbliższej przyszłości trzynastego rozdziału :3</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNeVwnUHudZxqgL9lbxhICse5NAQUcr_rJ7oR1j6yvNHiwM9ArHO8b6qMZTjR8d6D5XvmJ-dSMvd6DzBTjEVtblK7p2ZtYILicOolU7bcHlxHue45Egjl44-9TD_B0TPGKJBUZBaAe3TU/s1600/do.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNeVwnUHudZxqgL9lbxhICse5NAQUcr_rJ7oR1j6yvNHiwM9ArHO8b6qMZTjR8d6D5XvmJ-dSMvd6DzBTjEVtblK7p2ZtYILicOolU7bcHlxHue45Egjl44-9TD_B0TPGKJBUZBaAe3TU/s1600/do.gif" height="128" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
xoxo Uszati.</div>
Uszati ▲http://www.blogger.com/profile/08607180412953881428noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-7196491332748255971.post-68308065973645559892014-01-03T13:00:00.000+01:002014-01-04T14:07:12.539+01:00Twelfth<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:TrackMoves/>
<w:TrackFormatting/>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:DoNotPromoteQF/>
<w:LidThemeOther>PL</w:LidThemeOther>
<w:LidThemeAsian>X-NONE</w:LidThemeAsian>
<w:LidThemeComplexScript>X-NONE</w:LidThemeComplexScript>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
<w:SplitPgBreakAndParaMark/>
<w:DontVertAlignCellWithSp/>
<w:DontBreakConstrainedForcedTables/>
<w:DontVertAlignInTxbx/>
<w:Word11KerningPairs/>
<w:CachedColBalance/>
</w:Compatibility>
<m:mathPr>
<m:mathFont m:val="Cambria Math"/>
<m:brkBin m:val="before"/>
<m:brkBinSub m:val="--"/>
<m:smallFrac m:val="off"/>
<m:dispDef/>
<m:lMargin m:val="0"/>
<m:rMargin m:val="0"/>
<m:defJc m:val="centerGroup"/>
<m:wrapIndent m:val="1440"/>
<m:intLim m:val="subSup"/>
<m:naryLim m:val="undOvr"/>
</m:mathPr></w:WordDocument>
</xml><![endif]-->
<br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:TrackMoves/>
<w:TrackFormatting/>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:DoNotPromoteQF/>
<w:LidThemeOther>PL</w:LidThemeOther>
<w:LidThemeAsian>X-NONE</w:LidThemeAsian>
<w:LidThemeComplexScript>X-NONE</w:LidThemeComplexScript>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
<w:SplitPgBreakAndParaMark/>
<w:DontVertAlignCellWithSp/>
<w:DontBreakConstrainedForcedTables/>
<w:DontVertAlignInTxbx/>
<w:Word11KerningPairs/>
<w:CachedColBalance/>
</w:Compatibility>
<m:mathPr>
<m:mathFont m:val="Cambria Math"/>
<m:brkBin m:val="before"/>
<m:brkBinSub m:val="--"/>
<m:smallFrac m:val="off"/>
<m:dispDef/>
<m:lMargin m:val="0"/>
<m:rMargin m:val="0"/>
<m:defJc m:val="centerGroup"/>
<m:wrapIndent m:val="1440"/>
<m:intLim m:val="subSup"/>
<m:naryLim m:val="undOvr"/>
</m:mathPr></w:WordDocument>
</xml><![endif]-->
<br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:TrackMoves/>
<w:TrackFormatting/>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:DoNotPromoteQF/>
<w:LidThemeOther>PL</w:LidThemeOther>
<w:LidThemeAsian>X-NONE</w:LidThemeAsian>
<w:LidThemeComplexScript>X-NONE</w:LidThemeComplexScript>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
<w:SplitPgBreakAndParaMark/>
<w:DontVertAlignCellWithSp/>
<w:DontBreakConstrainedForcedTables/>
<w:DontVertAlignInTxbx/>
<w:Word11KerningPairs/>
<w:CachedColBalance/>
</w:Compatibility>
<m:mathPr>
<m:mathFont m:val="Cambria Math"/>
<m:brkBin m:val="before"/>
<m:brkBinSub m:val="--"/>
<m:smallFrac m:val="off"/>
<m:dispDef/>
<m:lMargin m:val="0"/>
<m:rMargin m:val="0"/>
<m:defJc m:val="centerGroup"/>
<m:wrapIndent m:val="1440"/>
<m:intLim m:val="subSup"/>
<m:naryLim m:val="undOvr"/>
</m:mathPr></w:WordDocument>
</xml><![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormalCxSpFirst" style="line-height: normal; text-align: right; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"> <i>Kai.</i></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpFirst" style="line-height: normal; text-align: right; text-indent: 42.8pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpFirst" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Cóż, sam jestem raczej nerwową osobą i dobrze zdaję
sobie z tego sprawę, szczególnie że nie jeden człowiek raczył mi o tym
wspomnieć i dać się przekonać. Czasami, a nawet częściej, zdarza mi się
krzyczeć, kląć jak najęty, uderzać w coś, rzucać czymś (w kogoś) i wiele, wiele
innych ciekawych możliwości. Tak, nie przeczę, że nie jestem zbyt spokojny,
jednak w tej chwili patrzenie na wkurwionego Baekhyuna sprawia, ze zaczynam
wątpić w swoją temperamentność. </span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Zwyczajnie chłopak powala wszystkich na kolana w tej
dziedzinie. To nowy poziom wyprowadzenia z równowagi!</span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">I prawdę mówiąc, nie miałem pojęcia co, do cholery,
mam teraz robić. Siedziałem na swoim fotelu, nonszalancko oparty, z nogą
założoną na nogę i po prostu się na niego gapiłem. Momentami przypominał mi
moją stukniętą, hiperaktywną ciotkę od strony ojca, która na początku strasznie
działa mi na nerwy, a potem zacząłem ją zwyczajnie ignorować, co idzie mi
wyśmienicie do tej pory. Może powinienem wykorzystać tą taktykę również z
Baekhyunem?</span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Skrzywiłem się lekko, gdy krzyknął głośniej. Wiecie
jaki piskliwy głos ma ten świr, kiedy wrzeszczy? Bo ja nie miałem o tym pojęcia
aż do tej chwili, pierwszy raz widzę go aż tak wkurwionego. Pytanie tylko – o
co, do chuja pana? Uniosłem prawą brew z ukrywanym rozbawieniem. </span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Baek, zamknij się – mruknąłem, przykładając palce do
skroni; starałem się mieć jak najbardziej opanowany ton, tylko nie byłem
pewien, czy to pogorszy, czy polepszy sprawę. Widziałem, jak zaciska zęby z
frustracji, ale ucisza się na moment. – Właściwie to <i style="mso-bidi-font-style: normal;">o co ci chodzi?</i></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Naturalnie, że nie wiedziałem, choć on był święcie
przekonany, iż jest inaczej – że wiem, co zrobiłem. Miałem wrażenie, że coś
ważnego mi umknęło i zaraz będzie kosztować mnie życie, a co najmniej siniaka
na ryju. Ewentualnie jeszcze podpite oko. Poziom jego wkurwienia zwiększył się
kolosalnie, widziałem to w jego oczach, które tak uparcie wbijał we mnie, jakby
chciał mnie zasztyletować, wypatroszyć i poćwiartować. Policzki mu zrumieniały,
były bardziej czerwone niż kiedykolwiek, a jego usta chyba przymierzały się do
wytłumaczenia mi mojego stanowiska w tejże sprawie. I to dość… wymownie.</span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- I ty się jeszcze, kurwa, pytasz o co mi chodzi?! –
krzyknął znów. Aż dziwne, że nie przejmować się resztą personelu. – Ja
rozumiesz, że ty wiecznie masz wszystko w dupie, najchętniej siedziałbyś na tej
swojej dupie, patrzył na wszystkich z góry i jedynie im rozkazywał, bo przecież
praca to za wiele dla twoich rączek! Rany, człowieku, nie dość, że nic, kurwa
mać, nie robisz, żeby ten projekt się udał, to jeszcze nie szanujesz tego, że
JA SIĘ STARAM. Pojebało cię, żeby wyjebać moją pracę? </span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Kopnął w biurko czubkiem buta i nawet się nie
skrzywił, po czym zbliżył się ku mnie, wyciągając rękę do mojej zdezorientowanej
twarzy, tak jakby chciał mnie uderzyć, acz wycofał się w pewnym momencie.</span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Ja pierdolę, tak bardzo mnie nienawidzisz? Co ja ci
zrobiłem? – powiedział wściekłym tonem, patrząc na mnie jadowicie. – Teraz
muszę robić wszystko od nowa. WSZYSTKO. A miałem znaczną większość pracy!
Wystarczyło skończyć szkic, kupić materiały i gotowe. Nie wiem, czy umiem
narysować drugi raz to samo, do cholery. <i style="mso-bidi-font-style: normal;">No
i co się tak gapisz?!</i></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Ja… - zacząłem naturalnie jak niedorozwinięte
dziecko. Wyprostowałem się na fotelu, oparłem łokcie na udach i zerknąłem na
niego miękko, chyba pierwszy raz nie chcąc rozzłościć go bardziej. Już nie
chodziło mi nawet o to, że mnie obraził, bo to nie cholerny pierwszy raz, to
zawsze było na porządku dziennym; nie on jedyny mówił mi moje wady prosto w
twarz, więc to także spłynęło po mnie jak woda po rynnie. To też nie było tak,
że go nienawidziłem, bo było odwrotnie, uwielbiałem go – jedynie lubiłem go
denerwować – i nigdy nie życzyłbym mu źle tak na serio. Jakkolwiek się nie
zachowywałem, nie byłem bezuczuciowym draniem, jasne? – Hej. Naprawdę nie wiem,
o czym mówisz. I ej, nie krzycz! Naprawdę. Nie wyrzuciłbym twojej pracy, na
pewno nie specjalnie. Jeśli już, zrobiłem to przypadkowo.</span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Wysłuchał mnie, wpatrując się w sufit i oddychając głęboko.
Widać, ze chciał się uspokoić i jakoś przetrawić moje słowa. Tym razem mój
spokojny ton wpłynął pozytywnie na jego reakcje, a nie zawsze tak jest, gdyż
ludzie przeważnie denerwują się jeszcze bardziej. Po kilku sekundach spuścił
wzrok, kierując go na mnie.</span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Czemu miałbym ci uwierzyć? – burknął. – Od samego
początku robisz wszystko, żeby mi utrudnić tę pracę. </span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Ty wcale też nie jesteś super miły, wiesz? –
odszczeknąłem automatycznie, czego od razu pożałowałem. Słów jednak nie umiałem
cofać, tak też tylko ugryzłem się w język i czekałem na reakcję chłopaka. Ku
mojemu zdziwieniu, nie wybuchnął ponownie. </span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Bo mnie denerwujesz! Na samym wstępie powiedziałeś,
że masz to wszystko w dupie. Jaki mam dla ciebie być, skoro prawdopodobnie i
mnie masz głęboko gdzieś?!</span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Ukryłem twarz w dłoniach z rozżalenia. Może to głupie,
ale nie miałem pojęcia, że odbierał to w taki sposób. Sehun na przykład moje
docinki zwyczajnie ignorował. No ale, Kai, nie wszyscy są Sehunem. Westchnąłem
ciężko. Chyba czas pożegnać się z dumą na jakiś czas.</span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Nie mam cię głęboko gdzieś – odparłem, wstając i
podchodząc bliżej Baekhyuna. – I p<i style="mso-bidi-font-style: normal;">rzepraszam</i>,
to był wypadek, nie chciałem tego zniszczyć, okej? Spróbuję ci pomóc, chociaż
kompletnie nie umiem rysować.</span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Uśmiechnąłem się, bo czemu nie? Przyglądając się jego
zdziwionej twarzy, mogłem nawet stwierdzić, ze jest całkiem uroczy, kiedy się
złości, i nawet nie chciało mi się tej myśli od siebie odpychać. Po co? Powoli
kiwnął głową, wyrażając zgodę. Dobrze. </span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Dobrze. Może przestanę wreszcie wszystko chrzanić.</span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">* * *</span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: right; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"> <i>Sehun.</i></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: right; text-indent: 42.8pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Zamrugałem gwałtownie, nim przyzwyczaiłem się do
rażącego światła słonecznego, które padało wprost na mnie i subtelnie ogrzewało
moje ciało. Wziąłem głęboki wdech, czując się dziwnie niezręcznie, jakby sen
był dla mnie nowością. Obraz przede mną był zupełnie rzeczywisty<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>nie byłem pewien, czy to na pewno moja
wyobraźnia. Dużo dziwnych rzeczy siedziało w mojej głowie i w większości było
tu więcej… fantastyki, czegoś, co nigdy w życiu prawdziwym by się nie
przydarzyło. Czasem szkoda. Czasem nawet lepiej. </span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Znajdowałem się w najzwyklejszym, pięknie zielonym,
zadbanym seulskim parku. Nie bywałem tu zbyt często, ale kojarzę to miejsce
bardzo dobrze. Moje życie polega teraz na bieganiu od mieszkania na uczelnię i
z powrotem, a park znajduje się właściwie po drugiej stronie miasta. Seul jest
ogromny, nadal czuję się w nim zagubiony, choć przecież przez tyle lat tu
mieszkam. </span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Szedłem prostą alejką wyłożoną szarą kostką brukową,
po obu jej stronach znajdowały się drewniane ławki pomalowane na bordowo.
Prezentowało się ładnie – do tego drzewa, naturalnie, krzewy, klomby z
kwiatami. I Luhan.</span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Siedział zupełnie nieprzepisowo na jednej z ławek, z
nogami podkulonymi pod samą brodę. Grzebał jak zwykle w swoim telefonie, od
razu pomyślałem, że w coś grał albo robił inną zupełnie niepotrzebną rzecz. W
końcu jego komórka miała tyle funkcji, że nigdy nie rozumiałem po co właściwie
one tam są. Chłopak jednak wiecznie zarzekał się, że wszystkie są mu jak
najbardziej potrzebne, więc postanowiłem się nie spierać.</span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Przyspieszyłem kroku, by znaleźć się prędzej przy nim.
Nadal czułem się trochę dziwnie, jakbym… nie mógł do końca kontrolować swoich
ruchów, jakbym nie wykonywał ich sam, tylko automatycznie. Miałem wrażenie, że
tylko przyglądam się swojemu ciału i posturze Luhana, było tak, jak przez tym
całym zamieszaniem z bransoletkami. Teraz we śnie nawet jej nie miałem.</span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Będąc już wystarczająco blisko, z rozmachem usiadłem
koło Lulu, popychając go lekko, na co skrzywił się na kilka sekund, lecz po
chwili spojrzał na mnie i uśmiechnął się tym pięknym uśmiechem. </span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Sehun. Właśnie miałem do ciebie dzwonić –
powiedział, dając mi buziaka w policzek, co kompletnie mnie zdziwiło, ale też i
ucieszyło. </span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Uniosłem brew. – Naprawdę? – spytałem, wyginając się
tak, by zobaczyć, co w końcu robił na tym telefonie, i rzeczywiście –
zobaczyłem na wybieraniu kontakt ze swoim imieniem.</span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Wyobraź sobie, ze naprawdę – odparł, odsuwając
komórkę jak najdalej ode mnie, wywołując u mnie cichy śmiech. Było tak
normalnie, tak jak dawniej.</span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Co właściwie tu robisz? – Moje usta same mówiły. –
Jest wcześnie.</span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Wzruszył ramionami w odpowiedzi. – Dawno tu byłem,
więc stwierdziłem, że czemu nie. – Spuścił nogi na dół, siadając „normalnie”. –
Poza tym chciałem cię tu zaprosić i… zapytać o coś. Ale przyszedłeś sam.
Telepatia? – Ponownie uśmiech zagościł na jego twarzy.</span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Może. – Automatycznie uniosłem kąciki ust. – Więc o
co chciałeś się zapytać?</span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Hm – zaczął. – Tylko nie przestrasz się czy coś. I zastanów,
zanim odpowiesz, okej?</span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Jaaasne. – Byłem gotowy na wszystko, przecież
rozmawiałem z <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Luhanem</i>, na litość
boską.</span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Zastanawiał się, czy aby na pewno zapytać, widać to
było po jego mimice, wyrazie twarzy. Wziął głębszy wdech, po czym spojrzał na
mnie łagodnie.</span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Nie chciałbyś pojechać ze mną do Busan?</span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Zaskoczył mnie, ale w myślach byłem gotowy zgodzić się
na wszystko, co by mi zaproponował. Przecież tyle się wycierpiałem, gdy go nie
było, kiedy nigdzie nie wyjeżdżaliśmy, a kiedyś przecież tak kochaliśmy to
robić. Skoro tak pragnąłem powiedzieć: „Jasne, Luhan, nawet jutro”, czemu
powiedziałem…</span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Ja… nie jestem pewien, czy to dobry pomysł, Lu.</span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Poczułem mocne uderzenie w głowie i obudziłem się gwałtownie.
Rozwarłem prędko oczy i momentalnie ujrzałem przed sobą plastikowe siedzenie,
na które pewnie wpadłem pod wpływem zbyt ostrego hamowania autobusu, w którym
się znajdowałem. Od razu spojrzałem na nadgarstek – bransoletka była na swoim
miejscu. Powoli dochodziła do mnie rzeczywistość i zdawałem sobie sprawę, że to
nie mógł być sen typu tych, w których uczestniczyliśmy z Lulu przez te kilka
tygodni. Na pewno nie. Gdybym miał kontrolę nad tym wyobrażeniem – zgodziłbym się
na sto procent, rozegrał to inaczej… W ogóle wyglądałoby to odmiennie.</span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Zacisnąłem usta i rozejrzałem się po pojeździe.
Znudzeni ludzie przyklejali swoje twarze do szyb, niektórzy spali jak ja przed
momentem, inni tylko przyglądali się słonecznym seulskim ulicom. Widok jak co
dzień, gdy wracam z uczelni. Tylko że gdy wracam, jest już… ciemno. Więc co
robię w autobusie w środku pieprzonego dnia?</span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Chyba powinien w ogóle zapytać się kogoś gdzie
jedziemy, bo uświadomiłem sobie nagle, że o tym też nie mam pojęcia. <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Sehun, uspokój się.</i> </span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Tak, to doskonały pomysł, ale dość trudny w wykonaniu.
Czułem, jakbym miał dziurę w pamięci, która nie chce się niczym zapełnić, a w
myślach ciągle krążył mi ten sen i nie chciał dać spokoju.</span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Patrząc za okno, widziałem okolice, których nie
odwiedzałem zbyt często. Droga prowadziła… <i style="mso-bidi-font-style: normal;">do
parku</i>.</span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Szybko wyciągnąłem telefon i wybrałem listę ostatnich
połączeń. Uśmiechnąłem się jak idiota, widząc połączenie przychodzące –
odebrane przeze mnie - od Luhana. Chyba przeżyłem jakiś pierdolony sen
proroczy! Nawet nie sądziłem, ze coś takiego rzeczywiście może się przytrafić!</span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Ponownie skierowałem spojrzenie na świat za szybą, w
porę orientując się, że za chwilę muszę wysiąść. Może pięć minut później
autobus zatrzymał się, a ja wyparowałem z niego jak oparzony, rzucając „do
widzenia” na odchodnym. </span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Naprawdę musiałem się uspokoić! Dawno nie byłem czymś
tak zaaferowany, moje realne życie było raczej nudne, jakby tak spojrzeć na nie
z boku. Uroku dodawały tylko sny z Luhanem i ewentualnie wkurzanie Jongina,
czyli moja ulubiona rozrywka od zawsze. Teraz mogło się wydarzyć coś równie
ciekawego, wystarczyło tylko poczekać kilkanaście minut. </span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Skierowałem się ku bramie wejściowej, wyciągając z
kieszeni paczkę z fajkami i odpalając jedną, to też zawsze potrafiło mnie
uspokoić dziwnym sposobem. Zdecydowałem się na szybkie wypalenie tego szajsu,
bo wiedziałem doskonale, że Luhan tego nienawidzi, jednak zanim go znajdę w tym
ogromnym miejscu… Minie pewnie kawałek czasu.</span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Wszystko wyglądało tak samo jak w śnie. Identyczna
aleja, drzewa, krzewy, kwiaty, ławki, kostka brukowa, słońce, czyste niebo.
Znów szedłem główną dróżką, która niebawem doprowadzi mnie do osoby, którą
kocham. Zaciągnąłem się po raz ostatni papierosem i zgasiłem go przy koszu,
kulturalnie go do niego wyrzucając. Z tego miejsca już widziałem Luhana
siedzącego z podkulonymi nogami, wyglądającego tak słodko jak zawsze go
postrzegałem. <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Będąc już wystarczająco
blisko, z rozmachem usiadłem koło Lulu, popychając go lekko, na co skrzywił się
na kilka sekund, lecz po chwili spojrzał na mnie i uśmiechnął się tym pięknym
uśmiechem. </i></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Sehun.
Właśnie miałem do ciebie dzwonić,</span></i><span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"> czy się nie zgubiłeś <i style="mso-bidi-font-style: normal;">– powiedział,
dając mi buziaka w policzek, co kompletnie mnie zdziwiło, ale też i ucieszyło. </i></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Uniosłem brew. –
Naprawdę? – spytałem, wyginając się tak, by zobaczyć, co w końcu robił na tym
telefonie, i rzeczywiście – zobaczyłem na wybieraniu kontakt ze swoim imieniem.</span></i></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Wyobraź
sobie, że naprawdę – odparł, odsuwając komórkę jak najdalej ode mnie, wywołując
u mnie cichy śmiech. Było tak normalnie, tak jak dawniej.</span></i></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Co właściwie
tu robisz? – Moje usta same mówiły. – Jest wcześnie.</span></i><span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"> I do tego zaciągasz mnie tutaj, kiedy powinienem być
na uczelni…</span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Wzruszył
ramionami w odpowiedzi. – Dawno tu byłem, więc stwierdziłem, że czemu nie. –
Spuścił nogi na dół, siadając „normalnie”. – Poza tym chciałem cię tu zaprosić,
żeby zapytać o coś.</span></i><span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"> W razie gdybyś
nie przyszedł, pewnie zadzwoniłbym znowu, ale skoro się zjawiłeś.<i style="mso-bidi-font-style: normal;"> – Ponownie uśmiech zagościł na jego twarzy.</i></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Zawsze przychodzę. – <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Automatycznie uniosłem kąciki ust. – Więc o co chciałeś się zapytać?</i></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Hm – zaczął. –
Tylko nie przestrasz się czy coś. I zastanów, zanim odpowiesz, okej?</span></i></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Jaaasne. –
Byłem gotowy na wszystko, przecież rozmawiałem z Luhanem, na litość boską.</span></i><span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"> Zresztą ja to już przeżyłem, prawda? W trochę innym
wydaniu, ale jednak.</span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Zastanawiał
się, czy aby na pewno zapytać, widać to było po jego mimice, wyrazie twarzy.
Wziął głębszy wdech, po czym spojrzał na mnie łagodnie.</span></i></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Nie chciałbyś
pojechać ze mną do Busan?</span></i></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">W tym śnie naprawdę musiałem być idiotą, że się nie
zgodziłem na TAKĄ propozycję i w dodatku wypływającą z usta LUHANA, ale na
szczęście teraz jestem zupełnie świadomy i do tego trochę mniejszym idiotą niż
zwykle, więc z radością wypisaną na twarzy odparłem:</span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Jasne, Luhan,
nawet jutro</i>.</span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">* * *</span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: right; text-indent: 42.8pt;">
<i><span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"> Kai.</span></i></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: right; text-indent: 42.8pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Było już późno, czułem to – byłem nieźle zmęczony tym
wszystkim, co wysysało ze mnie wszelkie siły i ochotę do funkcjonowania. Mimo
wszystko byłem dość rozbudzony, przynajmniej trzymałem się jako tako w pionie,
ani nie leżałem na biurku. Może to dziwnie zachowanie z mojej strony, ale
starałem się jak mogłem i odnoszę wrażenie, że dużą miarę w tym było zwykłe
poczucie winy. Jednak mniejsza z tym. Baek praktycznie zasypiał, głowa opadała
mu coraz niżej, powieki również, ale uparcie szkicował cienkim ołówkiem na
kartce zapełnionej całkiem niezłym rysunkiem. Moja rola dzisiaj polegała
głównie na siedzeniu przy nim, pilnowaniu, by całkiem nie zasnął i ewentualnemu
dawaniu pomysłów na wizualną część logo. Może i to nie było wiele, ale raczej
wystarczająco.</span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Nie śpij jeszcze – mruknąłem, trącając go w bok, na
co zerknął kątem oka i westchnął ze zmęczeniem. Wyglądał fatalnie, wydawało mi
się, że jego oczy są dziwnie podkrążone, i wtedy też zacząłem się zastanawiać,
czy dobrze sypia, a jeśli źle – to dlaczego. Nagle chciałem wiedzieć o nim
więcej niż to, co jest zawarte w papierach – co lubi jeść, jakiej muzyki słucha
i dlaczego ta praca jest dla niego taka ważna. Czy może kogoś ma.</span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Baekhyun wrócił do szkicowania, przyspieszając ruchy
dłoni, pewnie by szybciej skończyć. Nie wiem dlaczego chwilę potem objąłem go
jedną ręką w talii i zbliżyłem się. Zmęczenie sprawia, że po prostu nie masz
najmniejszej siły udawać kogoś innego, kogoś, kim nie jesteś, lub kogoś, kogo
udajesz cały ten czas. Jego ręka drgnęła, ale nic nie zrobił, nawet nie
spojrzał, tylko jego grdyka uniosła się i opadła, gdy przełykał nerwowo ślinę.
Uśmiechnąłem się pod nosem, dziwnie było widzieć zawsze pewnego siebie
Baekhyuna, który nie wie co robić.</span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Koniec na dzisiaj – powiedział ściszonym głosem,
odkładając swoje narzędzie pracy i odsuwając projekt. – Masz uważać, żeby tego
nie wywalić! – mruknął z przekąsem, krzywiąc się lekko. – Jasne?</span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Jasne. – Uśmiechnąłem się lekko, na co chyba
automatycznie odpowiedział tym samym. Delikatnie przesunąłem po boku chłopaka,
a ten wreszcie zatrzymał na mnie spojrzenie na dłuższą chwilę. Miał szeroko
otwarte oczy, jakby wycieńczenie się ulotniło wraz z tym jednym ruchem. Zjechał
spojrzeniem niżej, na moje usta i nie byłem specjalnie zdziwiony, kiedy zbliżył
się prędko i przycisnął wargi do moich. Zaskoczenie wywoływałem u siebie ja
sam, że mi to <i style="mso-bidi-font-style: normal;">nie przeszkadzało.</i></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Nie miałem oporów z otwarciem ust, tym, że ktoś w nie
ingerował – również nie. Było tak, jak sądziłem, że będzie – nie za delikatnie.
Czułem na dolnej wardze zęby, język współgrał z innym językiem, przyciągnąłem
jego ciepłe, szczupłe ciało bliżej. Wstałem, ciągnąc go za sobą i starając się
nie przerwać pocałunku ani na chwilę. Ścisnąłem obiema rękami biodra Baekhyuna,
w czasie gdy wolno prowadziłem go w stronę ściany, żeby zaraz przycisnąć go do
niej, całym sobą naprzeć na drobniejszą posturę i w dłonie ująć głowę Baeka,
delikatniej, sprawiając kontrast z tym wszystkim, co robimy. Czułem, jak
uśmiecha się lekko i wcale mu się nie dziwiłem, bo sam miałem ogromną ochotę
zwyczajnie się roześmiać z nadmiaru pozytywnych emocji. Pocałunek był głęboki,
taki podnoszący tętno i powodujący brak oddechu, który zresztą niebawem
nastąpił; odsunąłem twarz na kilka milimetrów, wpatrując się w jego twarz,
która wyrażała więcej niż kiedykolwiek widziałem.</span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Chyba muszę wracać – powiedział. Ręce trzymał
owinięte wokół mojej szyi przez cały czas, teraz jedynie poluźnił uścisk.</span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Jestem motorem, odwiozę cię. – Zaproponowałem, nie
namyślając się za wiele. Chłopak zaśmiał się nagle i zwrócił oczy ku górze.</span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Miły Jongin, dziwne rzeczy się dzieją – rzekł z
rozbawieniem, na co pokręciłem głową pobłażliwie.</span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Tak, miły, to teraz tego nie zepsuj – ostrzegłem, po
czym odciągnąłem go od ściany za szlufki jego jeansów. – Chodź, czas na
przejażdżkę prawdziwą maszyną z prawdziwym facetem.</span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Wyswobodził się delikatnie i podszedł do fotela, by
zabrać swoją kurtę, moją zaś rzucając niedbale ku mnie. Uporządkował trochę
biurko, zgarnął klucze od biura i w ekstremalnie szybkim tempie był gotowy. Coś
niebywałego.</span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Mówisz o mnie? – spytał, unosząc figlarnie brew.
Zaśmiałem się.</span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Raczej o sobie – odparłem, po czym, chcąc zapobiec
jego odszczeknięciu się, cmoknąłem go w usta i zwyczajnie wypchnąłem za drzwi.
Oczywiście nie udało mi się uniknąć jego małej zemsty.</span></div>
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" DefUnhideWhenUsed="true"
DefSemiHidden="true" DefQFormat="false" DefPriority="99"
LatentStyleCount="267">
<w:LsdException Locked="false" Priority="0" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Normal"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="heading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="35" QFormat="true" Name="caption"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="10" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" Name="Default Paragraph Font"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="11" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtitle"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="22" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Strong"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="20" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="59" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Table Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Placeholder Text"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="No Spacing"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Revision"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="34" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="List Paragraph"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="29" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="30" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="19" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="21" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="31" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="32" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="33" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Book Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="37" Name="Bibliography"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" QFormat="true" Name="TOC Heading"/>
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-qformat:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
text-align:justify;
text-indent:35.45pt;
line-height:115%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:"Calibri","sans-serif";
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-fareast-font-family:"Times New Roman";
mso-fareast-theme-font:minor-fareast;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;}
</style>
<![endif]--><br />
<div style="text-align: justify;">
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" DefUnhideWhenUsed="true"
DefSemiHidden="true" DefQFormat="false" DefPriority="99"
LatentStyleCount="267">
<w:LsdException Locked="false" Priority="0" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Normal"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="heading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="35" QFormat="true" Name="caption"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="10" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" Name="Default Paragraph Font"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="11" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtitle"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="22" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Strong"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="20" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="59" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Table Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Placeholder Text"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="No Spacing"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Revision"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="34" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="List Paragraph"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="29" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="30" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="19" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="21" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="31" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="32" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="33" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Book Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="37" Name="Bibliography"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" QFormat="true" Name="TOC Heading"/>
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-qformat:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
text-align:justify;
text-indent:35.45pt;
line-height:115%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:"Calibri","sans-serif";
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-fareast-font-family:"Times New Roman";
mso-fareast-theme-font:minor-fareast;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;}
</style>
<![endif]--></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">~***~</span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Chciałabym bardzo mocno przeprosić Was i Uszatka, że tak cholernie zaniedbałam CM. Że w ogóle zaniedbałam pisanie, bo opuściłam się we wszystkim, co ma związek z blogowaniem. Trochę się ostatnio u mnie działo, złych i dobrych rzeczy, więc jedyną rzeczą, która mnie usprawiedliwia jest brak czasu i głowa zajęta życiem prywatnym. Sama mam nadzieję, że się poprawię. Trzymajcie kciuki, żeby się udało. :)</span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 42.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Tymczasem chciałabym Wam życzyć wszystkiego dobrego z okazji Nowego Roku! Żeby był lepszy niż poprzedni, bardziej radosny, owocniejszy w sukcesy, no i oczywiście pełen yaoiców oraz Waszych ulubionych pairingów. :D Kocham Was i cieszę się, że nasz blog odniósł taki sukces... 103 obserwatorów na dzień dzisiejszy. Gdy zaczynałyśmy, nawet o tylu nie marzyłyśmy. :3 Dziękujemy! ♥ Spełniania marzeń!</span><br />
<br />
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">EDIT: I zapraszam na konkurs dot. opowiadań yaoi. :D <a href="http://subete-no-anata-yaoi-stories.blogspot.com/2014/01/konkurs-jak-pisze-yaoi-to-mnie-dupa-boli.html">KLIK~ </a></span></div>
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" DefUnhideWhenUsed="true"
DefSemiHidden="true" DefQFormat="false" DefPriority="99"
LatentStyleCount="267">
<w:LsdException Locked="false" Priority="0" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Normal"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="heading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="35" QFormat="true" Name="caption"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="10" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" Name="Default Paragraph Font"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="11" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtitle"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="22" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Strong"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="20" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="59" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Table Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Placeholder Text"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="No Spacing"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Revision"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="34" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="List Paragraph"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="29" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="30" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="19" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="21" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="31" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="32" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="33" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Book Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="37" Name="Bibliography"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" QFormat="true" Name="TOC Heading"/>
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-qformat:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
text-align:justify;
text-indent:35.45pt;
line-height:115%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:"Calibri","sans-serif";
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-fareast-font-family:"Times New Roman";
mso-fareast-theme-font:minor-fareast;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;}
</style>
<![endif]-->Berrrrenikahttp://www.blogger.com/profile/05673436087621533559noreply@blogger.com28tag:blogger.com,1999:blog-7196491332748255971.post-56184355945490776892013-10-13T21:17:00.001+02:002013-10-14T12:38:07.490+02:00Eleventh<div align="RIGHT" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<i>Luhan.</i></div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
Biegłem. Sam nie wiedziałem dokąd, nogi same mnie prowadziły.
Zupełnie jakby ktoś lub coś mnie ciągle pchało do przodu, kiedy
ja byłem tego nieświadomy. Byłem pewny tylko jednego – czekało
mnie spotkanie z Sehunem. W prawdziwym życiu, nie we śnie. To już
przestała być fikcja i stawało się to coraz bardziej
niebezpieczne. Im bardziej się w to wczuwałeś, tym łatwiej można
było stracić kontrolę. Nie można było żyć we śnie, ponieważ
było to tylko chwilowe oderwanie od rzeczywistości. Inny,
alternatywny świat, który wraz z otwarciem oczu znikał.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
Na początku żałowałem, że nie mogłem tam żyć, ale później
zdałem sobie sprawę, że nie mogę. I mimo że wydawał się
bezpieczny i niesamowicie kuszący, był pułapką. Niebezpieczną,
potrafiącą zniszczyć człowieka w zaskakująco okrutny sposób, bo
ludzka psychika była słaba, nieodporna na siły nadprzyrodzone. Ten
drugi świat na początku wydawał się fascynujący, dobry, ale to
były tylko złudzenia. Najpierw musiałeś nauczyć się kontrolować
własny umysł, by być gotowy do podwójnego życia.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
Mój bieg nie był długi, przynajmniej tak mi się wydawało, gdy
dotarłem do wieżowca dumnie piętrzącego się ku granatowemu
niebu, które powoli zmieniało swoje ubarwienie na jaśniejsze.
Gwiazdy znikały, a miasto powoli budziło się ze snu, tego
bezpiecznego, który nikomu nie zagrażał. Seul o tej porze był
wyjątkowy, zwłaszcza, gdy na chodnikach nie wpadałeś co chwilę
na spieszących się ludzi. Tak wczesnym rankiem było ich tylko
garstka, która nie rzucała się w oczy, która w tamtym momencie
nie obchodziła mnie wcale.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
Budynek nie był tak wysoki jak ten w moim śnie. Był sporo niższy,
ale z całą pewnością upadek z niego byłby śmiertelny, dlatego
zamarłem, gdy dostrzegłem niewyraźny zarys szczupłej sylwetki
znajdującej się na samej górze. Doskonale wiedziałem, że to był
Sehun, inaczej nie zatrzymałbym się właśnie przy tym budynku.
Obszedłem go szybko dookoła, szukając jakiegokolwiek wyjścia na
górę. Znalazłem tylko drabinki mocno przytwierdzone do ceglanych
ścian, które jednak wydawały mi się niestabilne. Odsunąłem te
myśli na bok, wiedząc, że osoba, która jest dla mnie tak
cholernie ważna, jest krok od przepaści. </div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
Ze wspięciem na sam szczyt uporałem się szybko, bo wiedziałem, że
nie mogę stracić ani minuty, która mogła być tą najważniejszą,
ważącą na życiu Sehuna. Czułem, że coś złego stanie się,
jeżeli nic nie zrobię. Być może była to magia bransoletki, którą
nadal miałem na swoim nadgarstku, a może tylko przeczucie, które
czasem bywało złudne.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
Z bliska wszystko wyglądało jeszcze bardziej strasznie.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
- Sehun? SEHUN! CO ROBISZ? - krzyknąłem, ruszając z miejsca.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
Nie obrócił się, zupełnie jakby był głuchy na moje słowa.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
Wraz z moim ciałem przylegającym do jego pleców, wreszcie poczułem
wielką ulgę, która była niesamowicie mocno wyczuwalna w tamtej
chwili. Po prostu cieszyłem się z tego, że zdążyłem, że
powstrzymałem go przed kolejnym krokiem. Już raz straciliśmy
siebie. Bałem się przechodzić przez to po raz kolejny.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
- Lu? - Usłyszałem jego zdziwiony głos, mimo to nie oderwałem się
od niego.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
- Dlaczego chciałeś skoczyć? - zapytałem cicho przyciskając nos
do jego szyi. Tamta chwila była wyjątkowa, nie chciałem jej
przerywać, nie wtedy, gdy tak mocno trzymałem się Sehuna.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
- Nie chciałem już śnić – wyjaśnił mi, starając się
wyswobodzić z mojego uścisku, ale tylko po to, by obrócić się
przodem do mnie i po raz kolejny we mnie wtulić. Ta pozycja była
zdecydowanie wygodniejsza. - Nudno było bez ciebie. Poza tym pewnie
gdybym spadł, nabiłbym sobie tylko kilka siniaków. Przynajmniej
obudziłbym się.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
Podniosłem głowę i niepewnie spojrzałem na jego zmęczoną twarz.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
- Ale ty nie śnisz, Hunnie – szepnąłem, kładąc dłoń na jego
policzku, który w tamtej chwili wydawał się tak bardzo blady i
delikatny. Na zdjęciach, dzięki którym chciał, by wróciła mi
pamięć, wyglądał inaczej niż teraz. Jakbym miał przed sobą
całkiem inną osobę.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
- Przecież... Luhan, o czym ty mówisz?</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
- Gdybym nie przybył tu w porę, prawdopodobnie byłbyś nieświadomym
samobójcą – wyjaśniłem najprościej jak potrafiłem, cofając
dłoń, którą po chwili schowałem w kieszeni bluzy. To samo
zrobiłem z drugą, gdy już oderwałem się od jego ciała. Niby
chciałem, żeby ta chwila trwała wiecznie, ale czułem, że w tej
sytuacji to jest nieodpowiednie. </div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
- Nie chciałem umierać.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
- Wiem o tym – powiedziałem z przekonaniem, uśmiechając się
delikatnie. - Mówiłeś mi o tym w naszym śnie – dodałem,
cofając się o krok od Sehuna. - Pamiętam nasze wszystkie rozmowy.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
Przez chwilę panowała pomiędzy nami cisza, która wcale nie była
przyjemna. Nie chciałem jej, bo wydawała się wyjątkowo męcząca
i niezręczna. Może i nie krępowałem się w towarzystwie Sehuna,
tylko ta sytuacja była zupełnie inna niż zawsze, bo teraz
widziałem Sehuna, przede mną, naprawdę. Sny w tym momencie odeszły
w zapomnienie, bo liczyła się prawdziwa rzeczywistość, nie ta
wyimaginowana.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
- Skąd wiedziałeś, że tu jestem? - zapytał, spoglądając na
mnie oczekująco.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
Nie byłem pewien, czy chcę mu mówić o bransoletce, ale to
wszystko dotyczyło nas obu i Sehun tak samo jak ja miał prawo
wiedzieć.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
- Jakkolwiek śmiesznie to nie brzmi, poczułem twoje wołanie –
oznajmiłem, unosząc dłoń do góry, by wskazać na czerwony
sznureczek. Wbił w niego wzrok i zagryzł wargę. - Najwidoczniej
działa też w realnym życiu. - Uśmiechnąłem się po raz kolejny,
starając się jakoś odpędzić tę niezręczną sytuację.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
- To dziwne – mruknął, stawiając krok do przodu, tak, że znów
dzieliło nas tylko kilka centymetrów. - Myślałem, że są
użyteczne tylko w snach. - Ujął w dłoń moją rękę i dotknął
sznureczka na niej zawiązanego. </div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
- Ja wcześniej też, ale najwyraźniej myliliśmy się obaj –
powiedziałem, cofając rękę ponownie do siebie. - Mogę mieć do
ciebie prośbę? - W odpowiedzi Sehun kiwnął potakująco głową. -
Jeżeli będziesz chciał się obudzić, nie rób tego w taki sposób,
bo nieświadomie możesz już nigdy nie otworzyć oczu.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
- Jasne – odpowiedział krótko.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
- W takim razie jestem teraz spokojny – skwitowałem i spojrzałem
w stronę zejścia z dachu. - Muszę iść – poinformowałem go
niechętnie. Chciałem zostać i móc pobyć z nim dłużej, ale
zwyczajnie nie mogłem. Za kilka godzin czekała mnie praca, a
wiedziałem, że jeżeli wdam się z chłopakiem w dłuższą
rozmowę, pewnym będzie, że się zagadamy, co będzie skutkowało
spóźnieniem.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
- Odprowadzę cię – zaoferował pogodnie, po czym uśmiechnął
się do mnie ciepło. Chyba właśnie na taką propozycję czekałem.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
- Jeśli to nie jest dla ciebie problem – odezwałem się nieśmiało
i nie czekając już na jego odpowiedź, ruszyłem w stronę
drabinek. Jak się później okazało – zejście było dwa razy
trudniejsze niż wyjście po tych cholernych szczebelkach i z każdym
ruchem miałem wrażenie, że lecę w dół. Na duchu podtrzymywała
mnie jednak świadomość, że zbliżam się do ziemi. Już niewiele
brakowało, tylko kilka stopni.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
Odetchnąłem z ulgą, gdy moje stopy znalazły się na pewnym,
stałym gruncie, a mnie nie groził już upadek z pewnej wysokości.
Poczekałem, aż Sehun powtórzy moje ruchy, by po momencie stanął
tuż obok mnie.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
Nie wiem, czy robił to świadomie, czy też nie, ale moje serce
zabiło mocniej, gdy złapał mnie za rękę i pociągnął w którąś
ze stron, kierując się do mojego domu. W tamtej chwili
przypomniałem sobie, jak to jest cały czas czuć jego jego
obecność, ten prawdziwy dotyk, którego ewidentnie mi brakowało.
Wcześniej nie mogłem tak o tym myśleć, gdy Sehun był daleko ode
mnie. Ale teraz wiedziałem – nie chciałem znów od niego się
oddalać. Potrzebowałem jego bliskości, nawet jeśli nie pamiętałem
cząstki życia spędzonego u jego boku.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
- Dziękuję, Lu – powiedział, gdy szliśmy powoli pustym
chodnikiem. Nie miałem pojęcia o co mu chodziło, więc zdziwiłem
się jego słowami.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
- Za co? - zapytałem bez zrozumienia, spoglądając na niego kątem
oka.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
- Uratowałeś mi życie, to jest jednak coś, za co jestem ci
wdzięczny – wyjaśnił, zaciskając palce na mojej dłoni. - To
wiele dla mnie znaczy.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
- Zrobiłem to, bo nie darowałbym sobie, gdybyś umarł –
sprostowałem, wzdychając cicho. - Poza tym nie masz za co dziękować
– dodałem, nieco bardziej ośmielony i spojrzałem na drogę przed
nami.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
Zaczynało się rozjaśniać, a samochody na drodze coraz bardziej
zaczynały hałasować. Dostrzegłem też coraz więcej ludzi
wychodzących ze swoich domów, ale nadal czułem się, jakbym był
tam tylko ja i Sehun, jakby nadal trwał sen. Jednak to była
rzeczywistość, która w tamtej chwili naprawdę mi się podobała i
nie przeszkadzała. Czułem że powoli wszystko wraca do normy. Długo
na to czekałem.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
- Nadal pracujesz w tej knajpce? - padło pytanie z jego strony, gdy
mijaliśmy miejsce mojej pracy. - Pamiętam, jak dwa lata temu
przychodziłem do ciebie, a ty zawsze się denerwowałeś, że przeze
mnie nie możesz się skupić – zaśmiał się, a ja widząc jego
pełną radości twarz, uśmiechnąłem się lekko.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
- Szkoda, że tych wspomnień nie jestem w stanie pamiętać –
mruknąłem rozżalony, spuszczając wzrok na moje buty. - Ale tak,
nadal tam pracuję i nie zamierzam z tego rezygnować. Lubię to i
mimo że nie dzieje się nic szczególnie ciekawego, jestem
zadowolony – stwierdziłem po chwili. - Tylko że teraz jest
cholernie nudno. Wcześniej przynajmniej miałem do towarzystwa
Baekhyuna, mojego przyjaciela – powiedziałem, przypominając sobie
jego zwolnienie, z którego wcale nie był zadowolony. - Ale go
wylali, właściwie przez jego lenistwo. Szkoda, bo teraz czuję, że
jestem tam zupełnie sam, mimo że na mojej zmianie pracuje jeszcze
kilka osób. Z nimi po prostu nie umiem rozmawiać tak jak z Byunem,
czy chociażby z tobą. Są dla mnie zupełnie obcy.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
Sehun zmarszczył nieco czoło i pokiwał ze zrozumieniem głową, na
chwilę wznawiając ciszę, która tym razem nie była tak uciążliwa,
jak poprzednia. Miałem przynajmniej okazję do tego, żeby pomyśleć,
nacieszyć się jego obecnością. Zastanawiałem się, jakby to
było, gdybym widywał się codziennie z Sehunem, ale nie w snach.
Naprawdę, w świecie, w którym realnie żyłem, lub gdybym z nim
pracował. Miałbym go przez kilka godzin w pobliżu. Ale nie mogłem
tak o tym wszystkim myśleć, bo dochodziłem do wniosku, że robiłem
się samolubny.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
- Dzięki za odprowadzenie – powiedziałem z uśmiechem, kiedy
stanęliśmy przed osiedlem, w którym mieściło się moje
mieszkanie.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
- W porządku – odpowiedział, a ja pod wpływem impulsu podszedłem
do niego, po czym stanąłem na palcach i musnąłem lekko jego
policzek, który pod wpływem kontaktu z moimi wargami, zarumienił
się nieco.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
- Do zobaczenia – pożegnałem się, znikając za drzwiami. </div>
<div align="CENTER" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
*</div>
<div align="CENTER" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
<br /></div>
<div align="RIGHT" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
<i>Baekhyun.</i></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
Warknąłem rozeźlony, wchodząc do biura, w którym miałem
urzędować. Było dosyć duże i nowoczesne, ale nie czułem się w
nim swobodnie. Cóż, nie zaklimatyzowałem się, ale najwyraźniej
potrzebowałem jeszcze trochę czasu – bo miałem wielką nadzieję,
że nie wylecę z tej pracy, jak z knajpy, którą swoją drogą
uwielbiałem. Nawet użeranie się z przemądrzałymi, tłustymi
klientami było całkiem ciekawe i zabawne. Przynajmniej każdego
dnia miałem dobry humor, no chyba że przychodził Chanyeol z tą
swoją wytapetowaną pizdą. I tutaj dostrzegałem ogromny plus nowej
pracy – nie musiałem patrzeć i usługiwać tej cycatej dziwce. Z
tej perspektywy czasu, jak sobie pomyślę, żałuję, że naplułem
jej do jedzenia tylko raz. Teraz gdybym miał okazję, zrobiłbym to
ponownie i podwójnie, żeby mieć większą satysfakcję. To nie
tak, że nie lubiłem Chanyeola. Na niego byłem tylko wkurwiony, to
tej tępej idiotki nienawidziłem i gdybym mógł, wydłubałbym jej
te wielkie, wymalowane oczy pałeczkami. Albo ołówkiem, gdyż to
właśnie go trzymałem w dłoniach razem ze stertą papierzysk i
torebką z moim posiłkiem, którego nie zdążyłem zjeść na
przerwie obiadowej. Minęła mi zaskakująco szybko, nim się
zorientowałem musiałem ponownie wrócić do biura. </div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
Oczywiście myślałem, że kiedy już się zjawię na stanowisku
swojej pracy, ujrzę tę parszywą gębę Jongina, który już tak
bardzo mnie irytował, jak to mogło być tylko możliwe. Wcale go
nie nie lubiłem, bo ma fajną dupę, oczy, włosy też ma niezłe i
ten zajebisty głos, który doprowadza mnie do dreszczy. Nie to, że
myślę o nim cały czas, wcale nie. Po prostu Pan Jestem Bogaty Więc
Wszystko Mi Kurwa Wolno Jongin należał do typu osób, które
niesamowicie mnie denerwowały. Miałem wrażenie, że ma mnie w
dupie tylko dlatego, że jestem na niższym szczeblu społecznym niż
on, ale ja przynajmniej się starałem, a ten pacan myślał, że
cały świat schyli się do jego stóp, bo jest najważniejszy. Ale
kto bogatemu zabroni...
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
Szczerze? Nie wyobrażałem sobie dalszej współpracy z tym
człowiekiem. Niby dopiero zaczynałem, a ten już tak potwornie mnie
wkurwiał. Podczas pierwszej naszej rozmowy chciałem go udusić. Jak
ja niby, kurwa, mam zrobić cały ten projekt sam? Zupełnie sam jak
palec, bez czyjejkolwiek pomocy? Zdany tylko na siebie? Nie bardzo mi
się to uśmiechało, ale w sumie lepsze to niż nic. Kasa,
pieniądze, forsa... To było moim priorytetem. Potrzebowałem jej,
jak Jongin porządnego kopa w ten swój jędrny tyłek. I starałem
się tylko o niej cały czas myśleć. To znaczy o forsie, nie tyłku
Jongina, który w sumie również zajmował jakąś część moich
myśli.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
Rzuciłem wszystkie przedmioty na biurko i zasiadłem na mięciutkim,
obrotowym krześle. Po kilku godzinach pracy nawet nie ma się ochoty
z niego schodzić. Przetestowałem. Skórzaną, niewielką kanapę w
kącie pomieszczenia też. Jak przyzwyczaję się do nowego miejsca,
prawdopodobnie nieźle się tu zadomowię. Ale trzeba mi jeszcze
troszkę czasu. Kilka dni, ewentualnie tygodni. Jeżeli mój szef
będzie tak łaskawy i mnie nie wywali. </div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
Złapałem się rękami o brzeg biurka i przesunąłem się razem z
krzesłem bliżej. Włączyłem niewielkie radyjko stojące obok na
jakiejś stacji, gdzie akurat puszczany był maraton z <i>Orange
Caramel</i> i <i>After School</i>. Później, jak co piątek
prawdopodobnie będą szły piosenki <i>Girls' Generation</i>, a wtedy
już całkowicie będę w niebie. Idealne warunki do pracy. W dodatku
rozciągający się widok zza okna na Seul i kubeczek z sałatką
dietetyczną prosto z niezawodnego <i>Subway</i>. Brakowało mi tylko
kubka jakiegoś koktajlu, ale byłem w pracy, a nie na wakacjach. Na
takie wygody pozwalać sobie nie mogłem.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
Odgarnąłem stertę papierzysk kłębiących się na MOIM biurku w
MOIM własnym biurze, będąc całkowicie gotowym do pracy. Tak,
owszem, przywłaszczyłem sobie to pieprzone biuro, gdyż doszedłem
do wniosku, że z Jonginem nie będę musiał się dzielić.
Pomyślałem nawet, że będę mógł wywalić drugie krzesło, ale
później doszedłem do wniosku, że nie, bo jednak się przyda jako
podpórka na moje nogi, kiedy będę chciał rozsiąść się
wygodniej, a w jednej pozycji długo nie wytrzymam. Ja potrzebowałem
zmian. I tak oto właśnie pełen zapału i chęci do pracy, która
nie wiadomo skąd się u mnie wzięła, postanowiłem wreszcie zabrać
się za ten projekt. Minęła mi jednak szybko, kiedy nie znalazłem
tej zapisanej kartki ze szkicem projektu na blacie, co mnie zdziwiło.
W biurze byłem przed południem i zostawiłem na biurku kilka
kartek, gdzie miałem wszystko wstępnie nakreślone i byłem pewny,
że nie położyłem go nigdzie indziej. Nagle sparaliżował mnie
strach. A co jeżeli zgubiłem te głupie kartki i przechwyciła je
konkurencja? I wykorzystają moje logo do własnych, niecnych celów
i zarobią miliony, a ja będę miał kłopoty i mimo że będę
upierał się, że projekt jest objęty MOIMI prawami autorskimi,
nikt mi nie uwierzy? Będą uważać mnie za jakiegoś psychopatę,
szef mnie zwolni, stracę swój obiekt do skrytego fantazjowania i
pozostanę bez kasy? Wtedy nie będę mógł jeść, pić, stanę się
jakimś bezdomnym... Albo zacznę zarabiać na ulicy. Tyłek podobno
mam niezły, a w łóżku jestem jak kot. Będę dziwką lepszą od
Yuri. Może zostaniemy przyjaciółmi po fachu. Nie... okropna wizja,
muszę wyrzucić ją w tej chwili z głowy, bo oszaleję, zajdę na zawał albo zwymiotuję. </div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
Zsunąłem się z krzesła i spojrzałem pod biurko, gdzie miałem
nadzieję, że znajdę projekt. Pod spodem nie zobaczyłem jednak nic
szczególnie ciekawego, prócz czyściuteńkiej, białej podłogi.
Zajrzałem też do szuflad. Nic, zero śladu po kartkach, nad którymi
męczyłem się pół nocy! Poświęciłem trzy złamane ołówki,
jedną całą startą gumkę i masę nerwów. Teraz stracę ich
jeszcze więcej, jeśli nie znajdę projektu. </div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
Zrezygnowany bezskutecznymi poszukiwaniami, zasiadłem na biurku i
odszukałem w kieszeni spodni telefon. Tak, chciałem zadzwonić do
Luhana i wyżalić się mu, bo od tego byli przyjaciele, a ja już
miałem dość. Nie wytrzymywałem psychicznie. Ta praca mnie
wykończy.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
Słysząc pierwszy sygnał, zmrużyłem oczy, czekając, aż
odbierze. Później drugi, trzeci, a ja zaczynałem się coraz
bardziej niecierpliwić i irytować zarazem.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
- No Luhan, do jasnej cholery, odbierz ten pieprzony telefon, bo
inaczej tu ocipieję – warknąłem w momencie, kiedy usłyszałem
jego wesolutki, dźwięczny głos po drugiej stronie słuchawki.
Automatycznie uśmiechnąłem się. - O, cześć, Lu.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
- Baek? - zapytał po chwili. - Czy ty nie powinieneś pracować w
tym momencie?</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
- Teoretycznie powinienem, ale nie mam nad czym – powiedziałem
prosto, zeskakując z biurka. Nie poddałem się, chciałem dalej
szukać tych kartek. - Chyba zgubiłem projekty. To znaczy, ja jestem
pewien, że kładłem je na biurku, bo brałem je ze sobą do pracy,
ale tak jakby zniknęły. </div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
- Może twój współpracownik gdzieś je przełożył?</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
- Nie nazywaj go tak – mruknąłem zły, marszcząc nos. - Już nim
nie jest.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
- Przecież miałeś z nim pracować.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
- Ale go wywiało, chyba nawet dzisiaj nie raczył przyjść do
biura, więc oficjalnie teraz Kim Jongin jest pracującym
bezrobotnym, a to biuro jest tylko i wyłącznie MOJE i mojego szefa,
ale to już inna sprawa - poinformowałem go, uśmiechając się do
siebie głupio.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
- Dobrze, więc może ten pracujący bezrobotny ci przełożył te
papiery? - poprawił się, a ja uznałem, że teraz zabrzmiało to o
wiele lepiej.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
- No przecież ci mówiłem, że jego tu nawet chyba nie było.
Pewnie jest zajęty wyrywaniem jakiś zdziczałych, dziwkowatych lasek, które lecą
na wygląd – prychnąłem, co więcej – wcale nie mówiłem o
sobie. Dla mnie liczyło się również wnętrze... A Jongin był
pusty. </div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
- To krasnoludki chciały ci zrobić na złość i ci gdzieś
schowały – zażartował. Cóż, Luhan nigdy nie był w tym
najlepszy. To tak jak dziewica, która potrafi się pieprzyć. Czy
coś. - Albo szef je zabrał?</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
- Wątpię. Powiedział, że nie chce się wtrącać w moją pracę.
Jemu zależy jedynie na końcowych efektach – sprostowałem, stając
na środku pomieszczenia. </div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
- To zrób to od nowa, póki pamiętasz co na nich było.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
- Ty chyba sobie żartujesz. Wiesz ile było z tym pieprzenia? -
zapytałem retorycznie, tupiąc w złości nogą. - Poza tym mam dość.
Te wszystkie materiały muszę zbierać sam, bo ten rozpieszczony
bachor nawet palcem nie kiwnie. Teraz się pewnie pieprzy po kątach
z jakimiś szesnastkami, a mnie zostawił z masą roboty! </div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
- Ale, Baek! Spójrz na pozytywy. Nie umrzesz z głodu.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
- No, ale krew mnie zaleje, jak tak dalej pójdzie – skwitowałem,
obrzucając cały pokój wzrokiem po raz ostatni. Moje oczy wreszcie
zatrzymały się przy koszu leżącym przy biurku, z którego
wystawała znajoma mi kartka.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
- Lepsze to niż głodówka.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
Nie słuchałem już go. Podszedłem do kosza i sięgnąłem po plik
kartek.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
Zabiję tego skurwysyna.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
- Trzymaj mnie, bo go rozszarpię.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
- Kogo? - Luhan zapytał, a ja rzuciłem szkicem o biurko. Chyba
nawet wpadł do mojej super smacznej dietetycznej sałatki, ale już
nie zwracałem na to uwagi. - Baek? Żyjesz tam? Nikogo nie zabiłeś?
Dzwonić po pogotowie, straż albo policję?</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.51cm;">
- Po karetkę, bo zaraz ten przemądrzały laluś pożegna się nie
tylko z życiem, ale i godnością. </div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.51cm;">
*</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.51cm;">
Przepraszam, że tak późno. Za dużo mam teraz ff do pisania, a za mało czasu. </div>
<br />Uszati ▲http://www.blogger.com/profile/08607180412953881428noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-7196491332748255971.post-4069927023737469582013-09-15T00:09:00.000+02:002013-09-15T10:50:15.008+02:00Tenth<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: right; text-indent: 27.8pt;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><i>Sehun ~</i></span></span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><a href="http://www.youtube.com/watch?v=ETbGpGJNVLM">soundtrack </a><i><br /></i></span></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 27.8pt;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><i>Zdezorientowanie.
</i>Właśnie to uczucie towarzyszyło mi w
tej chwili. Mignęło mi przed oczyma tak gwałtownie, że aż zakręciło mi się w
głowie. Nagle nie znajdowałem się na wysokim wieżowcu, a w zupełnie innym
miejscu. Dziwnie, bardzo dziwnie się czułem.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 27.8pt;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Zamrugałem gwałtownie oczyma, gdy dostał się do nich
piekący i drażniący zapach przeróżnych perfum, lakieru do włosów i potu.
Duchota gwałtownie uderzyła w moją twarz, aż zakaszlałem. Siedziałem na jednym
z wysokich barowych krzeseł, obitych ciemną skórą, lekko połyskującą w kolorowym
świetle . Ból pleców uświadomił mi, że jestem nienaturalnie wyprostowany, jakbym
nagle zerwał się ze snu.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 27.8pt;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Rozglądnąłem się dookoła, od razu rozpoznając klub, do
którego Kai dość często mnie wyciągał, i zacząłem się zastanawiać, czym
kierował się Luhan, <i>że postanowił
przenieść nas tutaj.</i></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 27.8pt;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Gdy w końcu opanowaliśmy przemieszczanie się w snach,
było nam o wiele łatwiej. Niebezpieczeństwo odchodziło, nie musiałem martwić
się o nic. Jednak kiedy chcieliśmy zmieniać projekcję, przeważnie informowaliśmy
siebie nawzajem o tym, gdyż te „podróże” bywały bolesne, jak w tej chwili,
chociażby. Bolała mnie głowa, nie mogłem uporządkować myśli. Spojrzałem na
kieliszek przed sobą, zupełnie pełny, ale postanowiłem nie zmieniać ilości
alkoholu w nim. Przeczesałem ciemne kosmyki włosów dłonią i subtelnie za nie
pociągnąłem.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 27.8pt;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Tylko gdzie podział mi się Luhan?</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 27.8pt;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Oblizałem spierzchnięte usta językiem w celu ich
nawilżenia, a następnie zsunąłem się z krzesła. Zachwiałem się lekko, gdy moje
stopy zetknęły się z podłogą, jednak prędko złapałem równowagę. Odruchowo
zerknąłem na parkiet i wtedy też spostrzegłem Jongina w tłumie tańczących
ludzi. Zdziwiłem się, że wśród mnóstwa bezimiennych ludzi, Lulu zdołał
odtworzyć obraz Kaia, którego przecież nie pamiętał aż tak dobrze; obecnie znał
go jedynie ze zdjęć, filmów i opowiadań,
jakie mu pokazywałem, by odtworzyć jego pamięć. Może ewentualnie mógł go
kojarzyć właśnie z klubu – teraz przypomniałem sobie, iż kiedyś Kai opowiadał
mi, że spotkał go po imprezie. Wtedy też chyba jedyny raz żałowałem, że na tę
imprezę nie poszedłem.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 27.8pt;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Nie widząc nigdzie Luhana, a jedynie projekcje i „sztucznych”
ludzi, postanowiłem wydostać się z pomieszczenia. Skierowałem się szybko w
stronę wyjścia, czego po chwili pożałowałem, czując dotkliwszy niż wcześniej
ból w skroniach, spowodowany zbyt gwałtownymi ruchami. Przełknąłem głośno ślinę
i zacisnąłem powieki, by się uspokoić i po momencie dojść do celu. Czułem się
jak spity i naćpany studencik. Jak Jongin…? Nieważne.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 27.8pt;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Odetchnąłem z ulgą, gdy moje ciało otuliło chłodne,
rześkie powietrze. Zerknąwszy w górę, ku niebu, dostrzegłem jeszcze ledwo
widoczny księżyc, który powoli ustępował miejsca słońcu. Wciąż panował półmrok,
jednak z minuty na minutę robiło się coraz jaśniej. Wschód się zbliżał.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 27.8pt;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Wetknąłem rozgrzane ręce do kieszeni spodni i
spontanicznie ruszyłem przed siebie, kiedy z zawodem uświadomiłem sobie, że i
tutaj nie znalazłem blondyna. Szczerze powiedziawszy, zacząłem się nieco o
niego martwić. Pierwszy raz przytrafiło nam się coś takiego i nie miałem pojęcia
co robić. Szukać go? Próbować się obudzić? Tylko jak? Zwykle to ktoś lub coś z
realnego świata wyrywało mnie ze świata snu. Przeważnie budzik, dzięki czemu
pobudka nie była nagła, mogłem się do niej przygotować, pożegnać z Luhanem… </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 27.8pt;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Wyciągnąłem z kieszonki komórkę, chcąc sprawdzić
godzinę, mimo że w śnie czas płynął nieco inaczej. Chyba wykonałem tę czynność
automatycznie, miałem taki nawyk. Cyferki wskazywały czwartą trzydzieści, to
już prawie ranek. Normalnie za pół godziny budziłbym się, by na czas dotrzeć na
uczelnię.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 27.8pt;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Chwilę potem westchnąłem z zażenowania, dostrzegając
wstążeczkę na swojej dłoni. Przecież mogę go zwyczajnie przywołać, zamiast
szukać. Czasem zupełnie nie myślę.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 27.8pt;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Wsunąłem pod nią palec i okręciłem ją wokół nadgarstka
dwa razy, jak mieliśmy ustalone. Jeżeli dobrze pójdzie, niedługo powinien się
zjawić… Mam nadzieję. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 27.8pt;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Rozejrzałem się znów i uświadomiłem sobie, że znacznie
oddaliłem się przez ten czas od klubu. Znalazłem się bardziej w centrum miasta.
Seulu, co zdziwiło mnie jeszcze bardziej. Niedawno znajdowaliśmy się w Nowym
Jorku. Co kierowało Luhanem, że chciał przenieść się tu? Jedyne, co wydawało mi
się podobne, to wieżowce. W sercu miasta było ich pełno, więc mogłem wybrać
którykolwiek.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 27.8pt;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Po krótkim namyśle przeszedłem przez ulicę na prawą
stronę, kierując się w stronę jednego z nich. Wprawdzie nie był tak samo wysoki
jak tamten, ale też okazały. To nic, że pewnie zmęczę się, wchodząc po
niezliczonej ilości szczeblach drabinek na górę – uznałem, że jeżeli tam miałby
być Lulu, warto wspiąć się na ten nieszczęsny wieżowiec.</span></span><br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">* * * </span></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify; text-indent: 27.8pt;">
<div align="right" class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: right; text-indent: 27.8pt;">
<i>Kai ~ </i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: center; text-indent: 27.8pt;">
<a href="http://www.youtube.com/watch?v=6IrsKHauKZg">soundtrack</a> </div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Robiłem się powoli nieźle zmęczony. Nie mam pojęcia,
ile już spędziliśmy w tym klubie, ale na pewno nie była to mała ilość godzin.
Po tej okropnej rozmowie ze swoim ojcem, postanowiłem, że za wszelką cenę
wyciągnę Sehuna do klubu, żeby się wyszaleć i zwyczajnie zapomnieć o całej tej
okropnej sytuacji, w jakiej się na nieszczęście znalazłem. Zdawałem sobie po
części sprawę, że za kilka godzin zaledwie zaczynam nowo nabytą pracę, jednak nie
przejąłem się tym faktem aż tak, by nie siedzieć w klubie do czwartej nad
ranem. Nie wiedziałem czego się spodziewać. Ojciec będzie traktował mnie lżej,
czy ostrzej? A może tak samo jak całą resztę? Na każdą możliwość byłem w sumie
przygotowany – miałem zamiar go po prostu ignorować i ograniczać kontakty z nim
co najwyżej do odbierania poleceń. Chociaż sam nie wiem, jak to będzie. Oby nie
przydzielił mi jakiegoś debila za wspólnika. Właściwie to najlepszy byłby taki,
przy którym nie musiałbym robić za wiele.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Mimo bolących kości i późnej pory, jak mniemam, nie
chciało mi się spać, byłem aż zanadto rozbudzony. Po części to pewnie skutek
alkoholu, którego wlałem w siebie i przy okazji również w Sehuna. Zerknąłem w
dół w ciemne włosy dziewczyna, która lekko przytulała się do mnie w tańcu,
mając dłonie splecione na moim karku. Leciała dość wolna piosenka, chyba
najwolniejsza tego wieczoru/nocy/ranka, więc oczywistym było, że tańczący
zmienili tempo swoich ruchów. Wszystkim było to na rękę – móc uwiesić się na
kimś innym i odpocząć chociaż trochę w trakcie trwania tych kilku minut
ślimaczego, spokojnego przeboju. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Muszę przyznać, że pobyt tutaj rzeczywiście mnie
uspokoił, przynajmniej nie przeklinam ciągle, a słowo „kurwa” nie zastępuje mi
przecinków, jak to było całkiem niedawno. Chociaż wciąż o tym myślę i jestem
zły, przynajmniej ta wściekłość nie ogarnia mnie całego. Ułożyłem podbródek na
czubku głowy dziewczyny i zamknąłem oczy, zaciskając mocno powieki.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Nie wiem czemu, ale od razu przypomniała mi się
sytuacja sprzed tygodnia (a może sprzed dwóch, trzech, nie pamiętam?), kiedy to
pomagałem Luhanowi dotaszczyć Baekhyuna do domu. Wisiał na mnie w podobny
sposób, choć w sumie… w całkiem inny, jeżeli mieć na myśli to, iż był
kompletnie pijany i <i style="mso-bidi-font-style: normal;">pachnący</i>
alkoholem, mówiąc delikatnie… Ale i tak.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">W ogóle – durny Sehun! Założę się, że to jego wina, co
teraz się ze mną dzieje. Czemu ja mam wątpliwości co do swojej orientacji,
skoro nigdy nawet nie pomyślałem, że mógłbym być gejem. Naprawdę nie, choć mam
za przyjaciela homoseksualistę, który zresztą specjalnie się z tym nie kryje,
na moje nieszczęście. Ja mógłbym nazwać się najwyżej biseksualistą, ale… O czym
ja myślę teraz?!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">A propos Sehuna… Gdzie on jest? Ostatnio widziałem go
chyba dwie godziny temu, gdy byliśmy przy barze, potem zniknął mi z oczu i aż
dotąd się nie pojawił. Zmarszczyłem subtelnie brwi. Lekko wyswobodziłem się z
uścisku kobiety, kiedy piosenka dobiegła końca, po czym uśmiechnąłem się
markowo w jej stronę. Jednak nie zdążyłem zobaczyć wyrazu jej twarzy, gdyż
wycofałem się w stronę baru. Czułem, że powinienem iść w końcu do domu, jeżeli
chcę się obudzić za te cztery godziny.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Będąc już przy ladzie, rozglądnąłem się z
przymrużonymi oczyma. Ani śladu tej chudziny.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Skrzywiłem się nieco, gdy uderzyłem nogą o krzesło,
którego nie zauważyłem odpowiednio wcześniej. No cóż, sala do najlepiej
oświetlonych nie należała. Nie zasiadłem jednak za barem – już i tak za wiele
wypiłem, jak na sytuację, kiedy niedługo mam zacząć pracę. Skoro teraz
beznadziejnie wiruje mi w głowie, to kac z pewnością da o sobie znać niedługo. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Siedział tu może szczupły chłopak, dziewiętnastoletni?
Ciemne włosy, skórzana kurtka…? – spytałem głośno barmana tak, by przekrzyczeć
grającą muzykę i by moje słowa dotarły do niego. Dwudziestokilkuletni – na oko –
chłopak kiwnął głową.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Wyszedł niedawno – odparł, na co kiwnąłem głową.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Poszedł sobie i nic nie powiedział? Miło, Sehunnie,
naprawdę, już cię nigdy nigdzie nie zabieram. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Lekko koślawym krokiem, uderzywszy się po raz drugi o
inne krzesło, wyszedłem z klubu, by po momencie zamówić taksówkę.</span><br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">* * *</span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"> <i>Sehun ~</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="http://www.youtube.com/watch?v=_stEdcZbhMk">sountrack</a></div>
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">
</span><br />
<br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Nagle zimno, które wcześniej przejmowało moje ciało,
teraz odeszło, po pokonaniu tych wszystkich okropnych drabinek. Kolejny fakt,
który dość mnie zdziwił – męczyłem się, a przecież w tej innej rzeczywistości
tak nie powinno być. Zbywałem jednak wszystko, nie przejmowałem się zupełnie –
po prostu chciałem zobaczyć Luhana, bo tamte chwile na plaży to było dla mnie
zwyczajnie za mało. Chciałem więcej. Skoro to był jedyny sposób, by go widzieć,
musiałem robić wszystko, co w mojej mocy, by nie dać mu uciec. Już koniec
robienia z siebie wiecznie cierpiącej ofiary losu, trzeba wziąć się w garść i
pokazać, że mi na nim zależy. Zawsze zależało.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Widok, który rozciągał się przede mną, nieco różnił się
od krajobrazu Nowego Jorku, chociaż i Seul posiadał mnóstwo budynków, dróg,
domów, osiedli. Mimo wczesnej pory niektóre z tych wymienionych rzeczy były już
oświetlone. Chyba zacząłem naprawdę lubić szczyty wieżowców i to z pewnością
wina Luhana, który po raz pierwszy mnie zaprowadził w podobne miejsce. Teraz
pewnie zawsze, gdy będę znajdował się na dachu jakiegokolwiek budynku, będzie
mi się on kojarzył z Lulu. Właściwie jak i wiele innych rzeczy. Wystarczy, by
on je dotknął, pokazał, wskazał, chociażby powiedział.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Powiew zimnego wiatru wywołał dreszcze na moim
zgrzanym ciele, więc objąłem się rękoma, pocierając dłońmi ramiona, by
zredukować nieprzyjemne uczucie. Przydałby się ktoś, do kogo mógłbym się w tej
chwili przytulić i kto dałby mi trochę ciepła. Raczej nietrudno się domyśleć,
kogo mam na myśli.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Uszedłem jeszcze kilka kroków, by stanąć na samym
środku betonowego „placu” otoczonego barierkami z każdej strony, pomijając
zejście na drabinki. Powoli obróciłem się według własnej osi, pochłaniając
wzrokiem każdy detal tego mojego <i style="mso-bidi-font-style: normal;">szczytu</i>.
Miałem ochotę usiąść w samym centrum, obserwować budzące się do życia, chociaż
tylko w sennym świecie, miasto i czekać, aż Luhan się zjawi. Tęskniłem za nim
coraz bardziej, uświadamiało mnie o tym własne serce, które biło kłująco, jakby
czegoś się bało. Mimo wszystko postanowiłem, że zostanę w takiej pozycji, by
dodatkowo nie marznąć. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Chwilę grzebałem w kieszeni skórzanej kurtki, która
jako jedyna mnie ogrzewała, by wyciągnąć z niej paczkę papierosów. Nadal byłem
od nich uzależniony, tylko dziwnym było, że dopadł mnie głód nikotynowy już w
nocy, zwykle dopiero rano, kiedy już byłem całkowicie świadomy, miałem ochotę
sięgnąć po szluga i mieć wszystko w dupie, by tylko zapalić. Znalazłem i
zapalniczkę, której płomień subtelnie oświetlił moją twarz. W następnej chwili
zaciągnąłem się mocno, już prawie wcale nie czując drapania w gardle spowodowanego
dymem. Po pewnym czasie można do tego przywyknąć.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Szare obłoczki unosiły się spoza moich warg coraz
częściej, a Luhana jak nie było wcześniej – tak nie ma go i teraz. Może gdzieś
się zgubił? To dziwne.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Odsunąłem papierosa od ust i opuściłem rękę wzdłuż
tułowia. Podszedłem bliżej barierki, momentalnie przypominając sobie naszą
rozmowę może sprzed godziny, dwóch. Mówiąc, że nie chcę umierać, byłem tego
pewny. Chyba pierwszy raz od bardzo dawna. Rok temu, gdy byłem w kompletnej
rozsypce emocjonalnej, z pewnością bym tak nie stwierdził. No ale – wtedy wszystko
zdawało się być przeciwko mnie, jakby kopało mnie po tyłku przy każdym moim
ruchu i próbie wyjścia z dołka. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Naprawdę się cieszyłem, że wreszcie się wygrzebałem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Naparłem całym ciałem na barierkę, wychylając się
subtelnie, by dostrzec to, co znajduje się u stóp wieżowca. Kolejne auta,
pojedynczy ludzie przebiegający przez ulicę, coraz więcej życia na ulicach,
jednak nadal niewiele w porównaniu ze środkiem dnia, kiedy do centrum Seulu
było epicentrum zdarzeń. Włożywszy papierosa z powrotem pomiędzy wargi,
wciągnąłem mocno nikotynowy dym. Powoli się relaksowałem, nie denerwowałem nieobecnością
Lulu tak bardzo jak na początku. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Metal, na którym ułożyłem dłoń, był równie zimny co
całe otoczenie, jednak zignorowałem to. Widok był zbyt piękny, by przestać tak
się pochylać i wpatrywać w subtelnie oświetlone przez wschodzące słońce dróżki.
</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Co do samego wschodu słońca – był naprawdę cudowny.
Jednak nie mogłem zbyt długo się nim zachwycać, za szybko słońce chciało dostać
się na samą górę sklepienia. Westchnąłem, tym samym pochłaniając kolejną porcję
dymu w płuca. Luhan zawsze mówił, że kiedyś od tego umrę, jednak dawno
słyszałem takie słowa z jego ust. Wraz z amnezją zapomniał i o moim uzależnieniu,
co było jednocześnie plusem i minusem. Plusem – miałem względny spokój, minusem
– już nie miał mnie kto pilnować, bym tego nie robił tak często. No bo chyba
nie Jongin…</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Oparłem obie dłonie na barierce, wychylając się
jeszcze bardziej. Ostatni raz skosztowałem mojego uzależnienia, po czym
wypchnąłem papierosa z ust, a ten już nie miał wyboru i opadł w dół, całkowicie
wypalony. Przez ułamki sekund widziałem, jak migoczą ostatnie żarzące się
iskierki, nim nie zgasł zupełnie. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Ciekawe ile trwało jego spadanie. Na pewno wolniej niż
chociażby ja miałbym skoczyć, była między mną a szlugiem znaczna różnica wag…
Właściwie zawsze byłem ciekaw, jak to jest <i style="mso-bidi-font-style: normal;">umierać</i>.
Nie umrzeć, tylko umierać. Rzeczywiście całe życie staje ci przed oczyma, czy
wręcz przeciwnie – widzisz cholerną pustkę? Zaczynasz panikować i nagle myśleć,
że jednak żałujesz swojej decyzji, czy może przyjmujesz swój los w spokoju?
Podobno człowiek zawsze dąży do tego, by przetrwać. Czemu więc jest tyle
samobójstw?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Wtedy po raz już któryś przypomniałem sobie, kiedy
usilnie próbowałem się zranić, najlepiej zniknąć, by nie czuć tego najgorszego
bólu – emocjonalnego. Miałem wrażenie, że cierpienie związane ze zderzeniem z
autem lub spadkiem z wieżowca jest mniej intensywne niż to spowodowane krzykiem
wszystkich emocji.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Teraz… Teraz było dobrze. Obiecałem sobie wziąć się w
garść, prawda? </span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Więc to nie myśli samobójcze popchnęły mnie do tego,
bym starannie przełożył nogi przez barierkę i stanął po jej drugiej stronie.
Luhan nadal się nie pojawiał, więc nie było sensu, by ciągnąć sen samemu, który
bez chłopaka był zwyczajnie nudny. Nawet tutaj byłem uzależniony od tego
człowieka, niebywałe. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Zamknąłem oczy, oczyma wyobraźni widząc to, w jaki
sposób puszczam pręt, moje ciało pochyla się do przodu, pozbawione punktu
zaczepienia, powoli niknę, przy samym dole nie widać mnie prawie wcale,
zważywszy na wysokość budynku. Byłbym trochę jak mój papieros. Po czasie
zapomnieliby o moim istnieniu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Jednak, jak już wspominałem, nie miałem zamiaru
sprawiać, by o mnie zapominali. Chyba nawet dążyłem do odwrotnego celu – by zapamiętali
mnie jak najmocniej. Tymczasem chciałem spaść, by zwyczajnie obudzić się ze snu
i w dalszym ciągu swój cel realizować.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Otworzyłem oczy, powoli luzując uścisk mięśni. Uczucie
niepokoju w sercu wróciło; co się działo? Delikatnie pokręciłem głową do
przestrzeni przede mną, jakby to miało coś zmienić. Nie rozumiałem, dlaczego
ogarnęła mnie taka panika. Jakbym robił coś złego.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">W pewnym momencie do moich uszu dotarł jakiś hałas,
który wyrwał mnie z chwilowego zamyślenia. Mimo to nie obejrzałem się za
siebie, chcąc po prostu znaleźć się w łóżku, z powrotem w realnym świecie. Słyszałem
prędkie kroki jakiejś osoby i jej nierówny oddech.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Chciałem już puszczać barierkę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Sehun? SEHUN! CO ROBISZ? – krzyknęła owa istota i
wtedy świadomość, kim ona jest, uderzyła we mnie mocno. Luhan wydał z siebie
jeszcze jeden, głośny krzyk, a potem dotarł do mnie i mocno przytulił się do
pleców, tym samym uniemożliwiając mi upadek.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Poczułem przyjemne ciepło od jego ciała i mocno bijące
serce Luhana. To było właśnie to, za czym tęskniłem. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Nie rozumiałem tylko… Czemu tak panikował? <i style="mso-bidi-font-style: normal;">To tylko sen… </i>Chyba…?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: center; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">* * *</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<br />
<div align="right" class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: right; text-indent: 27.8pt;">
<i><span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Kai ~</span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Jeszcze maszerowałem na granicy ciepłego, w miarę
przyjemnego snu i obudzenia się w zimnym pokoju, uświadomiwszy sobie, że kołdra
odkrywa znacznie za dużo mojego zmęczonego ciała. Tymczasem przewróciłem się
jedynie na drugi bok, ignorując szumienie w głowie. Jeszcze się nie
zastanawiałem, jak będę dzisiaj wyglądać – z worami pod oczyma, zamykającymi
się powiekami, nieświeżym oddechem i tak dalej. Przez chwilę wolałem zostać w
słodkiej niewiedzy i nieświadomości swojego żałosnego stanu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Lubiłem imprezy, ale znacznie mniej adorowałem poranki
po nich. Okropieństwo. Wtedy zawsze sobie mówię, że to już ostatni taki wypad,
jednak, jak można się spodziewać, tylko na obietnicach się kończy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Mruknąłem z dezaprobatą, czując chłodny dreszcz
przebiegający mi przez kręgosłup. Chciałem dalej spać, mieć na wszystko <i style="mso-bidi-font-style: normal;">wyjebane</i> i po prostu wypoczywać sobie w
świętym spokoju, wylegując się w cieplutkim łóżeczku. Tak, zdecydowanie o tym
teraz marzyłem. W końcu nic się takiego nie stanie, gdy raz nie będzie mnie na
uczelni.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">W tym też momencie poruszyłem się gwałtownie, zdając
sobie sprawę, że przecież dzisiaj zajęcia mam wieczorem, a o dziewiątej
powinienem stawić się u ojca w biurze i… <i style="mso-bidi-font-style: normal;">cholera
jasna.</i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Podniosłem się prędko, przeklinając wszystko, co
przyjdzie mi do głowy, po czym sięgnąłem po telefon w celu ogarnięcia która
jest godzina. Aż uchyliłem usta, uświadomiwszy sobie, że jest już za
dwadzieścia jeden dziewiąta, a mój stan pozostawia wiele do życzenia. Dodatkowo
do miejsca, w którym znajduje się biuro, jedzie się zdecydowanie dłużej niż
dwadzieścia jeden minut. Jestem skazany na spóźnienie się, nawet jeżeli
posiadam motor. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Normalni ludzie pewnie zaczęliby się śpieszyć, byleby
być na miejscu jak najwcześniej, z kolei ja… Ja straciłem wszelkie możliwe
chęci. Skoro i tak teoretycznie już byłem spóźniony, to co za różnica ile się
spóźnię? Ojciec tak czy siak będzie zły, pewnie zacznie krzyczeć, oberwie mi
się i tak po kolei. Jedyne, co mnie interesowało to to, kogo przydzielił mi do
pomocy. Miałem nadzieję, że to będzie chociaż ktoś w podobnym wieku, a nie
facet lub kobieta z czterdziestką na karku. Ale projektowanie logo raczej
przydzieli komuś młodemu. Chociaż… po nim można spodziewać się wszystkiego.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Nie chciało mi się wcale, ale mimo to wstałem, w miarę
gotowy do funkcjonowania. Ogarnąłem się w miarę sprawie, złapałem jedynie za
klucze do motoru oraz portfel z zamiarem kupienia sobie czegoś po drodze, po
czym wyszedłem z mieszkania z głośnym trzaskiem. Sąsiadka pewnie znów będzie
miała pretensje o zbyt głośne zachowywanie się o porankach… No cóż, <i style="mso-bidi-font-style: normal;">trudno</i>. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Czasami zastanawiam się co mną kierowało, że nie
zgodziłem się mieszkać w jednym z hoteli ojca, jednak potem spoglądałem na jego
wredną twarz i wszelkie wątpliwości co do mojej decyzji magicznie odpływały.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Kupiłem jedynie jakąś bułkę, już mając świadomość, że
będę głodował przez najbliższe godziny. Z kawy zrezygnowałem – jazda motocyklem z gorącym napojem nie
jest najwspanialszym pomysłem, na jaki mogłem wpaść.</span><br />
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">
</span><br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Zobaczywszy jeszcze z daleka znajomy budynek,
skrzywiłem się jedynie. Miałem ochotę na wstępie stąd zwiać, zawrócić.
Izolowałem się od swojej rodziny jak najbardziej mogłem: mieszkałem daleko od
nich, właściwie widzieliśmy się tylko wtedy, kiedy to było naprawdę koniecznie.
W każdym razie ja nigdy takiego spotkania nie zainicjowałem sam od siebie. Nie
znosiłem, gdy mieli nade mną przesadzoną aż kontrolę. Nie mogą mnie ciągle
pilnować, w końcu muszę się usamodzielnić! Tak też przejęcie firmy od ojca nie
było moim marzeniem, wolałem sam zapracować na swój sukces, a nie korzystać z
tego, co stworzył ojciec. Zero satysfakcji.</span></span></div>
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">
</span><br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Jedyne, czego chciałem od ojca to niewielka dopłata za
mieszkanie, którego póki co nie byłem w stanie spłacać sam w całości. Mimo
wszystko dalej byłem czasami przymierającym z głodu studentem, który potrzebuje
pomocy rodziców. Chociaż nigdy bezpośrednio nie prosiłem o pieniądze –
dostawałem je. Mniemam, że to za sprawą mamy.</span></span></div>
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">
</span>
<br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Zaparkowałem wreszcie przed biurem i zwlokłem się
zgrabnie z siedzenia, z <i style="mso-bidi-font-style: normal;">ogromną</i> dawką
energii i entuzjazmu kierując się do wejścia.</span></span></div>
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">
</span>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">No co ja takiego zrobiłem, że muszę tu być…?</span></span></div>
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Już miałem nadzieję, że przemknę się niezauważony
przez hall, zapytam zapewne miłą recepcjonistkę o swoje stanowisko i skieruję
się właśnie tam, nim ktokolwiek zauważy moje prawie czterdziestominutowe
spóźnienie, aczkolwiek wtedy właśnie natknąłem się na NIEGO. Jak w jakimś
tandetnym filmie, no przysięgam.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Jongin, do cholery, czy ty zawsze musisz zrobić coś
nie tak?!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Dzień dobry, tato, również miło mi cię widzieć –
mruknąłem z przekąsem tak jadowicie, że recepcjonistka aż zerknęła na mnie z
czymś, co balansowało na granicy podziwu, jak i oburzenia. No tak,
przypuszczam, że nikt prócz mnie nie miał odwagi odezwać się w taki sposób do
swojego szefa. Jednak kiedy szef jest jednocześnie twoim tatą, od którego najchętniej
byś się odizolował – to zmienia postać rzeczy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Zgromił mnie spojrzeniem, co nie wywołało we mnie
jakichś żywszych emocji.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Do gabinetu – warknął, a ja z kolei wywróciłem
teatralnie oczyma. Więc zaczynamy tę szopkę. Może to źle, że tak pesymistycznie
podchodziłem do tej pracy? Przecież może być naprawdę zabawnie. Wzruszyłem
jeszcze ramionami, zerkając na kobietą za ladą, która unosiła brew, po czym
odwróciłem się na pięcie i ruszyłem za ojcem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Jego „gniazdko” było dla mnie znajome, bywałem tu
czasem jeszcze gdy byłem smarkaczem i kiedy miałem oczywiście lepsze relacje z
rodzicami. Sam nie wiem, co tak dokładnie wywołało mój młodzieńczy bunt, a
potem niejako decyzję na spędzenie reszty życia. Najpierw ignorował mnie po
całości, by następnego dnia nałożyć tyle zakazów na moje życie towarzyskie, że
to aż było śmieszne. Można powiedzieć, że miał po prostu dobre chęci… Ale to
zdarzało się zbyt często.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Usiadłem na kremowym fotelu zupełnie tak jak kilka dni
wcześniej. Spoglądałem na mężczyznę ze spokojem, kiedy ten wydawał się być o
prostu zmęczony całą tą sytuacją. Uniosłem brew i zignorowałem stopniowo
napływające wyrzuty sumienia. Nie czas na sentymenty!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Więc? – zacząłem, kiedy ojciec nadal nie zaczynał.
Dziwne, już dawno powinienem zostać co najmniej zmieszany z błotem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Nie byłbyś sobą, gdybyś się nie spóźnił już
pierwszego dnia, prawda? – spytał, ściskając kąciki oczu dwoma palcami. Milczałem,
zaciskając zęby z kumulującej się we mnie frustracji. – Czekam na wyjaśnienia.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Co niby miałbym ci wyjaśniać? – zapytałem bezmyślnie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Oczywiście to, dlaczego przyszedłeś tak późno – powiedział,
splatając ręce na klatce piersiowej i opierając się o swój fotel. – Nie mam
zamiaru się tutaj z tobą użerać, bo to nie dom, ani nie plac zabaw, a ty jesteś
podobno dorosłym człowiekiem, więc powinieneś to zrozumieć. Nie mam zamiaru
traktować cię inaczej niż innych pracowników.</span></div>
</span><br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Trzeba przyznać, że nieco mnie przytkało i wbiło w
oparcie, gdy skończył to swoje przemówienie. I miałem odpowiedź na swoje
pytanie, które zadałem sobie jeszcze w klubie (o dziwo to pamiętam…) – nie będę
nikim specjalnym w tej firmie. To w sumie dobrze? Niby tak jak sobie życzyłem,
chyba dlatego postanowiłem spauzować chociaż dzisiaj.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Zaspałem po prostu, budzik nie zadzwonił – odpowiedziałem
z opanowaniem. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Po prostu nie poznawałem człowieka, z którym spędziłem
niemalże całe życie. Podmienili go? Porwali, podstawiając jakiegoś sobowtóra?
Zamrugałem gwałtownie. Miałem dziwne przeczucie, że zaraz zdarzy się coś nieprawdopodobnego.
Tata kiwnął głową ze zrozumieniem (?!), przeglądając papiery leżące na biurku.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- No dobrze – mruknął. – Następnym razem postaraj się
nie spóźnić, nie w taki sposób zarabia się pieniądze.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Jasne – odparłem. Rany, to jedna z najspokojniejszych
rozmów, jakie z nim przeprowadziłem. Aż zacząłem się zastanawiać, czy
przypadkiem nie śnię.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Twoje stanowisko jest na drugim piętrze,
recepcjonistka powinna cię tam zaprowadzić. W środku będzie już twój
współpracownik. Możesz iść.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Wstałem po prostu, chcąc jak najszybciej się stąd
ewakuować. Byłem mentalnie przygotowany na jakiś atak, krzyki i inne takie,
spokojna, opanowana rozmowa nie wchodziła w grę. Wyszedłem pospiesznie z
pomieszczenia, wzdychając głęboko, kiedy znajdowałem się już na korytarzu. To
za wiele dla mnie! A dzień dopiero się rozpoczął.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Tak jak ojciec powiedział, ta sama kobiecina od
uniesionych brwi zaprowadziła mnie do całkiem ładnego biura. Drugie piętro było
bardziej oszklone – zamiast zwykłych ścian były szyby, które można zasłonić
roletą od wewnątrz. Panował tu taki wystrój, jaki w miarę mi się podobał.
Pomijając wszystko, miejsce pracy było naprawdę… <i style="mso-bidi-font-style: normal;">wdzięczne</i>. Patrząc na sytuację z innej perspektywy – powinienem być
zadowolony z takiej roboty. Nie każdy student ma okazję od razu pracować w
dużej, dobrze prosperującej firmie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Popchnąłem przeźroczyste drzwi, widząc jakąś osobę
stojącą tyłem do mnie. Zmrużyłem oczy, próbując dokładnie ogarnąć, czy znam tę
osobę czy nie. Chłopak, to stwierdziłem od razu, odwrócił się wraz z
usłyszeniem szelestu, którego wywołałem. W tym też momencie „ścięło” mnie po
raz kolejny. Co jeszcze niewiarygodnego się dzisiaj przytrafi?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Przede mną w całej swojej niewielkiej okazałości stał
Baekhyun, dokładnie ten sam, który namiętnie lepił się do mnie po pewnej
imprezie. Czemu moja pamięć po alkoholu nadal jest taka dobra? </span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Chłopak ogarnął mnie spojrzeniem od góry do dołu, po
czym wyprostował się i uśmiechnął lekko. Taki uśmiech wyglądał znacznie lepiej
niż ten pijacki, jakim uraczył mnie wtedy. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Cześć, jestem Byun Baekhyun – przedstawił się.
Miałem ochotę powiedzieć „wiem to!”, ale powstrzymałem się. W sumie to wciąż do
końca nie potrafiłem wyjść z szoku. Świat jest zajebiście mały. – Ty pewnie
Jongin?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Tak. Skąd wiesz?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Twój ojciec… szef mi powiedział. – Wzruszył ramionami.
– Naprawdę chciałeś pracować w firmie swojego taty.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- To już nie twój interes. – Sam nie wiedziałem kiedy
te słowa ze mnie wyleciały. Czy ja byłem zdenerwowany? Przecież to tylko jakiś
chłopak. Który zdaje się, że mnie nie pamięta w ogóle. Nie wiem, czy to dobrze
czy wręcz przeciwnie. Byun uniósł brew, wolno kiwając głową.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Okeeej, w porządku, można było spokojniej – burknął dość
cicho, a ja miałem ochotę dać sobie po twarzy. Zachowywałem się zdecydowanie
dziwnie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Zwyczajnie nie lubię, jak ktoś się pyta o ojca. –
Próbowałem jakoś z tego wybrnąć, co chyba mi się udało, bo ponownie kiwnął
głową. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- No dobra, nieważne. Zajmijmy się pracą. Dobrze
gdybyśmy ustalili kto co robi, żeby skończyć projekt jak najwcześniej. Potem
może będzie jakiś następny… Całkiem dobrze rysuję, więc mogę się tym zając, ty…
- mówił, zaś ja rozsiadłem się wygodnie na swoim krześle przy biurku, wyciągając
śniadanie zakupione po drodze. Słysząc wzmiankę o sobie, dopiero teraz na niego
spojrzałem. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Czekaj, Baekhyun – przerwałem mu. Spoglądną w moją
stronę, lekko zmieszany. – Wiem, że mamy pracować razem, ale chyba lepiej
będzie dla nas obu, jak coś wytłumaczę. Jestem tutaj właściwie tylko dlatego,
że zostałem zmuszony, w dodatku za pomocą skutecznego, jak widzisz, szantażu.
Nie zależy mi na tej robocie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Chyba nie rozumiem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Westchnąłem lekko, opierając się o oparcie obrotowego
fotelu. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Zwyczajnie nie mam zamiaru ci pomagać –
wytłumaczyłem bezpośrednio. Jego policzki zaczęły czerwienieć, zapewne przez
zdezorientowanie. A może i zdenerwowanie, kto wie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Mam wszystko zrobić sam? To dużo roboty. – Jęknął się
tylko raz, na samym początku. Potem jego głos był pewny i zdecydowany. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Jestem przekonany, że dasz sobie radę –
odpowiedziałem mu wymijająco. Cholera. Ze mną naprawdę coś jest nie tak.
Przecież nie chciałem być dla niego niemiły. Dlaczego więc odzywałem się do
niego w taki sposób? Chłopak uchylił usta z frustracji. Miałem wrażenie, że
jeszcze trochę i wybuchnie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Naprawdę w dupie masz to, że dla mnie ta praca z
kolei jest ważna i bez niej praktycznie nie mam z czego żyć?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Oblizałem usta. Kolejna część robienia z siebie
nieroba i kompletnego idioty. Zdenerwowanie zjadło mi mózg.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Jeśli mam być szczery, to chyba tak, mam to w dupie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Świetnie – podsumował tonem pełnym sarkazmu. –
Cudownie. Lepszej pracy nie mogłem sobie wymarzyć.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Wpatrywałem się w niego udawanym, beznamiętnym
spojrzeniem. Tak naprawdę chciałem mu pomóc, choć teraz nie do końca zdawałem
sobie z tego sprawę. Musiałem oczywiście zachować imidż dupka przez jakiś czas.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Skoro tak uważasz, muszę się z tobą zgodzić,
Baekkie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: center; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">~***~</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Wreszcie skończyłam! T^T Sądziłam, że uda mi
się jeszcze wyrobić na sobotę, jednak spóźniłam się o te kilka minut.
Szkoda! :c Ale i tak jestem w miarę zadowolona, że nie przeciągnęłam
tego zupełnie na niedzielę. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Oddaję Wam w łapki TO. Średnio mi się ten
rozdział podoba, ale chyba nie jest najgorszy... No, liczę na opinie.
Ah, i przepraszam za błędy, ale nie mam siły już ich poprawiać. Kiedyś
nadrobię.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Dziękujemy bardzo za nominacje do Liebster Award, ale jak już Uszati wspominała jakiś czas temu - jest nas dwie, więc zwyczajnie nie ma sensu brać udziału w tej zabawie. Niemniej - to bardzo miłe, dziękujemy jeszcze raz bardzo mocno. ♥</span><br />
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-indent: 27.8pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Dodatkowo, zapraszam na <a href="http://two-hits-to-fall.blogspot.com/">DyingSouls</a>. Wprawdzie nic jeszcze tam nie ma, ale przygotowania trwają. :)</span></div>
</div>
</div>
<br /></div>
</div>
Berrrrenikahttp://www.blogger.com/profile/05673436087621533559noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-7196491332748255971.post-23071706190934793852013-08-18T20:15:00.001+02:002013-08-19T16:27:45.094+02:00Ninth<div align="RIGHT" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<i>Baekhyun ~</i></div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
-
Nadal nie rozumiem, po jaką cholerę ci ten sznurek przyczepiony do
ręki – mruknąłem, obrzucając spojrzeniem nadgarstek Luhana. -
Ani to ładne, ani jakieś super wartościowe – prychnąłem, idąc
do przodu. Właściwie nie wiedziałem po co idę, gdzie idę,
podążałem jedynie za Luhanem, który uśmiechał się w tamtym
momencie jak jakiś upośledzony idiota.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
-
Dla mnie ma wartość – oburzył się, wydymając swoje policzki.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
-
Serio? Mi raczej kojarzy się ona z czasami przedszkola, kiedy
przedszkolanki wiązały na nadgarstkach jakieś sznurki, żeby
nauczyć się, która to strona prawa, a która lewa. Trochę
tandetne. - Wzruszyłem na te słowa ramionami i przyspieszyłem
kroku, zrównując chód z Luhanem.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
-
Jesteś bezczelny. - Ściągnął zabawnie brwi i naburmuszył się
lekko, wyglądając przy tym jak jakieś niezadowolone dziecko, które
nie dostało tego, o co prosiło swoich rodziców. - Ty nie
rozumiesz, że ona ma w sobie moc?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
Nie
mam pojęcia co wtedy mnie tak rozśmieszyło, że prawie się
popłakałem. Być może ton głosu Luhana, jego przekonanie, że te
słowa są prawdziwe, a może to, że chciał mi wcisnąć taki kit.
Tak czy owak wszystko skumulowało się, a ja niemal zwijałem się
ze śmiechu na dziurawym chodniku, prawie się potykając. Dziwiło
mnie tylko to, że jeszcze całkowicie się nie wywaliłem.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
-
Jasne – zakpiłem, teatralnie ścierając łezkę z kącika oka. -
Może mi powiesz, że twoje życzenia się spełniły i jak ja
wypowiem, to też nagle cudownie zadziała – prychnąłem, biorąc
w dłoń rękę Lu, po czym krytycznie spojrzałem na wstążeczkę.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
- No
nie wiem – odpowiedział całkiem poważnie, marszcząc czoło. -
Ona jest moja, więc nie jest powiedziane, że zadziałałaby w twoim
interesie – stwierdził – ale zawsze można spróbować!</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
Widziałem
ten entuzjazm, który aż od niego tryskał, i szczęście malujące
się na przemiłej twarzyczce, ale miałem wrażenie, że mój
przyjaciel całkowicie ześwirował i nigdy go nie odzyskam. Byłem
rozdarty. Nie wiedziałem, czy mam się śmiać z jego głupoty, czy
nad tym płakać i się rozczulać. Okropnie trudny wybór.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
-
Czyli proponujesz mi teraz, żebym zrobił z siebie takiego durnia
jak ty i poprosił o coś, co i tak się nigdy nie spełni, tak? -
zapytałem, a on w odpowiedzi pokiwał głową. - A co, jeżeli mam
kilka życzeń? Mogę je wszystkie wymienić.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
-
Chyba nie, może tak nie ryzykuj. Wybierz to, które jest dla ciebie
najważniejsze, a jeżeli się spełni, poprosisz o drugie. -
Uśmiechnął się w ten swój przerażająco słodki sposób i
ściągnął z ręki bransoletkę, po czym mi ją podał.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
Spojrzałem
na czerwony kawałek sznurka i westchnąłem. Nie zaszkodziło
spróbować.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
- A
ty skąd o tym wiesz?
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
-
Zaczęło się od snu – zakomunikował, poprawiając czarny plecak
zawieszony na swoich ramionach. - Tam Sehun mi powiedział, że
możemy nią przywołać siebie, jakkolwiek dziwnie to nie brzmi –
dodał, patrząc na chodnik przed nim. - Nie wiem czy działa, to się
okaże, ale byłem ciekawy. Posiedziałem trochę przed komputerem i
szukałem. Gdzieś było napisane, że spełniają też życzenia lub
pomagają w ich realizacji. Mogły być to tylko głupoty, ale
wątpię.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
- To
brzmi jak jakaś tandetna bajka – zaśmiałem się, obracając w
palcach przedmiot. - I nie bardzo mogę w nią uwierzyć.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
-
Ale spróbuj. To tylko jedno życzenie. Nic nie stracisz, jeśli je
wypowiesz – powiedział, a ja musiałem przyznać mu rację. Sam
nie wiedziałem, dlaczego byłem tak potwornie uparty i chciałem
postawić na swoim, przy okazji pokazując Luhanowi, że to właśnie
on się myli. Może dlatego, że nie wierzyłem w żadne pomoce przy
szczęściu. Był los i to on potrafił coś naprawdę spieprzyć lub
sprawić, że człowiek chciał żyć jak najdłużej i nie umierać,
bo tak bardzo mu się powodziło. Wróżki, duchy, demony, wiedźmy,
czary i magiczne przedmioty nie były dla mnie, bo to wszystko
brzmiało śmiesznie. Byłem człowiekiem, który raczej unikał
takich rzeczy, ale najwyraźniej mój szajbnięty przyjaciel chciał
to zmienić.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
- No
to niech twoja magiczna bransoletka, o ile ma tyle mocy, przyśle do
mnie jakiegoś mega przystojnego, kasiastego faceta o nieziemskim i
seksownym ciele i zabójczym uśmiechu. Mam podawać szczegóły?
Wiesz, chcę spotkać swój ideał. - Przyznaję, byłem trochę
niemiły i wcale nie marzyłem o kimś takim, choć nie ukrywam, że
przydałby się. Po Chanyeolu nie miałem nikogo i doskwierała mi
samotność, ale nie byłem aż tak zdesperowany, żeby prosić o to
kawałek włóczki. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
-
Wiedziałem, że masz wymagania – burknął, zabierając mi
bransoletkę.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
- Ja
dopiero się rozkręcałem, jeszcze miałem tyle szczegółów do
podania, ale najwyraźniej straciłbym czas, bo nikogo tu takiego nie
ma. Rozejrzyj się – rozkazałem, a Luhan zlustrował ludzi idących
obok nas. - Wybacz, ale ta staruszka nie jest moim ideałem, a tym
bardziej ten napakowany łysol, który ma większe mięśnie od
mózgu. - Skrzywiłem się, mówiąc to, po czym odwróciłem z
niesmakiem wzrok. - I w ten oto sposób chciałem zakomunikować ci,
że twoja bransoletka jest gówno warta i pogódź się z tym, Lulu.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
- Ty
nie potrafisz niczego docenić – jęknął, uderzając mnie dłonią
w ramię, jednak niezbyt silnie. - Jesteś zbyt niecierpliwy. Nikt
nie powiedział, że to musi być teraz. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
- A
ja zażyczyłem sobie, żeby to było akurat tu i teraz. Coś się
nie spełnia – stwierdziłem, wsuwając dłonie do kieszeni. -
Jestem realistą, nie marzycielem jak ty. Nie wierzę w nic takiego, jak szczęśliwe, magiczne bransoletki, które są jedynie jakąś
włóczką. Równie dobrze mógłbym teraz uciąć jej kawałek i
sprzedawać ludziom za krocie, twierdząc, że dzięki nim odmieni
się ich życie – prychnąłem, kręcąc głową. - I słyszysz,
Lu? - zapytałem, patrząc na niego uważnie. - To brzmi absurdalnie,
nie uważasz?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
- W
twoich ustach wszystko tak brzmi – warknął w odpowiedzi. - Dobra,
nieważne. Mów sobie co tam chcesz, ale ja będę zawsze wierzył,
że coś w sobie mają, inaczej nie mógłbym się widywać z
Sehunem...</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
- W
snach - dokończyłem za niego. - I tu zaczyna się problem –
syknąłem, wyciągając jedną dłoń, po czym poprawiłem kilka
kosmyków włosów, które spadły mi na czoło. - Mówiłeś, że
widzisz się z Sehunem i on wytłumaczył ci, o co chodzi z tymi
bransoletkami, ale nie uważasz, że to śmieszne? Zresztą nie tylko
to, bo dzisiaj mówisz same głupoty – skwitowałem, nawet nie
zwracając uwagi na przeszywające spojrzenie Luhana, którym mnie
uraczył. - Jakiś koleś powiedział ci w twojej głowie, że w tym
sznurku, który masz na swoim nadgarstku, jest magia. Ale chciałem
ci uświadomić, że ty sam to wymyśliłeś, bo na twój sen nie ma
wpływu nikt, poza tobą – wyjaśniłem mu, próbując jakkolwiek
do niego dotrzeć. - To jakiś zlepek twoich wspomnień, tego o czym
myślałeś w dzień i może jakichś filmów, czy książek. Twoja
wyobraźnia w nocy nieźle pracuje, tak jak moja, ale nie chciałbyś
wiedzieć, co mi się śni. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
-
Właściwie, to bym chciał – oznajmił.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
-
Czyli masz ochotę słuchać o tym, że co noc nawiedza mnie Chanyeol
i ten jego seksowny tyłek? A wiesz co jest najlepsze? - zapytałem,
a on pokręcił przecząco głową. - W tym innym świecie, nie ma
tej podstępnej, wypompowanej pindzi. Jest pięknie, tylko ja,
Chanyeol, gorący seks i żadnych zdrad. Chociaż... - Zamyśliłem
się, mrużąc oczy. - Raz była, jak Yeollie zrobił dzieciaka tej
flądrze. Ale to był koszmar, jej wytapetowany ryj nawet w nocy mnie
nawiedzał – zażaliłem się, oddychając ciężej. - Jakby nie
wystarczyło, że muszę ją oglądać w dzień.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
-
Mogłeś mi tego oszczędzić – stwierdził po chwili, a ja
zaśmiałem się cicho.<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
-
Chciałeś wiedzieć, to powiedziałem. Sam jesteś sobie winny –
oznajmiłem, a Luhan pokręcił jedynie głową na znak, że się nie
zgadza i odwrócił wzrok. - W sumie lubię spać, odrywam się wtedy
od tej pieprzonej rzeczywistości i myśli, że jeżeli nie znajdę
pracy w przeciągu tygodnia, nie dość, że umrę z głodu, to w
dodatku zamieszkam na ulicy – fuknąłem zły. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
- Ty
w ogóle jej szukałeś, Baekkie? Wiesz, że ja ci zawszę pomogę.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
-
Wiem i jestem ci wdzięczny, ale sam sobie poradzę, chyba –
uciąłem, spuszczając wzrok na moje nieco brudne trampki, które w
tamtym momencie stały się wyjątkowo ciekawe. - Wczoraj
przesiedziałem cały dzień na poszukiwaniach. I znalazłem tylko
same beznadziejne oferty.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
Luhan
prychnął, zbliżając się do mnie, po czym złapał swoją dłonią
moją rękę i odciągnął na bok. - Uważaj, wlazłbyś w znak –
zaśmiał się, nadal mnie trzymając i chyba nawet nie zamierzał
już puszczać. - Ale nie przesadzaj, od jakiejś pracy trzeba
zacząć, żeby później wzbić się na szczyt – stwierdził,
patrząc się na mój profil. - Co ty tam wypatrzyłeś?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
-
Dostawca pizzy, obsługa kurnika, listonosz, konserwator cmentarny...
Czy ty sobie wyobrażasz mnie w stroju listonosza i z torbą na
ramieniu, chodzącego od domu do domu? Jeszcze gdzieś tam był
mleczarz – mruknąłem z rozbawieniem, zaciskając palce na jego
bluzie. - Wybacz, ale chyba się nie nadaję i odpuszczę.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
-
Ale przynajmniej byś zarobił... - powiedział, tłumiąc śmiech. -
I myślę, że do obsługi kurnika byś się nadał, zwierzęta cię
kochają! - zakpił, uśmiechając się szeroko.<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
-
Tak, zwłaszcza kot mojej matki, który jak mnie widzi, to puszy się
i ma ochotę skoczyć i wydrapać mi oczy. Od niego ta miłość aż
tryska. - Pokręciłem z niedowierzaniem głową, wzdychając pod
nosem. - Prawda jest taka, że ja nie nadaję się do niczego, poza
pracowaniem w tej beznadziejnej knajpce, z której mnie wywalili.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
-
Trzeba było się nie spóźniać – wycedził przez zęby. Zawsze
był zły, kiedy nie przychodziłem na czas, co zdarzało mi się
dosyć często. Nie moja wina, że ktoś ustalił tak wczesne godziny
na rozpoczęcie pracy, a ja potrzebowałem trochę czasu, żeby
wstać, przygotować się, zjeść śniadanie i po drodze wstąpić
gdzieś jeszcze. Graniczyło to z cudem, żebym się wyrobił, ale to
już nie była moja wina. - Masz nauczkę.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
-
Wolałbym, żeby obcięli mi z pensji parę groszy, niż wywalili na
zbity pysk – odparłem, przygryzając policzek od wewnętrznej
strony. - Ten idiota zrobił mi na złość. Ciekawe, czy szef będzie
taki szczęśliwy, jak się dowie, że jego synalek wyrzucił
najlepszego pracownika – prychnąłem lekko rozdrażniony.
Zauważyłem, że ostatnio często się nad sobą użalałem, ale
miałem to gdzieś, że Luhan ma być może tego dość. Po prostu
byłem zły i na kimś musiałem to wszystko wyładować.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
-
Zapewne przyjdzie do ciebie i na kolanach będzie błagał, żebyś
był tak łaskawy i wrócił do pracy, bo bez ciebie knajpka upadnie,
czeka ją bankructwo – zaśmiał się melodyjnie, ale mi do
śmiechu wcale nie było. - Bo byłeś tak przykładnym pracownikiem,
że reszta powinna brać z ciebie przykład – zakpił, ciągnąc
mnie za sobą. - Dobra, tak szczerze, to czasami miałem wrażenie,
że wcale się do tego nie nadajesz i dziwiło mnie to, że tak długo
tam wytrzymałeś. - Zacisnął mocniej dłonie na mojej ręce, nawet
na mnie nie patrząc. - Ale udało ci się przez kilka miesięcy.
Zadziwiłeś mnie, Baekkie.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
-
Dzięki – fuknąłem, marszcząc nos.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
- No
ej, nie obrażaj się. Chciałem przez to powiedzieć, że ta praca w
ogóle do ciebie nie pasowała. Nie nadajesz się na kelnera. W tym
stroju wyglądasz trochę jak pingwin. - Wystawił w moją stronę
język, a ja nie miałem pojęcia do czego on zmierza. Jeżeli miał
zamiar mnie obrażać, to mógłby sobie od razu odpuścić. - Ja
myślę, że powinieneś poszukać czegoś, co pasowałoby do twoich
kwalifikacji.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
-
Których nie mam – dodałem do jego wypowiedzi, a on pokręcił
głową.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
- Z
takim zapałem, to się nie dziwię, że jeszcze nic odpowiedniego
nie znalazłeś – oznajmił. - I masz je, przecież za dwa lata
kończysz studia. To wcale nie tak długo, a poza tym przez ostatni
czas się chyba czegoś nauczyłeś. Po to chodzisz na uczelnię. -
Jego duże oczy wbiły przeszywające spojrzenie w moją sylwetkę. -
A ludzie potrzebują takich osób jak ty.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
-
Uważaj, bo ktoś ci przyjmie bezrobotnego, umierającego z głodu
studencika. Poza tym nie widzę nigdzie odpowiednich ofert pracy,
więc wątpię, bym jakąś znalazł w najbliższym czasie –
jęknąłem zrezygnowany. To nie to, że byłem za mało wytrwały,
po prostu po stwierdzeniu wszystkich faktów doszedłem do wniosku,
że paplanina Luhana nie ma sensu, a ja zginę śmiercią głodową w
ciągu najbliższych tygodni. - Może ja już lepiej przyjmę tę
posadę obsługi kurnika albo konserwatora cmentarnego –
powiedziałem z zawodem, wyrywając rękę z objęć Xi. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
-
Jesteś idiotą – skwitował, zatrzymując się w miejscu. Spojrzał
na coś uważnie, mrużąc powieki, a ja przystanąłem obok niego i
westchnąłem cicho.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
-
Tak, wiem – mruknąłem, szturchając jego ramię. - Możemy już
iść? Nie chcę nic mówić, ale chyba zbiera się na deszcz, a my
nie wzięliśmy parasola. Jeżeli chcesz tu stać i moknąć to
proszę bardzo, ale ja idę. Nawet nie wiem, gdzie miałeś zamiar
mnie zabrać – zakomunikowałem, chowając dłonie do kieszeni
bluzy, po czym uśmiechnąłem się lekko, wycofując się.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
-
Czekaj! - pisnął, ponownie tego dnia łapiąc mnie za łokieć i
pociągnął do przodu, w kierunku pokaźnych rozmiarów,
eleganckiego hotelu. Niemal biegł po marmurowych, dużych schodach,
które na pierwszy rzut oka wydawały się niewiarygodnie śliskie i
czyste. Aż bałem się na nich stanąć, by przypadkiem czegoś nie
pobrudzić. - Wiedziałem!</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
-
Dobrze się czujesz? - zapytałem z troską, patrząc na niego
uważnie.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
-
Świetnie. - Jego entuzjazm mnie przerażał. Kiedy poznałem <span style="text-indent: 0.98cm;">Luhana, był całkiem inny. Trochę skryty w sobie, ciężko było z nim
jakkolwiek dojść do porozumienia, właśnie przez ten ciężki
charakter, ale z biegiem czasu zmienił się. Stał się
odważniejszy, śmielszy i częściej się uśmiechał. Nie miałem
pojęcia, co było tego powodem, ale cieszyłem się, że wreszcie
przestał być tak potwornie kruchy i delikatny. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
Spojrzałem
w miejsce, w które patrzył i zacisnąłem usta w wąską linię.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
Przed
nami stała tablica ogłoszeń oprawiona w złotą ramkę, która
idealnie współgrała z poręczami przytwierdzonymi do schodów. Sam
nigdy nie zwracałem uwagi na żadne ogłoszenia, bo najzwyczajniej w
świecie nie chciałem marnować na to czasu, w przeciwieństwie do
Luhana, który dokładnie czytał każdą literkę widoczną na
białej kartce.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
-
Mówiłem, że coś znajdziemy – powiedział ucieszony, wskazując
na kilka zdań, które po chwili przeczytałem.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
-
Mówisz poważnie? - prychnąłem, uśmiechając się kpiąco.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
-
Tak. - Cóż, jego mina również na to wskazywała. - A ty, Baekkie,
jak tylko wrócisz do domu, przygotujesz sobie CV i wyślesz je tu –
rozkazał - bo potrzebują architekta, a ty się nadasz. Byleby nikt
cię nie wyprzedził. I nie waż się dyskutować. Sam wszystkiego
dopilnuję.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
-
Niech ci będzie, ale i tak się ośmieszę.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 0.98cm;">
*</div>
<br />
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<i><a href="http://www.youtube.com/watch?v=59i4PAJtQhM" target="_blank">soundtrack</a></i></div>
<div style="text-align: right;">
</div>
<div align="RIGHT" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<i>Luhan
~</i><br />
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
Być może było to śmieszne i prawdopodobnie dziecinne, ale
doszedłem do wniosku, że wolę tę rzeczywistość w moich snach od
prawdziwego życia. Tam było spokojniej, ale mimo to działo się o
wiele więcej. Pomijając pierwszy sen, te sytuacje były dość
przyjemne i nie chciałem, by się kończyły, dlatego czasem wolałem
się nie budzić, najlepiej nigdy, i trwać w tym jak najdłużej.
Będąc w tym innym świecie, czułem się zupełnie inaczej, ale on
był zbyt kruchy, tak szybko się rozpadał. To była jedyna wada.
Poza tym, myślę, że były same pozytywy. Wszystko kreowałem sam,
według własnego uznania, ale tylko jeżeli był to mój sen.
Jedynie na co nie miałem wpływu, to relacje pomiędzy mną a
Sehunem. </div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
Prawdziwe życie było dla mnie ważne. Starałem się każdą
możliwą minutę wykorzystywać dobrze, widywać się jak najczęściej
z Baekhyunem, który stał się dla mnie naprawdę ważny. Po wypadku
Sehun przez jakiś czas był przy mnie, ale nie wypełnił tej
strasznej pustki, nie udało mu się w przeciwieństwie do Baekhyuna,
który może starał się mniej od Oh. Efekty były jednak silniejsze
i dziękowałem mu w duszy, że był przy mnie i nie opuścił. Nie
znałem swojego życia przed wypadkiem, może jedynie niektóre
sytuacje, które widziałem na filmach i zdjęciach, ale myślę, że
wcześniej nie znałem nikogo podobnego, równie zdziczałego i
ciekawego, co Byun. Jego charakter był dość trudny, ale mimo to
nie dało się go nie lubić. </div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
Czasami chciałem spędzać więcej czasu z Baekhyunem i to zaczęło
mnie przerażać, ale to chyba tylko dlatego, że przy nim
zapominałem o tych dręczących mnie sprawach. Naprawdę skutecznie
potrafił tak rozplanować mi dzień, że nim się spostrzegłem, był
już wieczór, a ja mogłem przenieść się do tej innej, bardziej
lubianej przeze mnie rzeczywistości i po prostu się zatracić.
Wcześniejsze próby jakichkolwiek starań odbudowy relacji pomiędzy
mną a Sehunem w prawdziwym świecie wydawały się niemożliwe.
Przecież tak bardzo się staraliśmy, ale najwidoczniej
potrzebowaliśmy czasu i innego miejsca, by to wszystko naprawić.
Tam, w snach, było wszystko łatwiejsze, lepsze... A Sehun wreszcie
stawał się dla mnie kimś ważnym, może nie tak jak przed
wypadkiem, ale mimo to odzyskiwałem utracone uczucie. Inni mogliby
powiedzieć, że to śmieszne, ale nie dla mnie. Te sny pomogły
mi... nam i nie mógłbym teraz z nich zrezygnować, choć to i tak
prawdopodobnie jest niemożliwe. </div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
Noc była dla mnie ucieczką, momentem, w którym miałem zupełnie
wszystko. Uwielbiałem kłaść się do łóżka ze świadomością,
że zaraz spotkam się z kimś, kto tak bardzo się o mnie kiedyś
starał, kto nadal ma nadzieję, że to wszystko powróci i będzie
tak samo jak wcześniej. Dla niego jestem ważny i nigdy o mnie nie
zapomniał, tak jak zrobiłem to ja. Bo Sehun był po prostu
wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju. Nie wyobrażałem sobie lepszego
kompana do conocnych rozmów.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
Westchnąłem cicho, jednak zagłuszył to szum warczących silników dochodzący z ulicy.
Zdziwiło mnie to, zawsze wybieraliśmy odosobnione miejsca, gdzie
nie było ludzi, tym razem było zupełnie inaczej. Wydawało mi się,
że jestem w jakimś mieście, znacznie większym od Seulu, ale
jakbym je gdzieś kiedyś widział. Uwielbiałem miasta, zwłaszcza
tak ogromne jak to i być może podświadomie wybrałem akurat je,
ale wcale nie żałowałem. </div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
Podszedłem wolno do barierki i pochyliłem się nad nią, zaciskając
dłonie na zimnej powierzchni, by nie spaść, zwłaszcza że
znajdowałem się tak wysoko. Wiedziałem, że stoję na dachu
budynku, wręcz wieżowca, który piął się dumnie do góry, w
stronę chmur. Przez chwilę miałem wrażenie, że jeśli stanę na
palcach, będzie mi dane dotknąć ciemnego nieba i migoczących
wesoło gwiazdek rozsypanych na całej jego powierzchni. Było tak
magicznie, niesamowicie, to wszystko było moje. </div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
Uśmiechnąłem się nikle, spuszczając głowę nieco w dół i
rozejrzałem się dookoła, chłonąc dokładnie każdy szczegół
rozciągającego się przede mną widoku. Był piękny, a ciemność,
którą rozświetlały miliony świateł, była nie do opisania, wręcz
cudowna. Wcześniej wolałem przed nią uciekać, teraz chciałem tu
zostać i podziwiać, zapamiętać każdy detal malującego się
przed moimi oczami obrazka. Nie wiedziałem gdzie dokładnie jestem,
ale byłem pewien, że nie chcę ruszać się stąd ani na krok. Niby
podobne widoki miałem w Seulu, ale to nie było to samo, zwłaszcza że teraz śniłem i czekałem na kogoś.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
Kiedy podniosłem twarz, pozwoliłem, by zimny podmuch wiatru otulił
moje nieco zgrzane policzki i zamknięte oczy. Czułem, jak moje
włosy zafalowały delikatnie, a później opadły leniwie na czoło,
łaskocząc mnie lekko. Wzmocniłem uścisk i zacisnąłem wargi w
wąską linię, chcąc przybliżyć się do tego, co wcześniej
widziałem, nawet jeżeli fizycznie było to niemożliwe. Moje
pragnienia były dziwne, ale nie mogłem z nich zrezygnować, bo
napawały mnie pewnego rodzaju szczęściem w moim magicznym świecie,
do którego poza mną miał dostęp tylko Sehun.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
- Też uwielbiam Nowy Jork. - Usłyszałem jego głos, przez co moje
ciało na chwilę zesztywniało. Nie wiedziałem, dlaczego tak na
niego reaguję, po prostu chyba naprawdę się cieszyłem, że mogę
go spotkać.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
Byłem pewien, że przyjdzie i nie zawiódł mnie.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
- Jest piękny – odparłem po chwili, nie odwracając się nawet.
Wiedziałem, że nie muszę, bo po chwili zobaczyłem, jak staje obok
mnie i przygląda się z góry zatłoczonym, nowojorskim ulicom. -
Magiczny.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
- Jak wtedy Indie. - Uśmiechnął się lekko, choć potrafiłem
dostrzec to, że jest smutny. Mówienie o przeszłości wywoływały
u niego te przykre uczucia, zwłaszcza wtedy, kiedy starał się
pomóc mi przypomnieć kim tak naprawdę jestem. - Mamy całkiem inne
projekcje snów.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
- Tak, twoje są tak bardzo nierealne – stwierdziłem, przysuwając
się nieco do niego. - Ale piękne. Co prawda labirynt mnie
przerażał, ale las w chmurach to coś, do czego chciałbym wrócić.
- Obróciłem głowę i spojrzałem na jego profil. - Ale moje też
lubię – zaśmiałem się, a Sehun uśmiechnął się szeroko w
odpowiedzi. Uwielbiałem jego uśmiech.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
- Czasami mam wrażenie, że wolę te wszystkie zmyślone przez nas
miejsca, niż prawdziwy świat – westchnął. To zabawne, ja czułem
to samo. </div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
Siadł na murku zaraz obok barierki, która chroniła nas przed
niechcianym spadnięciem, po czym oparł się o nią plecami i
przysunął nogi do siebie, zawieszając wzrok na mojej osobie. Jego
ciemne, brązowe tęczówki niemal lustrowały całe moje ciało,
jednak nie czułem już skrępowania, a radość, że tu jest.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
- Ja też – rzekłem, zasiadając obok niego, tak blisko, że nasze
ramiona otarły się o siebie. - Boję się, że kiedyś to się
skończy, że przestaniemy się tu widywać. Przez to wariuję –
prychnąłem, przykładając dłoń do ciepłego policzka. - Na
początku było strasznie, ale teraz pragnę tu zostać i nie chcę
końca.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
- Jeżeli naprawdę to się stanie, to nie będzie już nigdy <i>nas</i>,
prawda? - zapytał. </div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
Spojrzałem na niego niepewnie i pokręciłem energicznie głową. </div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
- Nie – zaprzeczyłem krótko, zaciskając dłonie w pięści. -
Koniec będzie wtedy, kiedy umrzemy. Teraz nie możemy się poddać,
nie, gdy jesteśmy blisko odbudowania tego, co działo się
wcześniej. Nie mam pojęcia, jak było kiedyś, ale damy sobie radę.
Ta roczna przerwa nas wzmocniła, mamy więcej sił na walkę, nie
uważasz?</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
- Chciałbym teraz podchodzić do tego z tak dużym entuzjazmem jak
ty – zaśmiał się smętnie i wyprostował nogi, patrząc gdzieś
w dal, zapewne na jeszcze wyższe drapacze chmur widniejące przed
nami. - Ja chyba cały ten zapał gdzieś po drodze przez ostatni
czas zgubiłem. Byłem na dnie, Jongin mi pomógł. </div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
- Dlaczego chciałeś się poddać?</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
- Bo nie potrafiłem sobie z całą tą sytuacją poradzić. Wszystko
stało się nie do zniesienia, miałem tego dość, zwłaszcza że
nie mogłem cię odzyskać, że nie chciałeś mnie – powiedział,
a z każdym nowym jego słowem czułem się coraz bardziej winny
tego, że się załamał. To przeze mnie. - I spróbowałem, żyletka
wydawała się taka oczywista.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
- Naprawdę tak chciałeś umrzeć?
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
Posmutniałem. Nigdy nie chciałem słyszeć od niego czegoś
takiego.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
- Przez chwilę tak, ale później stwierdziłem, że to głupie. -
Uśmiechnął się delikatnie. - A teraz zastanawiam się, jakbym
chciał umrzeć. Ale naprawdę nie wiem, bo nic nie jest odpowiednie.
- Wzruszył ramionami.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
- Nawet o tym nie myśl, głuptasie – szepnąłem, ujmując jego
twarz w swoje dłonie. Naprawdę bałem się, że coś może mu
przyjść głupiego do głowy, a ja nie zdążę zainterweniować.
Mimo że to ja mogłem wydawać się tym słabszym, to on był
zdecydowanie w gorszym stanie. Martwiłem się o niego, bo tak szybko
stał się kruchy. - Każda śmierć nie jest odpowiednia, zwłaszcza
teraz. - Przejechałem kciukiem po jego bladym policzku i
uśmiechnąłem się łagodnie. - Całe życie przed tobą, przed
nami, i nikt nie ma prawa nam tego odebrać, rozumiesz? - zapytałem,
ale wiedziałem doskonale, że on to wie, ale nadal się waha.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
- Nie chcę umierać – przyznał wreszcie, a ja poczułem, jak
okropny kamień spada mi z mocno bijącego serca. - Ale teraz
jesteśmy w śnie, możemy robić co tylko chcemy – zauważył,
kładąc dłonie na tych moich. - Nawet jeżeli bym teraz skoczył z
tego wieżowca, miałbym świadomość, że nic się nie stanie. Może
przeżyję coś niesamowitego, coś, co być może odmieni moje
dotychczasowe poglądy, nie płacąc za to. Dlatego ten świat jest
tak idealny. To nasza rzeczywistość, Luhan. </div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
Nie wiedziałem, jak mam odebrać jego słowa, nie wiedziałem też,
jak mu odpowiedzieć, ale chyba wystarczyło to, że czułem jego
dotyk, a moja twarz znajdowała się tak blisko jego, przez co mogłem
dokładnie się jej przyjrzeć. Nie zmieniła się prawie wcale przez
ostatni rok, nadal była taka, jaką ją zapamiętałem. I chciałem
być przy nim dłużej, trzymać go w objęciach i po prostu mieć
świadomość, że nigdzie nie ucieknie, że będzie przy mnie trwać.
Nie było mi jednak to dane, bo w ułamku sekundy rozpłynął się,
a po nim, jak i Nowym Jorku została jedynie czarna plama, która
zwiastowała koniec mojego snu. W dodatku telefon, który
nieprzerwanie brzęczał mi koło ucha, ani na chwilę nie ucichł. Leżał właściwie pod poduszką,
gdzie zawsze go chowałem, kiedy kładłem się spać. Wiedziałem,
że to Baekhyun raczył mnie obudzić. Po pierwsze nikt nie dzwoni o
trzeciej bądź czwartej nad ranem do mnie prócz niego, co i tak
jest dziwne, bo normalnie powinien jeszcze spać, a po drugie
ustawiłem specjalny sygnał, kiedy próbował się ze mną
skontaktować.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
Jęknąłem przeciągle, na oślep wyciągając telefon, po czym
nacisnąłem zieloną słuchawkę i przyłożyłem go do ucha. </div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
- Czy ty jesteś normalny, Baekkie? - sapnąłem, przyciskając głowę
do poduszki. - Czego chcesz?</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
- Przyjęli mnie! - pisnął mi do słuchawki, przez co odsunąłem
ją delikatnie od ucha, żeby przypadkiem nie stracić słuchu. </div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
- Teraz do ciebie zadzwonili? Serio, oni też spania nie mają?</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
- Jasne, że nie – zaprzeczył prosto. - Po prostu nie mogłem spać
i wszedłem na pocztę, a tam był e-mail od nich! Wysłali go już
wieczorem, ale wtedy nie miałem okazji zobaczyć, bo byłem zajęty
oglądaniem anime – wyjaśnił mi. - A to oznacza, że nie umrę z
głodu. Cholera, dziękuję ci Lulu za to, że mnie namówiłeś.
Bez ciebie dalej zdychałbym w moim małym mieszkaniu bez
jakichkolwiek nadziei na lepsze życie – stwierdził. </div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
Jasne, cieszyłem się razem z nim, ale nawet nie chciało mi się
odpowiadać, byłem za bardzo zmęczony. To drugie życie chyba
wyssało ze mnie całą energię. </div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
- Mówiłem, że ci się uda – powiedziałem, ale chyba bardzo
niewyraźnie, bo na nowo usypiałem. - Ale możemy porozmawiać o tym
później? Przyjdź do mnie popołudniu, to opijemy to, tylko błagam,
nie dzwoń do mnie więcej aż do dziewiątej rano, chcę się wyspać
– poprosiłem.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
- Jasne. Kocham cię, Lu – zaświergotał wesoło, rozłączając
się.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
Naprawdę chciałem zasnąć i wrócić do Sehuna, a kiedy moje
powieki opadały bezwładnie, po raz kolejny coś mnie powstrzymało
i wcale nie był to ponowny telefon od Baekhyuna, a łaskotanie na
nadgarstku, na którym zawiązaną miałem wstążkę. Wiedziałem co
to oznacza, nie byłem tylko pewny, co mam zrobić. </div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 0.98cm;">
***</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 0.98cm;">
<br /></div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 0.98cm;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
Tak bardzo was przepraszam, że dodaję dopiero teraz, ale wcześniej
nie miałam takiej możliwości. Mam nadzieję, że to jakoś mi
wybaczycie ♥</div>
<br />
<br />Uszati ▲http://www.blogger.com/profile/08607180412953881428noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-7196491332748255971.post-28901797916690966282013-07-23T23:38:00.001+02:002013-07-28T19:20:24.528+02:00Eighth<div style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Mieliście
kiedyś wrażenie, że wasze serce nie znajduje się na swoim miejscu, tylko gdzieś
w gardle? Czasem nawet nikłe pulsacje odczuwałem w opuszkach palców, co
zwyczajnie mnie denerwowało. Znowu wróciło to uczucie tęsknoty do jednej
jedynej osoby. Za jego wzrokiem, dotykiem, widokiem, <i style="mso-bidi-font-style: normal;">smakiem</i>. Dziwiłem się sobie, bo nieraz miewałem sny o Luhanie.
Smutne, wesołe, bardziej i mniej intymne, nawet po naszym rozstaniu, ale z
reguły mało z nich pamiętałem. Czemu więc dwa ostatnie tak mocno zasiedliły mi
się w pamięci? Mam coraz więcej pytań, a jeszcze mniej odpowiedzi. Frustracja
wzbierała we mnie na nowo. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Westchnąłem
i zwlokłem się z łóżka z galaretką owocową zamiast mózgu. Rozejrzałem się
wokoło z przymrużonymi i lekko zaspanymi oczami. To, co zastałem w moim pokoju
w sumie nie było niczym specjalnym. Bałagan, ciuchy, krzesło obrotowe, biurko z
pustymi puszkami piwa na nim, trochę więcej ciuchów, tyle że nie na podłodze, tylko
uwieszone na drzwiach szafki, i Kai w moim łóżku.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zaraz.
Co?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Przetarłem
oczy kilka razy z niedowierzaniem. Zaczynałem nabierać wątpliwości i obaw, i
wcale mi się to nie podobało. Zerknąłem w dół na siebie i już byłem gotowy
zachłysnąć się powietrzem, ale na szczęście ubrany byłem w swoją zwyczajną
piżamę, to jest – przydużą, niebieską koszulkę i bokserki. Potem przeniosłem
wzrok znowu na puszki po piwie i wtedy było już wszystko jasne. Westchnąłem,
przeczesując palcami ciemne włosy i mając jednocześnie nadzieję, że w nocy nic
nie mówiłem, a Jongin spał jak kamień, bo gdyby było inaczej, miałby świetny
pretekst do przedrzeźniania mnie. Zdecydowanie wolałem, jak było na odwrót i to
ja miałem na niego haczyka.</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Jak
teraz, na przykład.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ponownie
przyjrzałem się Kaiowi rozwalonemu na znacznie większej części łóżka i
skrzywiłem się, zdając sobie sprawę dlaczego było mi tak niewygodnie w nocy i
czemu obudziłem się przy samej krawędzi. Nie mogłem powstrzymać uśmiechu
cisnącego mi się na usta, gdy ściągałem powoli bluzkę i upuszczałem ją na
posadzkę przykrytą miłym, puchatym dywanem. Obszedłem łóżko dookoła i
zatrzymałem się po drugiej stronie, kucając. Obsunąłem nieco kołdrę w dół, która
wcześniej luźno przykrywała jego umięśnione plecy, a potem wierzchem dłoni
przejechałem po jego policzku, przez szyję i gdzieś w okolicy łopatki kończąc. Zacisnął
lekko powieki i poruszył się nieznacznie, co oznaczało, że pewnie niedługo się
obudzi. Przesunąłem delikatnie paznokciami po jego skórze.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Naprawdę spodziewałem się wszystkiego, ale
nie <i style="mso-bidi-font-style: normal;">tego</i>.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Baek…
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">hyun</i> – mruknął cicho, na co
parsknąłem bezgłośnie, resztkami sił powstrzymując się od wybuchnięcia śmiechem.
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Jaka
szkoda, że tego nie nagrałem. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Pochyliłem
się trochę bardziej i chuchnąłem ciepłym powietrzem na ramię chłopaka, czekając
cierpliwie na jego reakcję. Nie mogłem działać zbyt gwałtownie, bo pewnie mój
niecny plan runąłby w gruzach, a tego chyba bym sobie nie wybaczył. Uklęknąłem
przed łóżkiem, zaś podbródek umiejscowiłem na podpartych o materac rękach.
Jongin wykonał jakiś dziwny ruch, coś pomiędzy tym, jakby chciał się podnieść,
a przeciągnięciem się, po czym uchylił powieki. Uśmiechnąłem się promiennie,
kiedy jego wzrok spoczął na mojej twarzy.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Nieładnie mówić imię kogoś, po nocy spędzonej z kimś innym – powiedziałem,
udając oburzenie i zaraz potem prychnąłem cicho. Jongin śmiesznie zmarszczył
brwi, będąc jeszcze trochę zbyt nieprzytomnym, by przyswoić powiedzianą mu
informację od razu. Zbliżyłem swoją twarz do jego. – Nie mam na imię <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Baekhyun</i>.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Już
sama jego mina była prześmieszna, ale gdy pod wpływem nagłej paniki zerwał się
do siadu<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>po zobaczeniu mojego ubioru, a
raczej jego względnego braku, już nie wytrzymałem i zaniosłem się śmiechem,
tuląc twarz do materaca. A przez skonsternowaną twarz Kaia w ogóle nie mogłem
przestać. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- No
nie rumień się tak. – Przekrzywiłem głowę w bok. – Może chcesz o tym
porozmawiać? Panie nigdy-nie-zakocham-się-w-chłopaku. – Popatrzył na mnie
urażony. W ogóle nie mogłem wyjść z podziwu, że jeszcze na mnie nie
nawrzeszczał. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Ubierz się, głupku, boli mnie głowa, a widok twoich kości wcale mi nie pomaga –
burknął, patrząc na mnie z urazą. Może bym się nawet wzruszył, gdyby wkurzanie
Jongina nie sprawiało mi takiej frajdy. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Sam
sobie na to zasłużyłeś, kochanie. Ty wpakowałeś mi się do mieszkania z
alkoholem, a potem, cóż, do łóżka. – Uniosłem kąciki ust w kokieteryjnym
uśmiechu, na co Kai zmrużył podejrzliwie oczy. – Ale musiałem być słaby, skoro
tak wołasz nad ranem jakiegoś Baekhyuna…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Musiałeś być tak beznadziejny, że aż niczego nie pamiętam. – Poklepał mnie po
policzku dwa razy. – Próbuj wrabiać mnie dalej.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Usiadłem
na skraju łóżka i tym razem przekrzywiłem głowę na drugi bok.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Dobra, dobra, ale kto to Baekhyun, bo to interesuje mnie nawet bardziej, niż
moja sprawność seksualna.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Odwrócił
wzrok od mojej twarzy i zamrugał kilkakrotnie. Raczej słabo udaje.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Nikt. – Bardzo słabo.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Jaaaa-asne – rzekłem z politowaniem, przeciągając ironicznie sylaby. – To nawet
urocze, Kai. – Stwierdziłem, wzdychając ciężko nad jego postępowaniem. Kto by
pomyślał, że prawie dojrzały facet będzie miał problemy z przyznaniem się do
tego, że ktoś mu się podoba. Jeszcze będzie mi się tu rumienił niczym
czternastoletnia dziewica. A czternaście lat na pewno nie miał. Dziewicą też z
pewnością nie był. Czy tam prawiczkiem. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Obserwowałem,
jak Kai z kwaśną miną zwleka się z łóżka, jeszcze raz spogląda na mnie, a potem
na siebie, w czasie gdy ja intensywnie zastanawiałem się nad tym, kim jest ów chłopak,
o którym Kai wspominał przez sen.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie
musiałeś mnie rozbierać. – Westchnął Jongin, na co uniosłem ręce w obronnym
geście.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- To
akurat ty, a nie ja. Już sobie tak nie schlebiaj.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Jasne. – Głupek był zbyt pewny siebie. Dobrze, był przystojny, całkiem nieźle
zbudowany, ale jednak nie w moim typie. Czy on jakoś przypominał chociażby
Luhana? Nie. Właśnie. Miałem jakoś na to zareagować, lecz w tym też momencie
przypomniało mi się nasze ostatnie spotkanie i to, jak opowiadał o napotkaniu
Luhana i jego kolegi. Tak też to pewnie to on, wtedy również reagował tak
zabawnie. I gwałtownie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- To
ten od Lulu, prawda? – Odpowiedziała mi cisza, która dodatkowo utrzymała mnie w
przekonaniu, że miałem rację. – Wiedziałem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie
dasz mi spokoju, co? – Ściągnął usta w wąską kreskę, aczkolwiek ja jedynie
pokręciłem głową.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Wiesz, że nie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Rozumiem, że bardzo interesuje cię może życie, ale wiem również, że jak się nie
pospieszysz, to spóźnisz się na uczelnię.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Mój
pogodny wyraz twarzy zmienił się drastycznie w ciągu tych kilku sekund, kiedy
przetrawiałem jego słowa, a potem rozwarłem szeroko oczy, zdając sobie sprawę,
że Kai ma całkowitą rację.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- To
twoja wina!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div style="text-align: center;">
<a href="http://www.youtube.com/watch?v=ORHRvI7o23g">soundtrack</a></div>
</div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Gdy
wróciłem do mieszkania prosto z uczelni, miałem ochotę od razu położyć się do
łóżka i obudzić za jakiś tydzień, najlepiej w piątek wieczorem, by mieć cały
weekend przed sobą, a ominąć dni, przez które musiałem chodzić na wykłady.
Przez te dziwne sny wysypiałem się nieco gorzej, a co za tym idzie, miałem
mniej energii na normalne, dzienne funkcjonowanie. Co było sprawą beznadziejną
dla studenta pierwszego roku, na którym jest chyba najciężej. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zrobiłem
sobie ciepłą herbatę z cytryną i jakieś kanapki, gdyż jedynie na tyle było mnie
stać o tak późnej porze i po tak męczącym dniu. Dobrze, że dzisiaj nie mieliśmy
iść z Kaim na siłownię, bo wtedy umarłbym od samego chodzenia. Udałem się do swojego
pokoju i położyłem naczynia z jedzeniem na szafce nocnej. Omal nie wylądowałyby
na podłodze, gdybym w ostatnim momencie nie zdał sobie sprawy, że idę wprost na
krzesło. A to tylko dlatego, że w wolnych chwilach, takich jak ta, moje myśli
zajmował Luhan, nasze spotkania w snach i ich cel. O ile Lulu pamięta z nich
tak dużo jak ja, mogę się zbliżyć do niego w taki sposób. Nie ukrywałem, że ten
stan rzeczy mi odpowiadał, i to nawet bardzo. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ciężko
usiadłem na krześle obrotowym, od razu napierając plecami na oparcie.
Przesunąłem dłonią po twarzy, czując się coraz bardziej śpiący, po czym
sięgnąłem w stronę szafki. Miałem sięgać, oczywiście, po jedzenie, ale zamiast
tego ująłem do ręki wstążeczkę, która należała do Luhana. Oparłem się z
powrotem i nieco zsunąłem z krzesła, łapiąc oba końce bransoletki w palce i
przyglądając się jej już chyba tysięczny raz. Jakby to miało jakoś pomóc. Niby
los dał mi szansę, ale tak naprawdę sam dużo musiałem nad tym myśleć.
Rozplanować. Dobrze wykorzystać. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zmarszczyłem
brwi na pewne myśli, które pojawiły się w mojej głowie dość nagle. Zwilżyłem
językiem spierzchnięte wargi, obracając się przodem w stronę biurka. Chwilę
przyglądałem się swoim rzeczom, by znaleźć w nich czarny cienkopis, po który
prędko sięgnąłem. Zapaliwszy niewielką lampkę, nachyliłem się nad wstążką i z
zagryzionymi wargami zacząłem kreślić drobne znaczki koreańskie symbolizujące oczywiście
moje imię.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ignorując
całe swoje zmęczenie, które odczuwałem przecież dotkliwie, podniosłem się z
siedzenia i udałem się do przedpokoju. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wychodzisz
gdzieś? – Usłyszałem kobiecy głos dochodzący z kuchni, a zaraz potem ujrzałem jasnowłosą
czuprynę, której posiadaczka patrzyła na mnie swoimi dużymi oczami. Włożyłem
wstążeczkę do kieszeni i zacząłem od razu ubierać buty. Kiwnąłem w stronę mojej
współlokatorki, ubierając kurtkę. Wieczory były naprawdę chłodne.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Idę
się przejść – odparłem, kiedy byłem już całkiem gotowy do wyjścia. Eunhye
pokręciła lekko głową.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Też
masz pory. Już późno – mruknęła, opierając się o framugę drzwi. - Uważaj na
siebie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Uśmiechnąłem
się w jej stronę naprawdę szczerze, a ona odwzajemniła czynność. W sumie to ją
lubiłem. Chyba jedyna normalna z tego całego domu, w tym przypadku mieszkania,
wariatów. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Jak
zawsze. – Pomachałem jej, po czym wyszedłem i zamknąłem drzwi najciszej jak
umiałem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Automatycznie
skierowałem się w lewo, w trochę mniej zatłoczoną uliczkę. To zabawne, że tak
idealnie pamiętałem drogę do niewielkiego mieszkania Luhana. Miałem jedynie
nadzieję, że nie postanowił zmieniać miejsca zamieszkania, ale raczej nie
miałby po co. Wybrał naprawdę ładne miejsce, i zadbane przede wszystkim. Zawsze
lubiłem tam przebywać, nocować. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Do Lulu
szło się dość długo, gdyż teraz znajdowałem się znacznie dalej, niżbym miał iść
od mojego rodzinnego domu. Nawet nie zdałem sobie sprawy, gdy przyspieszyłem i
po prostu biegłem w świetle latarni i przy akompaniamencie ulicznego szumu.
Minęło pewnie koło czterdziestu minut, kiedy stanąłem przed drzwiami mieszkania
Luhana i patrzyłem się w nie przez kolejne pięć. Uśmiechnąłem się delikatnie do
nich, a zaraz potem wyciągnąłem bransoletkę z kieszeni. Oplotłem nią mosiężną klamkę,
by następnie związać ją w małą kokardkę. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Westchnąłem
głęboko, będąc trochę sfrustrowany. Właściwie mogłem teraz zadzwonić do drzwi,
spotkać się z nim i, być może, normalnie porozmawiać. Ale chyba jednak bałem
się zrobić tego teraz. Spojrzeć mu prosto w oczy i znowu wleźć w jego życie z
buciorami. Nie chciałem tak.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wetknąłem
dłonie do kieszeni kurtki, przyciskając ramiona do tułowia. Odwróciłem się na
pięcie, by odejść. </div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Obejrzałem
się tylko raz, ale nie zmieniłem swojej decyzji. Następnie poszedłem na ten
spacer po seulskich ulicach.</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div style="text-align: center;">
<a href="http://www.youtube.com/watch?v=8IHFVn0sv14">soundtrack </a></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nie
zdziwiłem się, kiedy zamiast swojego zwykłego pokoju, po odzyskaniu świadomości
ujrzałem zupełnie inną „rzeczywistość”. Senną rzeczywistość. Rozciągał się
przede mną naprawdę ładny krajobraz, ale zupełnie nierzeczywisty. No, może
tylko w pewnym stopniu. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wysokie
drzewa miały korony koloru żywej zieleni, czasem białego, dostrzegłem nawet
czerwień, jakby wszystkie pory roku się wymieszały, a może po prostu nie
zwracały na siebie uwagi i czyniły, co tylko chciały z wyimaginowaną przyrodą. Ściółka
była dość wilgotna i moczyła mi buty. Do wysokości moich kolach majaczyła
mleczna poświata, która utrudniała mi nieco widoczność na dalsze odległości.
Ruszyłem przed siebie, będąc ciekawym, co też moja wyobraźnia tym razem
utworzyła. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nie
przejmowałem się utrudnionym widzeniem, co było dość nieodpowiedzialne i, w
sumie, potem dostałem za to nauczkę. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Grunt
spod nóg zniknął nagle, a ja poczułem, jakby serce miało wyskoczyć mi przez
gardło. W żołądku zrobiło się pusto, a ręce złapały się krawędzi w ostatnim
momencie,</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Czego
ja się naoglądałem, żeby wymyślić takie pokręcone miejsce? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Westchnąłem
drżąco, przeklinając na samego siebie i na to, że powoli ześlizguję się z
ziemistej krawędzi. Bałem się, ale paradoksalnie spojrzałem jeszcze w dół. Pustka,
jeszcze więcej mgły. Las w powietrzu. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>A co z
grawitacją, hę?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Cholera – burknąłem, próbując się podciągnąć i jakoś wyczołgać na łokciach.
Miałem obawy puścić się chociaż na chwilę, by sięgnąć wyżej, i to paraliżowało
mnie przez długi czas. Dopiero czyjaś ciepła, drobna dłoń na mojej sprawiła, że
uspokoiłem się nieco.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Spojrzałem
z powrotem w górę i przed swoją twarzą ujrzałem Luhana, który patrzył na mnie
zaniepokojony.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Puść
się i złap mnie za szyję, pomogę ci – powiedział, klękając i wyciągając ręce
pod moje pachy, uprzednio pochyliwszy się. – Przytrzymam cię.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zrobiłem,
jak mówił, bo chociaż minęło już sporo czasu i znajdowaliśmy się tylko we śnie –
ufałem mu jak nikomu innemu na tym świecie. Poczułem, jak jego ramiona oplatają
mnie mocno, ciągnąć w górę, i wtedy też ja, puściwszy się krawędzi, uwiesiłem
się na szyi Luhana. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>W
normalnym życiu raczej nie dałby rady mnie wciągnąć, ale skoro teraz to nie był
do końca nasz świat – udało się. Siedząc już na mokrawej trawie, wtuliłem się
mocniej w drobne ciało, zaś nos utkwiłem w zagłębieniu jego szyi.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Dziękuję.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Pokiwał
głową, śmiejąc się cicho.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Też
masz wyobraźnię.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Niestety nie mogę jej ujarzmić.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zaśmiał
się ponownie, tym razem nieco głośnie, a wtedy ja zdałem sobie sprawę, że
naprawdę tęskniłem za jego obecnością. Ile bym sobie wmawiał, że to nieprawda –
myliłbym się. Nie jest tak łatwo zapomnieć o Luhanie, nawet jeśli bardzo bym
tego chciał. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Odsunął
mnie lekko od siebie, po czym wstaliśmy z ziemi. Stanąłem nad tą samą krawędzią
i zerknąłem w dół. Czułem, jak ponownie lekko wirowało mi w głowie i potem niemalże
od razu złapałem chłopaka za dłoń, odsuwając się od dziwnej przerwy w podłożu.
Odruchowo spojrzałem na jego nadgarstki i zmarszczyłem czoło, widząc na nich
blizny jakby po wiązaniu. Słabe, bo słabe, ale wciąż. Wzrok nakierowałem na
swoje dłonie i ramiona, dostrzegając na nich liczne zadrapania, a także
przypominając sobie o podobnych ranach na nogach, teraz ukrytych pod długimi, jeansowymi
spodniami. Przesunąłem kciukiem po sinawym „krążku” na ręce Lulu i westchnąłem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Tamten
sen był… bolesny. Prawda? – stwierdziłem, przenosząc ciemne spojrzenie na jego
przystojną twarz. – Ten pierwszy. Miałem nadzieję, że tobie nic się nie stało.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- To
nic takiego – odpowiedział, wzruszając ramionami. – Chociaż ten sen nie należał
do moich ulubionych.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Chyba drgnął,
tak przynajmniej mi się wydawało, i subtelnie ściągnął usta. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Bałeś
się? – spytałem, patrząc na niego łagodnie. Co ten człowiek miał w sobie, że od
razu rozbudzał we mnie pozytywne uczucia? Rozjaśniał myśli? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Mrugnął
oczyma podwójnie, lecz po chwili kiwnął twierdząco głową z dość niepewną miną. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ja
też. Cholernie. – Uśmiechnąłem się nikle. Ruszyłem ostrożnie nieco w bok,
kierując się w stronę rozległego dębu, chyba największego z okolicy. Kątem oka
zarejestrowałam, jak jasnowłosy idzie za mną, patrząc pod swoje nogi.</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Moment
potem siedzieliśmy pod tym drzewem, pomiędzy potężnymi konarami dębu, i
opierając się o korę pnia. No, przynajmniej ja. Zdziwiłem się, gdy chłopak
odwrócił się do mnie tyłem, by następnie oprzeć się o mój tors. Sięgnął do
tyłu, chwytając moje nadgarstki i umiejscawiając je na swoim brzuchu. Mała,
szaleńcza iskierka nadziei roziskrzyła się w mojej głowie, że może coś się
zmieniło. Że może jego pamięć wróciła chociaż w niewielkim stopniu.
Przyciągnąłem go trochę bliżej, by przytulić mocniej. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Zawsze mnie tak przytulałeś. – Usłyszałem, po czym przysłoniłem lekko zeszklone
oczy kurtyną powiek. <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Oczywiście, że tak.
Przecież pamiętam każdy twój dotyk</i> – chciałem powiedzieć, ale wiedziałem,
że to nie byłoby za dobre posunięcie. Nadzieja matką głupich. Uspokój się,
Sehun. Oddychaj. Przytulaj go. – Widziałem. Na zdjęciach, nagraniach. To ciało
dalej ma dreszcze, jak mnie dotykasz.</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Serce
zabiło mi mocniej i znacznie boleśniej, znowu brutalnie potraktowane.
Westchnąłem cicho w jego ramię. Chyba niepotrzebnie się łudziłem, co? No,
Sehunnie. Chyba musisz cieszyć się tym, co masz. Muszę uśmiechać się do złej
gry. Po prostu czerpać korzyści z chwili. A przecież ten moment był naprawdę
przyjemny.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Szkoda, że tego nie pamiętasz – mruknąłem, oparłszy podbródek o jego nieco
wystający obojczyk. Przesunąłem bezwiednie po jego brzuchu, czując, jak jego
mięśnie kurczą się delikatnie pod wpływem tego ruchu. – Przyjemnie ci?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Kątem
oka dostrzegłem, że uśmiecha się subtelnie i jakby bardziej zapada się w moich
ramionach.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nawet
bardzo – odparł, nie zastanawiając się zbyt wiele, po prostu mówiąc to, co
czuł. Wreszcie się nie krył, jak ten rok temu. Wtedy był zdezorientowany,
pewnie zupełnie skołowany. Życie z wielką, białą plamą zamiast pamięci nie może
być łatwe, przyjemne z pewnością nie. Wtedy się bał, bo tak naprawdę nie
wiedział, kim jest. Teraz to rozumiem. Chyba też musiałem do niego dojrzeć.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Chciałbym, żeby tak było w rzeczywistości – brnąłem w to dalej, choć nie
wiedziałem, czy dobrze postępuję. Nie miałem zamiaru go zmuszać do
czegokolwiek, a co dopiero ranić. To nigdy nie leżało w mojej intencji. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Przekrzywił
głowę tak, że widziałem jego profil w całości, z ładnymi ustami, których kąciki
były pogodnie uniesione, z brązowymi oczyma i zgrabnym nosem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Tak
jak kiedyś, co? – spytał retorycznie, spoglądając na mnie łagodnie. Z pewnością
wiele rzeczy zmieniło się w Luhanie, ale oczy i to spojrzenie… te rzeczy
pozostawały niezmienne. To dobrze. Cieszyło mnie to.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Właśnie – potwierdziłem, choć zdawało się, że już od razu znał moją odpowiedź.
W sumie nic dziwnego, nie było to odkrycie na poziomie Kolumba. Poczułem, jak
kręci głową na boki.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nigdy
już nie będzie jak kiedyś – powiedział bezpretensjonalnie, stwierdzając
oczywiście najprawdziwszą prawdę. – Nie wiem, jaki byłem, ale na każdym kroku
mówią mi, że się zmieniłem. Nawet jeśli mielibyśmy być razem, to nie będzie to
samo. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wiem,
ale… - zacząłem, lecz przerwał mi.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Po
prostu nie chcę, żebyś się zawiódł. Już cię skrzywdziłem, nie chcę ci tego
robić kolejny raz.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Uśmiechnąłem
się naprawdę serdecznie na jego słowa, które wywołały we mnie jedynie pozytywne
emocje. Zacisnąłem niesilnie palce na jego koszulce na kilka sekund, po czym
rozprostowałem dłonią zmięty materiał. Oznaka lekkiego zdenerwowania. Może nie
zauważy.</div>
<div class="MsoNormal">
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Jestem dużym chłopcem, Lulu. Poradziłem sobie. Ponownie
raczej też dałbym radę. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- A jak
nie?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie
wierzysz we mnie?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie o
to chodzi… </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Uniosłem
wysoko brwi, próbując samemu odkryć, co blondyn ma na myśli.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Więc
o co? – Jednak poległem, oczywiście.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Poruszył
się w moich objęciach, wzdychając ciężko. W końcu bokiem głowy oparł się o tę
moją. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Mam,
tak jakby, nowe życie. Nie chcę go zniszczyć. Jakiś czas temu twoje prawie że
zrujnowałem, zrównałem z ziemią. Chcesz <i style="mso-bidi-font-style: normal;">tamtego</i>
Luhana, ale nie potrafię Ci go oddać, a chciałbym.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie o
to chodzi. – Użyłem tych samych słów, chwytając go za dłonie i splatając jego
palce ze swoimi, dostrzegając też na jednej z rąk czerwoną wstążeczkę. Wziął
ją, zrozumiał i zachować. Może faktycznie jest nadzieja? – Nie ma tamtego
Luhana i teraźniejszego Luhana, tylko jeden. Ty. Za dużo myślisz i zbyt wiele
starasz sobie wytłumaczyć. Nie zadręczaj się, tylko… bądź sobą po prostu.
Jakkolwiek to rozumiesz. Nie bój się być sobą.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Pociągnął
nosem, jakby nie wiedząc co odpowiedzieć. Czyżbym go rozgryzł?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Lulu
nikogo nie udawał i dlatego się w nim zakochałem. W tobie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Te
sny coś znaczą, prawda? Muszą być ważne i pewnie takie są. Mam wrażenie, że to
twoja sprawka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span><i style="mso-bidi-font-style: normal;">Mądry chłopak</i>, stwierdziłem w myślach,
uśmiechając się szeroko. Spojrzałem ponad jego ramieniem na nieboskłon, w
chmury, które powoli płynęły po niebie zdającym się być jakoś bliżej nas, gdyby
chciało zejść na ten tajemniczy las zawieszony w powietrzu. I zwiastowało też,
że i w prawdziwym świecie niedługo zacznie świtać. Szkoda…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Masz
rację. – Przyznałem się. Przesunąłem kciukiem po jego rubinowej niczym owoc
czerwonej porzeczki bransoletce. – Wstążki, jak się pewnie domyślasz – też.
Jeszcze przed twoim wypadkiem, w Indiach, kupiłeś je nam na jednym z hinduskich
straganów. Sprzedawczyni mówiła nam o ich mocy… spełniają marzenia, pomagają w
dążeniu do celu. Nie wierzyliśmy w to, ale dobrze pamiętam, jakie cele sobie
postawiliśmy. – Spojrzał na mnie, zainteresowany. – Ja właśnie swój cel
realizuję. Bransoletka może pomóc ci w spełnieniu twojego.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Jakiego? – Chciał wiedzieć. Moja twarz miała pewnie nieco zagadkowy wyraz. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Jeżeli będziesz chciał mnie zobaczyć – okręć wstążkę wokół nadgarstka dwa razy.
Poczuję to. Gdy ja będę cię wołał, też to zauważysz. Swój cel osiągniesz, jeśli
przybędziesz. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Chyba
chciał jeszcze coś powiedzieć, acz wtedy po lesie rozległ się mdły, jakby
przytłumiony dźwięk jakiejś żywej melodii. Coś jak budzik.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zdążyłem
przelotnie ucałować go w szyję, zanim ciało blondyna rozpłynęło się w
powietrzu, pozostawiając mnie samego, wciąż z tą durną nadzieją pasożytującą w
mojej głowie.<br />
<br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" DefUnhideWhenUsed="true"
DefSemiHidden="true" DefQFormat="false" DefPriority="99"
LatentStyleCount="267">
<w:LsdException Locked="false" Priority="0" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Normal"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="heading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="35" QFormat="true" Name="caption"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="10" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" Name="Default Paragraph Font"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="11" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtitle"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="22" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Strong"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="20" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="59" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Table Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Placeholder Text"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="No Spacing"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Revision"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="34" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="List Paragraph"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="29" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="30" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="19" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="21" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="31" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="32" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="33" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Book Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="37" Name="Bibliography"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" QFormat="true" Name="TOC Heading"/>
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-qformat:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
text-align:justify;
line-height:115%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:"Calibri","sans-serif";
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-fareast-font-family:"Times New Roman";
mso-fareast-theme-font:minor-fareast;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
* * *</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> <i> </i></span><i>Kai’s
perspective.</i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Siedziałem
za eleganckim, czarnym biurkiem, nerwowo stukając palcami o jego blat i
wpatrując się równie wkurzonym wzrokiem w twarz mężczyzny, który siedział po drugiej
stronie wytrawnego mebla. Oparłem się ciężko o miękki, obity kremową skórą
fotel, niekoniecznie dbając, w jak bardzo nieformalnej pozycji się znajduję.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ojciec
spoglądał na mnie jeszcze z względnym spokojem, choć doskonale wiedziałam, że
jeszcze trochę i zwyczajnie wyprowadzę go z równowagi. Jak zwykle, nic nowego.
Jongin najgorszy. Jesteś jego jedynym synem, ale i tak ma cię w dupie. Tak
przynajmniej sądziłem. Sehun mówił, że to niby przejawy troski o mnie, ale
niekoniecznie miałem zamiar się go posłuchać. Ostatnio i tak dziwnie się
zachowywał. Pieprzony myśliciel. Zmienił się przez ten rok.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span><i style="mso-bidi-font-style: normal;">Ty też powinieneś</i> – podpowiadał mi
cichy, bardzo cichutki głosik w mojej głowie. Może tak, może nie. Później.
Teraz muszę poradzić sobie z tym facetem, wyjść, trzasnąć drzwiami na
pożegnanie i ulotnić się na kilka dni z domu, co by ostudzić trochę jego nerwy
i nie podpaść zbytnio. Co za dużo, to nie zdrowo, prawda?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Pogięło cię. – Mówiły moje usta, bo umysłem starałem się być daleko poza
zasięgiem głosu mojego kochanego taty. – Nie zrobię tego. Chyba żartujesz.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Obawiam się, że nie żartuję i lepiej, żebyś to wreszcie przyjął do wiadomości. –
Szczupły, przystojny mężczyzna wyłamał palce i westchnął. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Jongin, nie graj mi na nerwach, bo w końcu przegniesz – warknął na mnie, na co
wykrzywiłem usta w wrednym uśmiechu. Czemu Bóg pokarał mnie ojcem, który musiał
dorobić się sieci hotelowych? Co ja takiego zrobiłem? – Masz być posłuszny. Nie
masz nic do gadania.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Jestem <i style="mso-bidi-font-style: normal;">dorosły</i>, jakoś sam o siebie
zadbam.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Mój
syn nie będzie pracował w jakichś restauracjach! Mamy firmę, rozumiesz? Po co
mam ją przekazywać obcemu człowiekowi, skoro mogę tobie? Masz się uczyć! –
Słyszałem, jak podnosi głos, a żyłka na jego skroni pulsuje jakoś szybciej.
Zacisnąłem ręce w pięści.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Będę
pracował, gdzie będę chciał! Na pewno nie z tobą! Nie i już! – fuknąłem,
wstając z fotela zamaszyście, i oparłem się na prostych dłoniach o blat. –
Znajdź kogo innego. Albo drugiego syna sobie, kurwa, zrób!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nieprzyjemny
plask rozległ się po średniej wielkości pomieszczeniu, a mój policzek zapiekł
boleśnie. Skrzywiłem się, nadal twardo patrząc na tatę, który właśnie wymierzył
mi dość celnego liścia.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Błąd.
Kilka słów za dużo. Czasem lepiej trzymać język za zębami, niestety. To po
tobie mam taki temperament, ojcze. Tylko i wyłącznie. Twoja wina. Także twoja,
że teraz potrafię cię jedynie łaskawie tolerować i nic więcej. Przykro mi. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zdawało
się, że przez jego policzek przechodzi prąd, cały drgnął, pochylając się w moją
stronę i uśmiechając szyderczo. Maska cierpliwości zdjęta. Rozpłynęła się.
Twardo wgapiałem się w jego niesamowicie ciemne tęczówki.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Skoro
nie chcesz po dobroci, posuniemy się do innych środków – powiedział, poklepując
mnie po policzku. Całą siłą woli powstrzymywałem się, by nie skrzywić się z
obrzydzenia i ucieknąć przed tą nachalną dłonią. – Zastanówmy się. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Milczałem.
Nie tyle że bałem się go. To raczej nie w strachu sedno. Po prostu wiedziałem,
że wszystko, co powiem, może mi zaszkodzić. Zupełnie jak na komendzie. Milutko,
nie? <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Rodzinnie</i>, kurwa.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Czemu
nic nie mówisz, Kai? Pewnie nie chcesz się narazić, co? Niestety, za późno. –
Przysłuchiwałem się mu. Chyba najuważniej jak nigdy dotąd. – Ładne miałeś to
mieszkanie. Ale sądzę jednak, że sam nie będziesz w stanie go spłacić. Mam
rację? Nie dasz rady bez moich pieniędzy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span><i style="mso-bidi-font-style: normal;">Skurwiel</i>, skwitowałem. Po prostu gnida.
Kocham cię, tato. Całym sercem. Oddałbym ci to zakichane mieszkanie, ale wiem,
że wreszcie byłbyś w stanie wyrzucić mnie nawet z domu, by postanowić na swoim.
Pieprzony dyktator. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Kopnąłem
wściekle to cholerne, idealnie czarne biurko.<span style="mso-tab-count: 1;"> </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Za
jakie grzechy?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Nieposłuszeństwo, Jongin.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Prychnąłem.
Miałem ochotę napluć mu w twarz, ale resztki zdrowego rozsądku na szczęście
mnie powstrzymały. Na Boga, co by wtedy się stało, gdybym jednak się zdecydował…
Nawet wolałem sobie tego nie wyobrażać.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Cudownie – burknąłem. No to jestem w ciemnej dupie. Podparłem czoło na otwartej
ręce. – Więc czego ty ode mnie chcesz?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Czemu
miałem wrażenie, że facet cieszy się jak jakiś rozpieszczony bachor? Och, no
tak, przecież to nie tylko wrażenie. Zmrużyłem oczy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Zaprojektujesz mi logo hotelu. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wytrzeszczyłem
oczy. – CO?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- To,
co słyszysz. Zapłacę ci, oczywiście. I znajdę kogoś do pomocy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ukryłem
twarz w dłoniach, uprzednio ścisnąwszy palcami kąciki oczu. To będzie bardzo,
bardzo ciężki rok. Pokiwałem smętnie głową, nie mając już nawet siły na niego
spojrzeć.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Skurwiel.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
~***~ </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
No, witajcie, kochani, po tej nieco... zbyt długiej przerwie~. Naprawdę bardzo, bardzo Was przepraszam za takie opóźnienie, ale nie miałam możliwości. Jak to wakacje, jestem w domu dość rzadko, a zwykle w miejscach, do których jadę, albo nie ma czasu na pisanie albo nie ma na czym pisać. Tak, muszę sobie kupić laptopa. Kiedyś.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Jestem średnio zadowolona z tego partu, ale chyba nie wyszedł najgorzej. Oddaję go w Wasze łapki i oczywiście liczę na opinie. :3<br />
<br />
Jak ustaliłyśmy z Uszati, wraz z nową notką - nowy, cudowny wygląd. :) </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Rozdział dedykowany <b>Julienne</b>. ♥</div>
</div>
<br /></div>
</div>
</div>
Berrrrenikahttp://www.blogger.com/profile/05673436087621533559noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-7196491332748255971.post-64247298281413264792013-06-19T21:31:00.002+02:002013-06-19T21:36:59.030+02:00Seventh<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
<div style="text-align: center;">
<a href="http://www.youtube.com/watch?v=rrC7TSo9NzQ&noredirect=1" target="_blank"> Soundtrack</a><br />
<div style="text-align: justify;">
Zakopałem się jeszcze bardziej w pościeli, przyciskając głowę
do poduszki. Mimo, że spałem naprawdę długo, to czułem się,
jakbym przez cały ten czas nie zmrużył oka nawet na krótką
chwilę. A gdyby jeszcze tego było mało, byłem cały obolały. W
pierwszej chwili miałem wrażenie, że to przez ostatni wieczór tak
się czułem, że picie alkoholu nie jest dla mnie. Cholera, przecież
ja prawie nie piłem, a jeden, mały drink się nie liczył. To
Baekhyun dosyć mocno przesadził. Ciekawe, czy w ogóle jeszcze żył.
Ja na jego miejscu po czymś takim nie wyczołgałbym się z łóżka. </div>
</div>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Nasunąłem na głowę nakrycie, pragnąc skryć się ciepłymi
promykami słońca, które leniwie przebijały się przez lekko
rozchylone, grube rolety. Gdzieś tam, za uchylonym oknem po raz
dziesiąty z rzędu szła piosenka Gentleman, a ja miałem wrażenie,
że wszystko jest przeciwko mnie. Nie chciałem jeszcze wstawać, a
właściwie najchętniej zamknąłbym oczy i poszedł jeszcze spać
na kilka godzin, byleby jeszcze chwilę odpocząć.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Westchnąwszy, uniosłem ręce przed siebie i spojrzałem na
nadgarstki, które wcześniej owinięte były zwinnymi, cienkimi
gałązkami. Nadal w owych miejscach widniały zaczerwienienia, a ja
zacisnąłem mocno wargi. Przecież to tylko sen, nic nie znaczący..
Dziwiło mnie tylko to, że go zapamiętałem. Zwykle zapominałem i
wcale mi to nie przeszkadzało. Byłem nieświadom, ale teraz...
czułem się nieco dziwnie. Nadal wszystko było tak wyraźnie i
oczywiste jak wtedy, kiedy spałem. Nadal czułem te chłodne
powietrze i widziałem Sehuna. </div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Chciałem wymazać go ze swojej pamięci, tak jak po wypadku, nie
pamiętać nic lub przypomnieć sobie wszystko, ale zwyczajnie nie
mogłem. Coś mnie blokowało. Gdybym zapomniał – żałowałbym,
natomiast gdybym przywrócił wszystkie wspomnienia, byłbym
najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Jednak było za późno.
Minął rok, a ja nadal stałem w martwym punkcie, tym dalekim od
Sehuna.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Może to głupie, ale tęskniłem za czymś, czego nie pamiętałem.
Pragnąłem wrócić do czasów, które dawno minęły i być
szczęśliwy. Patrząc na każde zdjęcie widziałem szeroko
uśmiechniętego chłopaka, tulącego się drugiego. Pełnego
miłości, oddania i spokoju. Myślę, że wtedy moje życie naprawdę
miało sens i równowagę. A teraz... mimo że minął rok, dalej
było źle, nawet, jeżeli jakoś to w miarę się poukładało. </div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Chyba na nowo polubiłbym tamto życie. I mógłbym je stworzyć od
nowa, gdyby wtedy tylko się postarał, nie odrzucił Sehuna. Mam
wrażenie, że często sprzeczałem się z samym sobą. Raz chciałem
jak najszybciej zacząć żyć na nowo, bo przecież dawny Luhan nigdy
nie wróci, natomiast innym razem mogłem krzyczeć i płakać z
bezsilności, bo byłem zbyt słaby, nie dawałem sobie rady,
tęskniłem. Jestem idiotą. Sam sobie szkodzę. </div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Powoli podniosłem się do pozycji siedzącej, jednak zaraz tego
pożałowałem, ponieważ w głowie nieprzyjemnie mi zawirowało,
jakbym był na karuzeli. Nie wstawałem, zatrzymałem się w tej
pozycji, zaciskając dłonie na zmiętym prześcieradle. Zgiąłem
nogi w kolanach i przysunąłem je do siebie tak, by stykały się z
moim torsem. Moje jasne włosy spadły na oczy, a głowę spuściłem
na dół, oddychając głęboko. Zamknąłem oczy, przypominając
sobie każdą scenę ze snu. </div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Najpierw gałęzie powoli wijące się po moim ciele i długie
czekanie. Bezdenna pustka owiana nicością. Cisza uparcie
doprowadzająca mnie do szału i nagle ciche kroki. Uciążliwe
gałęzie zniknęły,a ja zostałem sam, jednak nie na długo.
Dosłownie znikąd pojawił się Sehun, jednak zanim zdążył mnie
dotknąć, wszystko się rozpłynęło, bo to przecież był tylko
sen, coś co sam wymyśliłem. Nie mogłem się łudzić na
odbudowanie czegoś, co było niemożliwe. Nie przywrócę dawnego
życia. Do tego trzeba uczucia... Uczucia, które zniknęło.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 0.74cm;">
*</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 0.74cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Spoglądałem na zachmurzone niebo, które co jakiś czas
rozświetlały jasne błyskawice. Uwielbiałem je obserwować, kiedy
to robiłem, stawałem się jakiś spokojniejszy. Takie małe
dziwactwo, ale kochałem burzę, dlatego też, kiedy tylko usłyszałem
pierwsze grzmoty wyszedłem na balkon i usiadłem na krześle. W
takich momentach całkowicie zapominałem przestrogach mamy, dla
której nadal byłem małym dzieckiem. Właściwie po wypadku stała
się bardzo opiekuńcza, traktowała mnie jak pięcioletnie dziecko,
czy lalkę, z którą trzeba obchodzić się naprawdę delikatnie.
Przeszkadzało mi to, ale nie chciałem nic mówić, bo ona tylko się
martwiła.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Uśmiechnąłem się lekko, kiedy błyskawica przeszyła ciemne tło,
a na dworze na niecałą sekundę stało się jasno. Powolnym ruchem
wstałem z krzesła i podszedłem do barierki, wychylając się znad
niej lekko. Podparłem się łokciami o drewnianą balustradę i
zerknąłem w dół. Ani jednego człowieka, całe osiedle jakby
zamarło przez ten okres. Właściwie to było całkiem fajne, takie
odcięcie od społeczeństwa tylko na chwilę.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
- Nie uwierzysz, co ten pieprzony Chanyeol idiota zrobił! -
Usłyszałem głos rozwścieczonego do granic możliwości Baekhyuna.
Wszedł właśnie na balkon i cisnął swoim plecakiem o stolik, po
czym ciężko usiadł na krześle, które wcześniej ja zajmowałem.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
- Nie wiem – mruknąłem, obracając się przodem do przyjaciela. -
Znów zaciążył jakąś dziewczynę? - zapytałem, nie bardzo się
przejmując. Byun zmarszczył tylko czoło i pokręcił przecząco
głową, wyprowadzając mnie z błędu.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
- Nie - odparł, oddychając ciężko. - On wie gdzie pracuję i
przylazł tam z tą tapeciarą. Oczywiście cudowna i najpiękniejsza
Yuri już z wielkim brzuszkiem musiała się pokazać. Założyła
chyba najbardziej obcisłą kieckę jaką miała. Oczywiście cycory
na wierzchu, dupa odkryta i zadowolona paraduje mi przed nosem. Tak rozklekotana na tym krześle siedziała, jakby do <i>playboya</i> pozowała.-
Niemalże wyrecytował zrzędliwym tonem głosu, a ja miałem ochotę
wybuchnąć śmiechem, widząc mimikę jego twarzy. Zdenerwowany Baekhyun, to
dosyć zabawny Baekhyun. </div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
- Ale co ma do tego Chanyeol? - Spojrzałem na niego z
niezrozumieniem.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
- Jak to co? Co się głupio pytasz? - zapytał, po czym wydął
lekko swoje policzki. - No zjawił się z tą zdzirą i czatował
przy niej niczym jakiś alfons, pilnujący swojej dziwki. Brakowało
mu tyko gustownego szlafroczka w cętki i cygara – warkną, wstając
gwałtownie. - A żeby tego było mało, to gapił się na mnie, jak
wleciałem do knajpki z tym swoim parszywym uśmieszkiem, kretyn –
fuknął, przybliżając się do mnie. - A nawet nie wiesz jaki
szczęśliwy był, jak dowiedział się, że mnie wylali! - niemal
krzyknął, ale zagłuszył go kolejny grzmot. - On przylazł tam
tylko po to, żeby pochwalić się swoją wytresowaną małpą i mnie
wkurzyć, ja to wiem! - Zacisnął palce na barierce, czerwieniąc
się ze złości. - Ja bym rozumiał, jakby ona jeszcze ładna była,
ale nie! Ona wygląda jak pączek, ohyda. </div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
- Czekaj. - Otworzyłem szerzej oczy, patrząc na niego. - Jak to
wywalili?</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
- No tak, że spóźniłem się troszeczkę do pracy, a ten synalek
szefa to wykorzystał i mnie zwolnił pod pretekstem, że w knajpce
był ruch, a oni nie mieli na tyle kelnerów i się nie wyrabiali –
mówił piskliwym głosikiem. Tak, nadal mu ta złość nie przeszła.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
- Ile się spóźniłeś, Baekkie?</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
- Cztery godziny – prychnął, podnosząc głowę do góry. - Nie
rozumiem, jak ten idiota mógł się pozbyć swojego najlepszego
pracownika – pisnął, kładąc głowę na swoich rękach. - Jestem
trupem, nie mam za co żyć. Umrę z głodu, albo z braku prądu,
albo zamarznę w mieszkaniu. Co ja zrobię?</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
- Mogę ci pożyczyć, przecież wiesz, że możesz na mnie liczyć.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
- Nie przyszedłem tu od ciebie żebrać – powiedział, patrząc na
mnie, jakby chciał mnie zabić<b>. </b><span style="font-weight: normal;">-
Tylko poradzić, ewentualnie poprosić cię o pomoc w znalezieniu
pracy, bo dłużej tak nie pociągnę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
<span style="font-weight: normal;">- A myślałeś, żeby poszukać
czegoś dotyczącego twojego zawodu?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
<span style="font-weight: normal;">Baekhyun zaśmiał się głośno,
kręcą z niedowierzaniem głową. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
<span style="font-weight: normal;">- Nie rozśmieszaj mnie – sapnął,
nawilżając wyschnięte wargi językiem. - Kto ci przyjmie marnego
studenta, który nadal nie ma nic do zaoferowania, prócz marudzenia?
Jest masa dobrych architektów mających wyższe wykształcenie. Ja
jeszcze go nie mam, więc wątpię, żeby ktoś tak ryzykował i
przyjął kogoś takiego, jak ja. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
<span style="font-weight: normal;">- Łatwo ci mówić – odburknął,
podnosząc głowę. - Ale spróbujemy. - Uśmiechnął się lekko. -
Właściwie miałam cię zapytać o wczorajszy wieczór. Zrobiłem
coś nie tak? Albo działo się coś, o czym powinienem wiedzieć? Bo
jak na złość nic nie pamiętam. - Poklepał się lekko po głowie
z dosyć niemrawą miną. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
<span style="font-weight: normal;">Uśmiechnąłem się, przypominając
cały wieczór. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
<span style="font-weight: normal;">- Myślę, że lepiej będzie,
jeżeli pozostaniesz w nieświadomości – powiedziałem, odpychając
się od barierki, następnie pokierowałem się do środka
mieszkania. Za mną podreptał nadal niezadowolony Baekhyun, klnąc
pod nosem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
<span style="font-weight: normal;">- Powiedz. Mam prawo wiedzieć.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
<span style="font-weight: normal;">- Byłeś mocno pijany –
zacząłem, zamykając drzwi na balkon. Posiedziałbym tam dużej,
ale powoli zaczęło kropić. - I właściwie sam nie mogłem sobie z
tobą poradzić. Po drodze do domu, spotkałem mojego znajomego i
cóż... - zatrzymałem się, czując, jak powoli różowieją mi
policzki. Miałem ochotę nic mu nie mówić, ale kiedy Byun patrzył
na mnie tym wyczekującym, błagalnym wzrokiem, nie mogłem tego
zrobić. - Spodobał ci się. Uczepiłeś się go i proponowałeś mu
dosyć zbereźne rzeczy.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
<span style="font-weight: normal;">- A ładny przynajmniej?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
<span style="font-weight: normal;">Zaśmiałem się, kiwając
potakująco głową. - Tak. Stwierdziłeś też, że chcesz
trójkącik. Ze mną i z nim. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
<span style="font-weight: normal;">Baekhyun jakby pobladł na twarzy,
jednak zaraz normalne kolory powróciły, a on uśmiechnął się
lekko.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
<span style="font-weight: normal;">- Wiesz, Luhan. Nie obraź się,
ani nie bierz tego do serca, ale uprawianie z tobą seksu, byłoby
złe – powiedział stanowczo, jednak zaraz zmarszczył czoło,
zastanawiając się nad czymś. - To znaczy, jesteś słodki i w
ogóle pociągający, ale jesteś też moim przyjacielem. Chociaż...
Na trójkąt ewentualnie mógłbym się zgodzić o ile nadal
bylibyśmy przyjaciółmi. - Uśmiechnął się, kładąc podbródek
na moim ramieniu. Jedną rękę usadowił na moim torsie,
przyciągając mnie jeszcze bliżej siebie, na co zadrżałem lekko. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
<span style="font-weight: normal;">- Zboczeńcu – mruknąłem,
odsuwając się od chłopaka. - Chyba odpuszczę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
<span style="font-weight: normal;">- Żałuj. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
<span style="font-weight: normal;">Westchnąłem, siadając na
kanapie. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
<span style="font-weight: normal;">- Obraziłem cię? - pisnął,
zaraz siadając obok mnie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
<span style="font-weight: normal;">- Jasne, że nie – odpowiedziałem
mu z uśmiechem, bawiąc się swoimi dłońmi. - Po prostu nadal nie
mogę zapomnieć dzisiejszego snu. Był tak niesamowicie realistyczny
i miałem wrażenie, że żyję w drugim świecie. - Zaśmiałem się
cicho, kuląc się na kanapie. Po chwili dołączył Baekhyun i czule
mnie do siebie przytulił. - Byłem tam ja i Sehun... Chciał mnie
dotknąć, ale nie mógł – powiedziałem, czując, jak mój głos
zaczyna drżeć. Sam nie wiedziałem, dlaczego tak się działo. -
Zanim to zrobił, wszystko się rozpłynęło. I myślę, że wcale
nie chciałem, by ten sen się kończył. Potrzebuję jego bliskości.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
<span style="font-weight: normal;">Baekhyun nie odzywał się ani
słowem. Zamiast tego kołysał się lekko na boki, nadal trzymając
mnie w swoich objęciach. - To tylko sen, Luhan. Twoja wyobraźnia.
Przestań o tym myśleć i rozluźnij się. To nic nie znaczyło,
jasne? - zapytał, a ja skinąłem głową. - W takim razie świetnie
– dodał, mocno przyciskając mnie do siebie. </span>
</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 0.74cm;">
<span style="font-weight: normal;">*</span></div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 0.74cm;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
<span style="font-weight: normal;">Położyłem się wcześniej, mając
nadzieję, że znów wrócę do tego magicznego świata, który mimo
iż na początku wydawał mi się straszny, to teraz zdawał się być
całkowicie niegroźny, potrzebny do mojej egzystencji. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
<span style="font-weight: normal;">Najpierw myślałem, że
zabłądziłem. Wszystko wydawało się inne, niezmiernie obce... Ale
przecież wszystko było snem, nieważne jak on wyglądał, chciałem
tylko zobaczyć Sehuna. Nieważne, że prawdopodobnie był jedynie
wytworem mojej wyobraźni. Nie było już szans na realne odbudowanie
tej więzi, zostawała jedynie fikcja, ta niegroźna, w której
wszystko było tak, jak chciałem to ja. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
<span style="font-weight: normal;">Spojrzałem na ciemne niebo, które
zdobiły błyskawice. Ta pogoda utrzymywała się nawet w moim śnie,
ale wcale mi to nie przeszkadzało, wręcz byłem z tego zadowolony.
Przeczesałem jedną dłonią włosy, rozglądając się naokoło.
Niemal wszędzie był piasek, dalej jakieś nierówne tereny, a po
mojej prawej stronie znajdowało się wzburzone morze. Wysokie fale
ginęły, nim zdążyły dotrzeć do brzegu, a latarnia stojąca na
wysokiej skale wysyłała świetlne sygnały zagubionym statkom. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
<span style="font-weight: normal;">Czułem się bezpieczniej niż
w labiryncie. Tu nie było gałęzi mogących złapać w najmniej
oczekiwanej chwili i udusić. Tu byłem wolny, wyswobodzony z
wszelkich kajdan i więzów.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
<span style="font-weight: normal;">Chciałem odnaleźć wzrokiem
Sehuna, jednak nie było go nigdzie. Pragnąłem wierzyć w to, że
zjawi się, może tak jak w poprzednim śnie, bylebym mógł go
jeszcze raz zobaczyć. Stęskniłem się za jego widokiem. Wcześniej
tego nie zauważałem, bo próbowałem na siłę wykreować sobie
inne, nowe życie. Ale jak widać wystarczył ten jeden moment, bym
zmienił zdanie. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
<span style="font-weight: normal;">Nawet nie wiem kiedy zacząłem
biec, nie zwracając uwagi na mokry piasek pod moimi stopami, który
właściwie był niezwykle przyjemny, podobnie jak zimna woda,
obijająca się o moje nogi. Z każdym kolejnym krokiem rozpryskiwała
się na boki z charakterystycznym pluskiem. Nie wiedziałem gdzie
biegnę, droga wyznaczona przez mój umysł była całkowicie mi
nieznana, w dodatku mrok rozlewający się niemal wszędzie utrudniał
moją widoczność. Jedynym źródłem światła były błyskawice,
które jednak malały na sile z każdym uderzeniem. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Jęknąłem, kiedy niefortunnie stanąłem i upadłem, zanurzając
dłonie w zimnych falach. Moje ciemne spodnie w okolicach kolan były
przemoknięte, podobnie jak rękawy cienkiej bluzki, która wcale nie
dawała mi ciepła.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Zdyszany, a zarazem zmęczony usiadłem na piasku, nie wiedząc co
robi<span style="font-weight: normal;">ć. Stałem się bezsilny, tak
potwornie samotny, łaknący jego towarzystwa... Chciałem go
zobaczyć, uśmiechnąć się i wiedzieć, że jest blisko, że jakoś
to będzie. Oh dawał mi poczucie bezpieczeństwa. Był to kolejny
powód, przez który nienawidziłem siebie, ponieważ go odrzuciłem.
Jednym zdaniem sprawiłem, że zniszczyłem życie i sobie i jemu,
prawdopodobnie bez możliwości naprawy. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
<span style="font-weight: normal;">Byłem żałosny, myśląc, że
będę szczęśliwy, kiedy zacznę nowe życie. Moja mama uparcie
powtarzała, że kiedyś doznałem tego szczęścia, jednak wtedy
miałem u boku Sehuna. Teraz byłem sam, bez ani krzty miłości.
Spadałem na dno. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
<span style="font-weight: normal;">- Lu? - Usłyszałem nad sobą. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
<span style="font-weight: normal;">Spojrzałem przed siebie, na bose
stopy, które momentami przysłaniały fale. Podniosłem wzrok do
góry i uśmiechnąłem się blado, widząc osobę, której tak
potrzebowałem. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
<span style="font-weight: normal;">Sehun stał prosto, dokładnie
lustrując moją sylwetkę wzrokiem. Wydawał się szczęśliwy, inny
niż podczas naszego spotkania w labiryncie. Teraz uśmiechał się
lekko, nie był tak potwornie blady. Ale był blisko i nie rozpływał
się. A może wystarczył jeden dotyk, by zniknął? </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
<span style="font-weight: normal;">Wyciągnął ku mnie rękę, a ja
złapałem ją, modląc się w duchu, by nie rozpływał się w
powietrzu. Nie nacieszyłem się jego obecnością, ta chwila trwała
zbyt krótko, zdecydowanie nie nasyciłem się nią.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
<span style="font-weight: normal;">- Sehun – szepnąłem bardziej do
siebie, niż do niego i wstałem dzięki jego pomocy. Stojąc przed
nim, czułem się dziwnie, może po części niezręcznie i dziwnie,
bo przecież nie rozmawialiśmy ze sobą tak dawno. Ostatnia nasza
wymiana zdań miała miejsce rok temu, ale mimo to dużo się nie
zmieniło. Sehun wciąż był taki sam, a ja... ja zmieniłem tylko
swoje nastawienie. - Jednak jesteś.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
<span style="font-weight: normal;">- Czekałem na moment, w którym
znów się zobaczymy – odpowiedział, a ja uśmiechnąłem się
lekko. - Co powiesz na spacer? Póki mamy jeszcze czas?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
<span style="font-weight: normal;">Skinąłem głową. W snach
wskazówki zegara biegły we zdwojonym tempie, nie mogąc się ani
na chwilę zatrzymać. Żałowałem, bo chciałem pozostać tu jak
najdłużej. Bałem się momentu, w którym wszystko miało się
skończyć. Nie chciałem wracać do swojego realnego świata, w tym
było mi dobrze. Jednak nie mogłem być spokojny, kiedy
towarzyszyła mi ta myśl.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
<span style="font-weight: normal;">- Wszystko u ciebie w porządku? -
zapytał wreszcie, kiedy cisza zaczynała być krępująca.
Spacerowaliśmy brzegiem, całkowicie otuleni ciemnością.
Wsłuchiwaliśmy się w grzmoty, jednak ta atmosfera była idealna,
magiczna... Myślę, że mógłbym polubić spacery u boku Sehuna.
Nawet nie odzywając się ani słowem czułem się wspaniale. Czy
takie było moje życie przed wypadkiem? </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
<span style="font-weight: normal;">- Tak – odpowiedziałem,
spuszczając wzrok na stopy. - Tego teraźniejszego życia nie mogę
porównać do tego sprzed wypadku, ale myślę, że mogło być
gorzej. Pomaga mi Baekhyun, to mój przyjaciel – sprostowałem,
kiedy spojrzał na mnie pytająco. - On urozmaica to moje życie. Ale
mam wrażenie, że czegoś nadal mi brakuje. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
<span style="font-weight: normal;">- Wiesz czego?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
<span style="font-weight: normal;">- Chodzi o to, że nie –
odparłem, zatrzymując się nagle. Sehun uczynił to samo. - A u
ciebie? Słyszałem, że dostałeś się na dobrą uczelnię. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
<span style="font-weight: normal;">- Przez ostatni rok dużo
pracowałem. Wcześniej nawet o tym nie myślałem, było mi to
obojętne, bo miałem już ułożone życie i podobało mi się –
stwierdził, wsuwając dłonie do kieszeni skórzanej kurtki. -
Myślałem, że zawsze tak będzie, dlatego tak trudno było mi się
pogodzić z faktem, że wszystko runęło w gruzach, że to koniec.
Rzeczywistość przypięła mnie do muru, straciłem wszystko, Luhan.
Całe to szczęście, plany... Pozostała tylko nadzieja, że jakoś
się to kiedyś ułoży, chyba nic więcej nie mogę zrobić. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
<span style="font-weight: normal;">- Wydajesz się być silny.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
<span style="font-weight: normal;">- Byłem, ale przerosła mnie ta sytuacja – powiedział, blednąc lekko. Stawał się coraz bardziej
niewyraźny. - Chcę, by było tak jak wcześniej i uwierz, że
zrobię wszystko, by nasze stare życie powróciło, by wszystko
wróciło do normy.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
<span style="font-weight: normal;">Jego głos był niewyraźny i zanim
zdążyłem odpowiedzieć albo chociaż wyciągnąć dłoń, aby
go złapać i zatrzymać przy sobie, on rozpłynął się, a ja
zostałem sam, wierząc jego słowom.</span></div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 0.74cm;">
<span style="font-weight: normal;">***</span></div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 0.74cm;">
<span style="font-weight: normal;"><br /></span></div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 0.74cm;">
<span style="font-weight: normal;">Bardzo przepraszam, że tak krótko, starałam się bardziej rozpisać, ale nie dałam rady. Jestem zmęczona, zła i smutna i naprawdę dałam z siebie wszystko co mogłam. Przepraszam, jeżeli was zawiodłam. Ps. jeżeli ktoś jeszcze nie zaglądał na <i><a href="http://shi-no-hitomi.blogspot.com/" target="_blank">shi no hitomi</a></i>, to zapraszam. Moje opowiadanie o KaiBaek c: </span></div>
Uszati ▲http://www.blogger.com/profile/08607180412953881428noreply@blogger.com18tag:blogger.com,1999:blog-7196491332748255971.post-17807262407184593092013-06-09T20:10:00.001+02:002013-06-09T20:10:47.881+02:00Sixth<div style="text-align: justify;">
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;"> (rozdział niesprawdzany, więc przepraszam bardzo za wszelakie błędy)</span></div>
<br />
Resztkami woli powstrzymywałem się od tego, by nie spojrzeć na Kai’a z
najlepszym jakim potrafię politowaniem i w ogóle żeby nie wybuchnąć
niepotrzebnie złością. Ścisnąłem dwoma palcami kąciki oczu, patrząc na mojego
przyjaciela względnie spokojnie. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Czy ty mnie w ogóle słuchasz? – spytał, a ja wywróciłem oczy. Oczywiście, że
go słucham. Tak samo jak moi współlokatorzy, którzy przyglądali się nam z
ukosa, a w tym dwie dziewczyny – brunetka i szatynka. Jedna swoje błyszczące
oczka miała wlepione w Jongina, z czego chyba zdawał sobie sprawę i wydawał się
ogromnie z tego powodu zadowolony, a druga równie zachłannym wzrokiem
przyglądała się, cóż, mnie. Tyle że to na mnie nie robiło jakiegoś większego
wrażenia. Podparłem podbródek na nadgarstku, siedząc przy stoliku w naszej
prowizorycznej kuchni, w czasie gdy Kai stał nade mną, opierając się o blat.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jasne, Kai. I powtórzę ci po raz kolejny, że nigdzie nie idę – odparłem,
wzdychając. – Pójdź sobie sam na tą imprezę, jutro mam egzamin.</div>
<div style="text-align: justify;">
Dostałem się na naprawdę dobrą uczelnię, bo wreszcie wziąłem się do roboty. Kai
z kolei, jak to Kai, niezbyt palił się do nauki, więc można się domyślić, że
nie jesteśmy ani na jednym kierunku, ani nawet w jednym akademiku. Mimo to
przyjaźnimy się wciąż, czułem się do niego zbyt przywiązany, nawet do jego
niekiedy irytującego charakteru, by tak po prostu zerwać z nim kontakt. No i
nie można zapomnieć, że chłopak pomógł mi wtedy, kiedy go najbardziej
potrzebowałem. Miałem jednak nadzieję, że uszanuje moją decyzję i da mi się <i style="mso-bidi-font-style: normal;">rozwinąć</i>,
tymczasem stoi sobie w moim akademiku, w mojej kuchni, dyskretnie podrywa moją
współlokatorkę i próbuje mnie wyciągnąć do klubu. Teraz, o dwudziestej
trzeciej, gdy piję drugą kawę, by nie usnąć i wyuczyć się choćby
najważniejszych rzeczy na jutro. Kai prychnął, a ja uśmiechnąłem się uroczo.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Kiedyś łatwiej było cię przekonać.</div>
<div style="text-align: justify;">
- A ciebie łatwiej zbyć.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zmrużył oczy i oderwał dłoń od stołu, po czym usiadł po drugiej jego stronie na
drewnianym krzesełku, uprzednio zerknąwszy na dziewczynę i uśmiechając się do
niej, na co lekko odpowiedziała tym samym.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Sehun, no proszę, samemu nie chce mi się iść – powiedział, a ja wyszczerzyłem
się pod nosem. Kątem oka spoglądnąłem na moje koleżanki, po czym wstałem i
pochyliłem się nad przyjacielem. Skoro nie chce odpuścić, trochę zrobię mu na
złość.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jak ci się nie chce, to zostaniesz ze mną, kochanie. – Szczególny nacisk
nałożyłem na ostatnie słowo i złożyłem na jego policzku pocałunek, oczywiście
wcześniej wyobrażając sobie, ze to ktoś inny niż Kai. Chwyciłem go za ramię i
zacząłem ciągnąć w stronę swojego pokoju, w międzyczasie rejestrując, jak
brunetka, wielbicielka Kai’a, odwraca wzrok i szepcze coś do swojej koleżanki.
Otworzyłem drzwi pomieszczenie i wepchnąłem tam nastolatka, uśmiechając się
szyderczo. Z lubością obserwowałem jego skonsternowaną twarz, która stopniowo
zmieniała wyraz na zdenerwowany. Zaplotłem ręce na klatce piersiowej i uniosłem
łuk brwiowy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Teraz to na pewno nie będę miał z kim pójść. – Jego twarz wykrzywiła się w
grymasie, gdy wierzchem dłoni ścierał buziaka ze swojego policzka. –
Wystarczyło powiedzieć „nie”, idioto.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Najwidoczniej mnie nie słuchałeś za każdy razem, gdy mówiłem „nie” –
odparłem, podchodząc do łóżka i po chwili rozkładając się na nim wygodnie.
Chłopak zdecydował się umiejscowić na fotelu niedaleko biurka. Przekrzywiłem
głowę w jego stronę, krzyżując nogi ze sobą. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Ostatnio jesteś niemożliwy, studia poprzewracały ci w tyłku – skwitował,
rozglądając się po pokoju i wzrok wreszcie zatrzymując na jednej z trzech
szufladek znajdujących się w biurku. Zignorowałem to, iż po momencie zaczął w
niej grzebać; w końcu nie dotyka moich rzeczy bez pytania nie pierwszy raz i z
pewnością nie ostatni. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Jakoś nie narzekam – odpowiedziałem, ziewając i porzucając naukę na
najbliższą godzinę. Czyli w sumie Kai osiągnął swój jakże wspaniały cel.
Obróciłem się na bok tak, by widzieć go dokładnie. Ściągnąłem brwi widząc, że
jest niezwykle zainteresowany jakimś przedmiotem. Prawdę mówiąc trochę się
zaniepokoiłem; jak coś zaciekawiło Jongina w mojej szufladzie, to było źle. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Co ty tam masz? – mruknąłem i podniosłem się do pozycji siedzącej, mając
wzrok wbity w jego dłonie. Brunet odwrócił się do mnie z wyciągniętym
ramieniem, pokazując mi swoje znalezisko.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Po co ci takie dwie?</div>
<div style="text-align: justify;">
Bezmyślnie zerknąłem na swój nadgarstek ozdobiony czerwoną, lekko zniszczoną
wstążeczką, a następnie na tę, niemalże identyczną, którą Kai trzymał i
rozwarłem szeroko oczy. Zerwałem się na równe nogi, praktycznie od razu łapiąc
w dłonie szkarłatny materiał. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Czyli ciągle ją miałem? – zadałem pytanie samemu sobie, w czasie gdy brunet
przyglądał się mi trochę zdezorientowany. Zamknąłem bransoletkę w ręce i na
powrót utkwiłem wzrok czarnych oczu w przyjacielu. – Ta jest, a raczej była,
Luhana. Kupiliśmy je jeszcze w Indiach. Myślałem, że się zgubiła albo że on ją
ma. Nawet nie wiem, co ona tu robi, nie przypominam sobie, by mi ją oddawał.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Miałeś się pozbyć rzeczy związanych z Luhanem – zauważył, ostrożnie mi się
przypatrując. Machnąłem zbywająco dłonią i uśmiechnąłem się lekko.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wszystko w porządku, Kai – odpowiedziałem i miętosiłem jeszcze przez chwilę
sznureczek w dłoni, po czym umiejscowiłem go na szafce przy łóżku. – Nie jestem
z porcelany, nie rozbiję się tak szybko i z byle powodu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Krótko kiwnął głową na moje słowa, a ja uśmiechnąłem się jeszcze szerzej. To
najbardziej w nim lubiłem. Nie rozdrabniał spraw. Jak nie chciałem o czymś
rozmawiać, zawsze to szanował. </div>
<div style="text-align: justify;">
Co innego, kiedy chce mnie wyciągać na imprezy, jak teraz. Wtedy trochę z jego
szacunkiem gorzej.</div>
<div style="text-align: justify;">
Już miałem siadać z powrotem, gdy jego słowa zatrzymały mnie w połowie kroku.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Spotkałem go ostatnio. Kazał cię pozdrowić.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Naprawdę, gdzie? – zapytałem, w istocie wreszcie umiejscawiając się na
posłaniu. Podparłem się dłońmi za sobą, przenosząc ciężar ciała na ramiona.
Przyjemnie się poczułem, słysząc czego Luhan sobie zażyczył. Miło, że mimo
wszystko trochę mnie pamięta. Choć są to zaledwie strzępki wspomnień. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Przy barze. Był z jakimś chłopakiem, który się do mnie kleił – zakomunikował,
uśmiechając się półgębkiem. Zaraz…</div>
<div style="text-align: justify;">
- Czekaj, ty się uśmiechasz? – Wyszczerzyłem zęby. – Spodobał ci się? Chłopak?</div>
<div style="text-align: justify;">
Zamrugał kilkakrotnie, co umocniło mnie w przekonaniu, iż brunet się zmieszał.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Niee. – Pokręcił gwałtownie głową, na co mój wesoły wyraz twarzy pozostawał
niezmienny.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tego się nie spodziewałem… Kai i chłopak… - mruczałem cicho do siebie, na co
ten ściągał brwi w wyrazie dezaprobaty do moich przemyśleń. No tak, myśli
popełzły w trochę złym kierunku, to musiałem niestety przyznać. Po chwili
wyciągnąłem przed siebie rękę, wskazując na niego palcem. – Dlatego się tak
wkurzasz, jak robię z ciebie geja!</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nieprawda! – Momentalnie uderzył mnie w ową rękę, na co uśmiechnąłem się
triumfalnie. Zacisnął mocniej szczękę, na co wskazywały wyraźniej zarysowane
kości policzkowe, i wstał z fotela, kierując się do wyjścia. – Lepiej pójdę, bo
zaczynasz wariować. Za dużo studiów.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ruszyłem za nim, będąc niezwykle rozbawionym. Obserwowałem, jak zakłada buty i
bluzę na ramiona, bardzo dokładnie się starając, by na mnie nie spojrzeć.
Rozejrzałem się wokoło i napotkałem po raz kolejny dzisiaj wzrok moich
współlokatorek. Jongin wyprostował się i zaczął otwierać drzwi.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zadzwonię potem – burknął i przeszedł przez próg. Pomachałem mu dłonią i już
zamykałem z powrotem drzwi, kiedy naszła mnie pewna myśl.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Do zobaczenia, kochanie! – krzyknąłem tak, że moi znajomi usłyszeli mnie na
sto procent, jak i nie połowa akademika. Zatrzasnąłem wejście pośpiesznie i po
chwili zaniosłem się szczerym śmiechem. Szczególnie z powodu jego odpowiedzi.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Sehun, ja pierdolę!</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Była gdzieś może godzina druga minut trzydzieści, gdy siedziałem po turecku na
łóżku, z rozwaloną kołdrą i równie rozwalonymi włosami. Wcześniej po prostu
przewracałem się z boku na bok, kompletnie nie mogąc zasnąć. Nie wiem, co było
powodem mojej bezsenności, bo nie ukrywam, że noc, taka jak teraz, nie zdarzyła
się pierwszy raz. Wkrótce poddałem się i zapaliłem małą lampkę znajdującą się
obok łóżka, która przez chwilę uniemożliwiła mi normalne widzenie. Gdy już
przyzwyczaiłem się do jasności, jaką okazało się wątłe światełko, momentalnie
skierowałem zmęczony wzrok na szafkę. Ująłem w dłoń karmazynową wstążkę,
pozwalając, by wspomnienia, dobre wspomnienia, napływały do mojej głowy. Po
chwili na moim obliczy wykwitł uśmiech, gdy przed oczyma niemalże widziałem
radosną twarz Luhana z okresu naszego wyjazdu. Nie żałowałem ani chwili i choć
wcześniej odczuwałem wątpliwości, teraz całkiem się ich wyzbywałem i
stwierdziłem, że to bardzo dobrze, iż Lulu przeżył. Ważne, żeby był szczęśliwy,
tak? </div>
<div style="text-align: justify;">
Pogładziłem aksamitny materiał, myśląc intensywnie nad pewną sprawą.
Zmarszczyłem brwi. Słowa pewnej hinduski miałem właściwie na końcu języka,
tylko coś blokowało mnie przed dokładnym ich przytoczeniem. To takie irytujące
uczucie! Moc, cel, marzenia… </div>
<div style="text-align: justify;">
Marzenia?</div>
<div style="text-align: justify;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">Te bransoletki
mają moc. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">
</i>Niewiele brakuje, czułem to podświadomie. Wbiłem wzrok w kołdrę w
całkowitym skupieniu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">Dają
bezpieczeństwo. Dają siłę przy dążeniu do celu i spełniają marzenia, gdy
najbardziej czegoś potrzebujesz.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">
</i>Jest. Zdaje się, że to wszystko. Cóż, z tym bezpieczeństwem nie do końca
wypaliło. Choć, fakt faktem, przeżyliśmy. Zmrużyłem oczy, okręcając sobie
wstążeczkę wokół palców. Marzenie, marzenie… Właściwie czemu by nie spróbować?
I tak wątpiłem, by to była prawda, lecz chyba byłem zbyt zmęczony, by spekulować
swoje poczynania. Zwilżyłem usta językiem i przysłoniłem oczy kurtyną powiek.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Chcę znowu z nim być… - powiedziałem szeptem, ściskając mocno Bogu winną
bransoletkę, pokładając w niej niewytłumaczone nadzieje. – Cokolwiek, by
traktował mnie jak kiedyś.</div>
<div style="text-align: justify;">
Uśmiechnąłem się kwaśno i zwolniłem uścisk, zdając sobie sprawę, że wariuję.
Naprawdę nie lubiłem takich nocy. Myślałem za dużo i wyobrażałem sobie za dużo,
nie mówiąc już o wierzeniu w moce jakichś bransoletek kupionych za grosze w
indyjskiej budce. Westchnąłem cicho i ułożyłem się w łóżku, przykrywając kołdrą
po samą szyję. Pod palcami wciąż czułem jedwabną strukturę wstążki. Mając
przeświadczenie, że znowu pogrążam się w sobie – zasnąłem. Wreszcie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div style="text-align: center;">
<a href="http://www.youtube.com/watch?v=F4SC2w8xht8&list=PLG_UtHNom54kXNihcEBKerMTEb1uMLXaH">soundtrack</a> (najlepiej cała playlista)</div>
<div style="text-align: justify;">
Zamrugałem nerwowo, widząc rozlegający się przede mną popielaty mur z
niewielkimi ubytkami w niektórych miejscach. Poszczególne dziury wypełniały
zielone, gęste pnącza znajdujące zaczepienie na wystających skałach. Stałem
naprzeciwko wejścia do czegoś, co przypominało labirynt. Przejście wyglądało
jakby ktoś wysadzić je niewielką, acz skuteczną bombą – krawędzie były
niezwykle nierówne, gdzieniegdzie ostre i szpiczaste. Skrzywiłem się i
zerknąłem za siebie, po czym na mojej twarzy wykwitł jeszcze większy grymas,
gdy zarejestrowałem, że za plecami mam jedynie płaską, czarną skałę tak równą,
iż pomniejszona kilkakroć i odwrócona o dziewięćdziesiąt stopni mogłaby
stanowić prowizoryczny stół. Z niechęcią przeszedłem przez kamienny próg
najszybciej jak potrafiłem. Miejsce napawało mnie niepokojem, sprawiało, że
chciałem jak najszybciej się stąd wydostać. Drgnąłem niespokojnie, słysząc
dziwny dźwięk. Odwróciłem się i z lekko rozchylonymi ustami obserwowałem,
jak wejście samoistnie zasklepia się, leniwymi ruchami, raz po raz, wypełniając
powietrze między krawędziami drobnymi kamyczkami. </div>
<div style="text-align: justify;">
Wkrótce dotarło do mnie, że teraz nie ma już odwrotu. Nie mogę się cofnąć i
muszę dojść do końca labiryntu, choć pojęcia zielonego nie miałem w jakim celu.
Chociaż nie. Wiedziałem, po co idę. Podświadomie. Czułem, że robię dobrze, lecz
to uczucie było dziwne, obce i niezidentyfikowane. Niepewnie ruszyłem przed
siebie, wtykając dłonie do kieszeni granatowej bluzy, którą miałem na sobie.
Czułem, że robi mi się coraz zimniej, a dłonie zaczynają mi się delikatnie
trząść. Zastanawiałem się chwilę, czy to tylko z panującego chłodu, czy ze
zwykłego strachu, który pomimo względnego opanowania na twarzy odczuwałem.
Tylko przed kim ja udawałem? Przed sobą? </div>
<div style="text-align: justify;">
Pokręciłem głową z dezaprobatą, po czym spuściłem ją nieco, wpatrując się w
czubki swoich butów. Chciałem wiedzieć, gdzie teraz się znajduję, a
jednocześnie nie rozglądałem się dookoła, tylko gapiłem pod nogi. Jaka
hipokryzja. Prychnąłem pod nosem i przyśpieszyłem kroku, unosząc twarz ku
górze. I bardzo dobrze, że to zrobiłem, gdyż chwilę potem krzyk niemalże uwiązł
mi w gardle, w czasie kiedy oczy rejestrowały skalną ścianę zaledwie kilka
centymetrów od mojej twarzy. Zakląłem pod nosem i jednocześnie odetchnąłem z
ulgą, że jednak nie odbyłem tak bliskiego spotkania z twardymi kamieniami.
Wtedy też postanowiłem rozejrzeć się dookoła. I to, co zobaczyłem nie bardzo
mnie ucieszyło. Stałem właśnie na rozwidleniu dwóch dróżek, jednej w prawo,
drugiej w lewo, jak się można było domyślić. Prawa nie była już kamienna, a
wykonana z żywopłotu, przez co wydała mi się nieco przyjemniejsza,
delikatniejsza. Lewa przypominała tę, w której jeszcze stałem, myśląc, w którą
stronę się udać. Miałem dziwne przekonanie, że i tak prędzej, czy później
zabłądzę, przecież nie znałem planu labiryntu. </div>
<div style="text-align: justify;">
Postanowiłem wreszcie, iż udam się w lewo, zostając przy kanciastej scenerii.
Schyliłem się, by unieść drobny kamyk z podłogi i przytknąć go do ściany. Idąc,
rysowałem na niej długą ciągłą linię, tak też zaznaczając, który korytarz
przeszedłem. Stawiałem kolejny krok, gdy poczułem ukłucie wpierw w okolicy
karku, a potem dotkliwy, pulsujący ból w czaszce, który wdrążał się w mózg bez
litości. Obraz Luhana ukazał się na moich zamkniętych powiekach. Moment później
poczułem, jak kolana zderzają się z twardą posadzką, wysyłając kolejny bolesny
bodziec do neuronów. Ukryłem twarz w dłoniach, usilnie starając się nie wydać
żadnego odgłosu.</div>
<div style="text-align: justify;">
To było… dziwne. Widziałem coś, czego bardzo chciałem pozbyć się przez ubiegły
rok i uważałem, że względnie mi się to udało. Jedno ze wspomnień napływało do
mojej głowy i napływało, tworząc spójny obraz. </div>
<div style="text-align: justify;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">Łagodny wiatr i
park. Jesień. Złote liście, gdzieniegdzie niewielkie, bure kałuże. Ciepło
rozchodzące się po ciele od dłoni zamkniętej w jego ręce i schowanej w kieszeni
kurtki. Druga osoba subtelnie przylegająca do mnie. Uśmiech na ładnej,
delikatnej twarzy o wręcz dziewczęcych rysach. Głos, który jednak ani trochę nie
pasuje do aparycji, bo o wiele głębszy. Mówiący: „Powiedziałem rodzicom, nie
mają nic przeciwko. Chcą cię poznać.” </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">
</i>Moją twarz wykrzywił lekki uśmiech, czułem radość nawet teraz, która nieco
przyćmiła ból w tylnej części głowy. To było dobre wspomnienie, prawda? Wtedy
byłem niezwykle szczęśliwy, czułem się, jakbym mógł uczynić wszystko, byleby
być z Luhanem. Więc czemu to teraz tak bolało? Już pomijając pulsowanie w
czaszce i kolanach – po prostu kuło mnie serce dokładnie tak, jak ponad
dwanaście miesięcy temu. Poczułem nagle wyrzuty sumienia i jakby poczucie winy.
Poddałem się. Odpuściłem, a to była chyba najgorsza decyzja w moim życiu.
Zalała mnie nagła fala chęci, by naprawić swoje błędy. Nie wiedziałem, czy
podołam i coś podpowiadało mi, że jest już za późno. Nie mam pojęcia więc, skąd
wzięła się u mnie siła, iż wreszcie podniosłem się chwiejnie z ziemi,
zacisnąłem dłonie w pięści i stawiłem kolejny krok.</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span><i style="mso-bidi-font-style: normal;">„Chodźmy teraz w prawo, tam jest tak ładnie…”
– </i>rozbrzmiał łagodny głos w mojej głowie. W prawo? </div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zrobiłem
gwałtowny zwrot i puściłem się biegiem z powrotem na rozwidlenie dróg i równie
szybko wtargnąłem do roślinnego korytarza, który ciągnął się prosto, a potem
skręcał w lewo.</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Biegłem
tak spory kawałek czasu, z oczami wbitymi uważnie w drogę przed sobą, by nie
potknąć się o nic i „oberwać” od otoczenia. Dziwnym było to, że nie traciłem
sił, stawiałem następne kroki równie silnie, co na samym początku wędrówki,
jedyne co, to mój oddech przyśpieszył, aczkolwiek nie wiedziałem, czy to z
powodu wysiłku, czy zdenerwowania. Może obu rzeczy naraz? </div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Powoli
zwalniałem, zdając sobie sprawę, że coś się zmienia: powietrze staje się
wilgotniejsze, lekko duszne, uprzednio zielona trawa staje się jakby pozbawiona
pigmentu. Podniosłem oczy dopiero wtedy, kiedy koło mojego ramienia spadł
żółtawy, zeschnięty liść. Ze zdziwieniem spostrzegłem, że znajduję się w tym
samym miejscu, które przed chwilą widziałem we wspomnieniu. Z jednak różnicą,
że park był całkiem opustoszony, mimo wszystko różnił się nastrojowo od tego w
moich myślach. </div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Był
to po prostu kolejny odcinek labiryntu, acz o wiele przejrzystszy niż wcześniej,
gdyż ściany nie sięgały już dwóch metrów; w ogóle ich nie było. Dróżki
rozdzielane były tylko krawężnikami chodnika. I choć wcześniej usłyszałem
subtelną podpowiedź dotyczącą kierunku dalszej drogi, teraz nic nie
przychodziło mi na myśl. Byłem kompletnie zagubiony. Ruszyłem po prostu główną,
najszerszą ścieżką, nie będąc pewny dokąd zmierzam. </div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wtem
zdałem sobie sprawę, że coś ciepłego znajduje się na moim lewym ramieniu.
Spojrzałem na nie zaniepokojony i rozwarłem trochę szerzej oczy, widząc pionowo
rozerwany materiał i długą bliznę na skórze, z której leniwie wydostawała się
szkarłatna stróżka owego „ciepła”. Ból dotarł do mojego mózgu dopiero teraz,
kiedy pomyślałem, że <i style="mso-bidi-font-style: normal;">powinno</i> mnie to
boleć, nie dlatego, że boli. </div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zdarłem
ostatki rękawa postrzępionej bluzy i oplotłem na rozcięciu, by choć trochę
zatamować czerwonawy strumyczek krwi. </div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zerknąłem
po raz kolejny na rękę, mając wrażenie, że widzę ją podwójnie. Zamrugałem
powiekami i poczułem, że mam coraz większe zawroty głowy, a żołądek wywraca
lekki koziołek w moich brzuchu. Nigdy nie lubiłem widoku krwi, a co dopiero jej
zapachu. Ciężkiego, metalicznego, tak bardzo sygnalizującego, że dzieje mi się
krzywda. </div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Przełknąłem
ślinę, kiedy przypomniałem sobie duszne powietrze strychu swojego domu i małą,
ostrą żyletkę, bo którą wtedy sięgnąłem tak desperacko i bezmyślnie. Zacisnąłem
mocno zęby, czując się słabiej niż nawet wtedy, lecz mimo to zacząłem biec
dalej, między gęstniejącą mgłą, wciąż szeroką dróżką. Biegłem, na ile pozwalał
mi wirujący przed oczyma obraz i ciężkość powiek, które chciały nieubłaganie
przykryć oczy. Biegłem dość szybko, by uciec z parku, tak mocno różniącego się
od mojego dobrego, ładnego wyobrażania tegoż miejsca. </div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>I
pewnie biegłbym dalej, nie wiedząc, gdzie się kieruję, z bolącą ręką, bolącym
sercem i strachem w oczach, gdyby nie to, że pod nogami zabrakło mi gruntu i
mocno bijący organ podskoczył do samego gardła, jakby chciał wyrwać się z mojej
piersi i najlepiej umrzeć gdzieś z boku i po cichu, byle tylko mieć spokój.
Desperacko machnąłem rękami w powietrzu, mając nadzieję, że ręce znajdą jakieś
zaczepienie, lecz nic z tego. Znajdowałem się w przestrzeni może dwie sekundy,
choć miałem wrażenie, że to znacznie dłużej; prawie, jakby czas stanął w
miejscu. </div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Poczułem
dotkliwe zimno i zetknięcie się z gładką powierzchnią tafli wody. Jedyne, co
zdążyłem zrobić, to mocno zacisnąć powieki i zamknąć szczelnie usta. Ot,
odruch, chciałem się ratować, to naturalne. Każdy dąży to tego, by żyć, mimo iż
czasem uświadamiamy sobie to w obliczu śmierci. </div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wolałbym
umieć oddychać pod wodą – przeszło mi przez myśl, gdy spokojna toń jeziora
otaczała mnie zewsząd. Skuliłem się w sobie tak, że czołem niemalże dotykałem
swoich kolan. Woda powinna wypychać mnie do góry, dlatego zacząłem panikować,
gdy tak się nie działo. Czułem, jak płuca domagają się coraz dotkliwiej o
powietrze, a ja nie mogłem ich życzenia spełnić. Nie mogąc dłużej wytrzymać,
otworzyłem usta, jak i oczy, i czekałem tylko aż zacznę krztusić się wodą.</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Znowu
się zdziwiłem. Znów stało się to, co raczej niemożliwe w normalnym świecie. To
nie tak, że mogłem oddychać. Nie zmieniłem się w żadne wodne stworzenie, czy w
coś równie absurdalnego. Powietrze jakby przestało być moim priorytetem w tym
czasie. Stało się niepotrzebne.</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>W
ustach poczułem delikatny, słodki smak. Łagodnie wyprostowałem plecy, czując
się znacznie lepiej niż wcześniej. To był jeden z tych momentów, w których
czujesz, że powoli możesz umierać, bo nic cię nie czeka w życiu, a jednocześnie
jest ci dobrze i nie chcesz zmieniać tego błogiego stanu. Nie spodziewałem się,
że mogę poczuć się tak będąc w wodzie! Jednakże parę chwil później uświadomiłem
sobie, że myślę głupio. Czeka mnie w życiu jeszcze wiele, mogę dokonać
wszystkiego, jeśli bardzo będę tego pragnął. Musiałem się stąd wydostać, iść
dalej…</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Kolejna
fala małego-wielkiego cierpienia rozlała się po mojej czaszce. Zupełnie jak
wtedy, gdy przyszło do mnie pierwsze wspomnienie. Chciałem głośno krzyknąć i w
istocie rozwarłem szeroko usta, acz bezwzględna toń nie pozwoliła na wydanie
jakiegokolwiek dźwięku, jakby zamroziła moje struny głosowe. Szarpnąłem ciałem,
kuląc się z powrotem i z siłą przykładając obie dłonie po obu stronach głowy,
na uszach. </div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nie
wiem, co słyszałem przez ten krótki moment. Czy to był wrzask, czy też głośny,
rozdzierający pisk. A może przypominało to odgłos rozbijanego szkła? W każdym
bądź razie nie było to przyjemne. </div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span><i style="mso-bidi-font-style: normal;">Moim oczom ukazała się delikatna twarzyczka
Luhana i jego oczy patrzące wprost w moje. Subtelne, ledwo widoczne rumieńce
zdobiły jego policzki. Tym razem byłem na swoim miejscu, nie obserwowałem tego
biernie. Byłem tym samym Sehunem, co wcześniej, jednak to nie ja wykonywałem czynności.
Moja ręka uniosła się sama i umiejscowiła się na jego szyi, by po chwili z
czułością ją pogłaskać. Usta rozciągnąłem w szczerym, szerokim uśmiechu, widząc
jego nieco skonsternowaną minę. Powoli podniósł rękę i ułożył ją na mojej,
jednocześnie mrużąc ciemne oczy. Miałem wrażenie, że kłóci się ze sobą
wewnętrznie. Nie naciskałem na nic, nie chciałem go spłoszyć. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Z lekkością pociągnąłem go za sobą,
samemu cofając się do tyłu i siadając na miękkim łóżku. Kolejny mój ruch
sprawił, że Lulu osiadł na moich kolanach. Objąłem go w pasie, a jego dłonie
oplotły się wokół mojej szyi. Zaczepnie przesunąłem nosem po policzku blondyna,
by po chwili przesunąć po nim wargami, zaś na końcu połączyć usta z jego
ciepłymi ustami. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Musnąłem językiem wargi chłopaka,
czując coraz więcej przyjemnego ciepła w klatce piersiowej. Luhan powoli
odpowiedział na pieszczotę tym samym, lekko rozwierając usta tak, bym mógł
wtargnąć do środka.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Pocałunki z Luhanem to było to, dla
czego mogłem porzucić cały świat, byleby być z nim. Przesunąłem dłonią po jego
plecach od okolic nerek, kierując się do góry. On z kolei wplątał w moje włosy
swoje palce, przybliżając się mocniej i tym samym pogłębiając pocałunek. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Biło od niego takie słodkie,
niewinne ciepło. Coś, co rozczulało mnie do granic możliwości. Ułożywszy dłonie
po obu stronach jego boków, wolno wsunąłem je pod koszulkę, tym samym unosząc
ją do góry na kilka centymetrów. Ścisnąłem łagodnie skórę Lulu, w tym samym
momencie odczuwając mocniejsze wczepienie się palców w moje kosmyki.
Westchnąłem drżąco i uniosłem go z łatwością za biodra. Ułożyłem jego ciało na
łóżku, zawisając nad twarzą. Uklęknąłem nad nim, umiejscawiając kolana po obu
stronach talii. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Całowałem go coraz namiętniej,
odczuwając czające się w zakamarkach umysłu podniecenie. Dłońmi zaś zawędrowałem
nisko, po to, by unieść jego bluzkę znacznie wyżej. Złożyłem na brzuchu
delikatny pocałunek, jego boki pieszcząc dłońmi, a na włosach wciąż odczuwając
niesilne ciągnięcie. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Słyszałem jego nieco drżący oddech,
wydostający się poprzez rozchylone. Błyszczący wzrok miał wbity we mnie, taki
uważny i inteligentny jak zawsze. Odchyliłem się do tyłu, siadając na jego
biodrach. Umiejscowiłem ręce przy jego zapięciu spodni i w tym też momencie
utkwiłem w nim spojrzenie. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wahał się, to było widać od razu.
Wróciłem dłońmi na talię chłopaka, wreszcie doczekawszy się reakcji. Luhan
ledwie pokręcił głową, a ja po prostu uśmiechnąłem się szeroko i nie
komentowałem jego decyzji. Zwyczajnie przylgnąłem do jego drobnego ciała,
ponownie całując te różane, miękkie, teraz nieco drżące wargi.</i><br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span></i>Wspomnienie skończyło się i
wtedy odczułem, iż znowu łaknę powietrza. Zacząłem prędko wierzgać nogami, jak
i rękami, by wydostać się jakoś na powierzchnię. Woda chyba postanowiła ze mną
współpracować, zaprzestając trzymania mnie w swoich mocnych objęciach.
Rozwarłem szeroko powieki i zadarłem głowę wysoko, szukając łapczywie choćby
jednego przebłysku światła. Ujrzawszy je – przyspieszyłem. Serce biło mi
strasznie i teraz byłem całkowicie pewny, że to sprawka wspomnienia. Było takie
żywe, rzeczywiste…</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wziąłem
ogromny haust powietrza, wreszcie przebijając taflę wody. Po chwili moje struny
głosowe odzyskały moc i krzyknąłem ile sił, i dopóki cała frustracja ze mnie
nie uleciała. Oczy mnie piekły i byłem zły, wręcz wściekły, że tak łatwo
zrezygnowałem z Luhana i naszego wspólnego życia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Jakim
jestem idiotą!</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Podpłynąłem
do brzegu. Ociężały uniosłem się, wychodząc na brzeg. Byłem całkiem przemoczony
oraz zmarznięty. Dłonie mi drżały, nogi ledwo utrzymywały w pionie. Zraniona
ręka zajęła się jeszcze ogromniejszym bólem. Czułem się trochę jak wrak
człowieka, porzucony na jakimś pustkowiu. Jestem sam, tutaj, w tym dziwnym
świecie i tam… Gdzie właściwie? Gdzie jestem? To prawdziwy świat? Na pewno nie,
to zupełnie niemożliwe… Miałem wrażenie, że znajduję się w jakimś durnym filmie
albo śnię okrutny koszmar, w którym jestem tak beznadziejny, że sam się nad
sobą użalam.</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Stałem
w tym samym parku i dopiero teraz miałem okazję zobaczyć, że rzeczywiście
wbiegłem wprost do tego jeziora, bo byłem tak zaaprobowany biegiem, iż nie
zauważyłem zakrętu. Czy gdybym nie znalazł się na dnie tej sadzawki, to
wspomnienie nie napłynęłoby do mnie? Jakoś nie chciałem w to uwierzyć. Głupi,
głupi koszmar.</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Czekaj…
Koszmar? Sen! Śniłem? Rozglądnąłem się gorączkowo po otoczeniu, które przecież
musiało być wymysłem mojej podświadomości. Jak mogłem wcześniej na to nie
wpaść? </div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>I
skoro to MÓJ sen, powinienem robić z nim co tylko chcę… Prawda? Mogę panować
nad tym światem, mogę kreować to miejsce jak tylko zapragnę, teoretycznie mogę
się… obudzić. Czemu więc jeszcze śpię? Zwykle uświadomienie sobie, że
rzeczywistość rzeczywistością nie jest, obraz powinien się rozmazać. Tak
przeważnie było. Teraz musiało mnie coś blokować, tylko jeszcze nie wiedziałem
co.</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Spojrzałem
na moje poharatane ręce i wtedy też przyuważyłem czerwoną wstążeczkę, z którą
ostatnio się nie rozstawałem prawie w ogóle. Rozwiązanie zaczęło kwitnąć w
mojej głowie i powoli kolejne puzzle układanki zaczęły wypełniać brakujące
luki. </div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Usilnie
chciałem coś zmienić w otoczeniu, tak samo jak pozbyć się rany na ramieniu, acz
wszystko wciąż pozostawało bez zmian. Chyba nie potrafiłem. Albo targały mną
tak mocne emocje, że nie potrafiłem się skupić. Krajobraz ani drgnął,
wprowadzając mnie w konkluzję, iż będę musiał poświęcić znacznie więcej czasu i
wysiłku na władanie moim snem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>W
dalszym zaś ciągu nie pojmowałem, jakim sposobem sny mają mi pomóc w poznaniu
na nowo Luhana. Bo domyśliłem się, iż wstążeczka jednak jakąś moc posiadała… I
właśnie spełniła moje marzenie. A raczej je <i style="mso-bidi-font-style: normal;">spełnia</i>.
Chyba.</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Westchnąłem
ciężko i obolały ruszyłem dalej. Byłem ciekawy co też sobie sam przygotowałem w
śnie, dalej będąc nieco zdenerwowanym, że w żaden sposób nie mogę sobie ułatwić
zadanie. A wkurzony byłem jeszcze mocniej, bo nie mogłem wydostać się ani ze
snu, ani nawet z tego głupiego, parkowego labiryntu. </div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span><i style="mso-bidi-font-style: normal;">- Sehun, puść mnie.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zmarszczyłem brwi, przyglądając się
mu sceptycznie. Posłusznie puściłem jego dłoń i wetknąłem ręce do kieszeni
spodni. Zacisnąłem mocno szczękę, próbując się opanować.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Czemu? Nie chcę się tak ciągle
ukrywać – mruknąłem ponuro, kopiąc Bogu winny kamień, który zawieruszył się
niewiadomo skąd na miejskim chodniku znajdującym się niemalże w samym centrum
Seulu. Dmuchnąłem na wchodzącą mi do oczy grzywkę, nie uraczając swojego
chłopaka choćby spojrzeniem.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Bo nie chcę, wszyscy się patrzą –
odburknął i odwrócił głowę w bok, udając zainteresowanie sklepowymi wystawami.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Od kiedy tak się przejmujesz
ludźmi? – Chciałem wiedzieć. Bo naprawdę nie przypominałem sobie, by wcześniej
aż tak miał na uwadze zdanie innych. – Nie mają nic do powiedzenia. Nie
obchodzą mnie.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- To świetnie – warknął, czym
kompletnie wyprowadził mnie z równowagi. Przystanąłem i złapałem go za ramię,
by po chwili odejść z nim trochę na bok.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Myślałem, że ci to nie
przeszkadza. Nigdy nic nie wspominałeś. Nagle przeszkadza ci bycie gejem?</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ciszej. – Skrzywił się.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie. – Odparłem z mocą i ścisnąłem
dwoma palcami kąciki oczu. Już otwierałem usta, acz zrezygnowałem wreszcie i
jedynie machnąłem dłonią w powietrzu. Odwróciłem się od niego i żwawym krokiem
ruszyłem dalej, nie czekając na Luhana. Naprawdę byłem zdenerwowany i
zwyczajnie zażenowany. Nie rozumiałem, w czym tkwił cały problem. Kto by się
przejmował tą armią bezimiennych ludzi?</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Sehun… - Usłyszałem w pewnym momencie,
ale nie odwróciłem. – Sehun, przepraszam…</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Moment później poczułem mokry
pocałunek na policzku i to, jak jego palce wolno splatają się z moimi.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Teraz w lewo, Lulu – powiedziałem,
cicho wzdychając i ściskając mocniej jego drobną dłoń.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span></i>Potrząsnąłem głową, uwalniając
się od kolejnego natłoku myśli. Tym razem starałem się jakoś powstrzymać ból,
który ujawniał się przy przypominaniu sobie poszczególnych sytuacji i najlepiej
jak to możliwe skupić się na odbieraniu subtelnych wskazówek. Zatrzymałem się,
uświadamiając sobie, że ciągle szedłem przed siebie. Tym razem były trzy dróżki
i czwarta, na której wciąż trwałem. Prawie jak miejsce skrzyżowanie, zupełnie
niczym te z Seulu. Ruszyłem więc pewnie w lewą stronę. Widziałem już metalową
bramę, która zwiastowała koniec parku; wyjście. Przyspieszyłem i odetchnąłem z
ulgą. Wreszcie uwolnię się od… nastroju tego miejsca. A może i wreszcie się
obudzę?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Otworzyłem
mosiężne wrota i postąpiłem pierwszy krok „na zewnątrz”. Moim oczom ukazał się
ten sam kamienny mur, co na samym początku labiryntu. Nie ukrywam, że nie
ucieszyłem się na jego widok. Znacznie bardziej wolałem otwarte przestrzenie,
niż to kanciaste otoczenie, mimo że teraz przynajmniej wyraźnie widziałem,
gdzie prowadzą korytarze. Ostrożnie ruszyłem w głąb jednego, o mało co nie
potykając się o lekko wystające skały. </div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Miałem
odczucie, że powoli moja wędrówka się kończy, jednocześnie posiadając wrażenie,
iż spotka mnie coś przykrego. Na końcu. Przecież tak jest zawsze. Westchnąłem głęboko,
wchodząc w pierwsze lepsze ścieżki, zdając się jedynie na swoją niekiedy
szwankującą intuicję. Prawo, prosto, lewo, prosto, prosto… Stop.</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Przekrzywiłem
głowę na bok, przyglądając się ze sceptycyzmem dwom parom drzwi. Jak ja
nienawidziłem wybierać. Praktycznie zawsze wybierałem źle, co następnie
wpakowywało mnie w kłopoty. Warknąłem pod nosem i ruszyłem do drzwi po mojej
prawicy. Ostrożnie nacisnąłem klamkę, która ustąpiła niemalże od razu, bez
zbędnych ceregieli. Zawiasy nawet nie zaskrzypiały. Coś było bardzo nie na
miejscu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wychyliłem
się zza drzwi i zaglądnąłem do środka. Ze zdziwieniem zarejestrowałem, iż
znalazłem się na… dachu. Poznałem go niemalże od razu, spotykaliśmy się tu z
Luhanem, gdy ten chodził jeszcze do szkoły. Bo był to w istocie szkolny dach.
Niewielki, otoczony prowizoryczną barierką. Mimo to lubiliśmy to miejsca, a ja
wręcz uwielbiałem. Zdumiałem się jeszcze mocniej, gdy ujrzałem Luhana
siedzącego na betonie i opierającego się o ów barierkę. Patrzył w moją stronę,
ale nie na mnie. Pomachałem dłonią – wciąż nic. Nie widział mnie. Nie istniałem
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">w tym wspomnieniu</i>. Istniał inny
Sehun, obecnie opierający się o metalowe drążki. Był wyraźnie zdenerwowany,
Lulu też nie wyglądał na spokojnego. </div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zacząłem
się wycofywać z powrotem, czując znajome zawroty głowy i już wiedząc, co ta scena
będzie przedstawiać. Wzdrygnąłem się, gdy moje plecy zetknęły się z zimną
powierzchnią drzwi. Naparłem na klamkę, która jednak ani drgnęła. Jęknąłem
zrezygnowany. Tego w szczególności nie chciałem pamiętać… Tego wspomnienia
wyzbyłem się jako pierwszego.</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span><i style="mso-bidi-font-style: normal;">- Jak mogłeś mi to zrobić? – powiedziała moja
projekcja pełnym żalu głosem do siedzącego na ziemi Luhana, który nerwowo
zagryzał dolną wargę. – Czemu?</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Sehun, ile razy mam powtarzać…</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Widziałem was – powiedział wyżej
wspomniany, kolejny raz przerywając blondynowi. Uklęknął przy nim, wręcz
świdrując go spojrzeniem ciemnych oczu.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- To, co widzisz, nie zawsze jest
takie jasne. – Zacisnął dłonie w pięści i oparł skroń o swoje kolana, wciąż
mając twarz skierowaną na szatyna.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- To wyglądało zdecydowanie
jednoznacznie! – warknął i zaplótł ręce na klatce piersiowej, przyglądając się
jasnowłosemu groźnie, a ten wręcz skulił się pod naporem tego wejrzenia. – Do tego
z nim! Już ci nie wystarczam, czy co?</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Mówię, że cię nie zdradziłem,
tak?! Nie zrobiłbym tego, do cholery! – krzyknął Lulu, odrywając plecy od
barierki i patrząc z determinacją na Sehuna.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ja zaś zakryłem wtedy szczelnie
oczy, byleby nie widzieć tego, czego tak okropnie wstydzę się po dziś dzień.
Kłucie w sercu znów wróciło, tym razem ze zdwojoną siłą, bo atakowane poczuciem
winy. Przywarłem mocniej do drzwi za sobą, kiedy wśród delikatnej ciszy rozległ
się cichy plask, który dla mnie brzmiał i tak nad wyraz głośno. Huczał mi w
uszach. Był nie do zniesienia.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ostrożnie odsunąłem dłonie od oczu i
zerknąłem w stronie swojej postaci i Luhana. Ten drugi trzymał się za
zaczerwieniony policzek i przyglądał się ówczesnemu mi z lekko rozdziawioną
buzią. Poczułem łzy pod powiekami, które wkrótce popłynęły po moich policzkach.
Spoglądałem na drugiego Sehuna ze złością, tak naprawdę ze złością do samego
siebie, bo wtedy zachowałem się jak prawdziwy dureń. Skończony dupek.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Luhan wrócił na swoje miejsce
niepewnie, nie odzywając się ni słowem i po prostu chowając swój zdziwiony
wyraz twarzy między kolanami. A ja? </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ja powinienem wtedy pochylić się nad
nim, powiedzieć, że mu wierzę, bo rzeczywiście Lulu mnie nie zdradził.
Powinienem całkiem mu zaufać i nie wątpić w jego słowa, bo był jedną z niewielu
osób, które zachowywały się względem mnie zupełnie szczerze. Powinienem
przytulić go do siebie i wysłuchać tego, co ma mi do powiedzenia i powinienem
zrozumieć, że to nie wyszło z jego winy i gdyby mógł, to by do tego nie
dopuścił.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>A co zrobiłem? Uderzyłem go w twarz,
wstałem i odszedłem. Tchórzliwie. Nie przeprosiłem, nie wysłuchałem, po prostu
zwiałem, bo moja chora duma podpowiadała mi, że przecież „nie mogę pozwolić się
tak traktować”.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Z moich policzków popłynęły kolejne
łzy i nawet to, że mocno zasklepiłem powiek, nie pomogło zatamować potok
słonych, kryształowych kropel. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span></i>Wstałem po omacku i, tak jak się
spodziewałem, po otwarciu oczu byłem z powrotem w ponurym labiryncie, który w
tej chwili dobił mnie całkowicie. Łzy niemo spływały po moich policzkach i
wtedy postanowiłem, że za wszelką cenę zdobędę w sobie siłę, by Luhana
zatrzymać przy sobie. Oparłem się ramieniem o chłodną, kamienną ścianę,
skupiając całą swoją uwagę na labiryncie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>To
mój sen. Wiem, gdzie iść. Mogę nawet zburzyć to wszystko, wysłać w cholerę, bo
to MOJE. Kolejny spazm płaczu wstrząsnął moim ciałem i wtedy także ściana obok
mnie runęła z hukiem. Zamglonym spojrzeniem zerknąłem w tamtą stronę. </div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Środek
labiryntu, samo centrum. Taka mała nicość. Mgła, lekka, niebieska poświata.
Niewielki skrawek ziemi. I postać.</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Drobna
sylwetka, jasne, rozwiane włosy. Duże oczy. </div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Luhan.</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nie
zastanawiając się wiele, puściłem się biegiem w jego stronę, mrużąc lekko
powieki. Wiatr kuł mnie w oczy, drażnił wilgotne jeszcze po spotkaniu z
jeziorem ciało, lecz tym postanowiłem się nie przejmować. Nogi uginały się pode
mną i właściwie nie widziałem celu tego spotkania, ale po prostu biegłem. Bo
uważałem, że tak trzeba. </div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Byłem
już bardzo blisko. Wyciągałem dłoń, by tknąć jego rękę. Naprawdę niewiele
brakowało.</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ale
obudziłem się. Obraz się rozproszył, pozostawiając mnie z czarną dziurą zamiast serca.</div>
<div style="text-align: center;">
~***~</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Znoowu
przepraszam za spóźnienie, ale nie mogłam wcześniej. Szkoła mnie
zabija, no i miałam okropny zanik weny, jak i chęci na pisanie. Ale
groźby Uszati potrafią być bardzo mobilizujące. :D</div>
<div style="text-align: justify;">
Tak
też zacznie się cykl fantastyczny. Większość Waszych przypuszczeń się
nie sprawdziła (z czego jestem w sumie zadowolona, uda się nam Was
zaskoczyć :D). Jak Wam się podoba? ^^</div>
</div>
</div>
<br /></div>
Berrrrenikahttp://www.blogger.com/profile/05673436087621533559noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-7196491332748255971.post-41093926991048623402013-05-29T21:25:00.000+02:002013-05-29T21:25:11.410+02:00Fifth<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Warknąłem
zdyszany, biegnąc przez chodnik. O mało nie wpadłem na jakąś
dziewczynkę i jej babcię, która była bliska zdzielenia mnie swoją
parasolką, chociaż nie wiem, po co jej była, skoro dzień
zapowiadał się niezwykle pięknie. Dzięki tej słonecznej pogodzie
mój humor był znacznie lepszy niż wczorajszego popołudnia, kiedy
cały mokry od deszczu wróciłem do domu. Dziwne, że nie nabawiłem
się kataru.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Wiedziałem,
że jestem spóźniony, a szef, jeżeli się o tym dowie, zabije
mnie, a później wyleje z pracy, która de facto była mi potrzebna.
Wolałem jednak, żeby nie było go w knajpce, przynajmniej ominąłbym
godzinne kazanie, w którym wypominałby mi, jakim jestem złym
pracownikiem. Już nieraz to robił, dodawał też, że przed
wypadkiem byłem lepszy, solidniejszy i bardziej się przykładałem.
Nie mogłem nic na to poradzić, być może się zmieniłem, ale nie
przeszkadzało mi to, nawet nie wiem, jaki tak naprawdę byłem
wcześniej. Jedno jest jednak pewne, już nigdy nie będę Luhanem
sprzed wypadku. On zginął razem z innymi pasażerami. Dawna
osobowość odeszła, podobnie jak wspomnienia. Po tym roku, który
minął, zdążyłem oswoić się z ich brakiem. Może czasami
tęskniłem za nimi, a moja mama wcale nie pomagała. Zdarzało jej
się wspominać o Sehunie, mimo moich nalegań, by przestała. To nie
tak, że go nie lubiłem, po prostu kontakt się urwał. On przestał
do mnie przychodzić, czego nie miałem mu za złe. Poddał się, ale
będąc na jego miejscu zrobiłbym pewnie to samo. Podjął się
niemożliwego, przynajmniej tak wtedy myślałem. Ja również
odpuściłem. Oglądanie filmików, czy tych wszystkich rodzinnych
albumów nie dało nic. Byłem cholernie zły, ale przeszło mi,
przecież wszystkiego mieć nie można. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Nieco skrzywiłem się, kiedy ujrzałem szyld chińskiej knajpki,
tudzież mojego miejsca pracy i mimo że powinienem zjawić się tam
jakieś czterdzieści minut temu, wolałem do środka nie wchodzić.
Już myśl o niezadowolonej minie mojego szefa sprawiała, że
miałem ochotę zawrócić i w podskokach ruszyć w drogę powrotną
do domu. Ale dawno nie byłem już dzieckiem, musiałem brać
odpowiedzialność za swoje czyny. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Biegiem
wpadłem do knajpki, nie zwracając nawet uwagi na to, czy kogoś
staranuję samym moim wejściem, czy drzwiami, które otworzyły się z zawrotną
prędkością, kiedy wchodziłem. Nie lubiłem się
spóźniać, ale ostatnio nie miałem na to wpływu. Powoli wszystko
stawało przeciwko mnie.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Na
swoje szczęście nigdzie nie zauważyłem szefa, ale skubany mógł
czaić się na mnie w niewielkim pomieszczeniu, które służyło
pracownikom za szatnię. Właściwie tam zostawialiśmy wszystkie
swoje rzeczy, które były zbędne przy pracy. Czasami też
ukrywałem się tam, gdy byłem niesamowicie zmęczony. Nikt nawet
nie pomyślał o tym, że w czasie pracy ktoś może tam przebywać.
Dla mnie lepiej. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Kiedy
już byłem kilka metrów przed ciemnymi drzwiami, za którymi
znajdowała się szatnia, poczułem czyjeś ręce mocno oplatające
moją talię oraz długie palce zgrabnie chwytające i tak nieco
zmiętą, niebieską koszulkę. Później natomiast mój policzek
spotkał się z czyimiś ciepłymi, lekko mokrymi ustami, przez co
wykrzywiłem swoje wargi w szerokim uśmiechu.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
-
Lulu! - zaświergotał mi do ucha rozradowany Baekhyun, uwieszając
się na moim ciele. Wtulił się we mnie mocno, a ja zaśmiałem się
tylko cicho, przyzwyczajony do takich powitań, które swoją drogą
lubiłem, podobnie jak obecność tego Koreańczyka.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Poznaliśmy
się prawie siedem miesięcy temu, właśnie w tej knajpce. Naprawdę
szybko został nowym pracownikiem, w czym sprawdził się świetnie.
Na samym początku ciężko było mi się do niego przekonać. Był
strasznie otwarty i reszta personelu bardzo go lubiła, ale ja nie
byłem przyzwyczajony do czegoś takiego, jego osobowość nieco mnie
przytłaczała. Chłopak tryskał pozytywną energią i dosłownie
zarażał nią wszystkich dookoła, tylko nie mnie. Później się to
zmieniło i zyskał moją sympatię. Najwyraźniej potrzebowałem
jedynie trochę czasu, by przywyknąć do jego dziwnej, ale na swój
sposób ciekawej i niesamowitej osobowości. Mijały miesiące, a
powoli zaczęło mi się to od niego udzielać. Może nie byłem aż tak
pozytywnie na wszystko nastawiony jak Byun, ale zdecydowanie stałem
się bardziej otwarty. Czasami miałem wrażenie, że dzięki niemu
zapominałem o wszystkich problemach, byłem po prostu szczęśliwy.
Baekhyun okazał się świetnym przyjacielem.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
-
Udusisz mnie. - Zaśmiałem się cicho, czując, jak jego ręce z
mojego pasa nagle znalazły się wokół mojej szyi. - Wiem, że mnie
kochasz, ale nie musisz tak tego okazywać. Uwierz, chcę jeszcze żyć
– dodałem, a on zabrał ręce z nieukrywanym zawodem malującym
się na niezadowolonej, ale uroczej buźce.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
-
Przepraszam – mruknął, wysuwając dolną wargę do przodu, jednak
chwilę później uśmiechnął się szeroko i rzucił we mnie
czarnym fartuszkiem z logiem knajpki.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
-
Jest szef? - zapytałem trochę zaniepokojony, ubierając fartuszek.
Przy kieszonce miał słodką naklejkę z Hello Kitty, którą
nakleił mi kiedyś Baekhyun. Zawsze, kiedy ją widziałem, nie
mogłem powstrzymać się od chichotu. Ten człowiek czasami mnie
zadziwiał.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
-
Nie – powiedział, kręcąc głową i oparł się o stolik. -
Wyjechał przecież wczoraj do Tokyo. Ale przyszedł jego syn. Jak
zwykle nie zainteresował się niczym. Wyszedł tak szybko jak i się
zjawił – poinformował mnie, a ja odetchnąłem z wyraźną ulgą.
- Wiesz, Luhan. Lepiej byłoby po prostu, gdybyś przychodził na
czas. Zaoszczędziłbyś sobie nerwów. Nie chodziłbyś czasem taki
wnerwiony. - Ja jedynie mogłem przyznać mu rację. - Umm, chcesz
dziś po pracy przejść się na bubble tea? Jest nowy smak.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Niemal wybuchłem śmiechem, widząc te wesołe, pełne optymizmu oczka
chłopaka, który przepadał tak samo za tym napojem jak ja. -
Jasne.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Ten
pokiwał jedynie głową i wyszczerzył się, odbijając się od
stołu, po czym pokierował się w stronę kuchni, a ja niedługo
później podążyłem za nim. Było jeszcze trochę minut do
otwarcia, więc wreszcie mógł mnie nauczyć robić ten swój pyszny
koktajl, którym ostatnimi czasy wręcz uwielbiał mnie częstować.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
-
Baekkie – mruknąłem, biorąc truskawkę do rąk. - Coś mi
obiecałeś, pamiętasz? - zapytałem, wlepiając swoje spojrzenie w
chłopaka.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
-
Luhan, jeszcze nie mam tak słabej pamięci, żeby zapomnieć to, co
mówiłem przedwczoraj – odrzekł, patrząc na mnie. - Chodź tu –
ponaglił mnie, a ja szybko przesunąłem się w jego stronę,
zatrzymując swój wzrok na owocach. Knajpka, w której pracowałem
oferowała naprawdę duży jadłospis. W menu znajdowały się dania
począwszy od tradycyjnych, chińskich potraw, poprzez sałatki,
kończąc na deserach lodowych, czy właśnie koktajlach. Lubiłem
to, bo mimo iż byłem kelnerem, podczas mojej pracy tu zdążyłem
nauczyć się kilku dań, choć szczerze powiedziawszy nienawidziłem
gotować. - Podaj cytryny – poprosił, a ja sięgnąłem po owoce
leżące trochę dalej i dałem je chłopakowi do rąk. Ten rozkroił
je na dwie równe części i wcześniej wyjąwszy pestki, wycisnął
z nich starannie cały ich sok do blendera. - Dodaj łyżeczkę
cynamonu.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
-
Myślę, że lepiej będzie, jeżeli ty zrobisz wszystko, a ja tylko
popatrzę – stwierdziłem, biorąc do rąk pojemnik z przyprawą. -
Ja wszystko zepsuję, jeżeli włożę w to trochę pracy.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
-
Lulu, jeżeli takie będzie twoje podejście, to ty się nigdy nie
nauczysz – odparł, a ja zmarszczyłem nos. - Nie bój się. Jak
wyjdzie niedobry, to zrobimy jeszcze raz, aż w końcu będzie
idealny – obiecał, a ja westchnąłem tylko, dodając składnik do
koktajlu. - Widzisz, świetnie się spisałeś, pierwsze zadanie za
tobą. - Zaśmiał się wsypując zmielone goździki do naczynia. -
Teraz dodaj trzy łyżeczki miodu.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
-
Mogą być cztery? Uwielbiam miód – stwierdziłem, a on pokiwał z
rozbawieniem głową.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
-
Tak, ale nie przesadź, bo wyjdzie za słodki.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Według
jego zaleceń dodałem cztery łyżeczki, natomiast on chwilę
później wlał kilka szklanek schłodzonej wody i wszystko
zmiksował, dopóki nie pojawiła się pianka. Podałem mu dwie
szklanki, do których przelał napój i wręczył jeden mi.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
-
Próbuj pierwszy – powiedział. - Ja wolałbym
nie ryzykować przedwczesną śmiercią. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
-
Jakiś ty zabawny – prychnąłem ironicznie, upijając trochę
napoju. Po chwilę uśmiechnąłem się szeroko i uniosłem kciuk
prawej ręki do góry, nie mogąc oderwać ust od szklanki. - Jesteś
cudotwórcą, Bekkie.
</div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
*</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Ciepłe
promienie letniego słońca delikatnie muskały moją twarz i włosy,
sprawiając, że miałem ochotę siedzieć nad tą rzeką cały czas,
ogrzewany tylko długimi, jasnymi smugami. W dłoniach trzymałem
jakąś gazetę i dokładnie śledziłem tekst jednego z artykułów,
który bardziej mnie śmieszył, niż skłaniał do jakiegokolwiek
myślenia.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Westchnąłem
przeciągle, mnąc zapisane, kolorowe pismo w dłoniach, po czym
zrezygnowany położyłem ją obok siebie i z przymrużonymi oczyma
spojrzałem na Sehuna, który biegał po niewielkim boisku do piłki
koszykowej w każdą możliwą stronę. Widać, że był zmęczony,
ale nie odpoczął ani na chwilę. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Uśmiechnąłem
się do siebie. Lubiłem na niego patrzyć. Sama jego obecność
sprawiała, że moje serce przyspieszało tempa, w głowie kręciło
mi się niesamowicie, a czasem nawet zapominałem, jak się mówi.
Niby znaliśmy się już jakiś czas, ale te odruchy były
niekontrolowane, nie byłem w stanie ich powstrzymać. Sehun
sprawiał, że pragnąłem po prostu być blisko niego, wpatrywać
się w jego twarz całymi godzinami, zwłaszcza w ten niesamowity
uśmiech, którym doprowadzał mnie do szaleństwa. Kiedy byłem
blisko niego, zdecydowanie znajdowałem się w innym świecie. Takim
swoim, niedostępnym dla innych. Był stworzony tylko dla mnie i
Sehuna, który z kolei był tylko moim przyjacielem.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Sehun
właściwie nigdy nic nie mówił o swoich poprzednich związkach.
Ten temat był dla mnie zamknięty i całkiem odległy, ale nie
naciskałem na niego. Jeżeli nie chciał, mówić nie musiał.
Rozumiałem, że nie musi dzielić się ze mną wszystkim. Wystarczy,
że był moim przyjacielem, codziennie mogłem się z nim spotykać.
Podobał mi się taki stan rzeczy i nie miałem prawa narzekać,
nawet, jeżeli skrycie liczyłem na coś więcej. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Był
typem buntownika. Niegrzeczny chłopiec z nutką niezwykłości i
delikatności, która niesamowicie mnie pociągała. On nawet nie
wiedział, jak na mnie działał. Wystarczyły drobne, na pozór nic
nieznaczące gesty, bym zakochał się w nim bez opamiętania.
Jeszcze nikt nie działał na mnie tak jak Oh Sehun.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
Wbiłem swoje spojrzenie w połyskującą niedaleko rzekę i skuliłem
się trochę, czując pod dłońmi miękką trawę. Często
przychodziliśmy tu z Sehunem w takie dni jak ten. Ja mogłem w
spokoju odpocząć od wszystkich męczących mnie spraw, słysząc
szum wody, a on – pograć w koszykówkę, którą naprawdę lubił.
Czasami towarzyszył nam Kai, ale zawsze zajęty był Sehunem. Na
mnie zwracał uwagę tylko wtedy, kiedy chciał mnie zdenerwować, co
wychodziło mu idealnie.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
- Lulu, chodź tu – zawołał mnie Sehun. Odwróciłem się do
niego przodem i pokręciłem przecząco głową. - No nie daj się
prosić.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
- Nie.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
- Tylko pięć minut? No proszę, Lu – zawył, spoglądając na
mnie tym swoim wzrokiem, aż zacisnąłem mocno wargi. Nie potrafiłem
więcej mu odmówić.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
- Pięć i ani chwili dłużej – mruknąłem, wstając, po czym
powolnym krokiem ruszyłem w stronę chłopaka. Stanąłem
naprzeciwko niego i opuściłem dłonie wzdłuż ciała. - Ale wiesz,
że nie umiem – odburknąłem cicho, patrząc krzywo na trzymaną w
jego dłoni piłkę.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
- Dlatego chcę cię nauczyć. Najpierw złap tę piłkę –
polecił, rzucając w moją stronę przedmiot, który o dziwo
złapałem, nieco chwiejąc się przy tym na boki, ale ważne, że
trzymałem ją, a nie poleciała gdzieś w krzaki. Zdolności
sportowych to ja zdecydowanie nie miałem. - Świetnie – pochwalił
mnie, przez co na usta cisnął mi się szeroki uśmiech. Teraz
odrzuć mi ją. Rozstaw lekko nogi i ugnij ręce, na wysokości
klatki piersiowej.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
Próbowałem robić wszystko tak jak mówił, ale średnio mi to
wychodziło. Sehun uśmiechał się ukradkiem, a ja wiedziałem, że
to przeze mnie. Moja poza musiała być dziwna. Jak ja nienawidzę
sportu.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
Spojrzałem na piłkę trzymaną w mojej dłoni, później na Sehuna
oczekującego na jej przyjęcie. Nie rozmyślając ani chwili dłużej,
odrzuciłem ją, a ta z większą mocą poleciała troszkę wyżej,
niż chciałem, w efekcie uderzając zupełnie nieprzygotowanego na
taki ruch Sehuna. Zamknąłem oczy, przeklinając cicho pod nosem na
przemian modląc się, by chłopakowi nic nie było.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
- Wszystko w porządku? - zapytałem niepewnie, widząc, jak chłopak
przykłada dłoń do twarzy.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
- Tak, Lulu, ale proszę, następnym razem celuj trochę niżej. Chcę
ten dzień zakończyć bez złamania nosa, czy czegoś innego –
powiedział, uśmiechając się delikatnie, następnie podszedł do
mnie i podał mi piłkę. - Może bezpieczniej będzie, jak porzucamy
do kosza?
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
- Nie potrafię. Już z całego tego zła, jakim jest sport, najbardziej lubię
ping ponga – stwierdziłem, cofając się trochę w tył. Ta gra
przynajmniej nie męczyła i była całkowitym przeciwieństwem
koszykówki. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
- Nie obraź się, ale ty nawet w to nie potrafisz grać –
stwierdził, wzruszając ramionami, a ja naburmuszyłem się. Nie
musiał mnie o tym informować w taki sposób.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
- Dziękuję za szczerość, Panie Idealny – odparłem, wyrzucając
piłkę z rąk i delikatnie pchnąłem dłonią ramię Sehuna, który
prychnął cicho, otwierając usta.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
- Stawiasz się? - Zaśmiał się rozbawiony, patrząc na mnie z
góry. Nienawidziłem różnicy wzrostu. Może nie była ona jakaś
wielka, ale zdecydowanie byłem niższy od niego.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
- Jasne, że tak – powiedziałem, zbliżając się jeszcze bardziej
do chłopaka, co nie wyszło mi za bardzo, bo potknąłem się o
niezawiązaną sznurówkę, czego biedny Sehun nie mógł przewidzieć i
przewrócił się na chropowatą powierzchnię boiska do piłki
koszykowej, a ja na niego.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
- Dlaczego musisz być taką niezdarą? - zapytał zrezygnowany,
kładąc dłonie na moich biodrach. Po chwili przekręcił nas tak,
że to ja leżałem pod nim z niezadowoloną miną. - Nawet chodzić
nie potrafisz – dogryzał mi, a ja obróciłem głowę w bok, chcąc
uniknąć jego przeszywającego spojrzenia.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
- Wybacz, że nie potrafię robić wszystkiego dobrze – mruknąłem.
- Ciężki jesteś, zejdź – poprosiłem, a chłopak posłusznie
wykonał moje polecenie, po czym wyciągnął dłoń ku mnie, którą
zręcznie złapałem i podniosłem się na równe nogi. - Właściwie
każdy sport jest dla mnie zbyt brutalny. Wolę oglądać niż grać.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
Sehun pokiwał jedynie głową i zabrał skórzaną kurtkę, która
wcześniej spokojnie wisiała na oparciu ławki. Zarzucił ją na
swoje imponujące ciało, a ja zastanawiałem się, jak się w niej
nie ugotuje. Było naprawdę ciepło.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
- Masz jeszcze czas, czy musisz już iść? - Spojrzał na mnie, a ja
pokręciłem głową, idąc do przodu w kierunku miejsca, w którym
wcześniej siedziałem i gdzie zostawiłem swoje rzeczy. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
- Nigdzie mi się nie spieszy – odparłem. - Ale wolałbym
posiedzieć, niż grać w koszykówkę. A ty przynajmniej odpoczniesz
– dodałem, siadając na trawie, a Sehun zajął miejsce tuż obok
mnie. Był tak blisko, że nasze ramiona lekko się o siebie
ocierały.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
Przymknąłem lekko oczy, pozwalając, by orzeźwiający wiatr
owiewał moją twarz i włosy, które pewnie były w tamtym momencie
tak roztrzepane, że gdybym zobaczył się w lustrze, prawdopodobnie
wybuchnąłbym śmiechem. Wolałem jednak się o tym nie przekonywać.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
Lubiłem takie chwile jak te, pełne spokoju, w towarzystwie Sehuna.
Nawet nie przeszkadzało mi to, że czasem nawet wcale nie
rozmawialiśmy. Nie czułem się wtedy niezręcznie, czy źle. Z nim
potrafiłem zrozumieć się bez słów, zwłaszcza ostatnimi czasy,
kiedy staliśmy się sobie jeszcze bardziej bliscy. Ceniłem go jako
przyjaciela. Wiedziałem, że mogę na nim polegać i ufać mu,
wiedząc, że nigdy mnie nie zawiedzie, że nawet jeżeli świat się
zawali, on pozostanie przy mnie, a odejdzie, kiedy nie będę go
potrzebował. Myślałem, że taki moment nigdy nie nadejdzie,
przecież Sehun był dla mnie zbyt ważny i wolałem umrzeć, niż go
straci. Bo jakie byłoby moje życie bez niego? Doskonale znałem
odpowiedź na to pytanie. Byłoby puste, ciągle czułbym niedosyt.
Przecież takie było, kiedy go nie znałem.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
Chciałem być przy nim do końca świata i jeden dzień dłużej,
zasypiać i budzić się w jego ramionach, całymi dniami patrzeć na
jego niesamowity uśmiech i szeptać, jak bardzo go kocham. Móc
wtulić się w jego ciało i bez żadnych konsekwencji skradać
słodkie pocałunki z jego warg. Być blisko niego przez cały czas,
trzymać go za rękę i nigdy nie puszczać, czasami kłócić się o
błahe rzeczy, a później szybko godzić, a przede wszystkim mieć
świadomość, że mnie kocha, że znaczę dla niego tyle, co on dla
mnie. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
Czasami chciałem wykrzyczeć, że go kocham i wiem, że spadłby
mi wielki ciężar z serca, wreszcie poczułbym się naprawdę
dobrze. Powstrzymywał mnie jednak fakt, iż mógłbym go stracić,
zaprzepaścić naszą znajomość, wypowiadając jedynie kilka słów.
Nie mogłem sobie na to pozwolić. Strata Sehuna za bardzo by bolała.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
- Hunnie, masz jakieś marzenia? - zapytałem, nie zapominając ani
na chwilę o tym, o czym wcześniej myślałem. Moje marzenia były
nie do spełnienia, przynajmniej tak myślałem.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
Chłopak spojrzał na mnie nieco zdziwiony, zapewne przez pytanie
jakie mu zadałem. Nawilżył wyschnięte wargi językiem i
uśmiechnął się w moją stronę lekko. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
- Oczywiście, że tak, Lulu. Chyba każdy je ma – rzekł ze
spokojem, zginając nogi w kolanach, które przyciągnął do siebie.
- Człowiek bez marzeń jest człowiekiem nieszczęśliwym i smutnym.
Tak przynajmniej mówiła kiedyś moja babcia.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
Spuściłem wzrok. Musiałem przyznać mu rację. Przed naszym
poznaniem byłem właśnie taki. Wiecznie niezadowolony z życia, nie
cieszyła mnie żadna rzecz, a to tylko dlatego, że nie miałem
marzenia, czegoś, co pozwalałoby mi żyć i trwać w nadziei, że
kiedyś się spełni. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
- Jakie?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
- Nie uważasz, że nie powinno się ich zdradzać?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
- Poplątałeś. - Zaśmiałem się, opierając się dłońmi o
ziemie za plecami. - To życzeń nie można wyjawiać, bo się nie
spełnią, ale o swoje marzenia możesz być spokojny –
powiedziałem, a Sehun westchnął tylko, obracając głowę w moją
stronę. Jego wzrok niemal palił moją skórę.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
- Dobrze, powiem – mruknął. - Ale zamknij oczy.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
- Po co miałbym to robić?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
- Mógłbyś choć raz spełnić moje polecenie bez zbędnego
gadania? - zapytał z uśmiechem plątającym mu się na twarzy, a ja
pokiwałem i zamknąłem oczy, w czym nie widziałem najmniejszego
sensu, ale on najwyraźniej tak.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
- Nie wiem w czym ma mi to pomóc, Sehun. Mogę już je otwo... - Nie
pozwolił mi zakończyć, ponieważ poczułem jego miękkie wargi na
swoich. Przez chwilę myślałem, że to jedynie moje złudzenie,
ale kiedy docisnął swoje usta do moich, wszystkie domysły
zniknęły, a pozostał Sehun, jego czuły dotyk i niesamowity zapach
jego perfum, które jeszcze bardziej mieszały mi w głowie. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
Jedną ze swoich dłoni ułożył na moim karku, próbując
przyciągnąć mnie jeszcze bliżej siebie, nawet jeżeli było to
zwyczajnie niemożliwe, ale nie stawiałem oporu. Przez moment czułem
się cały sparaliżowany, zupełnie nie mogąc wykonać ani jednego
ruchu, nawet nie potrafiąc oddać pieszczoty.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
Kiedy przejechał językiem po moich wargach, wreszcie ocknąłem
się, właściwie nie mogąc uwierzyć w to, co się dzieję i
rozchyliłem lekko usta. Uśmiechnąłem się lekko poprzez
pocałunek, zaciskając dłonie na jego koszulce. Bałem się, że
zaraz to wszystko okaże się kłamstwem, a Sehun zniknie. Nie mogłem
pozwolić, by odszedł.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
Sehun nie spieszył się. Wykonywał powolne ruchy językiem, który
łączył się z moim, falując w pełnym namiętności, ale i
uczucia tańcu, doprowadzając mnie na skraj wytrzymałości. Nie
chciałem się od niego oderwać ani na krótką chwilę.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
Przesunąłem jedną dłoń z jego koszulki na szyję, z kolei
później na pewnie zarumieniony policzek, gdzie już pozostała.
Czułem pod opuszkami palców jego ciepłą skórę i pracę
mięśni, po czym mruknąłem zadowolony, uświadamiając sobie, że
tak długo na to czekałem. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
Kiedy w moich płucach nie pozostało ani trochę powietrza,
oderwałem się od niego niechętnie i spojrzałem na jego twarz,
którą oświetlały promyki słońca. Uśmiechał się, a ja byłem
tego powodem. Stałem się najszczęśliwszym człowiekiem na
świecie.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
<span style="font-style: normal;">- To ty jesteś moim marzeniem, Lulu
– odparł, ponownie złączając nasze usta.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
<span style="font-style: normal;"><br /></span></div>
<ul>
</ul>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
- Luhan! - krzyknął Baekhyun, a ja zdezorientowany spojrzałem
najpierw na gazetę, później na bruneta klęczącego przede mną z
przerażoną miną. - Już się bałem, że dostałeś jakiegoś
szoku – powiedział i wyrwał czasopismo z moich rąk, po czym
położył je na stoliczku obok. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
- Hmm? - jęknęłam niezrozumiale, rozchylając usta. Nadal czułem
smak tych drugich, malinowych warg, które wcześniej z taką pasją
całowały moje. Automatycznie moja ręka powędrowała do twarzy.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
- No siedzisz już tutaj od pół godziny, a jak od kilku minut
próbowałem do ciebie dotrzeć, to nie reagowałeś. Już miałem
dzwonić na pogotowie – przyznał, siadając obok mnie. Zarzucił
mi rękę na kark i przytulił mnie do siebie. - Nie rób tak więcej,
martwisz mnie.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
Kiwnąłem głową, chowając się w jego objęciach. Zastanawiało
mnie to, o czym myślałem wcześniej... Czyżby wspomnienia zaczęły
powracać?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-align: center; text-indent: 0.77cm;">
*<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
Nasz wypad na Bubble tea właściwie nie skończył się na tym. Po
wypiciu tego napoju wstąpiliśmy jeszcze do baru obok, gdzie
spędziliśmy kilka dobrych godzin, smakując przeróżnych trunków.
Była to doskonała okazja, zważywszy, że był piątkowy wieczór,
a jutro nie musieliśmy iść do pracy. Przynajmniej ja, bo Baekhyun
się tym zbytnio nie przejmował. Dla niego liczyła się jedynie
zabawa. Czasem podziwiałem go za ten wyjątkowy sposób bycia.
Wyznawał zasadę „żyj chwilą”. Przez to nieraz nie przejmował
się konsekwencjami, tylko robił co chciał. Nie wychodził też na
tym tak źle, najwidoczniej miał niesamowite szczęście.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
- Mówił, że jest gejem – mruknął, idąc nieco chwiejnie obok
mnie. - Że go pociągam i w ogóle. Nieraz wspominał, że mnie
kocha i jestem tym jedynym, że zdecydowanie nigdy mnie nie zostawi.
Przysięgał, wiesz? - zapytał retorycznie, przykładając butelkę
z jakąś tanią whiskey do ust, z której chwilę później upił
trochę trunku. - A dwa miesiące później na moich oczach przelizał
się z jakąś wytapetowaną cizią, która wyglądała jak neonówka.
Takiej ilości kolorów w jednym miejscu jeszcze nigdy nie widziałem.
- Zaśmiał się smutno, zdając sobie sprawę, że cały alkohol się
skończył.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
- Tęsknisz za nim?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
Chłopak zatrzymał się na chwilę i oparł o jakiś budynek, już
chyba nie mogąc iść dalej. Nie dziwiłem mu się, w końcu po
takiej ilości alkoholu jaką on pochłonął, niejeden człowiek już
dawno leżałby gdzieś, całkowicie nie kontaktując.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
- Wiesz, Channy był takim człowiekiem, który jednym gestem
potrafił doprowadzić mnie do łez rozbawienia. Myślałem, że jest
niezastąpiony, dlatego przykro mi było, kiedy jednego wieczora
przyszedł spakować walizki i raz na zawsze spierdolił z mojego
życia – bełkotał nieco niezrozumiale, ale jakoś byłem w stanie
to rozszyfrować. - A niedawno dowiedziałem się, że będzie tatą.
- Pokręcił z niedowierzaniem głową i wbił we mnie swoje
spojrzenie. Jego tęczówki były jak dwa małe węgielki. - Swoją
drogą, Yuri nie pasuje mi na mamę. Ta wytapetowana pizda bardziej
nadaje się do burdelu niż na żonę Chanyeola – mruknął
niezadowolony. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
- Będą lepsi, chyba – stwierdziłem, chwytając za rękę
Baekhyuna i pociągnąłem go tak, by stanął na równe nogi. Udało
się, ale wyszło nieco chwiejnie.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
- Mhm, jasne – odparł. - Śpiący jestem. Odprowadzisz mnie do
domu, hyung? - zapytał opadając na moje ramię, po czym lekko
pocałował mnie w policzek, a ja uśmiechnąłem się lekko.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
- Luluś? - usłyszałem czyiś głos, na dźwięk którego przeszły
mnie dreszcze. Obróciłem się gwałtownie, popychając przy tym
biednego Baekhyuna na chodnik, na który upadł. Schyliłem się, by
pomóc mu wstać, co było cięższe niż przypuszczałem. - Czekaj,
pomogę ci – powiedział nieznajomy, a ja momentalnie przeniosłem
na niego wzrok. Rozpoznałem go. Był na filmiku, który kiedyś
pokazywał mi Sehun i raz z nim rozmawiałem, przed zerwaniem
kontaktów z Oh. Kai. Wiem, że to była jego ksywka, ale imienia nie
mogłem sobie przypomnieć. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
-
Dzięki –
mruknąłem, kiedy ciemnowłosy złapał Baekhyuna pod pachami i
pociągnął w górę. Chłopak od razu przylepił się całym
ciałem do Kaia, zarzucając mu ręce na ramiona i oplatając go
wokół szyi.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
- Śliczny
jesteś – wybełkotał Baekhyun z szerokim uśmiechem na ustach, a
Kai otworzył szeroko oczy ze zdziwienia. Tak, nie co dzień ma się
styczność z gejem, który nie ukrywa swojej orientacji, nawet jak
jest trzeźwy. Widząc to, miałem ochotę wybuchnąć śmiechem.</div>
<ul>
</ul>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
- Co u ciebie, Luluś? - zapytał, kiedy odsunął trochę od siebie
Baekhyuna, a mi drgnęła ze złości brew. Przymrużyłem oczy i
spojrzałem z mordem na Kaia. Ten zaśmiał się pod nosem.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
- Widzę, że nadal się o to złościsz.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
O przezwisko? W takich momentach miałem wielką ochotę dowiedzieć
się tego, co się działo przed wypadkiem, jakie było moje życie,
pragnąłem przypomnieć sobie każdą scenę.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
- Dobrze – odparłem, zapinając bluzę pod samą szyję. Mimo, że
za dnia było ciepło, to tego wieczora panował chłód. Aż
podziwiałem Baekhyuna, który paradował w podkoszulku. - Nic się
nie zmieniło. Jak widać, moje życie od zawsze miało być i będzie
monotonne – stwierdziłem, patrząc na chłopaków. - A u ciebie? I
Sehuna? - dodałem szeptem, ale najwyraźniej chłopak usłyszał.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
- Nie jest źle. Dostał się na bardzo dobrą uczelnie i za niedługo
zacznie studia. Starał się. - Uśmiechnął się, nie zważając na
Baekhyuna, który nieustannie się do niego łasił, niczym mały,
słodki kotek. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
- Pozdrów go kiedyś – poprosiłem.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
- Jasne.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
Baekhyun chyba nie chciał dać za wygraną, bo przytulił się do
ramienia znacznie wyższego chłopaka i wbił w nie paznokcie, nie
pozwalając mu uciec, mimo że sam ledwo trzymał się na nogach. -
Masz ochotę na szybki numerek? - zapytał bezwstydnie, stając na
palcach. - U mnie, czy u ciebie? Kanapa Luhana też jest wygodna,
albo łazienka w knajpce, w której pracuję jest świetna. Gdzie
tylko zechcesz. - Wyszczerzył się, a ja zatkałem mu usta ręką,
by nie powiedział jeszcze czegoś głupszego, o ile było to
możliwe.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
- Pomóc ci go odprowadzić?
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
- Jeśli byś mógł – powiedziałem do chłopaka, który schylił
się jedynie i przerzucił sobie Baekhyuna przez ramię, po czym
ruszyliśmy w stronę domu bruneta.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
- O, czyli idziemy do mnie? - powiedział Baekkie ledwo słyszalnie. - Ty,
Luhan, też możesz się przyłączyć, lubię trójkąty.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-indent: 0.77cm;">
W odpowiedzi usłyszałem tylko dźwięczny śmiech Kaia.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-align: center; text-indent: 0.77cm;">
***</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-align: center; text-indent: 0.77cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; margin-left: -0.03cm; text-align: justify; text-indent: 0.77cm;">
Przepraszam, że takie opóźnienia, miałam trochę pracy na głowie. Mam nadzieję, że rozdział przypadnie wam do gustu :3 Jak to stwierdziła Bere, to ostatni normalny rozdział Closed Mind :3 aż szkoda, bo dobrze pisało mi się takie rozdziały, ale fantastyka też jest fajna. :3</div>
</div>
</div>
<br />Uszati ▲http://www.blogger.com/profile/08607180412953881428noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-7196491332748255971.post-83604874132527687372013-05-19T21:36:00.002+02:002013-05-19T21:36:24.324+02:00Fourth<div style="text-align: center;">
<a href="http://www.youtube.com/watch?v=x5V7yLM1s_c">soundtrack</a></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wciąż
nie mogę uwierzyć w to, co się stało. Czuję się jakbym był bohaterem jednego z
tych durnych filmów, które na siłę próbują trzymać w napięciu. Całe moje życie
wywróciło się do góry nogami, a zadecydował o tym jeden jedyny incydent…
Naprawdę, już wolałbym <i style="mso-bidi-font-style: normal;">umrzeć</i> w tej
katastrofie, niż teraz znosić to wszystko. Ta bezsilność… To boli.
Powiedziałbym, że z dnia na dzień coraz bardziej.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zaparłem
się dłońmi o krawędź umywalki w łazience. Wpierw wpatrywałem się w swoje ręce,
skutecznie próbując zapomnieć o lekkim bólu prawego ramienia, która po wypadku
była złamana. Przez miesiąc jednak zdążyła się już zrosnąć – nie była to
poważna kontuzja. Wreszcie pozbyłem się też uciążliwego gipsu, więc teraz
odczuwałem lekkie swędzenie w tych okolicach. Uniosłem wzrok wyżej, na lustro,
dokładnie przypatrując się swojej twarzy. Po zadrapaniach zostały już tylko
różowawe smugi, siniaki zaś pomału zanikały. Nie przejmowałem się tym, że
wyglądam źle, jakbym się z kimś pobił, czy coś w tym stylu. Znałem prawdę.
Wiem, jak było. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Przesunąłem
opuszkiem palca wskazującego po wypukłej bliźnie ciągnącej się od brody,
kawałek poprzez linię szczęki, kończącej się z boku szyi, w okolicach, gdzie zaczyna
się wystająca kość obojczykowa. Tego znamienia nienawidziłem. Przypominało mi o
tym wszystkim, co się wydarzyło. O tym, co dzieje się z Luhanem i także o tym,
że ja wyszedłem z tego niemalże bez szwanku, nie licząc strat w psychice.
Zacisnąłem mocno zęby, próbując uśpić kumulujące się we mnie emocje. Czułem się
taki słaby, jakby ktoś pozbawił mnie połowy duszy. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zwinąłem
dłonie w pięści, oderwawszy je wpierw od umywalki, po czym odwróciłem się na
pięcie i wyszedłem z pomieszczenia. Miałem zamiar od razu udać się do pokoju;
stawałem się chyba jakiś aspołeczny, nie miałem ochoty rozmawiać z kimkolwiek,
szczególnie po ostatniej rozmowie z Lulu. W ogóle mogę go jeszcze tak nazywać…?
Z cichym westchnieniem poszedłem w stronę sypialni, mając myśli zajęte jedną,
konkretną osobą i wzrok wbity w podłogę. Po chwili poczułem, jak ktoś
przytrzymuje mnie za ramiona, a potem kładzie dłoń ma moim czole.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Sehun…
- Usłyszałem głos mamy i w tym też momencie podniosłem głowę, posyłając w jej
stronę zbolałe spojrzenie. – Nie siedź cały czas w domu. Są wakacje.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Daj
spokój… - mruknąłem, usilnie starając się nie uciec gdzieś wzorkiem albo w
ogóle uciec z jej ramion. Doskonale wiedziałem, co chciała mi powiedzieć, przekazać:
żebym sobie darował to wszystko. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Hunnie, no idź – ponowiła swoje przekonywania, ale ja tylko mocniej zacisnąłem
zęby. <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Hunnie, Hunnie.</i> Wspomnienia
znowu wróciły; on tak do mnie mówił… Wyszarpnąłem się z jej uścisku chyba zbyt
gwałtownie, widziałem w jej oczach urazę. Lecz nie mogłem mieć jej tego za złe,
przecież chciała tylko dobrze dla mnie. Gdzieś podświadomie wiedziałem, że
miała rację i powinienem się jej posłuchać. W końcu rodzice wiedzą najlepiej…
Tylko dlaczego tego nie potrafiłem uczynić? Pomógłbym i sobie, i im, bo
przecież każdy teraz musiał mnie znosić. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wyrzuty
sumienia i żal nie chciały opuścić mnie ani na krok.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Przepraszam – powiedziałem na wydechu, po czym krótko ucałowałem jej policzek. –
Ale proszę, nie zmuszaj mnie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Westchnęła
ciężko, kręcąc głową, ale odsunęła się w bok i ruszyła do kuchni, zrezygnowana.
Widząc, że dała mi na dzisiaj spokój, uchyliłem drzwi od swojego pokoju i
wśliznąłem się do środka. Niemalże od razu zasiadłem do laptopa, czyli do
przedmiotu, z którym ostatnio właściwie wcale się nie rozstawałem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Kompletnie
nie potrafiłem skupić się na oglądanym filmie. Ciągle na myśl przychodziły mi
zdarzenia z minionego miesiąca, nasze rozmowy, reakcje… Zastanawiałem się, czy
nie reagowałem za ostro. Chociażby wtedy, w jego domu. Przecież nie był niczemu
winien, na pewno tego nie chciał. Kto pragnąłby stracić pamięć? Uświadomiłem
sobie, że właściwie ani razu nie starałem się postawić na jego miejscu, nie
myślałem nad tym, jak się czuje, tylko starałem się na siłę przywrócić mu
pamięć. Ma mi to za złe? Przepraszam Lulu, gdziekolwiek teraz twoje wspomnienia
są. Chyba powinienem o nim zapomnieć, założyć, że mój Luhan już nie istnieje…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nie!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Przecież
tego nie chcę. Nie mogę tak po prostu zniknąć z jego życia. Nie da się go
wymazać z pamięci tak, jak jemu to się przytrafiło. Tylko co mam, do cholery,
zrobić?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Z
trzaskiem zamknąłem klapę laptopa, po czym ująłem twarz w obie ręce. Chciałem
płakać, ale już nie potrafiłem. Łzy uparcie nie miały zamiaru spłynąć po moich
policzkach, mnie tym samym skazując na katorgę. Wolałbym ryczeć, ryczeć jak
dziecko, dać upust uczuciom. Dusiłem się tutaj, choć sam się na to skazałem.
Chyba staję się hipokrytą.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Podskoczyłem
na fotelu, kiedy drzwi zaskrzypiały lekko i otworzyły się na oścież. Po chwili
zza drzwi wynurzyła się ciemna czupryna, a zaraz potem głowa i cała postura
Jongina. Spoglądał na mnie krytycznie, jak to już miał w zwyczaju. Teraz
jeszcze jego oczy wyglądały tak, jakby ciskały we mnie małe pioruny. Był zły.
Ja też byłem zły – prosiłem mamę, by nikogo nie wpuszczała. Dziękuję, mamo.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Kurwa
mać, Sehun – warknął, zaplatając ramiona na klatce piersiowej. Skrzywiłem się.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie
przeklinaj mi tu – syknąłem, będąc coraz to bardziej wkurzony ma swoją
rodzicielkę za złamanie danej mi obietnicy. Chyba nie bez powodu chciałem być
sam. A Kai jedynie sprawi, ze zapanuje tutaj istny chaos i zgorszenie. A postanowił
zacząć właśnie teraz.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Będę,
bo mnie denerwujesz – powiedział już nieco mniej ostro. Podszedł bliżej i oparł
się o moje biurko. – Zachowujesz się jak dzieciak. Albo jak kobieta w ciąży.
Myślałem, że do jednego, jak i drugiego jest ci daleko. Myliłem się?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Najwidoczniej – odparłem niechętnie, stając się coraz bardziej zdenerwowany i
zirytowany jego obecnością. Odwróciłem od niego wzrok, wbijając go w ścianę
przed sobą i opierając plecy o oparcie fotela. Chłopak po chwili ujął mnie za podbródek
i mocno go uniósł, tym samym zmuszając, bym to na nim zawiesił spojrzenie
ciemnych oczu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Swoją
mamę możesz tak zbywać, ale mnie już niekoniecznie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie
mógłbyś mnie raz w życiu zrozumieć? – krzyknąłem, wyswobadzając się z jego
uścisku. Kai uniósł wysoko brwi i ściągnął usta.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Rozumiem cię. Może ani ty, ani Luhan nie zauważyliście jeszcze, że też mam
uczucia. – Spojrzałem na niego badawczo, czy mówi to dlatego, że go uraziłem
(co niemalże graniczyło z cudem), czy chce we mnie po prostu wzbudzić poczucie
winy (którego i tak miałem już całą masę). Wydawał się szczery. Jakby mi
współczuł. – Może nie potrafię postawić się na twoim miejscu, bo nigdy czegoś
mnie takiego nie spotkało, nawet nigdy się nie zakochałem, ale chyba mogę sobie
wyobrazić, co możesz czuć, prawda?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Patrzył
na mnie zupełnie łagodnie, co trochę kontrastowało z jego oskarżycielskim tonem
głosu. Wypuściłem ze świstem powietrze, nie mogąc wymyślić żadnej ciętej
odpowiedzi. Poddałem się.</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- No
prawda – burknąłem niechętnie, a on ułożył swoją dłoń na moim ramieniu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Po
prostu weź się w garść i nie naśladuj przedszkolaka, bo tylko źle na tym
wychodzisz – powiedział i uśmiechnął się lekko do mnie, klepiąc po barku. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Staram się, Kai, ale to cholernie trudne – mruknąłem, wstając z siedziska. –
Już nawet nie potrafię płakać, żeby to z siebie wyrzucić.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- I
dobrze, nie będziesz mi się tu mazał – rzekł lekko Jongin i zmierzwił mi włosy
tak, że teraz pewnie każdy kosmyk znajdował się nie na swoim miejscu. –
Znajdziemy inny sposób.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Niby
jaki? – Uniosłem pytająco brew. Naprawdę nie byłem w stanie nic wymyślić.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Przyjechałem motorem – powiedział i udał się do mojej szafy, z której po chwili
wygrzebał ciemną bluzę. Wrócił się do mnie, rzucając mi ją po drodze. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Mam
prowadzić? Chcesz, żebym nas zabił? – Złapałem ubranie. – Albo też pozbawił
pamięci?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Skądże znowu, nie pozwoliłbym ci na to. – Spojrzał na mnie jak na głupka. No
tak. On i jego wielka miłość do swojej maszyny. Wywróciłem teatralnie oczyma i
kiwnąłem głową na znak, że się zgadzam. W sumie – co mi szkodzi? Bardziej się
chyba nie pogrążę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Kai
wykrzywił wargi w uśmiechu, po czym odwrócił się i wyszedł z pokoju, pewnie
powiadomić moją rodzicielkę, że wychodzimy. Niedługo potem czekałem siedząc
już, aż chłopak uruchomi silnik i odjedziemy gdzieś, pewnie daleko stąd. Ułożyłem
dłonie po obu jego bokach i po chwili poczułem lekkie szarpnięcie, kiedy
ruszyliśmy. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Właściwie
mało mnie obchodzimy dokąd zmierzamy. Podświadomie chciałem stamtąd zwiać, nie
myśleć o tym wszystkim, co przecież sprawiało mi taką przykrość. Droga ciągnęła
się przed nami, prosta, równa, długa. Ani trochę nie przypominała mojego
obecnego życia. Bo na pewno nie było proste.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Jechaliśmy
wzdłuż rzeki Han, na obrzeżach miasta, czyli tam, gdzie niewiele ludzi lubi chodzić.
Chyba że po to, by pobyć wyłącznie ze samym sobą. Powietrze szumiało mi w
uszach i czasem utrudniało oddychanie, gdyż jechałem bez kasku. Ciekawe, czy
jakbyśmy teraz mieli wypadek i bym zginął, Luhan by coś poczuł. Byłby smutny? Z
powodu śmierci <i style="mso-bidi-font-style: normal;">obcego</i> człowieka,
który jednak kocha go bardziej niż samego siebie?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Przełknąłem
ślinę, mocniej zapierając się nogami po bokach motoru. Powoli podniosłem się z
siedziska, zaciskając palce na ramionach Kai’a. Przyśpieszył, czy tylko mi się
wydawało? Uniosłem głowę wysoko, zadzierając brodę ku górze i ku błękitnemu
niebu. Nawet nie zorientowałem się, kiedy z mojego gardła wydostał się głośny,
przeszywający i długi krzyk. Taki, przez który mogłem spokojnie zedrzeć sobie
przełyk. Razem z tym wrzaskiem opuściła mnie znaczna część tych wszystkich
emocji, które zalegały mi na sercu. Stałem się lekki, zupełnie jak piórko,
które bez większego wysiłku wiatr może ponieść. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Opadłem
ciężko z powrotem na siedzenie, oddychając głęboko na tyle, na ile pozwalała mi
jazda. Oplotłem ramiona wokół talii mojego przyjaciela, po czym oparłem czoło o
jego plecy, zwyczajnie się przytulając. Czułem, jak lekko odchyla się w moją
stronę i wtedy właśnie byłem mu bardzo wdzięczny, że nie poddał się i wyciągnął
mnie z domu. Westchnąłem głęboko. Może nie wszystko stracone…?</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Łzy
popłynęły wreszcie, mimo iż wiatr i tak od razu je wysuszył.</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<br />
<br />
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Próbowałem
różnych sposobów, by Luhan odzyskał chociaż część wspomnień. Niestety – nic z
tego nie wynikało. Żadnej poprawy, może czasem tylko kilka przebłysków, które
jednak ani trochę nie miały wspólnego ze mną, czy chociażby z wyjazdem do
Indii. To miały być nasze najlepsze wakacje. I były! Naprawdę szkoda, że ich
nie pamięta. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Tego wieczoru
poszedłem właśnie do niego. Wakacje powoli się już kończyły, więc słońce
zachodziło coraz prędzej, dlatego też o godzinie dwudziestej pomarańczowo-złote
refleksy padały na jego dom i pobliskie budynki. Dobrze znałem tą okolicę,
przecież byłem tutaj tak dużo razy. Praktycznie każdy mnie znał. Dzięki
rodzicom Luhana i ich tolerancji, już nikt nie wytykał mnie palcami z myślą „to
ten gej”. Może to tylko i wyłącznie ze względu na nich, acz mimo wszystko
czułem się o wiele swobodniej niż na początku naszej znajomości. Teraz w sumie
też z nim… nie byłem. Nikt nie miał prawa się przyczepić o cokolwiek.
Zastanawiałam się, czy kiedykolwiek byłbym w stanie sobie jeszcze kogoś
znaleźć, jeżeli tą osobą nie będzie Lulu. Ta myśl była zawsze taka
abstrakcyjna.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Dzień
dobry, Hunnie. – Przywitała mnie starsza, ale wciąż radosna twarz pani Xiao. Od
czasu tego wypadku miałem wrażenie, że patrzy na mnie z takim… współczuciem w
oczach. To spojrzenie trochę mi ciążyło, ale nie miałem jej tego za złe. Była
chyba najmilszym człowiekiem, jakiegokolwiek poznałem w swoim osiemnastoletnim
życiu. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Dzień
dobry, pani – odpowiedziałem jej również, uśmiechając się lekko. Wpuściła mnie
do środka, lecz wcześniej wzięła mnie w objęcia i przytuliła mocno do siebie.
Westchnąłem cicho, odwzajemniając uścisk. Przynajmniej to się nie zmieniło.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Luhan
jest u siebie, zaraz wam coś przyniosę do picia – dopowiedziała jeszcze, po
czym lekko popchnęła mnie w stronę wymienionego wcześniej pomieszczenia. Byłem
zdenerwowany jak za każdym razem ostatnio, gdy mam się z nim spotkać. I
rozmawiać. Ciągle muszę się pilnować, by nie powiedzieć czegoś, co może go
urazić lub zirytować. No tak, musi czuć się okropnie, kiedy mówię o czymś i co
na sto procent się wydarzyło, ale on nie ma o tym pojęcia. Po chwili namysłu
nacisnąłem klamkę od jego sypialni i wszedłem do środka. Chłopak leżał w łóżku,
zakopany w pościeli. Jedynie jego złota czupryna odznaczała się na granatowej
kołdrze. Podszedłem bliżej, po czym usiadłem na materacu, odgarniając z jego
czoła zagubiony kosmyk.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Mhhhh
– mruknął i odwrócił się twarzą w moją stronę. Wpierw chyba zdziwił się moją
obecnością, ale potem podniósł się do pozycji siedzącej, spoglądając na mnie.
Za nim nie mogłem rozszyfrować wyrazu jego twarzy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Przepraszam za spóźnienie, Lulu – powiedziałem, na co uśmiechnął się delikatnie
i lekko pokręcił głową.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- W
porządku. Czekałem – odparł. Spoglądałem na niego badawczo. – Musimy porozmawiać.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wolno
pokiwałem głową, spodziewając się wszystkiego, co możliwe, choć z drugiej
strony nie miałem zielnego pojęcia, co takiego chce mi powiedzieć. Wydawał się
być poważny. I jakby bił się z własnymi myślami. To nie wróżyło nic dobrego.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Bo
myślałem ostatnio… - zaczął cicho, spuszczając wzrok na swoje splecione dłonie.
Musiałem się mocno skupić, by zrozumieć, co mówi. – To mnie męczy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zamrugałem
intensywnie oczyma, wpatrując się w niego. Chyba właśnie miało nastąpić to,
czego tak cholernie bałem się przez cały czas. Zacisnąłem dłonie w pięści, nie
odzywając się.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Chcesz,
żebym wszystko sobie przypomniał i dalej był z tobą, prawda? – spytał ostrożnie,
a ja potwierdziłem kiwnięciem głowy. – Sehun… - Westchnął ciężko.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Po
prostu to powiedz. – Usłyszałem swój własny głos.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Oczekujesz ode mnie zbyt wiele. Luhan „przed wypadkiem” na pewno bardzo cię
kochał, dalej czuję przyspieszone bicie serca, kiedy cię widzę. – Podniósł na
mnie swój smutny wzrok ciemnych oczu, którym przyglądałem się jak oczarowany. –
Ale teraz nie czuję nic więcej prócz przyjaźni… Przepraszam. Wiem, ze bardzo ci
na tym zależało, dlatego wolałem powiedzieć ci od razu, niż dawać… nadzieję…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Westchnąłem
drżąco, czując, że powieki zaczynają mnie uciążliwie piec. Czyli to miało się
skończyć? Lata związku. Te wszystkie chwile, które razem przeżyliśmy. Mają
zniknąć, tak? Uniosłem dłonie do twarzy i schowałem ją w nich. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Sehun, przepraszam – powtórzył i po chwili zbliżył się do mnie, przytulając
mocno. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zabolało.
Nawet mocno.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- To
nie twoja wina… - Westchnąłem i trochę silniej objąłem go w pasie. – Tylko co
ja teraz zrobię?</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Odsunął się ode mnie na kilka centymetrów, by spojrzeć na
moją wykrzywioną twarz. Uśmiechnął się blado, po czym powoli, delikatnie
cmoknął mnie w usta.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Możesz na mnie liczyć – dodał.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nie…
nie powinien tego robić.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
* * *</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Czułeś
się kiedyś, jakby ktoś wyrwał ci serce i rzucił nim o ścianę? Albo ukradł je i
zamknął w klatce na dziesięć spustów z obietnicą, że nim się zaopiekuje,
uchroni od zła tego świata? Ja czułem. Właśnie teraz. I jak wcześniej myślałem,
że czułem się źle, tak teraz, po miażdżących słowach Luhana, dopiero całkiem
poznałem definicję słowa „ból”. Nie z zeszytów i encyklopedii. Nie z książek,
czy opowiadań. Poznałem na własnej skórze.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Czasem
pojawia się moment, kiedy każdy inny ból jest lepszy od tego psychicznego, którym
umysł jest wręcz przesiąknięty. To nic, że to zupełnie złudne uczucie,
chwilowe, po którym wszystko jest jeszcze gorsze, szare, wyblakłe, niż
wcześniej było. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Siedziałem
w swoim domu, na strychu. Opierałem się plecami o chłodną ścianę, która jako
jedyna dawała mi trochę zimna w tym parnym pomieszczeniu. Wirowało mi w głowie
od dusznego powietrza. Powieki same chciały się zasklepić. Sens życia gdzieś
się zgubił, zabłądził. <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Zapomniał o mnie i
odrzucił.</i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zdecydowanie
panikowałem. Może przesadzałem, ale nie mogłem tego uniknąć. Od jakiegoś czasu
była ze mnie okropna emocjonalna papka. Nie byłem z siebie dumny. Zaniedbywałem
wszystkich i swoje obowiązki również. Nawet nie zauważyłem, kiedy się
pogrążyłem. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Przytknąłem
papierosa mentolowego do usta i zaciągnąłem się mocno, już nawet nie kaszląc.
Płuca jakby przyzwyczaiły się do nikotynowego dymu, rzadko się sprzeciwiały.
Ostatnio paliłem niemalże w każdej wolnej chwili. Gdy nie miałem czego się
uczepić – paliłem. Przejechałem językiem po spierzchniętych wargach, odchylając
do tyłu głowę. Czoło dziwnie mi pulsowało, byłem otumaniony. Prawie jakbym się
naćpał, a przecież wcale tak nie było.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Sunąłem
dłonią po zakurzonej podłodze, aż nie poczułem pod opuszkami palców czegoś
metalowego i drobnego. Kątem oka spojrzałem na ów przedmiot i uśmiechnąłem się
krzywo.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wziąłem
do ręki drobną żyletkę, która teraz ładnie połyskiwała w żółtych promieniach
popołudniowego słońca nieśmiało przedostającego się przez nisko osadzone okna.
Oglądałem ją uważnie z każdej strony, chcąc zapamiętać każdy szczegół. Nie
robiłem tego nigdy przedtem, ale nie odczuwałem strachu. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wolną
ręką podwinąłem nogawkę krótkich, luźnych spodenek, odsłaniając lekko opalone
udo. Obróciłem żyletkę ostrzem do skóry, przykładając ją bliżej. Powoli, by
poczuć jak najlepiej, tknąłem ostrzem nogę, patrząc, jak w wyniku tego powstaje
szkarłatna kreska. Wtedy otrzeźwiałem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Luhan
by tego nie chciał, prawda?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Na
pewno nie. Nie pragnąłby, bym się oszpecił z jego powodu. Zacisnąłem mocno zęby
i odrzuciłem w bok niewielki, ostry przedmiocik, czując jedynie złość do siebie
samego. Rana lekko piekła… To miał być ten zastępczy ból?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>I tak
nie równał się z obecnym. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Muszę
dać spokój – mruknąłem sam do siebie, w czasie gdy ściągałem nogawkę w dół.
Pozwoliłem krwi lekko łaskotać moje udo. – Muszę zapomnieć. I ułożyć swoje
życie. Muszę jakoś funkcjonować.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Przydzielałem
sobie coraz więcej „zadań do wykonania”. Miałem wrażenie, ze żegnam się z czymś
bezpowrotnie. Wciąż czułem smutek, acz jednocześnie wiedziałem, że dobrze
czynię. Wszystko musi się ułożyć. Całe życie przede mną, nie mogę się tak po
prostu poddać…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Luhan
by tego nie chciał.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
* * *<br />
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Od
tamtych wydarzeń minął już rok, a były to chyba najcięższe dwanaście miesięcy,
jakie musiałem przeżyć. Chociaż w sumie niepełne dwanaście miesięcy – trochę mniej.
To była ostatnia klasa w szkole, po tych wakacjach miałem iść na studia. Niby
zacząć wszystko od początku. Każdy mi mówił, że zmiana otoczenia dobrze mi
zrobi i że wreszcie zapomnę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Bo
prawdę wyjawiając – nie zdołałem wymazać z pamięci Xiao Luhana, choć zniknął
ten doskwierający żal. Można by rzec, że się… wyzwoliłem? To brzmi tak
oficjalnie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Czuję
się dobrze, lecz nadal nie potrafię sobie nikogo znaleźć. Ciekawe, ile taki
stan potrwa… I czy kiedykolwiek będę umiał przełamać tę niewidzialną barierę,
którą sam stworzyłem. Tylko istotne pytanie: od kogo chcę się odgrodzić? Od
samego siebie?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Lulu
powiedział wtedy, że zawsze mogę na niego liczyć – mimo wszystko. Zdawałem
sobie z tego sprawę, ale wolałem jednak nie obarczać go swoimi sprawami.
Myślałem, ze jak urwę z nim kontakt, to poczuję się lepiej… No niestety. To nie
tak działa, praktycznie było mi jeszcze gorzej. W rezultacie nie rozmawiamy w
ogóle, a ostatni raz widziałem go jakieś dziewięć miesięcy temu. Naprawdę nie
wiem, co się u niego teraz dzieje. Może kogoś ma? To byłoby bardzo możliwe, jest
przecież wspaniałą osobą.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>W sumie
właśnie przez ten rok uświadomiłem sobie, ze byłem naprawdę nieznośną osobą.
Luhan zaś miał anielską cierpliwość do mnie, choć w tym aniołku też czaiła się
ta „zła strona”, którą to niekiedy na mnie wypróbowywał. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Chyba
osiągnąłem to, czego chciałem, prawda? Zostały mi same dobre wspomnienia; nie
złoszczę się na niego o nic. Gdy o nim myślę, mam uśmiech na ustach. Nauczył
mnie wielu rzeczy i chyba też trochę zmiękczył… Ale w tym dobrym sensie. Nawet
Kai zaczął się „nawracać”. W sumie relacje z Jonginem jeszcze nigdy nie były
takie mocne jak teraz. Bardzo pomógł mi rok temu i będę mu za to wdzięczny
prawdopodobnie do końca życia.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Brzmi
jak koniec historii, co?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Też tak
myślałem. Chciałem, by wreszcie wszystkie rzeczy dotyczące Luhana spływały po
mnie. Bo było to zwyczajnie męczące; kto chciałby wciąż i wciąż żyć
przeszłością? Byłem już o krok od tego. Nawet wiedziałem, gdzie pójdę na studia
i co chciałbym robić w przyszłości. Tworzyłem już jakieś wizje nowego życia.
Mama mówiła, że po prostu wydoroślałem. Jeżeli tak wygląda dorosłość, to nie
widzę sensu, dlaczego kiedyś tak bardzo chciałem być dojrzały. Beznadzieja. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Właśnie
robiłem porządki i powoli zaczynałem się pakować, by wziąć wszystkie potrzebne
rzeczy do mojego przyszłego akademika. Zacząłem robić takie podobne listy,
jakie pisał często Lulu. Trzeba przyznać, ze bardzo się przydawały. Wreszcie
miałem stuprocentową pewność, że niczego nie zapomnę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Przeszukiwałem
jedną z szufladek, chcąc znaleźć zapasowe klucze do domu i oddać je rodzicom. W
międzyczasie odszukałem mnóstwo innych rzeczy, jak to już bywało podczas
sprzątania, ale w końcu mi się udało. Już miałem zamykać szufladę z powrotem,
kiedy przed oczyma mignął mi czerwony materiał. Wyciągnąłem dłoń w jego stronę
i chwyciłem za szkarłat, który okazał się być… bransoletką.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Niemalże
zakrztusiłem się wdychanym powietrzem, w czasie gdy uświadomiłem sobie, co
trzymam w dłoni. Wspomnienia, które usilnie chciałem oddalić od siebie, które
najbardziej raniły – wróciły. Chwyciłem za oba końce bransoletki i
rozciągnąłem, przyglądając się jej uważnie. „Nigdy cię nie zostawię”. Tak
brzmiały jego słowa. Naprawdę w nie wierzyłem. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Uśmiechnąłem
się blado do karmazynowego materiału, po czym z powrotem zawiązałem sobie na
nadgarstku. Śmieszne, nie spodziewałem się, że kiedykolwiek znowu ją założę.
Ciekawe, czy on też jeszcze gdzieś swoją ma… </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Hej, a
te bransoletki nie miały jakiejś mocy?<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="color: black; line-height: 115%;">~***~</span></span></span> </div>
<br />
Uh,
napisane. :D Przepraaszam za lekkie spóźnienie z notką, ale byłam
trochę zabiegana przez szkołę. Tak, kocham nauczycieli, którzy uważają,
że nie mam własnego życia (i bloga) i że niby mogę uczyć się całymi
dniami. -,- Kolejny rozdział będzie Uszati, oczywiście. Zapraszam do
komentowania~<br />
Swoją drogą - kocham czytać Wasze domysły w komentarzach, to chyba najprzyjemniejsza część blogowania... :)</div>
</div>
Berrrrenikahttp://www.blogger.com/profile/05673436087621533559noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-7196491332748255971.post-50255341688060088762013-05-09T16:24:00.001+02:002013-05-09T16:40:54.452+02:00Third<div style="text-align: justify;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
<div style="text-align: center;">
<a href="http://www.youtube.com/watch?v=RGLh138m7sA">soundtrack</a></div>
Pamiętam krzyki. Były przeraźliwe, głośne, błagające o pomoc,
ale nikt ich nie słyszał, zupełnie, jakby wszyscy byli głusi,
obojętni na ludzkie cierpienie. Ja również nie chciałem ich
słyszeć. Pragnąłem jak najszybciej zakryć uszy i uciec z dala
od źródła hałasu, a później jedynie zapomnieć. Nie prosiłem
przecież o tak wiele. </div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Pamiętam również wąską smugę jaskrawego światła,
przeszywającego na wskroś niewielkie pomieszczenie i silne ramiona,
oplatające moje ciało. Czułem się w nich niezwykle bezpiecznie.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
To wszystko, co byłem w stanie odtworzyć w swojej pamięci oraz
kilka innych zdarzeń, które widziałem jakby przez mgłę. Raz była
to jakaś starsza kobieta, która uśmiechała się do mnie ciepło i
wręczała jakąś książkę, innym razem wielki tort czekoladowy z
trzynastoma świeczkami. Dookoła niego stali ludzie w śmiesznych,
spiczastych kapelusikach na głowie, którzy teraz byli mi obcy, nic
nieznaczący. Uśmiechali się ciepło w moją stronę, jednak nie
miałem pojęcia, kim oni byli. Wspomnień zatrzymałem zaledwie
kilka, ale po głębszym zastanowieniu doszedłem do wniosku, że są
całkowicie niepotrzebne, skoro nie mogłem rozpoznać ani jednej
osoby, która przewinęła mi się przez myśl.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Ciemność panowała tak długo, że po jakimś czasie przestałem
liczyć dni i czekać na moment, aż w końcu otworzę oczy.
Nienawidziłem takiego stanu bezczynności. Pragnąłem wyrwać się
z tej niemocy, ale nie mogłem. Jakaś niesamowita siła trzymała
mnie mocno w swoich ryzach, torturując mnie. W środku krzyczałem,
ale nikt mnie nie słyszał, krwawiłem, ale nikt nie mógł tego
dostrzec, płakałem, jednak moje łzy były niewidoczne. Stałem się
bezużyteczny, niepotrzebny; ta myśl sprawiała, że miałem ochotę
po prostu zniknąć, byleby przestać istnieć. Nudziłem się, nie
wytrzymywałem w tej nicości. Przytłaczała mnie.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Któregoś dnia jednak usłyszałem głos. Był lekko niewyraźny i
cichy, jakby osoba mówiąca siedziała naprawdę daleko, ale mimo to
byłem w stanie zrozumieć większość słów. Nie wiedziałem, czy
były kierowane akurat do mnie, ale stały się się jakąś
odskocznią od rutyny.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
- Nie zostawiaj mnie – powiedział, jednak ja nie wykonałem
żadnego ruchu, zupełnie, jakbym był posągiem. - Pamiętasz, co
mówiłem ci, gdy byliśmy w Bombaju? - zapytał, zupełnie jakby
oczekiwał odpowiedzi. - Nie mów, że zapomniałeś. - Zaśmiał
się, jednak jego śmiech był smutny. - Powiedziałem wtedy, że mam
jeden cel. - Zatrzymał się na chwilę, ujmując w swoją dłoń
moją. Ten dotyk był znajomy, jednak nadal nie wiedziałem, do kogo
należał. - Obiecałem sobie, że nigdy nie dam ci odejść, a ty
odparłeś, że nigdzie się nie wybierasz, więc dlaczego mnie
okłamałeś? - krzyknął, nie puszczając mojej dłoni. - Też
zawiodłem, przepraszam.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Ostatnie słowa było mi naprawdę ciężko usłyszeć. Były ciche,
a jego szloch nieco je zniekształcał. Po tym dniu oraz
przez kilka następnych nie usłyszałem nic, prócz uciążliwego
pikania.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Przez ten jeden moment zdążyłem pokochać ten głos. Był
melodyjny i ciepły, chciałem go słuchać godzinami, lecz taką
okazję miałem tylko raz za czasu.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
- Chciałbym zamienić się z tobą miejscem – powiedział pewnego
dnia. - Boję się, że już się nie obudzisz, a tak bardzo chcę
zobaczyć te twoje śliczne oczy – mruknął, a ja znów poczułem
ciepły dotyk na swojej ręce, którą nawet nie byłem w stanie
poruszyć. - Wszyscy się o ciebie martwią. Rozmawiałem z twoją
mamą. Załamała się, wiesz? Twój tata stara się jej pomóc, ale
jest coraz gorzej, więc proszę, zrób to dla niej, dla mnie... Po
prostu obudź się.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Chciałem wykonać jego polecenie, ale było to trudniejsze niż
myślałem. Powieki były za ciężkie, a ja zbyt słaby.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
- Zginęło naprawdę dużo ludzi – stwierdził, milknąc na
chwilę. - Chyba nie chcesz do nich dołączyć, prawda? - Jego głos
jakby łamał się, przestawał być melodyjny i ciepły. Zatęskniłem
za wcześniejszym spokojem. - Wszyscy na ciebie czekają.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Byłem zły na siebie, że nie mogę zrobić praktycznie nic, ale
wiedziałem, że to jeszcze nie czas. W pewien sposób pogodziłem
się z myślą, że prawdopodobnie nigdy nie obudzę się lub może
się to stać daleko w przyszłości. Chciałem tylko, żeby głos,
który motywował mnie do uniesienia powiek nigdy nie zniknął. </div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
- Tęsknię, wiesz? - powiedział ostatniego dnia, więcej nie
usłyszałem tego głosu. - Nie wytrzymuję. To doprowadza mnie do
szaleństwa – warknął, podciągając nosem. - Tracę jakąkolwiek
nadzieję, że wreszcie się uda i wszystko będzie po staremu. Ale
to niemożliwe, prawda? Bo wciąż tkwisz w tym cholernym śnie,
zostawiłeś mnie samego. Nie mogę tak dłużej, dlatego proszę,
otwórz oczy. Poczekam, ale ten czas mnie wykańcza – dodał po
chwili, a ja poczułem kilka kropel wody, zapewne jego łez na swoim
policzku, oraz przyjemny powiew powietrza, które otuliło moją
twarz. Później jednak wszystko zniknęło i na nowo było tak jak
wcześniej, czyli ta okropna pustka. <br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Najgorszym jednak było to, że sam nie wiedziałem, kim tak naprawdę
jestem. Próbowałem usilnie przypomnieć sobie swoje imię, jednak
mimo moich wszelkich starań, nie byłem wstanie powiedzieć jak się
nazywam. Odpuściłem w końcu, bo wiedziałem, że to nic nie da,
nie poradzę sobie sam. </div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Ta pustka trwała długo, ale nie mam pojęcia ile dokładnie. Później
natomiast stało się to, czego tak bardzo wyczekiwałem. Po kolejnej
próbie otworzenia oczu, wreszcie się udało. Zawsze moje starania
kończyły się klęską. Kiedyś powieki były ciężkie i stawiały
opór, ale teraz miałem wrażenie, że ten okropny ciężar zniknął. </div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Pierwsze co zobaczyłem po przebudzeniu się z długiego snu, to
biel. Właściwie była wszędzie: na ścianach, suficie, podłodze.
Przez chwilę myślałem nawet, że jestem w niebie. Niby głupie,
ale po urywkach moich pojedynczych wspomnień wszystko było możliwe.
Szybko jednak odgoniłem tę myśl, widząc otyłą Azjatkę ubraną
w jasny fartuch, na którym widniał identyfikator. To przekonało
mnie, że kobieta Bogiem raczej nie jest, a lekarzem, co niezmiernie
mnie ucieszyło. Wcale nie uśmiechało mi się przechodzić na
tamten świat. </div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
- Jak się spało? - zapytała przyjaznym tonem głosu, podchodząc
bliżej mnie. Już miałem odpowiedzieć, że beznadziejnie, ale kiedy tylko otworzyłem usta, doszedłem do wniosku, że nie jestem
w stanie wydobyć z siebie ani jednego dźwięku. Momentalnie
złapałem się za gardło, czując niesamowitą suchość, a młoda, niska pielęgniarka podała mi kubek z wodą. Bez wahania złapałem
go w dłonie i szybkim ruchem przyłożyłem do ust, w końcu
upijając łyk napoju. Pożałowałem mojej gwałtowności, gdyż głowa
nieprzyjemnie zaczęła pulsować. Skrzywiłem się nieco, ale nie
odezwałem się. Po wypiciu całej zawartości kubka, uśmiechnąłem
się lekko w stronę pielęgniarki.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
- Dziękuję – szepnąłem, zaciskając palce na skrawku białego
nakrycia. </div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
- Minął miesiąc, już traciliśmy nadzieję, że się obudzisz –
stwierdziła lekarka, notując coś w swoim dość obszernym notesie. - Nawet
nie wiesz ile miałeś szczęścia. Mało brakowało, a wylądowałbyś
na wózku. </div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Spojrzałem na nią niepewnie. Z każdym jej słowem czułem się
coraz gorzej i słabiej. Naprawdę bałem się tego, co jeszcze
powie.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
- A teraz rutynowe badania. Wiesz jak się nazywasz? - zapytała, a
ja milczałem. Chciałem wykrzyczeć, że wiem, ale nie byłoby to
prawdą. - A skąd pochodzisz? - Zadała kolejne pytanie. Po długiej
ciszy wypełniającej jasne pomieszczenie, westchnęła ciężko. -
Tak jak myślałam. <br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Zmrużyłem lekko oczy, zastanawiając się, o co może jej chodzić.
Popatrzyła na mnie smutnym wzrokiem i uśmiechnęła się blado,
zatykając długopis, którym wcześniej pisała. - Masz amnezję –
stwierdziła, a ja nie zdziwiłem się ani trochę. To wyjaśniało,
dlaczego nie mogłem przypomnieć sobie zupełnie nic z mojego życia.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
- Przepraszam! - krzyknął jakiś chłopak, wpadając do sali
szpitalnej. Dyszał ciężko, zupełnie jakby przebiegł maraton, ale
po chwili ustabilizował swój oddech. - Jest pani potrzebna. Pacjent
w czternastce ma komplikacje – powiedział na jednym wydechu,
zaciskając dłoń na srebrnej klamce.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
- Już idę – zakomunikowała kobieta, ruszając z miejsca. -
Sandara, zostań tutaj i wymień kroplówkę – dodała po chwili,
zbliżając się do drzwi. Po chłopaku nie było już śladu. -
Jeżeli jesteś na siłach, jest ktoś, kto chce się z tobą
spotkać. - Skierowała wypowiedź tym razem do mnie i opuściła
salę. Zostałem sam z młodą pielęgniarką, która zwinnie uporała
się z kroplówką.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
<span style="font-style: normal;">-
To naprawdę niesamowite, że przeżyłeś taką katastrofę –
stwierdziła, zabierając pusty kubek po wodzie. Uniosłem pytająco
brew ku górze, nie mając pojęcia o czym może mówić. Widząc
moją minę, westchnęła cicho i uśmiechnęła się przyjaźnie. -
Do naszego szpitala przywieziono wtedy piętnaście osób, które
cudem udało się uratować z wraku samolotu. Siedem zmarło kilka
minut po przewiezieniu. Niby powinnam być do takich rzeczy
przyzwyczajona, ale to było coś strasznego.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
<span style="font-style: normal;">Słysząc
jej słowa, czułem, jak po moim ciele przechodzą dreszcze. Zacisnąłem
mocno dłonie w pięści, przełykając głośno ślinę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
<span style="font-style: normal;">-
Przeżyłem katastrofę lotniczą? - zapytałem z niedowierzaniem,
wsuwając się jeszcze bardziej pod szpitalną kołdrę. Sam nie
wiedziałem, czy mam się cieszyć, czy załamać. Ta myśl
sprawiała, że jedynie na co miałem ochotę, to na płacz. Jestem
strasznym mięczakiem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
<span style="font-style: normal;">-
Tak – potwierdziła, kiwając głową. - Tak jak mówiła pani
doktor, miałeś wielkie szczęście. W całej Korei było głośno o
tej tragedii – mruknęła, wzruszając ramionami. - Ach tak,
zapomniałabym! Ktoś na ciebie czeka. </span>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Automatycznie mój wzrok poszybował w stronę drzwi, które jednak
były zamknięte. Zacisnąłem usta w wąską linię i kiwnąłem
jedynie głową. - W takim razie już zawołam – powiedziała,
następnie wyszła z sali, nie czekając nawet na moją odpowiedź. </div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Bałem się, bo nie wiedziałem, co teraz będzie. Było mi ciężko,
ponieważ nie mogłem oswoić się z myślą, że prawdopodobnie już
zawsze tak będzie, że wspomnienia nie wrócą, a ja zostanę pusty,
tak jak teraz.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Spiąłem się, kiedy usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi, a
później kobiecy szloch. Przede mną stała średniego wzrostu,
zapłakana Azjatka, a za nią jakiś mężczyzna, podtrzymując ją,
zapewne po to, by nie upadła. W jednej z dłoni trzymała białą
chusteczkę, którą wycierała mokre od łez policzki. Nie mówiła
nic, jedynie płakała, co mnie trochę przerażało.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
- Luhan – szepnęła wreszcie, podchodząc do łóżka. Ujęła
moją rękę w swoją drżącą dłoń, jednak nie zacisnęła
palców, jakby bała się, że się rozpadnę. - Tak bardzo się
martwiłam. - Chlipnęła, siadając na szpitalnym krześle. Posłałem
pytające spojrzenie mężczyźnie, ten jednak nie wykonał żadnego
ruchu.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
- Ja... - zacząłem, wyrywając dłoń. - Przepraszam, ale... Kim
jesteście? - zapytałem. To nurtowało mnie od momentu, kiedy para
przekroczyła próg. Co zdziwiło mnie najbardziej, kobieta nie
wybuchła płaczem, a pokiwała ze zrozumieniem głową, cofając
się nieznacznie. - Nic nie pamiętam. </div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
- Wiemy, rozmawialiśmy z lekarzem. Uprzedzał nas, że jeżeli
wybudzisz się, będzie możliwość wystąpienia amnezji –
stwierdził mężczyzna, uśmiechając się blado. - Jesteśmy twoimi
rodzicami – dodał, a ja spuściłem wzrok. Czułem się źle z tym, że
nie rozpoznałem osób tak mi bliskich. Wolałem nawet nie myśleć,
jak musieli się w tej chwili czuć. </div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
- Przepraszam – mruknąłem. Tylko na tyle było mnie stać.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
- Nie masz za co, słońce – powiedziała kobieta, uspokajając się
nieco. - To nie twoja wina. Najważniejsze, że przeżyłeś. Tak
bardzo się bałam, że już nigdy się nie wybudzisz. - Cóż, ja
też.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
- Zrobimy wszystko co w naszej mocy, żebyś odzyskał chociaż część
wspomnień – obiecał prawdopodobnie mój ojciec, siadając obok
swojej żony. - Ale naprawdę <i>nic</i> nie pamiętasz?</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Zastanowiłem się przez chwilę. Nie zapomniałem wszystkiego. Miałem
jakieś nieliczne wspomnienia, które jednak były niczym. Wszystko w
nich było tak obce i dalekie.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
- Nie – zaprzeczyłem. - Mam jedynie przebłyski, urywki wspomnień,
ale są dla mnie bez sensu. Tylko to.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
- Rozumiem. - Pokiwała ze spokojem głową. - Ale najgorsze za nami.
- Uśmiechnęła się, ale doskonale wiedziałem, jak bardzo zmęczona
i przybita była. - Przyjechała twoja babcia z Hongkongu, jak tylko
dowiedziała się, że jesteś w szpitalu. Ucieszy się, jak powiemy jej, że wreszcie się obudziłeś. Sehun też. Tak bardzo cierpi...
Jego też nie pamiętasz, prawda?</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
W odpowiedzi pokręciłem przecząco głową.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
- To nic, nie przejmuj się, kochanie. Potrzeba tylko trochę czasu,
później będzie tak jak zawsze, po staremu – powiedziała,
zupełnie, jakby sama nie wierzyła w swoje słowa. - Mam nadzieję.<br />
<div style="text-align: center;">
<br />
*</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Na drugi dzień moi rodzice również postanowili mnie odwiedzić.
Tym razem towarzyszyła im jednak starsza pani, którą rozpoznałem.
Była bohaterką moich pojedynczych wspomnień. Jak się okazało,
jest moją babcią, o której mówili mi wcześniej rodzice.
Przywieźli ze sobą kilka książek, które podobno uwielbiałem
czytać i duży, obszerny album. Mięli cichą nadzieję, że
przeglądając rodzinne fotografie, odzyskam choć skrawek utraconego
życia. Obejrzałem dwa razy, każdemu zdjęciu poświęcałem dużo
uwagi, ale nawet to nie wystarczyło. Dalej czułem się pusty. Jakby uleciało ze mnie życie.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Wychodząc, mama powiedziała, że dzisiaj ktoś jeszcze mnie
odwiedzi i wcale nie chodziło jej o rodzinę. Powiedziała też, że
ten ktoś był bardzo ważny w moim 'poprzednim życiu' i dowiedział
się wreszcie, że odzyskałem przytomność. Podobno chciał przyjechać
wcześniej i zrobił to, ale nie wpuszczono go, twierdząc, że czas
na odwiedziny się skończył. Byłem zły, bo naprawdę chciałem
dowiedzieć się kim owa osoba była, jednak myśl, że nie poznam
jej sprawiała, iż wszystko wyparowywało, a ja na nowo byłem bez
niczego w środku. Zupełnie jak lalka.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Gładziłem opuszkami palców miękką powierzchnię kartki
zapełnionej słowami. Odznaczały się na białym papierze, prosząc
mnie, bym przeczytał chociaż kawałek. Moja mama, mówiąc, że to
naprawdę dobra książka, i że lubiłem ją czytać, miała
całkowitą rację. Już po kilku linijkach wciągnęła mnie na tyle,
że nie mogłem oderwać od niej wzroku. Pomagała mi też w walce z nudą. </div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Szpital był miejscem, którego wolałbym unikać. Białe ściany
przytłaczały mnie i sprawiały, że miałem ochotę krzyczeć. Moją
salę porównywałem do tej nicości, w której błądziłem podczas
śpiączki. Chciałem jak najszybciej opuścić to miejsce, jednak
nie mogłem. Od wybudzenia minął dopiero drugi dzień, a co za tym
szło – było za wcześnie, zdaniem lekarzy, bo moja mama
najchętniej wyciągnęłaby mnie z tego budynku, zawlokła do domu i
nie wypuszczała z niego przez najbliższy czas. Takie przynajmniej
odniosłem wrażenie. </div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Z hukiem zamknąłem obszerną książkę, słysząc ciche kroki
wypełniające salę. Spojrzałem w kierunku drzwi, przy których
stał chłopak. Był wysoki, przystojny, ale niesamowicie blady. Na
jego jasnej cerze odznaczało się kilka zadrapań i siniaków, ale
nie skomentowałem tego. Swoim intensywnym wzrokiem wpatrywał się
we mnie, przez co spiąłem mięśnie, czując się niekomfortowo.
Przerażał mnie jego wzrok, ale jednocześnie ciekawił. </div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, poczułem jak obce ramiona
oplatają moje ciało, na ile było to możliwe. Otworzyłem szerzej
oczy, kładąc dłonie na torsie chłopaka i skutecznie go od siebie
odpychając. </div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Zagryzł mocno wargi, cofając się kilka kroków od łóżka.
- Ty naprawdę nic nie pamiętasz, Lulu? - zapytał, zatrzymując
się. </div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
W odpowiedzi pokręciłem przecząco głową. Nie wiedziałem kim
jest, dlaczego tu jest, ani czego ode mnie chce. Rozpoznałem jedynie
jego głos. To ten, który był moją odskocznią, ratunkiem podczas
śpiączki. Motywował mnie do otworzenia oczu. Uśmiechnąłem się
lekko, jednak nie mógł tego zauważyć. Podpierał się jedną
ręką ściany, jakby zaraz miał zemdleć.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
- Wszystko w porządku? - Wolałem zapytać. Naprawdę bałem się,
że zaraz tu zasłabnie lub sobie coś zrobi.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
- Nic nie jest w porządku, od ponad miesiąca – powiedział, a ja
słyszałem, jak jego głos drży. Z trudem mówił, dlatego
siedziałem cicho, nie przerywając mu. - Gdybym tylko wiedział, że
ta podróż tak się skończy... Tak cholernie bałem się, że już
nigdy cię nie zobaczę, ale udało się, przeżyłeś. Co z tego,
jeżeli mnie nie pamiętasz? - szepnął, a pierwsza łza ozdobiła
jego blady policzek. - Teraz wiem, że nie będzie tak jak dawniej,
jeżeli twoje wspomnienia nie wrócą. </div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
- Uwierz, że też chcę przypomnieć sobie wszystko, ale to nie jest
łatwe – stwierdziłem, odkładając książkę na szafeczkę obok
szpitalnego łóżka. - Mam w głowie wielką pustkę i nie wiem, jak
ją zapełnić. Daj mi trochę czasu. </div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Chłopak pokiwał twierdząco głową, wzdychając ciężko.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
- Wiesz przynajmniej, jak mam na imię?</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Milczałem.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
- Jestem Sehun – powiedział, siadając na krześle. Przez chwilę
patrzył w okno, które znajdowało się naprzeciwko mojego łóżka,
później jednak przeniósł wzrok na mnie i uśmiechnął się
smutno. - Jeżeli razem się postaramy uda się nam, przywrócimy ci
pamięć i będziemy mogli żyć tak jak wcześniej. - Wyglądał
jednak, jakby nie był pewien swoich słów, wiedziałem, że wątpił, każdy wątpił. - Tak myślę – dodał cicho, do siebie, ale byłem w
stanie usłyszeć te słowa. Musiał zdarzyć się cud, a to przecież
niemożliwe. <br />
<div style="text-align: center;">
<br />
*</div>
</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 0.74cm;">
<br /></div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 0.74cm;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Ściągnąłem z siebie sweter i odwiesiłem na wieszak. Cały czas
stała przy mnie mama, bojąc się, że coś sobie zrobię.
Tłumaczyłem jej, że to niepotrzebne, bo nie czuję się najgorzej,
ale zaprzeczyła. Stwierdziła bowiem, że lepiej będzie, jak będę
trzymał się blisko niej. Nie ważne, że odległość z samochodu
do naszego mieszkania była wręcz śmieszna. Rozumiałem, że po
takim czymś może się o mnie martwić, ale nie chciałem być
niańczony, to było uciążliwe.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
- Luhan! - krzyknęła babcia, podchodząc do mnie. Miała na sobie
śmieszny, żółty fartuszek w żyrafy z wielkimi oczami. Swoje
dłuższe, czarne włosy upięła w wysokiego koka na czubku głowy, a w dłoni trzymała kraciastą ścierkę, co nawet nie
przeszkodziło jej w przytuleniu mnie. </div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Zacisnąłem mocno wargi, czując lekki ból, który do końca nie
zniknął. Nadal przy każdym ruchu czułem niemal każdy mięsień,
ale nie narzekałem, przecież mogło być gorzej. Wiedziałem, że to z czasem
zniknie, dlatego musiałem uzbroić się w cierpliwość.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
- Udusisz mnie. - Zaśmiałem się melodyjnie, wyswobadzając się z
ciasnego uścisku. - Co tak ładnie pachnie? - zapytałem, wychylając
się zza ramienia babci, by rzucić okiem na kuchnię.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
- Nie podglądaj – powiedziała, zanim ja zdążyłem cokolwiek
zobaczyć. Później uśmiechnęła się ciepło w moją stronę. -
Zaraz będzie gotowe – obiecała, a ja skinąłem głową.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
- Luhan – zaczęła moja mama, kładąc torebkę na komodzie. -
Dzisiaj przyjdzie Sehun. Rozmawiałam z nim przez telefon. Powiedział
mi, że znalazł filmiki, na których jesteście razem, może tak
chociaż trochę sobie przypomnisz – mruknęła, uśmiechając się
ciepło. - Nie masz nic przeciwko?</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
- Nie, ale dziwnie czuję się w jego towarzystwie. - Zdziwiona
spojrzała na mnie, a ja jedynie wzruszyłem ramionami. - Mam
wrażenie, że ma mi za złe, że go nie pamiętam. </div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
- Nawet tak nie żartuj. Sehun to naprawdę świetny chłopak. Tak
bardzo cię kocha, nie mógłby tak pomyśleć. Nie wiesz, jak bardzo
cierpiał, kiedy spałeś – powiedziała, podchodząc do mnie,
następnie przytuliła mnie do siebie. - Wszyscy się martwiliśmy,
ale Sehunowi brakowało nadziei.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
- Kocha mnie?</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
- Oczywiście, że tak i jestem przekonana, że nic ani nikt tego nie
zmieni. To zbyt trwałe uczucie. Nawet, jeśli ty nie jesteś w
stanie teraz go poczuć, to ono zagości w twoim sercu za jakiś
czas. Tego nie można zapomnieć – stwierdziła, całując mnie w
czubek głowy. Poczułem się jak dziecko, ale wcale nie
przeszkadzało mi to. - A teraz idź do sypialni, odpocznij. Pierwsze
drzwi po lewej – uprzedziła, widząc moją minę. - A ja pójdę
do babci pomóc jej, nim puści kuchnię z dymem. Wbrew pozorom
nie potrafi gotować.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Zaśmiałem się pod nosem i z szerokim uśmiechem udałem się do
sypialni. Moja mama naprawdę potrafiła poprawić mi humor, za co
byłem jej niezmiernie wdzięczny.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Usiadłem na miękkim łóżku i zamknąłem oczy. Właściwie czułem
się, jakbym był w tanim filmie, którego twórcy postanowili
zabawić się życiem bohatera i skazując go na najgłupsze rzeczy,
jakie tylko wpadły im do głowy. Chciałem to przerwać, ale
wiedziałem, że nie mogę, musiałem nadal w tym tkwić.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Nie mam pojęcia jak długo leżałem. Każda minuta mijała szybko,
zupełnie inaczej niż wtedy, kiedy nie mogłem otworzyć oczu.
Momentami bałem się, że to nadal trwa, ale wtedy zrywałem się z
łóżka i wiedziałem, że to tylko moja wyobraźnia. Nie mogłem
zwariować, jeśli chciałem wrócić do normalności.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Usłyszałem ciche pukanie. Rzuciłem ciche 'proszę', a po chwili
zza drzwi wychyliła się lekko roztrzepana czupryna Sehuna. W
dłoniach trzymał dwa talerzyki z ciastem czekoladowym.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
- Cześć – przywitał się, podając mi jedną porcję, natomiast
drugą odłożył na niski stoliczek.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
- Ty nie jesz? - zdziwiłem się, zatapiając łyżeczkę w cieście.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
- Twoja mama powiedziała, że robiła je twoja babcia. Wolałbym nie
ryzykować. - Zaśmiał się cicho, a ja mu zawtórowałem. - Jak się
czujesz?
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
- Całkiem dobrze. A ty?</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
- Nie wiem – odpowiedział krótko, przysiadając się do mnie z
laptopem, który po chwili uruchomił. - Szukałem tego, ale na
szczęście znalazłem – mruknął, podłączając pendrive do
urządzenia.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Odłożyłem ciasto na szafkę i dokładnie przyglądałem się
ruchom chłopaka.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
- To nagraliśmy miesiąc przed wypadkiem – powiedział, włączając
pierwszy filmik.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Zaczął się dość niepozornie. Byłem tam ja i Sehun, siedzieliśmy
na jakiejś ławce w ogrodzie. Koło nas była jeszcze długonoga
blondynka i druga z bordowymi włosami. Uśmiechały się szeroko i
coś szeptały pomiędzy sobą, ale nie było tego słychać.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
- To Tiffany i Jessica. Ta z ciemniejszymi włosami pracowała z tobą
w restauracji. Jest naprawdę w porządku. A Jessica to moja kuzynka.
Wtedy to ona wyciągnęła nas do ogrodu – powiedział z uśmiechem. </div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Patrzyłem chwilę na niego, jednak później przeniosłem z powrotem
wzrok na ekran laptopa.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Kamera, która wcześniej stała nieruchomo zachwiała się
nienaturalnie, po czym znów zamarła w bezruchu, a zza niej wyszedł
jakiś chłopak, który usiadł obok Tiffany. Przerzucił rękę
przez jej plecy, za co oberwało mu się w głowę. Zaśmiałem się
na ten widok.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
- To Jongin. Mój przyjaciel, ale nie przepadałeś za nim, bo zawsze
potrafił zepsuć nastrój. Wściekałeś się, kiedy przychodził na
nasze randki i mówił do ciebie Luluś.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Pokiwałem głową i ponownie spojrzałem w stronę laptopa. Tym
razem filmik zmienił się na zdjęcie. Zniknęli wszyscy prócz mnie
i Sehuna. Otuleni byliśmy ciepłymi płaszczami i białymi
śnieżynkami. Stałem prosto z głową uniesioną do góry,
patrzyłem dokładnie na Sehuna, który z kolei trzymał swoje dłonie
na moich policzkach i uśmiechał się ciepło. </div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
- Nawet nie wiedzieliśmy, że Jongin robi nam zdjęcie –
stwierdził, podając mi laptopa, bym mógł przyjrzeć się
bardziej. Przewinąłem na kolejne. Wszystko było podobne z
wyjątkiem tego, że usta Sehuna dotykały moich. - Nadal nie
pamiętasz, prawda?</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
- Nie – odpowiedziałem cicho, zamykając laptopa.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
Sehun podniósł się z łóżka i nie mówiąc nic więcej, wyszedł
z sypialni. Położyłem komputer koło siebie i podkuliłem nogi. </div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.74cm;">
- Przepraszam – szepnąłem, nie zwracając nawet uwagi na to, że
mnie nie słyszy.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Wiem, że rozdział króciutki, ale właściwie nie było tu dużo do opisywania. Mogę wam zdradzić, że od następnego rozdziału zacznie dziać się to, o co głównie mi i Berenice chodziło, czyli troszkę fantastyki. Kolejny pewnie za tydzień :3</div>
</div>
<br /></div>
</div>
</div>
</div>
Uszati ▲http://www.blogger.com/profile/08607180412953881428noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-7196491332748255971.post-10042852600932682672013-05-02T02:24:00.003+02:002013-05-02T02:24:58.697+02:00Second<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSiHiitbpJv7QHPmRXxGz-f9dSMBIV_7PHQGs4cgRqqg9KSbpEPpBt2wM5pZSGKU958YsFJfo-dNxxj6ndARwzXwZ35JZQvvO1NvdAXv22l8oyDqvqcAs6s2YDzEhZE4MCTy_UqM4d_U0/s1600/noee.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSiHiitbpJv7QHPmRXxGz-f9dSMBIV_7PHQGs4cgRqqg9KSbpEPpBt2wM5pZSGKU958YsFJfo-dNxxj6ndARwzXwZ35JZQvvO1NvdAXv22l8oyDqvqcAs6s2YDzEhZE4MCTy_UqM4d_U0/s1600/noee.png" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
<div align="justify" class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto;">
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman"; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><span style="mso-spacerun: yes;">
</span></span>
- Luluuu – mruknąłem przeciągle,
leżąc na plecach na jego przyjemnie miękkim łóżku. Co jakiś czas spoglądałem na
jego szczupłą sylwetkę, gdy klęczał na podłodze przy szafie, szukając
odpowiednich ubrań, które miał spakować na naszą wspólną podróż do Indii.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Uśmiechnąłem się do sufitu,
przypominając sobie poranek, w którym do Luhana zadzwonił ojciec z wiadomością
o zapomnianych biletach. Choć w tamtej chwili byłem jeszcze nie do końca
rozbudzony, ta informacja sprawiła, iż prawie spadłem z łóżka i tym razem nie
było to spowodowane nadmiernym wierceniem się mojego chłopaka. Byłem szczerze
zdziwiony i nie mogłem uwierzyć, że nadarzyła się taka wspaniała okazja, by
spędzić z Luhanem trochę więcej czasu niż dotychczas. Lulu praktycznie przez
cały ten tydzień, który minął, wypominał mi, jaką zabawną minę miałem. Ale co
się dziwić? Niecodziennie można wygrać wakacje do Bombaju. I choć wyjazd miał
trwać jedynie cztery dni, byliśmy podekscytowani jak nigdy.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Tak? – odparł, w tej chwili
nieco roztargniony. Wyglądał przeuroczo – z tym skonsternowaniem na drobnej
twarzy, wielkimi oczami wbitymi w szufladę znajdującą się przed nim i lekko
rozwalonymi na wszystkie strony włosami.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Odpocznij trochę i chodź tutaj
– powiedziałem, przyglądając się, jak pakuje do torby kilka koszulek złożonych
w idealną kostkę. Uniósł na mnie oczy i zerknął krytycznie, ściągając usta w
subtelny dzióbek.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Dopiero co zacząłem. –
Westchnął cicho. – Nie wiem, co mam ze sobą zabrać… - przyznał, a ja wywróciłem
na to stwierdzenie oczami. Nie rozumiałem w czym cały problem. Sam spakowałem
się już wczoraj, biorąc najważniejsze rzeczy, czyli kilka ciuchów na
przebranie, bieliznę, kosmetyczkę i przede wszystkim pieniądze. Poszło mi dość
szybko. – Zresztą pomógłbyś mi, a nie tak leżysz. Jak ja nie wezmę wszystkich
potrzebnych rzeczy, to nikt inny tego nie zrobi. Ty na pewno nie.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Uniosłem wysoko brwi i nawet
jeśli to jakkolwiek uraziło moją dumę – musiałem przyznać mu rację. To raczej
Luhan był tym odpowiedzialnym i wolałem nie odbierać mu tej roli w naszym
związku. Z głębokim westchnieniem wstałem z łóżka, powoli kierując kroki w jego
stronę. Ukląkłem za nim, oplatając talię Lulu od strony pleców i przytulając
się delikatnie do nich.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- No tak, z tym się zgodzę –
mruknąłem w zagłębienie jego szyi, na co prychnął cicho, ale poczułem, jak
rozluźnia się i opiera o mój tors. – Masz wszystko z listy?</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Rozplotłem dłonie z uścisku, w
jakim je trzymałem przez jakiś czas na brzuchu Lulu, i chwyciłem w nie w
większości zapełnioną karteczkę, która leżała obok nóg chłopaka. Uniosłem ją
trochę wyżej, tak byśmy mogli odczytać jej treść.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Tak. – Kiwnął głowę,
łaskocząc mnie lekko w policzek swoimi jasnymi włosami. – Ale mam wrażenie, że
czegoś zapomniałem.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Ogarnąłem wzrokiem wszystkie
punkty na liście i westchnąłem po raz kolejny. Było tam zapisane naprawdę dużo
rzeczy; to, że miałby czegoś zapomnieć praktycznie graniczyło z cudem.
Dmuchnąłem w jego obojczyk, po chwili też całując tamto miejsce. Chłopak
poruszył się niespokojnie i podrapał mnie delikatnie w wierzch dłoni.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Rozpraszasz mnie, wiesz? –
Naburmuszył się trochę, ale wiedziałem, że uległ. Słychać to było w jego głosie,
który nie uzyskał takiego impetu, jakiego pewnie by chciał, żeby miał.
Zaśmiałem się cicho. Odłożyłem karteczkę, a z jego rąk wyciągnąłem spodnie
(swoją drogą te, które bardzo lubiłem, jak je nosił), kładąc na średniej
wielkości stosik, po czym odwróciłem go twarzą do siebie.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Wiem – potwierdziłem
rozbawiony zaraz przy jego ustach, które pocałowałem dwie sekundy później.
Złączyłem ręce ze sobą w okolicy jego nerek.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Uhm – mruknął niezrozumiale,
przytulając się trochę mocniej, gdy kąciki moich ust uniosły się wysoko.
Kochałem go i całą jego uroczą aurę, którą wokół siebie roztaczał. Gdy się na
mnie spojrzy albo po prostu pozna, wcale nie wyglądam, jakbym miał właśnie
takie preferencje dotyczące swojego partnera. W ogóle nie wyglądam na geja, jak
to kiedyś uznała moja znajoma z uczelni. A ja naprawdę nie zamieniłbym Luhana
na kogokolwiek innego. Był po prostu idealny w swojej nieidealności. I w tym,
jak słodko oddawał leniwe pocałunki w moje usta. Nigdy nie wyjdę z podziwu, jak
ten potrafi mnie zmiękczyć już samą swoją obecnością.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Oderwaliśmy się od siebie w
momencie, gdy usłyszeliśmy podwójne pukanie do drzwi. Spojrzeliśmy w<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>ich stronę i obserwowaliśmy, jak pojawia się
w nich uśmiechnięta twarzyczka mojej „teściowej”. Uwielbiałem ją. Szczególnie
wtedy, gdy na przywitanie po prostu przytulała mnie i całowała w policzek,
prawie tak, jakbym również był jej synem. To było niezwykle miłe i wywoływało u
mnie same pozytywne emocje. Na swoich rodziców nie mogłem narzekać, bo
akceptowali nasz związek, lecz na pewno okazywali mniej aprobaty niż rodzina
Lulu.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Chłopcy? Może przyjdziecie do
nas? – zapytała, wędrując spojrzeniem między moją twarzą a tą należącą do
mojego chłopaka. – W końcu już jutro wyjeżdżacie, znowu nie będziemy się
widzieć.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Na twarzy Luhana wykwitł piękny
uśmiech, a ja nie miałem oporów, by także się uśmiechnąć. Wkrótce wstałem,
ciągnąc za sobą chłopaka i pomagając podnieść się mu z podłogi.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Jasne, już idziemy – odparłem.
Bo naprawdę lubiłem spędzać z nimi czas, a że Lulu miałem mieć wyłącznie dla
siebie przez dziewięćdziesiąt sześć godzin, teraz mogłem bez żadnych wyrzutów
sumienia – nie tylko moich, także Luhana – porozmawiać z jego rodzicami. (I nie
oglądać naburmuszonej miny mojego chłopaka, bo „za mało czasu mu poświęcam”.)</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Coś może w tym było. Często
zdarzało mi się wychodzić gdzieś, niekoniecznie go o tym informując, dlatego
nieraz obrywałem po głowie albo po prostu karał mnie tym, że się do mnie nie
odzywał. Co prawda nie trwało to zbyt długo, ale zawsze odczuwałem skutki braku
jego obecności. Tęskniłem, w końcu był dla mnie najważniejszy.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Spędziliśmy w domu jego rodziców
naprawdę miłe popołudnie. Siedzieliśmy głównie na tarasie, gdyż pogoda była
piękna. I choć pod wieczór robiło się nieco chłodniej, tym razem nie odczuwałem
tego, mając Lulu przytulonego ciasno do mojego boku.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Do domu wróciłem gdzieś koło
godziny dwudziestej, uprzednio dość wylewnie żegnając się z moim partnerem, jak
i jego rodzicami. Te kilka dni spędziłem ze swoją rodziną. Wakacje wreszcie
zaczęły, tak też wyniosłem się z akademika na ten czas. Choć mama z początku
nie była zadowolona naszym wyjazdem w tak odległe miejsce, zgodziła się wreszcie
pod naporem próśb Luhana i moich, do tego pomogli nam także nieco pan i pani
Xiao.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Ale najbardziej marudny okazał
się być Kai, mój wieloletni przyjaciel. Po pierwsze – narzekał, że zostawiam go
od razu po zakończeniu roku, a po drugie - boczył się, że nie chcę go ze sobą
wziąć. Już pomijając fakt, że nawet nie miałem takiej możliwości, jaką było
załatwienie mu biletu - gdy tylko zerknąłem na wyraz twarzy Luhana, kiedy
Jongin to mówił, odniosłem wrażenie, iż jeszcze trochę, a uśmierciłby go wzrokiem.
Przy okazji też mnie, o ile bym się zgodził na jego towarzystwo.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Choć i tak go tam nie chciałem.
Pragnąłem spędzić te kilka dni tylko i wyłącznie z Lulu. No i oczywisty fakt,
że Luhan nie przepada za Jonginem, dodatkowo wpłynął na mój tok myślenia.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Kolejną przeszkodą była dorywcza
praca Luhana. Szef na początku nie chciał dać mu urlopu, co niemało mnie
zdenerwowało. Pracował jako kelner w pobliskiej restauracji chińskiej, do
której pasował idealnie, zważywszy na jego aparycję, no i pochodzenie. Jednak
zabronił mi do niej chodzić, stwierdzając, że „za bardzo go rozpraszam” i
„menedżer wypomina mu, iż obsługuje mnie znacznie dokładniej, niż resztę
klientów”. Nie miałem innego wyjścia, jak tego zakazu przestrzegać. Nie wybaczyłby
mi, gdyby stracił przeze mnie pracę. Zresztą – sam czułbym się źle.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Nie wiem, co sprawiło, iż
wreszcie właściciel restauracji się zgodził (choć obstawiam, iż sporą rolę
odegrał tu urok osobisty Lulu, a może to mnie się wystraszył? Lulu wspominał,
że wyglądam trochę przerażająco w tej czarnej, ćwiekowanej przy ramionach,
skórzanej kurtce, a nieraz to właśnie w niej przychodziłem, by spotkać się z
nim po ukończeniu pracy), ale ucieszyłem się.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Nic nie mogło powstrzymać nas od
tego wyjazdu.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Następnego dnia panował istny
chaos. Cały czas coś się działo, ale ja miałem wrażenie, że to jakoś mnie
omija. Miałem w zwyczaju nie denerwować się niczym na zapas, a w szczególności
tym, na co nie miałem wpływu. Dlatego też to chyba moi rodzice panikowali
bardziej ode mnie. Ciągle zadawali mi pytania, często powtarzające się, a ja
powoli traciłem cierpliwość. Przynajmniej mama przestała narzekać, że wybieram
się tam z Luhanem, a nie z jakąś ładną dziewczyną. Szybko zbyłem ją słowami: Po
co mi ładna dziewczyna, skoro mam ślicznego chłopaka. Nie powiedziała potem już
nic na ten temat, ale byłem wręcz pewien, iż kiedyś znowu zacznie. Westchnąłem
cicho, kiedy otwierałem bramę od swojego podwórka i kierowałem się do domu
Luhana, uprzednio oczywiście żegnając się z rodzicielami. Mało wylewnie, bo
mało, choć i tak wiedziałem, że będą się martwić.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Hunnie. – Wykrzywiłem się
lekko, słysząc zdrobnienie swojego imienia, które pochwycił pewnego razu Lulu
od swojej mamy. Trudno było mi stwierdzić, czy je lubiłem, czy też nie;
zależało od sytuacji. Kai czasem robił mi na złość, używając go (nie tylko
Luhanowi lubił dokuczać), więc głównie przez to miałem lekki uraz. Aczkolwiek
gdy towarzyszył mu mokry pocałunek w policzek, zupełnie jak teraz, jakoś
specjalnie nie oponowałem.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Cześć, skarbie – powiedziałem
i objąłem go w pasie, jednocześnie całując czoło. – Jesteś gotowy?</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Potwierdził, kiwając głową.
Uśmiechnął się delikatnie i zamknął drzwi, kiedy wszedłem do środka przytulnego
domu rodziny Xiao. W salonie ukłoniłem się krótko jego rodzicom, co przyjęli z
miłym uśmiechem na ustach.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Jeżeli jesteście gotowi, to
jedźcie już. – Usłyszeliśmy opiekuńczy, choć trochę karcący głos mamy Luhana. –
Jeszcze samolot wam odleci.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Zaśmiałem się cicho, a po
chwili zawtórował mi mój chłopak. Ta kobieta naprawdę wiedziała wszystko i
również tyle miała pod kontrolą. To chyba właśnie po niej Luhan odziedziczył
swoją dokładność. Zgodziliśmy się z nią, nie chcąc wchodzić w większe
spekulacje, chociaż do odlotu mieliśmy jeszcze trochę czasu. Wkrótce jednak
siedzieliśmy w aucie na tylnych siedzeniach. I właśnie w tamtym momencie
zaczęło się sprawdzanie, czy wszystko zostało wzięte. Magia wyjazdów. I tak
dopiero okaże się to, gdy będziemy w Indiach.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Choć wtedy może być już trochę
za późno.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Przez drogę na lotnisko nie
odzywaliśmy się do siebie za dużo. Każdy był pochłonięty swoimi myślami.
Dlatego nim się obejrzałem, byliśmy na miejscu. Lulu lekko potrząsnął moim
ramieniem – chyba musiałem trochę odpłynąć. Ocknąłem się i wysiedliśmy z
pojazdu. Ująłem swój bagaż na kółkach za rączkę, a torbę Luhana przerzuciłem
sobie przez ramię. Chłopak chwilę przyglądał mi się sceptycznie z tego powodu,
trochę narzekając, że sam spokojnie dałby radę, ale mało się tym przejąłem.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Wiem, że dałbyś radę. –
Westchnąłem w końcu, patrząc na niego kątem oka i prowadząc go w stronę budynku
lotniska, by zgłosić odpowiednio oznaczony bagaż rejestrowy. Za nami szedł
jeszcze jego ojciec, który przez kilkanaście minut będzie nam jeszcze służył za
szofera. – Co nie zmienia faktu, że mogę je ponieść.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Naburmuszył się lekko, a ja
jedynie uśmiechałem się czule. Przy nim naprawdę byłem zupełnie innym
człowiekiem. Lepszym człowiekiem.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Chyba tutaj się pożegnamy –
rzekł pa Xiao swoim głębokim głosem, gdy doszliśmy do budynku lotniska.
Zerknąłem w jego stronę i on także utkwił we mnie swoje ciemne spojrzenie. Nie
było ono natarczywe, ani w żaden sposób złośliwe, ale mimo to przez moje plecy
przeszły ciarki. Malutkie. Dzielnie utrzymywałem kontakt wzrokowy, a on w końcu
westchnął i objął mnie „po męsku”, klepiąc po plecach. – Masz się nim
opiekować, Sehun.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="mso-spacerun: yes;">
</span>- Oczywiście – odparłem niemalże od razu, doskonale zdając sobie sprawę,
jaką odpowiedzialność biorę na barki. Mężczyzna odsunął się, po czym obaj
skierowaliśmy głowy na Luhana, który prychnął dość głośno.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Chyba ja nim, tato –
powiedział pewnie, na co wyszczerzyłem zęby i objąłem jasnowłosego w pasie. –
Sekundy by tam beze mnie nie przeżył. Zgubiłby wszystko.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Jasne, Lulu. – Zaśmiał się
jego ojciec, popychając nas w stronę stanowiska. Pomachaliśmy mu jeszcze, po
czym zajęliśmy się wszystkimi rzeczami dotyczącymi biletów i samego już lotu.
Nie była to moja pierwsza „podróż powietrzna”, więc wiedziałem, co robić. Luhan
z kolei nie miał zielonego pojęcia, co robić, dlatego zrezygnowany uczepił się
mojego ramienia i całkowicie zdał się na mnie. Wykrzywiłem wargi w wrednym
uśmieszku, w czasie gdy staliśmy w kolejce do bramki, już tylko z niewielkim
bagażem podręcznym, w którym umieściliśmy wszystkie najcenniejsze rzeczy.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Sekundy bym bez ciebie nie
przeżył, co? – mruknąłem kpiąco, po czym dostałem dotkliwego kuksańca w bok.
Zaśmiałem się, kompletnie rozbawiony, po czym cmoknąłem go w sam środek ust.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Usłyszałem głośne chrząknięcie,
którym uraczyła nas jakaś starsza kobieta. Ściągnąłem brwi, mierząc ją
krytycznym spojrzeniem. Trochę „walczyła” ze mną, acz wkrótce poddała się i
odwróciła wzrok, speszona.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Zabijasz tymi oczami –
skwitował Lulu, który wyraźnie rozpogodził się. Ułożył ciepłą dłoń na moim
policzku i naparł lekko tak, by twarz znajdowała się naprzeciwko tej należącej
do niego.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- I bardzo dobrze –
powiedziałem, wywracając oczami, subtelnie wtulając polik w jego rękę.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Następnie sprawdzili nas,
przeszliśmy przez odprawę paszportową, a potem udaliśmy się we wskazane przez
tabliczkę miejsce.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>I naprawdę byłem głupi
twierdząc, że Luhan panikował już na lotnisku, gdyż to dopiero w samolocie jego
nerwy sięgnęły zenitu. Zdecydowanie za bardzo się stresował i zbyt dużo mówił.
Nie to, że jego głos mi przeszkadzał, nic z tym rzeczy, po prostu blondyn
zupełnie gadał od rzeczy. I bardzo szybko. W końcu nałożyłem mu dłoń na usta,
na co zmarszczył brwi.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Ciii, spokojnie, Lulu –
powiedziałem cicho i po chwili wsunąłem mu między wargi gumę miętową. – Przy
starcie mogą ci się lekko przytkać uszy, guma pomaga.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Ale ja mam lęk wysokości… -
jęknął, mocniej wbijając się w fotel, ale posłusznie zaczął żuć. Pokręciłem
nieznacznie głową, uśmiechając się do niego pokrzepiająco.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Gdy głos z głośnika
zakomunikował, iż niedługo startujemy i poprosił, by zapiąć pasy, zrobiłem to
za niego, po chwili także zajmując się swoimi.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Zamknij oczy – mruknąłem miękko, a ten
momentalnie złapał mnie za dłoń i skorzystał z rady. Pogładziłem uspokajająco
kciukiem zewnętrzną stronę ręki chłopaka. Najgorsze zawsze było wzbijanie się w
powietrze, a potem lądowanie. Sama podróż była raczej normalna, panowała
jedynie lekka duchota, choć w gruncie rzeczy odbywała się raczej przyjemnie.
Sczególnie, kiedy siedzi się w pierwszej klasie jak my w tej chwili; bilet
obejmował bardziej ekskluzywny lot. Przez to na pokładzie było więcej miejsca,
a obsługa jakaś przyjemniejsza.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Poczułem charakterystyczne
szarpnięcie w brzuchu, a ze strony Lulu mocniejsze uściśnięcie dłoni. Do moich
uszu dotarł cichutki jęk, na który tylko uśmiechnąłem się, spoglądając na
chłopcy, w tej chwili wyglądającego tak niewinnie i nieporadnie. Wciąż zaciskał
powieki, nawet wtedy, gdy znaleźliśmy się wysoko nad ziemią, a ja rozpinałem mu
pasy.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Było aż tak źle? – spytałem,
śmiejąc się cicho. Luhan ściągnął usta, wykrzywiając je w dzióbek i obserwując
mnie krytycznie. Czyli przybierał coś w rodzaju „formy obronnej”. Nie wiem po
co, skoro nie naśmiewałem się z niego, a z nim. To znacząca różnica!</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Było okropnie – wymruczał,
odwracając wzrok ode mnie i kierując go na okno. Z początku nie przejąłem się
tym. Dopiero, gdy zaobserwował, jak blednie, wpatrując się tępo w przestrzeń
pod nami, delikatnie uszczypnąłem go w udo. Nie zareagował, więc wykonałem po
raz drugi ten sam gest.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Luhan, nie patrz się tam –
mruknąłem, wzdychając. – Po co siadałeś obok okna, skoro masz lęk wysokości? –
chciałem wiedzieć, aczkolwiek nie otrzymałem odpowiedzi. Wkrótce ująłem jego
rękę i pociągnąłem w swoją stronę. Chcąc, nie chcąc, chłopak wstał i po chwili
pod naporem znalazł się na moich kolanach. – Słuchasz mnie w ogóle?</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Był chyba nieco zdziwiony i
bardzo zdezorientowany, bo rozglądał się niespokojnie po pokładzie. Każdy
jednak był zajęty sobą, więc mieliśmy trochę prywatności – kolejny plus lotu w
pierwszej klasie.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Tak, słucham. – Westchnął
głęboko i po chwili wtulił się we mnie, łącząc dłonie ze sobą na moich plecach.
Oparł głowę na mojej klatce piersiowej. Po chwili poczułem krótki, czuły
pocałunek w zagłębieniu szyi, przez co przez moje ciało przeszedł przyjemny
dreszcz. </div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Lot trochę potrwa – zacząłem,
przyciągając go bliżej i obejmując mocniej w pasie. – Luluś, śpij.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Tylko nie Luluś! – warknął, wbijając we
mnie wręcz mordercze spojrzenie. Uśmiechnąłem się szeroko, rozbawiony i
ucałowałem jego wargi, jednocześnie gładząc uspokajająco talię.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Dobrze, dobrze, śpij.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Mruknął coś jeszcze pod nosem,
ale wiedziałem, że odpuścił. Położył głowę tam, gdzie wcześniej, a ja czułem,
jak jego oddech z chwili na chwilę staje się bardziej miarowy.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Po momencie i ja usnąłem. W
końcu to miała być długa podróż.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Sehun. – Usłyszałem niewyraźnie,
trwając jeszcze w stanie półsnu i z zamkniętymi powiekami. Czułem subtelny
dotyk na swoich ciemnym włosach i coraz bardziej zacząłem się rozbudzać.
Otworzyłem leniwie oczy, ujrzawszy kilka centymetrów przed sobą twarz Luhana,
uśmiechającego się delikatnie. – No, wreszcie się obudziłeś.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Chłopak siedział już na swoim
siedzeniu, z założoną nogą na nogę. Z rozbawieniem zaobserwowałem, iż roleta
okienka była zasłonięta. Przetarłem twarz dłońmi, cicho wzdychając. Żarówki
paliły się, więc było jeszcze ciemno. A może już? Prawdę powiedziawszy
straciłem orientację czasową.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Wiesz, która godzina? –
spytałem, nieco ściszając głos, mając na uwadze śpiące przed nami małżeństwo z
małym synem.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Koło czwartej nad ranem –
odpowiedział mi równie cicho. – Niedługo będziemy na miejscu.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Nie mogłem powstrzymać szerokiego uśmiechu,
gdy usłyszałem te słowa. Czyli wreszcie mieliśmy rozpocząć naszą indyjską
przygodę, razem, sami, w jednym hotelu, w jednym pokoju, jednym…</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Lulu, śpimy razem? – zadałem
pytanie, a ten zlustrował mnie spojrzeniem, jakby oceniał sytuację i rozważał
bardziej moje słowa. Niezrażony tą bezwstydną obserwacją z jego strony, z
lekkością przyglądałem się ciemnym tęczówkom. Zagryzł dolną wargę, pewnie
zastanawiając się.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Pewnie myślicie: czemu? Zadałem
zwykłe pytanie.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Otóż nie uprawialiśmy z Luhanem
seksu. Tworzyliśmy parę opartą czysto na uczuciach.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Próbowałem? Próbowałem. Udało
mi się go przekonać? Nie. Zresztą nie było to dla mnie najważniejsze, osobiście
uważałam, że tego typu stosunki są jedynie dodatkiem do całego pakietu związku.
Mogliśmy ten dodatek przyjąć lub nie. Decyzję pozostawiłem jemu.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- W jednym łóżku – odparł
powoli. Czyli będziemy tylko spać. – Zobaczymy na miejscu.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Uniosłem brwi ku górze, niemało
zdziwiony takim obrotem spraw. Nie spodziewałem się tego. Spytałem raczej,
znając już odpowiedź. Podniosłem rękę ku jego szyi i pogładziłem ją delikatnie,
jednocześnie uśmiechając się do swojego chłopaka.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Jak nie, to nie – powiedziałem, na
co ten zbliżył twarz do mojej i pocałował mnie najpierw w policzek, potem w
usta. Cmoknął dwukrotnie, a z jego oblicza zniknęło wcześniej obecne
skonfundowanie. Kiwnął lekko głową, po czym oparł ją o zagłówek.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Proszę zapiąć pasy,
przygotowujemy się do lądowania. – Rozporządził głos stewardessy. Po pokładzie
rozległ się cichy brzdęk metalowych końcówek pasów, by po momencie samolot znów
ogarnęła cisza. Zerknąłem na Luhana – teraz był
znacznie spokojniejszy niż wcześniej. Pewnie dlatego, że teraz wiedział, czego
ma się spodziewać.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Po chwili samolot wjeżdżał już
na pas lądowania. Wreszcie, pomyślałem, czując coraz większe zdrętwienie w
dolnych kończynach. Te kilkanaście godzin bezruchu było męczące, chociaż
większość czasu przespaliśmy. Odpiąłem pasy i wstałem powoli, choć z początku
nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Lulu powtórzył moją czynność i zachwiał się
lekko. Złapałem go za boki, by przypadkiem mi się „nie uszkodził” jeszcze na
samym wstępie.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Uważaj. – Uśmiechnąłem się do
niego, przepuszczając przed siebie, żeby mieć na niego oko. Wyszliśmy z
samolotu po drobnych schodkach. Różnicy temperatur między pomieszczeniem
samolotu a powietrzem w Bombaju niewiele się różniły. Mimo to przeszły mnie
delikatne ciarki, w czasie gdy Luhan przeciągał się, jednocześnie masując kark.
Powoli przesunąłem po jego odcinku lędźwiowym, by potem objąć go w pasie jedną
ręką, dłoń umiejscawiając na biodrze. Po chwili on włożył dłoń w tylną
kieszonkę moich spodni. Te gesty były już jakby automatyczne. Chciałem mu
okazać jak najwięcej czułości, nawet mimo mojego specyficznego charakteru. Przy
nim mogłem sobie pozwolić na o wiele więcej, niż na przykład przy Jonginie. Po
chwili milczenia ruszyliśmy, by odebrać bagaże, a potem już tylko skierować się
do hotelu, położonego niedaleko od lotniska. Po załatwieniu wszystkich
formalności, praktycznie od razu się tam udaliśmy.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Pięknie tutaj – szepnął w
pewnym momencie, przerywając przyjemną ciszę. Podniosłem wzrok znad swoich
sznurowanych butów po kostkę na niego, a potem zlustrowałem dokładnie całe
otoczenie.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Miał rację, było pięknie.
Szczególnie wtedy, o piątej nad ranem, gdy słońce nieśmiało zaczęło dawać
pierwsze, czerwonawe promyki. Mimo tak wczesnej pory miasto już żyło – z okien
niektórych budynków spozierało światło, zupełnie jakby przez całą noc nikt go
nie zgaszał. Może rzeczywiście tak było? Pomiędzy domami i zakładami prac
wyrastały wysokie wieżowce. Czy wyższe niż te w Korei – trudno było określić. Z
ziemi wszystko wydaje się równie ogromne. Pewnie gdyby nie fakt, że powieki mi
się same zamykały (mimo kilkugodzinnego snu!), a pod Lulu dziwnie uginały się
nogi, zostalibyśmy tu dłużej. Nawet po to, by podziwiać niezwykły miejski
krajobraz.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Przed nami powoli pojawiał się
budynek czterogwiazdkowego hotelu. Musiałem przyznać, iż wygrana wycieczka była
na naprawdę wysokim poziomie. Pierwsza klasa w samolocie, ekskluzywny hotel, w
którym też mieliśmy mieć zapewnione trzy posiłki dziennie. Co prawda za
wszelkie podróże po mieście, jak i zakup pamiątek musieliśmy płacić sami, ale
to było raczej logiczne.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Weszliśmy do hotelu przez
wielkie, szklane drzwi. Udaliśmy się od razu w stronę recepcji, gdzie uśmiechem
powitała nas ładna, młoda hinduska. Od razu było widać, iż różnimy się
narodowościami. Jej oczy były skrojone na kształt migdałów, włosy ciemne,
sięgające pasa, splecione w gruby warkocz, który teraz swobodnie zwisał na jej
ramieniu. Skórę miała wręcz brązową w porównaniu z naszą, dużo bledszą. Gdy
podawała Luhanowi kluczyki do pokoju, bransoletki na jej nadgarstku zabrzęczały
przyjemnie. Coraz bardziej zdawałem sobie sprawę, że to będzie prawdziwe
zderzenie kulturowe.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Mówiła całkiem zgrabnie po
angielsku, dzięki czemu Lulu mógł bez problemu się z nią dogadać. W
przeciwieństwie do mnie szybko uczył się języków. Naprawdę go dzięki temu podziwiałem.
Oprócz swojego ojczystego, chińskiego języka i angielskiego potrafił jeszcze
koreański (dzięki czemu w ogóle rozmawialiśmy, tak właściwie, gdyż z chińskiego
umiałem tylko kilka zwrotów) i trochę japońskiego. Czasem czułem się trochę
tępy przy nim, acz w gruncie rzeczy naprawdę się<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>cieszyłem, iż mam takiego zdolnego chłopaka.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Idziesz się myć pierwszy? –
spytałem, gdy znajdowaliśmy się już w naszym tymczasowym mieszkaniu. Nie obyło
się bez zwiedzenia wszystkich pomieszczeń, które były urządzone w ten
specyficzny sposób. Miałem wrażenie, że na ścianach widzę te same wzorki, co na
szalu kobiety z recepcji. Wszędzie dominował kolor czerwony, mieszany z
ciepłymi, złotymi akcentami.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Tak, jeżeli nie masz nic
przeciwko – odpowiedział, ruszając w stronę bagażu i po chwili wyciągając z
niego piżamę i kosmetyczkę. Uśmiechnął się do mnie przez ramię, a ja prawie od
razu go odwzajemniłem. Pokręciłem głową, opierając się o framugę drzwi od
naszej sypialni. Lulu mijając mnie, pocałował jeszcze moją skroń, by po chwili
zniknąć w łazience.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Westchnąłem, wchodząc głębiej
do pokoju. Zaśmiałem się sam do siebie, dostrzegając dwa spore łóżka. Gdy
rodzice Luhana powiedzieli do biura podróży, że z biletów skorzysta dwójka
chłopaków, pewnie nawet nie pomyśleli, że oboje są gejami, a nawet są w
związku.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Tak czy siak, wiadome było, że
wykorzystamy tylko jedno z posłań, może niekoniecznie do tych intymniejszych
spraw. Niemniej jednak lubiłem spać z Lulu, mimo iż czasem lubił się wiercić.
Jakoś potrafiłem to znieść – to i jego zabójczy, k-popowy budzik, który
zdążyłem nawet polubić – jeśli tylko rano widziałem go w kompletnym nieładzie,
co przecież tak rzadko się zdarzało.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Idąc śladem blondyna,
wygrzebałem z walizki najpotrzebniejsze rzeczy, po czym zawędrowałem pod drzwi
łazienki. Początkowo oparłem plecy o ścianę i splotłem ręce na piersi. Wraz z
mijającymi minutami wylądowałem na ziemi ze zgiętymi<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>w kolanach nogami. Z krótkiego zamyślenia wyrwał
mnie dźwięk otwieranych drzwi i lekko zdziwione spojrzenie mojego chłopaka.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Coś długo, księżniczko. –
Posłałem w jego stronę wredny uśmiech, wstając. Xiao dźgnął mnie w żebro z
równie złośliwym wyrazem twarzy.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Oj, nie marudź – mruknął. –
Bo będziesz spał na tym drugim łóżku, a nie ze mną</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Zamknąłem się więc. W końcu to
był argument – pocisk. Widząc moją skonsternowaną minę zaśmiał się i uszczypnął
w policzek, na co skrzywiłem się jeszcze bardziej.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Przebiegła, urocza bestia.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Czując, że tym razem przegrałem
tę walkę, wszedłem do łazienki, by zmyć z siebie wszelkie brudy podróży.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Gdy skończyłem i udałem się do
sypialni, Lulu leżał już w łóżku zakopany w pościeli. Rzuciłem ubrania na
ziemię obok walizek, ignorując głos rozsądku, który podpowiadał, że jutro
zostanę ochrzaniony za robienie niepotrzebnego bałaganu już pierwszego dnia.
Wgramoliłem się na swoje miejsce i od razu przylgnąłem do swojej ulubionej
przytulani, jaką był nie kto inny na Luhan. Przerzuciłem ramię przez jego pas,
wtulając się w jego plecy. Po chwili poczułem, jak chłopak chwyta moją rękę w
szczelny uścisk.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Dobranoc. – Usłyszałem szept.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- O ile nocą można nazwać
szóstą rano… - Zaśmiałem się cicho. – Dobranoc.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Naprawdę nie miałem pojęcia
skąd on brał tyle energii. Nie zachowywał się jak dziecko, ale siły i chęci do
zwiedzania miał właśnie tyle, co niejeden dzieciak. W tym momencie ciągnął mnie
w stronę sporego budynku, a mi nie pozostało nic innego, jak mocniej ściskać
jego dłoń, by nie zgubić go w tym sporym tłumku. Na nic zdały się moje
tłumaczenie, że z daleka lepiej zobaczymy całą misterną konstrukcję starej,
wybudowanej jeszcze w XIX wieku stacji kolejowej. Luhan uparcie twierdził, że
chce zobaczyć szczegóły, a najlepiej wejść do środka.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Spaliśmy zaledwie cztery godziny
i zaraz po zjedzeniu śniadania wybraliśmy się do miasta w celu zwiedzenia kilku
miejsc. Indie różniły się niemalże wszystkim, począwszy od stylu budowli,
kończąc na egzotycznych ubiorach tutejszych ludzi. W szczególności kobiet.
Tamta dziewczyna w recepcji chyba tylko ze względu na swoją pracę nie miała na
sobie długiej chusty, którą posiadało większość żeńskiego społeczeństwa tutaj.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Choć znajdowaliśmy się niemalże
w samym centrum, ulice były wąskie, tak samo jak wyłożone kostką chodniki.
Samochody oczywiście były, choć w większości dominowały tutaj trójkołowe
riksze. Jedną taką dziś zdecydowaliśmy się wybrać. To było coś nowego, ale
muszę przyznać, że wolę podróże bardziej nowoczesnymi pojazdami – przynajmniej
tak nie trzęsło. Dlatego gdy tylko wysiedliśmy, zarządziłem, iż wracamy
pociągiem. Zdecydowanie. Zgodził się ze mną, Luhanowi też niezbyt się to
podobało. Całe szczęście.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Lulu spoglądał w górę, więc i
ja podążyłem za jego spojrzeniem. Napotkałem wysokie, szpiczaste wieżyczki i z
jedną, najokazalszą po środku. Gdyby rozglądnąć się dookoła, budynek miał
jeszcze dwa skrzydła, wygięte tak, iż w jakiś sposób nas otaczał.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Chhatrapati Shivaji –
powiedział Lulu swoim lekko chińskim akcentem, zerkając na jedną z broszurek,
które wzięliśmy ze sobą wraz z mapą – żeby się nie zgubić w tym dużym mieście.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Wchodzimy do środka? –
spytałem, uśmiechając się kącikami ust, spoglądając w roześmiane oczy chłopaka.
Ten kiwnął ochoczo głową i pociągnął mnie po raz kolejny, tym razem w stronę
szerokiego wejścia.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Od razu przywitał nas chłód
tego pomieszczenia wraz z lekkim podmuchem wiatru. Przyjąłem to z ulgą, bo
słońce aż nazbyt dawało o sobie znać tam, na zewnątrz. Szliśmy kamienną, nieco
połyskującą podłogą. Przez środek sufitu ciągnął się rząd dużych okien, przez
co w stacji było naprawdę jasno. Po bokach trochę nachalnie reklamy informowały
nas o przeróżnych, indyjskich produktach i promocjach ich dotyczących. Pomiędzy
nimi znajdował się terminal z rozkładem pociągów, a pod tym wszystkim stali
ludzie w kolejce do kas biletowych.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Ale tu ludzi – skwitował Lulu
z lekko rozdziawionymi ustami, na co kiwnąłem głowę, zgadzając się z nim. W
końcu to centrum transportu. Niemalże serce Bombaju.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Zerknąłem w górę na uwieszony
pod sufitem, na metalowej podporze dachu zegar, który wskazywał godzinę
szesnastą.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Późno już – powiedziałem w
jego stronę. – Nawet nie wiem, na czym zeszło nam sześć godzin.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Już szesnasta? – Uniósł brwi
do góry, po czym położył dłoń na swoim brzuchu. – Zgłodniałem trochę. Zjemy na
mieście?</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Jasne. Na co masz ochotę? – spytałem,
obejmując go jednym ramieniem za szyję i zaczynając prowadzić w stronę, z
której przybyliśmy.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Na coś tutejszego –
odpowiedział od razu, uśmiechając się ładnie. Po chwili objął mnie w talii. –
Ale pewnie nie znasz żadnych barów, co?</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Jasne, że znam, przecież
jestem w Bombaju codziennie – rzekłem nieco sarkastycznie. – Nie martw się,
pobłądzimy sobie trochę i w końcu coś znajdziemy. A jak nie, to zapytasz kogoś
o drogę swoim powalającym angielskim.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Gdybyś trochę przykładał się
na zajęciach, to też byś umiał się dogadać z obcokrajowcami – prychnął.
Wywróciłem oczami i westchnąłem.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Ale mam ciebie –
powiedziałem, przyciągając ramieniem jego głowę bliżej i całując jej
czubek.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- A jak mnie zabraknie, to co?
– zadał pytanie, a ja przystanąłem, zatrzymując także i jego. Spojrzał na mnie
lekko zdziwiony.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- A wybierasz się gdzieś? –
spytałem, chyba trochę zbyt poważnie. No cóż… trochę zdziwiło mnie jego
zapytanie. To znaczy zdawałem sobie sprawę, że wszystko może się wydarzyć… ale
nigdy nie zastanawiałem się nad tym, co by było gdybyśmy mieli zerwać ze sobą.
Po prostu nie dopuszczałem takiej myśli do siebie. Była zbyt abstrakcyjna, jak
na moje prostolinijne myślenie.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Zamrugał kilkakrotnie powiekami
i położył dłonie po obu stronach mojej szyi. Prawą dłonią poruszył, tym samym
głaskając mnie subtelnie w tym miejscu.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Nie – odparł po chwili ciszy
(która zdenerwowała mnie jak nigdy jeszcze). Niemal od razu odetchnąłem, a ten
zaśmiał się cicho. – Byłem ciekawy twojej reakcji.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Luhan! – zawołałem oburzony,
a on wyszczerzył się szerzej i pocałował mnie mocno w usta, otaczając ramionami
moją szyję. Odpowiedziałem na ten gest, a jakże. Co miałem innego zrobić?
Zresztą, nie miałem przecież nic przeciwko. Blondynek całował jak nikt inny;
nie zawsze był taki niewinny na jakiego wyglądał.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- No nie bądź zły – mruknął
chwilę potem, chociaż już niepotrzebnie moim zdaniem. Udobruchał mnie i tak.
Westchnąłem.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- I tak jesteś wredny –
odparłem, wsadzając mu palec wskazujący w żebro. Wzdrygnął się nieco, ale
przetrzymał wyznaczoną przeze mnie „karę”. Skrzywił się tylko lekko.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Chodźmy coś zjeść –
powtórzył.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Takim sposobem dobiegł końcowi
dzień pierwszy naszej wycieczki. A Vada* są naprawdę dobre. </div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-small;">* Vada – przypominający kluski
śląskie przysmak, wykonany z soczewicy i mąki i smażony w głębokim oleju.
Podawany z sosem kokosowym lub sambar.</span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Stałem wpatrzony w ogromną,
przezroczystą szybę, która jako jedyna oddzielała nas od wód Back Bay – zatoki
wchodzącej w skład Morza Arabskiego. Luhan w skupieniu obserwował to, co się
działo w podwodnym świecie Bombaju z prawą ręką na wcześniej wymienionej
szybie. Jak wczoraj nie do końca podzielałem jego zachwyt nad historyczną
stacją kolejową, tak dzisiaj w zupełności rozumiałem, dlaczego nie może oderwać
wzroku od przeróżnych roślin i zwierząt.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Oceanarium Taraporewala było chyba
najpiękniejszym miejscem, jakie miałem okazję zobaczyć w swoim osiemnastoletnim
życiu. W tym przekonaniu jeszcze bardziej utwierdził mnie niewielki, zapewne
młody jeszcze żółw, przepływający przed naszymi oczami. Towarzyszyła mu spora
ławica ryb o głębokim kolorze czerwonym. Płynęły szybko, acz było ich tak dużo,
że z powodzeniem mogłem dostrzec szczegóły ich budowy – jak nie na jednej
rybce, to na drugiej.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Usłyszałem dźwięk robionego
zdjęcia, a światło lampy błyskowej wyrwało mnie z tego chwilowego letargu.
Zamrugałem oczyma, spoglądając na Luhana z wiadomym urządzeniem w dłoni, który
obecnie uśmiechał się szeroko do monitora aparatu. Podszedłem bliżej,
zaglądając mu przez ramię.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Ładnie wyglądasz, jak się nad
czymś tak zastanawiasz – przyznał, cmokając mnie w policzek. Mimowolnie moje
kąciki ust uniosły się do góry. Przytuliłem go od tyłu i ułożyłem podbródek na
jego ramieniu, jednocześnie splatając dłonie na brzuchu blondyna. Ten ustawił
aparat obiektywem w naszą stronę, uprzednio obracając moją twarz do swojej i
składając na ustach delikatny pocałunek. Przymknąłem oczy, a przez powieki
zauważyłem kolejny błysk migawki. Uśmiechnąłem się w jego usta, rozbawiony,
choć jednocześnie ciekawy, jak zdjęcie wyszło. Znając Luhana, przegra je sobie
na komórkę i ustawi taką tapetę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Chciał się odsunąć, ale zatrzymałem
go przy sobie dłużej. Ostrożnie wyciągnąłem mu z dłoni urządzenie i położyłem
ja na ławce, na której spoczywały także moja bluza i jego jeanasowa kamizelka.
Naparłem na jego ramiona, zmuszając, by oparł się plecami o szklaną ścianę.
Położyłem miękko dłoń na jego policzku, a w tym samym czasie poczułem ręce na
swoich biodrach. Pocałowałem go nieco mocniej, kompletnie nie przejmując się
osobą, która koło nas przechodziła. Słyszałem jedynie jej kroki, nie widziałem
twarzy, która pewnie nie wyrażała zbyt pozytywnych emocji. Trudno.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Przesunąłem językiem po wargach
Luhana, sprawiając, że trochę je uchylił. Z zadowoleniem wsunąłem się do
środka, pod dłonią czując ciepło, pewnie spowodowane rumieńcem chłopaka.
Poruszyłem ustami, na co Lulu wreszcie odpowiedział tym samym.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Lekko odepchnął mnie od siebie,
oddychając jakoś ciężej. Ogarnąłem jego uroczą twarz, teraz przyozdobioną
różanymi plamkami na obu policzkach. Napotykając moje spojrzenie, nieznacznie
spuścił głowę, co chyba jeszcze bardziej mnie rozczuliło. Uśmiechnąłem się
łagodnie, nie komentując – wiedziałem, że to by go speszyło i pewnie też trochę
zdenerwowało. Nieraz mówił mi, że nie lubi swojej nieśmiałości. Osobiście
uważałem, że to sprawiało, iż tak bardzo mnie oczarował. Nawet ta cecha
składała się na jego niepowtarzalną osobowość, a ja potrzebowałem właśnie
takiej delikatnej osoby. Odskoczni. Kogoś, kto trochę ubarwi moje życie, nawet
czerwienią swoich policzków.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Kocham cię, Lulu – przypomniałem
mu po raz kolejny, choć pewnie o tym wiedział. Wbił spojrzenie swoich czarnych
oczu w moje, a ja miałem wrażenie, że w ich źrenicach tańczą wesołe iskierki.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- A ja ciebie nie! – zaśmiał się,
ale po chwili przyciągnął za koszulkę do kolejnego pocałunku.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Wzięliśmy
jakiś krem do opalania? – pytał Luhan, patrząc na mnie z dołu. Po chwili także
usiadłem obok na kocu, który umieściliśmy na gorącym piasku Chowpatti Beach. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie –
odparłem, zawieszając wzrok na szczupłym brzuchu chłopaka, a następnie okalając
spojrzeniem lekko umięśnione plecy. Prawdę powiedziawszy myśl o wzięciu kremu
całkowicie wypadła mi z głowy. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Mógłbyś się
chociaż raz o to zatroszczyć – naburmuszył się nieco, wzdychając.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nic nie
zaszkodzi, jak trochę się opalisz. I tak jesteś blady – powiedziałem, wciąż nie
spuszczając wzroku z nagich ramion jasnowłosego.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Po prostu
mam taką skórę, no – ofuknął mnie. – A jak przesadzę to będę ci narzekać, że
mnie piecze. Naprawdę tego chcesz?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Spojrzałem na
niego uważnie, mając przeczucie, że nie żartuje. Luhanowi zdarzało się nawet
dość często narzekać. Zdążyłem się do tego przyzwyczaić przez czas trwania
naszego związku, ale wiedziałem, iż kiedy się wybitnie postara, może wywołać u
mnie myśli dotyczące planu morderstwa. Cmoknąłem ustami.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- To może
zaraz ci jakiś kupię – odpowiedziałem, stwierdzając, że to chyba
najbezpieczniejsza odpowiedź, jaką mogłem teraz wymyślić. Lulu kiwnął głową,
odwracając się do mnie tyłem i po momencie również kładąc się na brzuchu z
zadowolonym uśmiechem. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Co z tego, że
to ja byłem tym dominującym w związku, skoro i tak wystarczało kilka jego słów
i spełniam niemalże każdą zachciankę tej męskiej księżniczki. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Wywróciłem
oczyma, wstając z posłania. Schyliłem się jeszcze po portfel i rozpinaną,
niebieską koszulę, którą narzuciłem sobie na ramiona. Oddaliłem się od Luhana,
kierując w stronę stoisk umieszczonych bardziej przy mieście. Naprawdę miałem
nikłe szanse, że znajdę tutaj coś takiego jak balsam z filtrem, ale nie
zaszkodziło mi spróbować. W gorszym wypadku będę musiał pójść w głąb miasta
(bardzo gorszym, bo nie chciało mi się iść tak daleko. Zresztą nie chciałem
zostawiać Lulu samego). Moje nieme modlitwy zostały chyba jednak wysłuchane, bo
zauważyłem niewielką, żółtą buteleczkę na jednym z prowizorycznych stołów. Za
nim stał niski mężczyzna, który kompletnie nie wyglądał mi na hindusa. Raczej
przypominał trochę urodą Luhana. Chińczyk?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Mimo tym
przypuszczeniom zapytałem o cenę swoją łamaną angielszczyzną. Chwilę potem
wracałem już ku mojemu kapryśnemu chłopakowi z tym nieszczęsnym kremem. Leżał
dokładnie w tej samej pozycji, w jakiej go zostawiłem. Głowę przykrył swoją
koszulką, pewnie zdenerwowany dotkliwym ciepłem w kark. Uśmiechnąłem się
złośliwie, formując misterny plan w głowie. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Cicho
podszedłem bliżej, klękając obok koca. Ostrożnie umieściłem dłoń obok jego
boku, po prawej stronie, a potem drugą po lewej. Nachyliłem się, praktycznie
całkiem nakrywając go swoim torsem, na usta kierując na ucho.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Jeszcze ktoś
nas okradnie – szepnąłem, a on zerwał się gwałtownie, zdezorientowany i
przestraszony nieco. Gdy rozbiegany wzrok utkwił we mnie, zmrużył oczy
niebezpiecznie, oddychając szybciej. Jeżeli ktoś był kiedykolwiek ciekawy, jak
wygląda naprawdę wkurzony chłopak z mordem w oczach, to chyba powinienem
przedstawić mu Luhana. Wspomniany uderzył mnie naprawdę mocno, jak a jego
możliwości, w ramię.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie rób tak!
– warknął przez zaciśnięte zęby, co obserwowałem z zadowoleniem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie złość
się, skarbie. Teraz już zawsze będziemy pamiętać o kremach do opalania.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Uśmiechnąłem
się grzecznie, podstawiając mu przed nos balsam, który wyrwał mi z ręki ze
złością.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
* * *</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Przeciskaliśmy
się przez niezwykle zapchane uliczki w tej nieco biedniejszej części miasta.
Pomimo wielu zaniedbań i raczej niskim poziomie życia, to tutaj spotkaliśmy
najwięcej ludzi. Slumsy wydawały mi się jeszcze bardziej inne, niż centrum
miasta. I to chyba właśnie tutaj można było dostrzec różnice kulturowe nawet
nie tyle, co między Koreą, a Indiami, co obrzeżami Bombaju a jego sercem. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-To trochę
przytłaczające – mruknął Luhan, rozglądając się po ubogiej okolicy, przy czym
mocno marszczył brwi. Westchnąłem. Spodziewałem się, że ktoś tak wrażliwy jak
Lulu nie pozostawi tego bez komentarza.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Nie to, że i
mi nie było przykro z powodu losu tutejszych ludzi. Współczułem im, oczywiście.
Ale zdawałem sobie także sprawę z tego, iż sam nie jestem z stanie im pomóc,
choćbym nie wiadomo jak chciał.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nic na to
nie poradzisz, Lulu – powiedziałem, przyciągając go trochę bliżej, tym samym
unikając pewnie niezbyt miłego spotkania jego ciała z jakimś biegnącym z
prędkością pocisku chłopcem. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Wiem o tym –
potwierdził niechętnie, kiwając głową. – I chyba to najbardziej mnie
przygnębia.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie
zadręczaj się – pogłaskałem kciukiem po wierzchu jego dłoni. Niemrawo kiwnął
głową, wbijając wzrok w ubitą drogę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Po obu
stronach uliczki ciągnęły się rzędy kolorowych straganów, oferujących
potencjalnemu kupującego chyba wszystko, co tylko Indie mają do zaoferowania.
Wszędzie można było też dostrzec wszelkiego rodzaju chusty, bransoletki,
błyskotki i inną biżuterię. Lulu zaciągnął mnie pod jeden taki stragan, od razu
ogarniając spojrzeniem cały stolik i wszystko, co na nim się znajduje.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
No tak. On i
jego zamiłowanie do bransoletek. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Ze spokojem
przyglądałem się mu, kiedy sięgał po wyglądające dość zwyczajnie czerwone
sznureczki i zaczął jedną obracać w rękach. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Te
bransoletki mają moc – rzekła hinduska po angielsku, kalecząc ten język
niemalże tak samo jak ja. Skierowaliśmy głowy w jej stronę, Lulu z ciekawością,
ja nieco sceptycznie. Kobieta ubrana była w złote sari, w niektórym miejscach
ozdobione błyszczącym brokatem. Pośrodku czoła zaklejone miała bindi tego
samego koloru. Była raczej średniego wieku, niższa ode mnie i od Luhana,
drobna. Uśmiechała się zachęcająco. – Dają bezpieczeństwo. Dają siłę przy
dążeniu do celu i spełniają marzenia, gdy najbardziej czegoś potrzebujesz.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Luhan
przesunął palcem wskazującym po całym pasku, jakby badając z czego są wykonane.
Plecionka wydawała się porządna, mimo wszystko. Zerknął na mnie kątem oka, by z
powrotem zwrócić się do sprzedawczyni.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Weźmiemy
dwie – powiedział ku niej, na co uniosłem łuk brwiowy ku górze.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 35.4pt; text-align: justify;">
- Po co ci
dwie?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Jedna dla
ciebie – wyjaśnił. Zacząłem się zastanawiać, czy mówić mu o tym, iż takich
rzeczy nie noszę, czy po prostu nie podoba mi się ten pomysł. W rezultacie
jednak pozwoliłem, by kupił obie. Oczywiście.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Pomożesz mi?
– poprosił, wyciągając nadgarstek w moją stronę. Kiwnąłem głową i dokładnie
uwiązałem sznureczek na jego ręce. Po chwili zrobiliśmy to samo z moją
bransoletką. Nie oponowałem, była nawet ładna i w gruncie rzeczy mało widoczna.
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Wierzysz w
to, co powiedziała ta kobieta? – spytałem go, gdy byliśmy już w hotelu, pakując
się. Jutro z samego rana mieliśmy samolot do Korei. Nie chcieliśmy tam jeszcze
wracać. Z chęcią zostałbym w Indiach jeszcze dwa tygodnie, a może i trochę
więcej. Lulu na chwilę przerwał pakowanie bluzek do swojej torby, by utkwić we
mnie swoje spojrzenie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Niekoniecznie – odparł, drapiąc się po policzku. – Chociaż może być dobrą
mobilizacją. Wiesz, będzie przypominała o celu i może też o tym, by nie
rezygnować z marzeń?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Wstałem z
ziemi i podszedłem do niego powoli. Ująłem go za nadgarstek, na którym
wstążeczka się znajdowała. Przesunąłem po niej opuszkiem palca, tak jak Lulu
uczynił jeszcze przy stoisku. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Co jest
twoim celem? – zadałem kolejne pytanie, spoglądając spokojnie w jego oczy. Ten
ułożył usta w subtelny dzióbek, myśląc nad odpowiedzią.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- A twoim? –
odparł pytaniem na pytanie. Chciałem już powiedzieć, że najpierw powinien
odpowiedzieć on, ale usłyszałem jego następne słowa. – Chcę wiedzieć najpierw.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Wsunąłem palec
pod bransoletkę na jego ręce, unosząc materiał nieco do góry i po chwili puszczając.
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie pozwolić
ci odejść – odparłem poważnie, dość cicho, acz wystarczająco głośno, by mogła
usłyszeć to osoba, do której słowa były skierowane.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Mówiłem już,
że nigdzie się nie wybieram – powiedział, kładąc dłonie ma mojej klatce
piersiowej – Nie martw się.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- A twój cel?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nigdy cię
nie zostawić.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
* * *</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Tym razem
odszukanie naszego samolotu nie było takie chaotyczne, jak kilka dni wcześniej.
Luhan był spokojniejszy, pomagał mi odnaleźć właściwą drogę. Przy starcie
również nie narzekał, choć wciąż trzymał mnie za rękę, gdy samolot wzbijał się
w powietrze. Teraz to ja siedziałem przy oknie, chcąc uniknąć jego omdlenia. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Chyba zacznę
lubić te podróże samolotami – powiedział, rozkładając się wygodnie w miękkim,
skórzanym fotelu. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Jeszcze
cztery dni temu prawie mi tu umierałeś – zaśmiałem się, opierając się o
zagłówek, kierując spojrzenie na jego drobną twarz. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Będziesz mi
to wypominaaaać? Po prostu to był mój pierwszy raz i dlatego – odparł,
delikatnie się rumieniąc. Jak ja to lubiłem! Nie mogłem powstrzymać uśmiechu
cisnącego mi się na usta.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Rozumiem,
nie będę – powiedziałem. – W sumie ja też panikowałem po raz pierwszy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Naprawdę? –
uniósł brwi, chyba nie do końca mi wierząc.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- No wiesz, ja
też mam prawo się bać – rzekłem, coraz bardziej rozbawiony jego miną.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Tak, ale…
Nie spodziewałem się po prostu. Byłeś taki spokojny.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Jakbym się
denerwował, to ty byś chyba wyszedł z siebie – zauważyłem, lekko dźgając go w
policzek. Odsunął trochę twarz, ściągając usta.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- W sumie
racja – stwierdził, mimo to. – Ale teraz już do…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Nie dokończył,
zamierając w połowie słowa, gdy samolotem coś wstrząsnęło. Ludzie rozglądnęli
się po sobie; nikt nie wiedział, czym to mogło być spowodowane. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="mso-spacerun: yes;">
</span>- …dobrze – dokończył powoli, spoglądając na mnie zaniepokojony. – Co to
było?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Przełknąłem ślinę. Znów poczuliśmy
wstrząs.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Nie mam pojęcia.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Prosimy zachować spokój. Mamy
lekkie komplikacje – zakomunikował głoś, a ja widziałem, jak Luhan zaciska
kurczowo dłonie na podłokietnikach. Nastąpiło kolejne uderzenie, dużo
mocniejsze i z sufitu zwisły maski tlenowe. Zerknąłem na swoją, mrugając
intensywnie oczami.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Lulu, chodź tu – mruknąłem nieco
zachrypniętym głosem. Chłopak wstał na lekko trzęsących się nogach. Pociągnąłem
go za rękaw i po chwili już przytulałem kurczowo do siebie, kiedy usadowiłem go
na swoich udach. – Załóż tę maskę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Ale ty…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Lulu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Powoli sięgnął po nią i założył na
twarz, spoglądając na mnie niespokojnie. Podkład samolotu drgnął, a Luhan
westchnął równie drżąco w przezroczystą maskę, która zaparowała po tej
czynności. Oparłem czoło o jego ramię, czując, że coraz bardziej czuję lęk.
Lekkie komplikacje…?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Boję się, Sehun – szepnął ledwo
dosłyszalnie, na co wzmocniłem uścisk, chcąc uchronić go przed tym, co może się
stać.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Nie martw się, będzie dobrze –
mruknąłem, sam nie wierząc w to, co mówię. Samolot przechylił się
niebezpiecznie w bok, jakby czytając w moich myślach; znając moje obawy. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Czułem ze spadamy w dół. Głos z
głośniki komunikował o czymś, ale nie potrafiłem rozpoznać słów, za bardzo
skupiony na wykrzywionym przerażeniem twarzy Luhana. Słyszałem, jak pociągnął
nosem i zbliżył się do mnie, kuląc mocno, tyle, na ile pozwalała mu rurka
maski. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Pamiętaj o mnie – zduszony szept,
który usłyszałem wręcz cudem, gdy zaraz potem uszy zatkały mi się.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Nie zapomnę – powiedziałem mimo
ogarniających mnie mdłości. Ciało na mnie skuliło się jeszcze bardziej.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Uderzenie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Huk.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Ziemia coraz bliżej – zdążyłem
zakodować, gdy ujrzałem czubki drzew.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Ciemność.</div>
</div>
</div>
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">
</span><span style="font-size: small;"><span style="color: black; line-height: 115%;"><span style="font-family: inherit;">~***~</span></span></span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black; mso-themecolor: text1;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span><span style="font-family: inherit;">
</span><span style="font-family: inherit;">No i jest rozdział drugi. Jak sami widzicie wyszedł dość długi... osobiście to najdłuższy, jaki kiedykolwiek napisałam. :D Z niektórych części więcej zadowolona, z niektórych mniej. Przy pisaniu nauczyłam się o Inidach więcej niż na jakiejkolwiek lekcji geografii, naprawdę. :D Następny rozdział będzie Uszati, a pojawi się mniej-więcej za tydzień. Z taką też częstotliwością mamy zamiar dodawać notki.</span></span><br />
<div class="MsoNormal">
<div class="MsoNormal">
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black; mso-themecolor: text1;"><span style="font-family: inherit;">I przepraszam za wszelkie błędy, pewna część tekstu była niesprawdzana (zważając na dość późnią już porę~).</span></span></div>
</div>
</div>
</div>
</div>
<br />Berrrrenikahttp://www.blogger.com/profile/05673436087621533559noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-7196491332748255971.post-30336307713307762372013-04-23T20:25:00.003+02:002013-04-28T11:55:50.692+02:00First<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: center;">
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:TrackMoves/>
<w:TrackFormatting/>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:DoNotPromoteQF/>
<w:LidThemeOther>PL</w:LidThemeOther>
<w:LidThemeAsian>X-NONE</w:LidThemeAsian>
<w:LidThemeComplexScript>X-NONE</w:LidThemeComplexScript>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
<w:SplitPgBreakAndParaMark/>
<w:DontVertAlignCellWithSp/>
<w:DontBreakConstrainedForcedTables/>
<w:DontVertAlignInTxbx/>
<w:Word11KerningPairs/>
<w:CachedColBalance/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
<m:mathPr>
<m:mathFont m:val="Cambria Math"/>
<m:brkBin m:val="before"/>
<m:brkBinSub m:val="--"/>
<m:smallFrac m:val="off"/>
<m:dispDef/>
<m:lMargin m:val="0"/>
<m:rMargin m:val="0"/>
<m:defJc m:val="centerGroup"/>
<m:wrapIndent m:val="1440"/>
<m:intLim m:val="subSup"/>
<m:naryLim m:val="undOvr"/>
</m:mathPr></w:WordDocument>
</xml><![endif]--><a href="http://www.youtube.com/watch?v=UONDdy_oqbE">soundtrack</a></div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
Kawiarenka była prawie całkowicie pusta. Poza
mną, ładną i dość uroczą dziewczyną, wyglądającą na studentkę, jakąś starszą
panią wypełniającą rozbudowaną krzyżówkę i personelem, nie było nikogo. Być
może dlatego, że w tak ciepły dzień jak ten, wszyscy woleli spędzić swój wolny
czas na zewnątrz, gdzieś na plaży, ewentualnie w parku, a nie tutaj. Jednak
wcale nie przeszkadzało mi to. Lubiłem ciszę i spokój. Kiedy panował szum,
gwar, czułem się nieswojo, nigdy wtedy nie mogłem się skupić właściwie na
niczym. Siedziałem przy stoliku umiejscowionym przy samym oknie, czyli w moim
ukochanym miejscu, w którym spędzałem czas od samego początku mojego pobytu w
Korei. <i>Coffee Heaven </i>było bardzo przytulnym miejscem, w którym
potrafiłem przebywać całe godziny, jeżeli tylko miałem możliwość. Poznałem to
miejsce dzięki mojej dobrej koleżance, kilka lat temu, która również nieraz tam
przychodziła. </div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
Środek kawiarni był naprawdę przyjemny dla oka.
Ściany kremowe z błękitnymi wykończeniami, a białe stoliki i krzesełka nadawały
delikatności temu miejscu, sprawiały, że nie chciałem się stamtąd ruszać nawet na
krok. Za oknem, koło którego siedziałem, widok również był ciekawy. Mimo, iż to
seulskie ulice, to obok, na chodnikach stały wielkie i ciężkie donice z
różnokolorowymi kwiatami. Dzięki nim Seul nabierał kolorów. </div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
Uniosłem wzrok znad moich dłoni, trzymających
niebieską filiżankę wypełnioną zimną już kawą i skierowałem go na duży zegar
ozdobiony białymi, małymi chmurkami. Długie wskazówki leniwie przesuwały się po
tarczy, wskazując godzinę piętnastą, a ja miałem wrażenie, że spędziłem
wieczność, siedząc samotnie przy okrągłym stoliku. W tamtym momencie chyba
najciekawszym zajęciem było uderzanie opuszkami palców o drewniany blat. Ten
cichy huk rozchodził się po pomieszczeniu, dlatego w pewnym momencie starsza
pani oderwała swój wzrok od prawie całkowicie wypełnionej krzyżówki i swoje
wąskie oczka skierowała na moją osobę, posyłając mi najbardziej nieprzyjemne i
chłodne spojrzenie, jakie tylko mogła. Uśmiechnąłem się do niej pogodnie,
przepraszając za zakłócenie spokoju, przerywając swoje niezwykle wciągające
zajęcie. </div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
Wzdrygnąłem się lekko, czując wibracje telefonu w
prawej kieszeni. Sięgnąłem do spodni, wyciągnąłem komórkę i uśmiechnąłem się
szeroko, widząc kto napisał. Rozradowany rzuciłem na stolik kilka banknotów,
płacąc już za drugą kawę, po czym chwyciłem w dłonie duży, wiklinowy koszyk
wypełniony jedzeniem, wcześniej leżący na krześle obok i niemalże pędem
wyszedłem z kawiarni, kierując się prosto w stronę parku. </div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
Pogoda była świetna. Kochałem słońce, a w
połączeniu z delikatnymi podmuchami orzeźwiającego wiatru, było idealnie.
Uśmiechnąłem się szeroko, wsuwając wolną rękę do kieszeni spodni. Szedłem
szybkim i żywym krokiem, chcąc jak najszybciej znaleźć się w umówionym miejscu.
Cieszyłem się samym faktem, że go zobaczę. Niby nie widzieliśmy się tylko dwa
dni, ale z każdą godziną tęskniłem za nim jeszcze bardziej. Ten mały, podstępny
kocur sprawił, że nie mogłem przestać o nim myśleć. Ale nie przeszkadzało mi
to, w pewnym sensie cieszyłem się, że to właśnie on, a nie kto inny siedział w
moim umyśle. Tak bardzo chciałem szybko znaleźć się w parku, że raz omal nie
przewróciłem się przez jedną, rozwiązaną sznurówkę moich ukochanych,
granatowych trampek. Nie przejąłem się nią zbytnio, dlatego też nie poświęciłem
ani jednej, marnej minuty, żeby porządnie ją zawiązać, bo wiedziałem, że on
czeka. </div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
Wreszcie, kiedy przystanąłem na chwilę, by
odsapnąć, zobaczyłem Sehuna opartego o ścianę jakiegoś budynku, gdzieś na
uboczu. Uśmiechał się łobuzersko, jak to zwykle miał w zwyczaju, wyglądając
przy tym niezwykle perfekcyjnie. Jego ciemne, nieco rozczochrane włosy opadały
lekko na czoło, a ciemne oczy skierowane były wprost na moją osobę. Sehun był
wysoki, przewyższał mnie prawie o pół głowy, a ciała mógłby mu pozazdrościć
niejeden chłopak. Uwielbiałem jego dobrze zbudowaną sylwetkę. Już przestałem
marudzić, że wolny czas spędza w siłowni razem z przyjacielem, zamiast ze mną,
widząc efekty; mój ideał. Dla mnie jego charakter również był perfekcyjny;
nieco arogancki, momentami zbyt pewny siebie, odważny, dlatego nieraz nie bał
się okazywać uczuć publicznie. Kochałem go za to. Za to, że nie musieliśmy się
kryć przed wszystkimi ciekawskimi spojrzeniami innych osób. Na samym początku
to ja bałem się trzymać go za rękę, wychodząc na spacer, czy pocałować w
miejscu, gdzie było więcej ludzi, ale Sehun miał gdzieś opinie innych, więc i
ja z czasem przestałem się nimi przejmować. Oczywiście chłopak miał też wady,
ale ignorowałem je. Kochałem go pomimo tych niedoskonałości, których czasami
nie zauważałem, byłem w nim ślepo zauroczony. </div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
Westchnąłem ciężko, a z jego twarzy zniknął
uśmiech, kiedy zobaczył moją niezadowoloną minę. Podszedłem do niego i
zatrzymałem się dosłownie kilka centymetrów przed jego sylwetką. Uniosłem rękę
i wyrwałem mu papierosa, którego właśnie przykładał do ust.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
- Miałeś nie palić – mruknąłem niezadowolony,
gasząc papierosa, po czym wyrzuciłem go do kosza. - Wiesz jak ja tego nie
lubię, niszczysz swoje zdrowie – dodałem, marszcząc nos. </div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
Sehun wzruszył jedynie ramionami i pocałował mnie
krótko w spragnione jego dotyku usta. - Proszę cię, nie zaczynaj już. Nic na to
nie poradzę, mogę nie palić przy tobie.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
Pokręciłem z niedowierzaniem głową, chwytając go
za zimną dłoń. </div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
- To, czy będziesz palił przy mnie, czy też nie,
niewiele zmienia. To chodzi o ciebie, a nie o mnie, rozumiesz? - Zapytałem,
choć wiedziałem, że Sehun znał odpowiedź. Nie czekając aż cokolwiek powie,
ruszyłem przed siebie, ciągnąc chłopaka za rękę. - Jak było na uczelni?</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
- Jak zwykle. Cieszę się, że jeszcze tylko kilka
dni i koniec. Należy mi się trochę odpoczynku – stwierdził, dorównując mi
kroku. </div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
- Zdecydowanie. Przynajmniej będziesz miał więcej
czasu dla mnie – powiedziałem zadowolony. Być może byłem nieco egoistyczny, bo
myślałem tylko o sobie, ale nie mogłem powstrzymać tych myśli. Cieszyłem się,
że spędzę ze swoim chłopakiem więcej, niż godzinę w ciągu kilku dni. </div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
Sehun nie odpowiedział nic, jedynie uśmiechnął
się lekko i wzmocnił uścisk na mojej dłoni. Lubiłem, kiedy był tak blisko mnie.
Czułem się niesamowicie bezpieczny, wiedząc, że jest obok. Jednak mimo swojego
dosyć specyficznego charakteru nieraz potrafił mnie rozśmieszyć, co uważałem za
wielką zaletę. </div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
Z miejsca, w którym czekał na mnie Sehun, do
parku był tylko niewielki kawałeczek drogi, toteż szybko doszliśmy do celu.
Rozłożyliśmy niewielki, oliwkowy kocyk na miękkiej, suchej trawie i niemal od
razu na nim spoczęliśmy. Obok położyłem kosz ze smakołykami, otwarłem go i
wyciągnąłem jedno zielone, w kształcie głowy żabki, średnich rozmiarów pudełko,
uśmiechając się przy tym szeroko. Wręczyłem je chłopakowi, na co ten zmarszczył
delikatnie czoło.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
- Otwórz – poprosiłem, wyciągając resztę jedzenia
z koszyka, w postaci babeczek, paczki żelek, jakiś kanapek i soku
pomarańczowego. Sehun niemal natychmiast wykonał moje polecenie.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
- Bento? - Zapytał, śmiejąc się radośnie. -
Słodkie te grubiutkie pandy, aż szkoda je jeść – marudził, oblizując pełne
usta. - Są jeszcze bardziej urocze od tego Hello Kitty, którego dałeś mi do
szkoły – stwierdził, mrużąc oczy. - Ale tego ci nie odpuszczę, Kai do tej pory
mi to wypomina, twierdząc, że jestem uroczy. - Żachnął się, odkładając jedzenie
na koc. </div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
- Ale najważniejsze jest to, że ci smakowało i
zjadłeś całe. Nawet nie wiesz, jaką radość mi sprawiłeś – odpowiedziałem
szczerze, zabierając jedną z czekoladowych babeczek, które potwornie
uwielbiałem. </div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
Rozejrzałem się po parku. Ludzi było naprawdę
sporo, ale nie mogłem się dziwić, skoro był środek czerwca i dopisywała piękna
pogoda już od kilku tygodni. Wybraliśmy naprawdę świetne miejsce z widokiem na niewielki
staw, w którym pływały pojedyncze łabędzie. Tuż za nami grupka dzieci urządziła
sobie zabawę w berka, śmiejąc się przy tym tak wesoło, że sam nie mogłem
powstrzymać się od szerokiego uśmiechu, który szybko wyłapał Sehun. </div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
- Lubię, kiedy się uśmiechasz – powiedział,
kładąc swoją dłoń na mojej, a ja zarumieniłem się. Już nawet nie próbowałem
spuszczać głowy w dół i chować jej, by Oh nie zobaczył obfitego rumieńca
malującego się na moich policzkach. Zawsze zauważał, ale nigdy nie komentował.
Uśmiechał się jedynie lekko tak, jak teraz.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
- Onieśmielasz mnie – mruknąłem, a on pogładził
kciukiem zewnętrzną stronę mojej dłoni. </div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
- Cześć, Sehun. - Usłyszałem głęboki, dobrze
znany mi głos, który tak potwornie mnie irytował. Naprawdę, czy on musiał
zawsze pojawiać się wtedy, kiedy tak bardzo tego nie chciałem?</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
Kim Jongin, znany jako Kai, był najlepszym
przyjacielem mojego chłopaka. Charakterem byli do siebie podobni, jednak brunet
denerwował mnie samą swoją obecnością. Czasami miałem wrażenie, że uważał, iż
jest panem świata i wszystko mu wolno. Nie dbał o nic poza swoją reputacją. Był
cholernym flirciarzem, tak dobrym, że niemal każdy potrafił złapać się na jego
sztuczki. Nie obchodziły go uczucia innych, ważny był on sam. To wszystko
sprawiało, że nienawidziłem przebywać w jego obecności i szczerze powiedziawszy
dziwiłem się, że Sehun z nim wytrzymywał. Fakt, niby znali się ponad dziesięć
lat i byli nierozłączni, ale Jongin potrafił wykończyć bardzo szybko. Ja ledwo
dawałem radę. </div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
- Oo, ty też jesteś, Luluś. Jak leci? - Zapytał,
a ja myślałem, że krew mnie zaleje. </div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
- Hmm, świetnie – odrzekłem, starając się nie
wybuchnąć. - Dopóki się nie zjawiłeś – dokończyłem, gromiąc go wzrokiem. - I
nie jedz babeczek.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
Sehun zaśmiał się cicho, widząc moją złość.
Doskonale wiedział, że nie przepadałem za Jonginem, a tym bardziej nienawidziłem,
kiedy nazywał mnie „Lulusiem”. Tak wiele razy powtarzałem mu, że to potwornie
mnie irytuje, ale chłopak najwyraźniej w świecie nic sobie z tego nie robił i
dalej tak do mnie mówił, zupełnie, jakbym nie miał imienia. Sehun czasem też
pieszczotliwie nazywał mnie 'Lulu', ale to byłem w stanie przełknąć. Zwłaszcza,
że mówiła to osoba, którą kochałem. </div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
- Nie, są zbyt dobre – stwierdził, uśmiechając
się kpiąco.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
- Nie byłeś na zajęciach – wtrącił Sehun,
zupełnie ignorując to, o co wcześniej spierałem się z Kimem. Ten wzruszył
jedynie ramionami i wziął kolejny gryz babeczki. </div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
- Już nie opłaca się chodzić. Jeszcze tylko kilka
dni i koniec tej męki, więc po co sobie jeszcze szkodzić. Mam wiele innych,
ważniejszych spraw i zajęć niż siedzenie na uczelni – powiedział, wyciągając z
kieszeni swojego Iphone. </div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
- Takich jak zaliczanie każdej napotkanej
ładniejszej laski w klubie? - zapytał retorycznie Sehun, kręcąc przy tym głową.
Wygramolił się spod uścisku Jongina i przeniósł się w miejsce obok mnie. </div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
- Jak ty mnie dobrze znasz – rzucił Kai,
nawilżając usta językiem, a ja prychnąłem. - Umm, Sehun, co powiesz na imprezę
dzisiaj? - zapytał, a ja czułem, że zbiera się we mnie coraz większa złość. -
Krystal napisała, że organizuje wieczorem. To jak będzie? - Uniósł pytająco
brew ku górze, a Sehun zamilkł na chwilę, zastanawiając się. - Jak chcesz, to
ty Luluś też możesz wpaść.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
- Odpuszczę – powiedziałem od razu.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
- Jak tam chcesz, ale od razu mówię, że będziesz
żałował – uprzedził mnie, jednak nie przejąłem się tym zbytnio. Byłem
całkowitym przeciwieństwem Sehuna i Jongina. Oni uwielbiali się bawić, chodzić
na każdą, nadarzającą się imprezę, kochali być w centrum uwagi, natomiast ja
wolałem trzymać się z daleka od takich rzeczy. Sam miałem plan na spędzenie
tego dzisiejszego wieczoru, mianowicie wielka micha z chipsami, ewentualnie
kubeł lodów malinowych i porządny film, a tu miałem na myśli „Death Note”, który
chciałem zobaczyć już dawno temu.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
- Raczej w to wątpię.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
- Zastanowię się – powiedział Sehun, a ja
spojrzałem na niego z wyrzutem. Nie lubiłem, kiedy chodził na imprezy z
Jonginem. Kai był nieobliczalny, dziwny i właściwie wszystko mogło przyjść do
tej jego niemądrej główki. Chodziło o to, że ja zwyczajnie bałem się o swojego
chłopaka. Na myśl o tym, że może mu się coś stać, robiłem się cały blady. </div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
- Nie ma co się zastanawiać. Idziesz i tyle. A ty,
Luluś, mógłbyś się przesunąć, nie mam jak siedzieć, za mały ten kocyk. </div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
- Cóż, to tylko dlatego, iż nie wiedziałem, że na
randce będą trzy osoby, a nie dwie – odparłem z przekąsem, wstając. Widziałem
ten parszywy, złośliwy uśmiech na przystojnej twarzy Jongina. - Ja idę –
zadeklarowałem, otrzepując spodnie. - Jak będziecie się zbierać, weź koszyk do
domu, Sehun – poprosiłem, a chłopak skinął głową.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
- Dlaczego idziesz? - zapytał, chyba nie bardzo
świadom tego, że zwyczajnie Kai przeszkadzał mi samą swoją obecnością.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
- Straciłem jakąś szczególną ochotę na dalsze
siedzenie tutaj. Poza tym dzisiaj odwiedza mnie mama. Muszę trochę uprzątnąć w
mieszkaniu. Pa – pożegnałem się, a Sehun wysłał mi powietrznego całuska. I tak
byłem na niego wściekły. </div>
<div style="text-align: center; text-indent: 21pt;">
*</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
Nakryłem się po nos ciepłym kocykiem tak, że
tylko oczy i czubek głowy spod niego wystawały. Niby był czerwiec, ale
wieczorem nieźle się ochładzało. Nie dość, ze temperatura spadła, to strasznie się
rozpadało. Nienawidziłem takich wieczorów. Zdecydowanie wolałem te cieplejsze.
Chyba aż za bardzo uwielbiałem obserwować zachody słońca, stojąc przy otwartym
oknie mojej sypialni. </div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
Westchnąłem pod nosem, widząc napisy końcowe
drugiej części filmu. Musiałem przyznać, że fabuła była wciągająca, niemal od
razu spodobała mi się i wciągnęła tak, że tych kilka godzin zleciało mi niemal
jak z bicza strzelił. Nim się obejrzałem była dwudziesta trzecia.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi. Zdziwiłem się
nieco, że ktoś chce odwiedzić mnie o tak później porze, ale machnąłem na to
ręką i powolnym krokiem podreptałem do drzwi, by chwilę później je otworzyć, a w
przejściu ujrzeć zmokniętego Sehuna. Wyglądał dość zabawie. Włosy roztrzepane
były na wszystkie możliwe strony, a z ich końcówek spływały pojedyncze kropelki
wody. Jego dolna warga lekko drżała, zapewne z zimna, jakie panowało na dworze.
Zdziwił mnie swoim widokiem.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
- Impreza się nie udała? - zakpiłem, mrużąc oczy.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
- Nie poszedłem tam. Miałem taki zamiar, ale
odpuściłem – powiedział na jednym wydechu, zbliżając się do mnie. -
Przepraszam, Lulu. Wolę siedzieć tutaj z tobą, niż siedzieć na tej domówce z
Jonginem. Wybaczysz mi? - zapytał.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
- No nie wiem. Już obejrzałem film. Drugi raz,
specjalnie dla ciebie włączać nie będę – zakomunikowałem, uśmiechając się
lekko. - Jasne, że ci wybaczę – powiedziałem nieco ciszej, łapiąc za dłoń Sehuna.
Wciągnąłem go do środka mieszkania, zatrzaskując za nim drzwi. </div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
- Cieszę się – mruknął, unosząc ręce do góry i
wręczając mi koszyk, który wcześniej zostawiłem w parku. Nawet nie zauważyłem,
ze ma go ze sobą. Chwyciłem go w dłonie i położyłem na podłodze, tuż obok
schodów. </div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
Nie mogłem, ale też nie miałem prawa gniewać się
na niego dłużej. Fakt, Jongin był potwornie denerwującym człowiekiem, ale
również był przyjacielem Sehuna. Nie mogłem zabronić się im widywać, a tym
bardziej zakazywać wychodzić gdzieś razem. Do mojego chłopaka miałem pełne
zaufanie, nie bałem się, że mnie zdradzi, czy okłamie - po prostu nie lubiłem
się nim dzielić, choć czasem musiałem to przeboleć i po prostu odpuścić. Przez
te moje dziwne zachowanie czułem się przy nim i Jonginie jak piąte koło u wozu.
Nie pasowałem do nich charakterem, a wyglądem przede wszystkim. Kiedy pierwszy
raz Kai zobaczył mnie, był święcie przekonany, że jestem sporo młodszy od
niego, a co gorsza myślał, że jestem dziewczyną. Zdziwił się, kiedy Sehun
uświadomił go, że jestem płci męskiej, a i że jestem starszy od nich o dwa
lata. Mina Kima była bezcenna. </div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
- Jesteś cały przemoczony, chodź, musisz się
wytrzeć, bo jeszcze się przeziębisz – powiedziałem, idąc w stronę szafki, gdzie
trzymałem ręczniki. Wyjąłem największy i najprzyjemniejszy jaki tylko miałem i
rzuciłem nim w Sehuna, a ten zręcznie go złapał. - Zostaniesz dzisiaj na noc,
czy świat się zawali, jeżeli dziś tam nie wrócisz? - zapytałem z nadzieją, a
brunet pokiwał twierdząco głową, podchodząc do mnie.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
- Zostanę, jeżeli tylko chcesz – wyszeptał tuż
przy mojej twarzy, następnie czule musnął moje usta, a ja na ten gest
uśmiechnąłem się szczerze. Tak bardzo tego było mi trzeba. </div>
<div style="text-align: center; text-indent: 21pt;">
*</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
Jakby przez mgłę słyszałem piosenkę Girls
Generation, którą niedawno ustawiłem na dzwonek. Sehun na początku śmiał się, lecz
przestał, kiedy później przez cały dzień chodził i nucił pod nosem '<i>Oh</i>'.
Twierdził, że to moja wina, ale nie przejąłem się tym zbytnio, tym bardziej, że
Sehun miał naprawdę świetny głos. </div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
Przejechałem otwartą dłonią po nagim torsie
chłopaka, uśmiechając się półprzytomnie. Uwielbiałem, kiedy był przy mnie,
kiedy zostawał na noc i sprawiał, że czułem się najważniejszy na całym świecie.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
- Odbierzesz, czy mam wyrzucić ten telefon przez
okno? - zapytał lekko zachrypniętym głosem, a ja leniwie otworzyłem oczy.
Niechętnie wyciągnąłem dłoń w stronę szafki nocnej i szybkim ruchem zgarnąłem
nadal grające i doprowadzające mnie do szaleństwa urządzenie.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
- Tak? - mruknąłem, zakopując się na nowo w
pościeli. </div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
- <i>Luhan? Co tak długo? Dzwonię drugi raz</i> –
powiedział z wyrzutem mój ojciec, a ja westchnąłem cicho, jednak chyba to
słyszał.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
- Spałem – odparłem krótko, nie mając żadnej
ochoty na rozmowę z tatą, zwłaszcza o tej porze. </div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
- <i>Jest ósma rano. O tej porze normalni ludzie
już dawno nie śpią</i> – zakomunikował, a ja chciałem się w tamtej chwili
natychmiast rozłączyć i znów pogrążyć we śnie. </div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
- Widocznie jestem nienormalny. Co chciałeś? </div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
- <i>Najwyraźniej tak, ale nie będziesz tak
niechętnie nastawiony, jak ci powiem, że coś dla ciebie mam</i> – powiedział, a
mnie prawie natychmiast rozszerzyły się oczy.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
- Co chcesz mi dać? - zapytałem ożywiony. Mógł
tak zacząć rozmowę od razu, wtedy nie miałbym pretensji o tak brutalną pobudkę,
jaką mi zafundował.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
- <i>Bilety. Pamiętasz, jak mama brała udział w
konkursie pół roku temu? Zapomnieliśmy całkowicie o nim, bo właściwie
myśleliśmy, że jest nieważny</i> – zaczął, a mnie zżerała ciekawość, bo
szczerze powiedziawszy nie wiedziałem o jakim konkursie i biletach on mówił. - <i>Zajęła
pierwsze miejsce, a nagrodą są dwa bilety do Indii, do Bombaju dokładnie</i> –
dodał, a ja zerwałem się z miejsca, dostając w odpowiedzi niezadowolone
mruknięcie Sehuna. - <i>Bylibyście zainteresowani? Bo my nie bardzo możemy
jechać. To już niedługo, a my tak szybko urlopu w pracy nie dostaniemy</i>. </div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
Mówiąc o nas, miał na myśli mnie i Sehua. On, jak
i mama doskonale wiedzieli o moim związku z chłopakiem i dziękowałem Bogu, że
trafili mi się tak tolerancyjni rodzice jak oni. Przyjęli tą wiadomość z
wielkim spokojem, mama nawet wzruszyła się lekko. Szybko polubili Sehuna, z
czego cieszyłem się najbardziej. </div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
- Jasne, że tak. Dzisiaj do was przyjdę i
dziękuję. - Nie mogłem powstrzymać się od szerokiego uśmiechu. - A teraz
proszę, daj mi się wyspać, bo ledwo co kontaktuję. </div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
- <i>Okay, rozumiem. Wieczorem cię widzimy, a i
zaproś Sehuna. Mama ostatnio zrzędziła, że dawno go nie widziała</i> –
poprosił, a ja skinąłem głową tak, jakby on mógł to zobaczyć. - <i>Do
zobaczenia</i>. </div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
- Pa – pożegnałem się i z powrotem ułożyłem się
obok mojego chłopaka. Ten szeroki uśmiech nie mógł zejść mi z twarzy, dlatego
Sehun od razu wywęszył, że coś jest na rzeczy.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
- Co ty taki szczęśliwy? - zapytał sennie,
przylegając do mnie całym swoim ciałem, nie chcąc mnie puszczać. </div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21pt;">
- Ty też będziesz – uprzedziłem, całując go w
policzek. - Lecimy do Indii!</div>
<div style="text-align: center;">
~***~</div>
<div align="center" style="text-align: center; text-indent: 21.0pt;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 21.0pt;">
Właściwie sama nie wiem co
powiedzieć. Zaczyna się tak zwykle, ale przekonacie się, że fabuła zwykła nie
jest. Mam cichą nadzieję, że jednak spodoba wam się to co szykujemy dla
was z Bere, która doda rozdział drugi. :3 Buziaki ♥</div>
Uszati ▲http://www.blogger.com/profile/08607180412953881428noreply@blogger.com10